: „Biednież zagrzeje po wierzchu opucha.” „Pozwoliłabym i ja nicować kożucha.” 407. PANNY
Nie bez jawnej nadobną pannę ktoś przyczyny, Póki nowa, przyrównał do angielskiej cyny: Niechże na nią aby raz sztukę mięsa włoży, Jak żywo się jej kucharz już nie dochędoży; Niechaj ją wiechciem w nocy, niech szoruje we dnie, Co dalej, to cieńczeje, co dalej, to blednie. 408. WIELKI, WIĘKSZY, NAJWIĘKSZY BŁAZEN
Siła błaznów na świecie. Pierwszy Kserkses, który, Żeby z drogi stąpiła, słał posłów do góry. Drugi po nim w regiestrze Amfistydes chodzi, Co nie wiedział,
: „Biednież zagrzeje po wierzchu opucha.” „Pozwoliłabym i ja nicować kożucha.” 407. PANNY
Nie bez jawnej nadobną pannę ktoś przyczyny, Póki nowa, przyrównał do angielskiej cyny: Niechże na nię aby raz sztukę mięsa włoży, Jak żywo się jej kucharz już nie dochędoży; Niechaj ją wiechciem w nocy, niech szoruje we dnie, Co dalej, to cieńczeje, co dalej, to blednie. 408. WIELKI, WIĘKSZY, NAJWIĘKSZY BŁAZEN
Siła błaznów na świecie. Pierwszy Kserkses, który, Żeby z drogi stąpiła, słał posłów do góry. Drugi po nim w regiestrze Amfistydes chodzi, Co nie wiedział,
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 361
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
wargi. Z rąk się wydały żyły jak padalce, Miara pazurów porównała palce, Skora obrósszy rzadko włosem rudem Smołą i dawnym zatęchła się brudem. Okrycia barwę zatarł klej paskudny, Postrzępił defekt do poprawy trudny, A te fałaty jakby przeszły wrzodem, Niewytrzymanym powiewają smrodem. Buty skrzydlaste, świżym trącąc dziękciem, Błoto pryskają wypuszczonym wiechciem, A sam, do piersi nagich w pół otwarty, Siedzi u pieca pomiędzy bękarty. Te w garczkach dłubią i oliwę świżą W ciągłej od nosa galarecie liżą Albo łyżkami brzuch polawszy nagi Po głowach sobie smarują szparagi. Żona się kręci około nalepy Co raz mieszając garnek suchej rzepy, A z takowegoż jak mąż garnituru
wargi. Z rąk się wydały żyły jak padalce, Miara pazurów porównała palce, Skora obrósszy rzadko włosem rudem Smołą i dawnym zatęchła się brudem. Okrycia barwę zatarł klij paskudny, Postrzępił defekt do poprawy trudny, A te fałaty jakby przeszły wrzodem, Niewytrzymanym powiewają smrodem. Buty skrzydlaste, świżym trącąc dziekciem, Błoto pryskają wypuszczonym wiechciem, A sam, do piersi nagich w pół otwarty, Siedzi u pieca pomiędzy bękarty. Te w garczkach dłubią i oliwę świżą W ciągłej od nosa galarecie liżą Albo łyżkami brzuch polawszy nagi Po głowach sobie smarują szparagi. Żona się kręci około nalepy Co raz mieszając garnek suchej rzepy, A z takowegoż jak mąż garnituru
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 204
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
Trzy dni konał na haku, trzy dni na osęce Umierał i z naturą mordując się dużą, Nie umarł, aż go gęste postrzały donużą. Trwała jeszcze nadzieja, choć jako na wietrze, Że ich dom w tym ostatnim miał się dźwignąć Pietrze. Ten się jeszcze chudzina trzyma swego sznura, I choć go dzisia wiechciem fortuna potura, W Bogu i w szabli polskiej ufa, że się dopnie, Skąd wypadł, i dziadowskie odziedziczy stopnie. Widząc, że bez nadzieje powrotu nie tonie Co dzień w morzu głębokim ogniogrzywe słonie; Bo skoro noc zwyczajnej dopędzi koleje, Znowu świeci i skryte wyjawia złodzieje, I nie tak go grubych chmur
Trzy dni konał na haku, trzy dni na osęce Umierał i z naturą mordując się dużą, Nie umarł, aż go gęste postrzały donużą. Trwała jeszcze nadzieja, choć jako na wietrze, Że ich dom w tym ostatnim miał się dźwignąć Pietrze. Ten się jeszcze chudzina trzyma swego sznura, I choć go dzisia wiechciem fortuna potura, W Bogu i w szabli polskiej ufa, że się dopnie, Skąd wypadł, i dziadowskie odziedziczy stopnie. Widząc, że bez nadzieje powrotu nie tonie Co dzień w morzu głębokim ogniogrzywe słonie; Bo skoro noc zwyczajnej dopędzi koleje, Znowu świeci i skryte wyjawia złodzieje, I nie tak go grubych chmur
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 75
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
, Które tak Osmanowi, jako wszytkim owym Zausznikom przyrzekli naszy Osmanowym. Bo Turcy, jako żaden na ziemskim padole Naród, tak pragną złota; tym ich więcej zdole Każdy, niźli żelazem. I do podobieństwa, Gdyż w najpodlejszych ludzi tkają dostojeństwa. Tam wszytkim rzemieślnikom do honoru prędki Przystęp; tam szwiec, co wiechciem wyściela napiętki, Dilawer posłów zatrzymuje CZĘŚĆ DZIESIĄTA
Kuśnierz, krawiec, tkacz, barwierz, wstawszy od warstatu Obok siędzie z wezyrem i wschodniemu światu Prawa daje z dywanu. Toż Sobieski prosił, Żeby tu nowych rzeczy Dilawer nie wnosił; Stare raczej przymierze żeby stwierdzić nowym, Przydawszy, co z honorem będzie Osmanowem. Więc
, Które tak Osmanowi, jako wszytkim owym Zausznikom przyrzekli naszy Osmanowym. Bo Turcy, jako żaden na ziemskim padole Naród, tak pragną złota; tym ich więcej zdole Każdy, niźli żelazem. I do podobieństwa, Gdyż w najpodlejszych ludzi tkają dostojeństwa. Tam wszytkim rzemieślnikom do honoru prędki Przystęp; tam szwiec, co wiechciem wyściela napiętki, Dilawer posłów zatrzymuje CZĘŚĆ DZIESIĄTA
Kuśnierz, krawiec, tkacz, barwierz, wstawszy od warstatu Obok siędzie z wezyrem i wschodniemu światu Prawa daje z dywanu. Toż Sobieski prosił, Żeby tu nowych rzeczy Dilawer nie wnosił; Stare raczej przymierze żeby stwierdzić nowym, Przydawszy, co z honorem będzie Osmanowém. Więc
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 316
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924