się z twarzą szpetną, ślepo jak koty: Miast, Wsiów nie budują. Jednego Miasta widać tam znaczne rudera, z Kamieniami, nadgrobkami po Grecku i po Łacinie wybijanemi. Wozy nakryte, to ich domy i Szpichlerze: gdzie pastwska i woda, tam ich Szatery, albo chaty z wici robione i z łozy jak wieżyczki kończate, obręczami wewnątrz rozpięte. Bejus od Hana obrany między niemi jest najpierwszy Urzędnik: Chleba, wina, miodu, nie mają: Woły, Ptastwo, Owce, mnożą: mlekiem i prosem zabełtanym żyją, Zerbą, albo Zerbą zowiąc, dlatego wszystkie niziny po nad rzeki prosem zasiewają. Konia starego, albo do pracy
się z twarzą szpetną, ślepo iak koty: Miast, Wsiow nie buduią. Iednego Miasta widać tam znaczne rudera, z Kamieniami, nadgrobkami po Grecku y po Łacinie wybiianemi. Wozy nakryte, to ich domy y Szpichlerze: gdzie pastwská y woda, tam ich Szatery, albo chaty z wici robione y z łozy iak wieżyczki kończate, obręczami wewnątrz rozpięte. Beius od Hana obrany między niemi iest naypierwszy Urzędnik: Chleba, wina, miodu, nie maią: Woły, Ptastwo, Owce, mnożą: mlekiem y prosem zabełtanym żyią, Zerbą, albo Zerbą zowiąc, dlatego wszystkie niziny po nad rzeki prosem zasiewaią. Konia starego, albo do pracy
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 424
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
próżnej mowy, Scudzoziemska murowany, Wielkim kosztem budowany; Niepoznałbyś go, Stefanie, Świątobliwy Królu, Panie! Pokoje zewsząd nakoło, Dwiema rzędami są wkoło: Tam się sejmy odprawują, Kto co ma z kim, rozprawują, Okrom sklepów, co na dole, Piwnic nie rachuję w dole. W rogach wieżyczki pomniejsze, Nie mogą być foremniejsze; Trzecia w pojśrzodku z kamieni, Zegar swych godzin nie mieni, Wielki pozór miastu daje, A wysoka jest na staje; Wierzch ma z miedzi, gałka złota, W której wypisana cnota ZYGMUNTA, świątobliwego Króla, wszem dobrotliwego. Nuż w kancelaryjej grodzkiej , Choćby sprawa z siedmiogrodzkiej Ziemie
próżnej mowy, Scudzoziemska murowany, Wielkim kosztem budowany; Niepoznałbyś go, Stefanie, Świątobliwy Królu, Panie! Pokoje zewsząd nakoło, Dwiema rzędami są wkoło: Tam się sejmy odprawują, Kto co ma z kim, rozprawują, Okrom sklepów, co na dole, Piwnic nie rachuję w dole. W rogach wieżyczki pomniejsze, Nie mogą być foremniejsze; Trzecia w pojśrzodku z kamieni, Zegar swych godzin nie mieni, Wielki pozór miastu daje, A wysoka jest na staje; Wierzch ma z miedzi, gałka złota, W której wypisana cnota ZYGMUNTA, świątobliwego Króla, wszem dobrotliwego. Nuż w kancelaryjej grodzkiej , Choćby sprawa z siedmigrodzkiej Ziemie
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 32
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909
; Ażeby deszcz nic nie szkodził, Ani śnieg zimie przeszkodził, Kamień w smołę dychtowano, Której dobrze spróbowano. Wpośród sala jest nakryta, Dachówką zacnie pokryta, Na niej statuae po rogach, Jakby stajały na nogach, Pozłocisto odlewane, Z metalu wygotowane; Z wielkim kosztem i te przyszły, Nim od rzemieślnika wyszły. Wieżyczki z boków nadobne , Z tych prospekt zewsząd, ozdobne, A na nich żurawie stoją, Te się, widzę, nic nie boją, Choć nad którym ptastwo leci, Obraca się, a nie wzięci. Wiatrom służy ten ptak, wietrznik Może go nazwać, powietrznik. Pod niemi wierzchy z dachami, Nakryte pańsko blachami
; Ażeby deszcz nic nie szkodził, Ani śnieg zimie przeszkodził, Kamień w smołę dychtowano, Której dobrze spróbowano. Wpośród sala jest nakryta, Dachówką zacnie pokryta, Na niej statuae po rogach, Jakby stajały na nogach, Pozłocisto odlewane, Z metalu wygotowane; Z wielkim kosztem i te przyszły, Nim od rzemieślnika wyszły. Wieżyczki z boków nadobne , Z tych prospekt zewsząd, ozdobne, A na nich żurawie stoją, Te się, widzę, nic nie boją, Choć nad którym ptastwo leci, Obraca się, a nie wzięci. Wiatrom służy ten ptak, wietrznik Może go nazwać, powietrznik. Pod niemi wierzchy z dachami, Nakryte pańsko blachami
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 84
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909