, Moje pyje, głuche, z twych obietnic szydzi I kumka, choć ślepa, przecię babkę widzi. MAŁŻEŃSTWO
Sameś skurwysyn, kurwa twoja żona, Tak się ty diabłu godzisz jak i ona: Gracie oboje, oboje pijecie, Wzajem kradniecie, wzajem się bijecie. Gdyście tak równi i tak siebie godni Jak wiecheć zadku — czemuż tak niezgodni? NA JEDNEGO
Jak ci się grosz dostanie, choć ci głód dojmuje, Ty zaraz z nim do kurwy, a kuchnia wakuje; Gęba, jeśli co z wąsa spadnie komu, czeka, Kumka za wżdy je mięso, a głodny brzuch szczeka. NADGROBEK KURWIE
P. Czyj to grób
, Moje pyje, głuche, z twych obietnic szydzi I kumka, choc ślepa, przecię babkę widzi. MAŁŻEŃSTWO
Sameś skurwysyn, kurwa twoja żona, Tak się ty diabłu godzisz jak i ona: Gracie oboje, oboje pijecie, Wzajem kradniecie, wzajem się bijecie. Gdyście tak równi i tak siebie godni Jak wiecheć zadku — czemuż tak niezgodni? NA JEDNEGO
Jak ci się grosz dostanie, choć ci głód dojmuje, Ty zaraz z nim do kurwy, a kuchnia wakuje; Gęba, jeśli co z wąsa spadnie komu, czeka, Kumka za wżdy je mięso, a głodny brzuch szczeka. NADGROBEK KURWIE
P. Czyj to grób
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 321
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Samej księżej ucinać intellige dała. Nie wstydała się ona na rzeź patrzyć taką, Bo z oną Mesaliną żyła za jednaką, O której rzekł poeta: - "Piętnaści chowała Na każdą noc przystawów, jeszcze mało miała".
To ona muły w zborze patriarchy tego Całowała mówiący do gminu swojego: - "Kto czci ostatni wiecheć z Bożych wiernych roty, Ten ma na onym świecie za to nowe boty". Nie lada prorokini z kalwinowej juchy, Da jej miejsce tam Luter miedzy złymi duchy. Włosy z głowy posłano Giessom nieborakom, Abo jak ich tam zową, kalwińskim żebrakom, Którzy są predykanci dziwni w Holandyjej, A poddają się wolnie sami
Samej księżej ucinać intellige dała. Nie wstydała się ona na rzeź patrzyć taką, Bo z oną Messaliną żyła za jednaką, O której rzekł poeta: - "Piętnaści chowała Na kożdą noc przystawów, jeszcze mało miała".
To ona muły w zborze patryjarchy tego Całowała mówiący do gminu swojego: - "Kto czci ostatni wiecheć z Bożych wiernych roty, Ten ma na onym świecie za to nowe boty". Nie leda prorokini z kalwinowej juchy, Da jej miejsce tam Luter miedzy złymi duchy. Włosy z głowy posłano Giessom nieborakom, Abo jak ich tam zową, kalwińskim żebrakom, Którzy są predykanci dziwni w Holandyjej, A poddają się wolnie sami
Skrót tekstu: ErZrzenAnKontr
Strona: 376
Tytuł:
Anatomia Martynusa Lutra Erazma z Roterdama
Autor:
Erazm z Rotterdamu
Tłumacz:
Jan Zrzenczycki
Drukarnia:
Bazyli Skalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
nie od Pokoju: Póki pod Niebem stali Sarmate Bellatores; Laurem zwycięskim okrycibyli, straszni Wschodowi i Pułnocy; gdy teraz Domatores, tylko ich własne Szpiklerze, Kurniki, Obory, inne Domowe znają kąty: Wszyszakach się gołębie wywodzą, w Misiurkach Sery suszą, Szable w pługowe przerobili kroje, a na głowie nie czesanej wiecheć siana, albo kłosy z gumna bywają, gdzie dawnych czasów wykwitali Laury. Wiele kop zboża do gumna, nie wiełc trupów złożył w Mogile Dyskuruje terażniejszy Polak: Wiele kop zbił na pułmiarek, nie wiele Nieprzyjaciół wybił szczyci się w kompaniach: o Polu sprawnym, a nie o Polu Marsowym pytaj go: gdzie tyki na
nie od Pokoiu: Poki pod Niebem stali Sarmatae Bellatores; Laurem zwycięskim okrycibyli, straszni Wschodowi y Pułnocy; gdy teraz Domatores, tylko ich własne Szpiklerze, Kurniki, Obory, inne Domowe znaią kąty: Wszyszakach się gołębie wywodzą, w Misiurkach Sery suszą, Szable w pługowe przerobili kroie, a na głowie nie czesaney wiecheć siana, albo kłosy z gumna bywaią, gdzie dawnych czasow wykwitali Laury. Wiele kop zboża do gumna, nie wiełc trupow złożył w Mogile dyszkuruie terażnieyszy Polak: Wiele kop zbił na pułmiarek, nie wiele Nieprzyiacioł wybił szczyci się w kompaniach: o Polu sprawnym, a nie o Polu Marsowym pytay go: gdzie tyki na
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 435
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
Lecz niepodobna wszytkich plotek jego liczyć: Nie masz czego takiego w domu gościa życzyć. Cóż? Tam tylko jeden był, i to jeszcze bożek; Tu każdy, choć niegodzien w kozi trzeszczeć rożek, Choć sam, jak żyw, dobrego wiersza nie napisał, Będzie wytrząsał, będzie cudzy styl wysysał, Równie, jak wiecheć Świnia. Lecz przestrzegam, Momie, Żebyś na ono iste nie trafił z nią w słomie. Nie Momus — człek uczony, dobry niech zdrów trzęsie, Jakiekolwiek są, wszytkie prace me. Nie prę się, Że najdzie co poprawić, bom się nie aniołem Ani, co się poprawiać nie da, apostołem
Lecz niepodobna wszytkich plotek jego liczyć: Nie masz czego takiego w domu gościa życzyć. Cóż? Tam tylko jeden był, i to jeszcze bożek; Tu każdy, choć niegodzien w kozi trzeszczeć rożek, Choć sam, jak żyw, dobrego wiersza nie napisał, Będzie wytrząsał, będzie cudzy styl wysysał, Równie, jak wiecheć Świnia. Lecz przestrzegam, Momie, Żebyś na ono iste nie trafił z nią w słomie. Nie Momus — człek uczony, dobry niech zdrów trzęsie, Jakiekolwiek są, wszytkie prace me. Nie prę się, Że najdzie co poprawić, bom się nie aniołem Ani, co się poprawiać nie da, apostołem
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 26
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ciebie za Brata/ Ztobą chce przekonać/ swoje wszytkie lata. Psalm na ogorzelinę.
RYbałt na Zimę biały/ a na Lato rumiany/ Jako kwiat Rożany. A chłop na Zimę czarny/ a na Lato rudawy/ Jako pies sadawy. Rybałe przepiórkę obiera/ a Kapłon mu dowiera/ W pieniąskach przebiera. Chłop wiecheć kapusty obiera/ a pęcak mu dowita/ W zgniełych lubaskach przebiera. Rybałt na Lożu leży/ Panna do niego bieży/ Roszczkę mu w ręku dzierży. A chłop na gnoju leży/ świnia do niego bieży/ Gówno mu w bysku dzierży W Rybałtowej łożnice/ wiszą Lutnie i Skrzypice/ Co nimi cieszy Dziewice/ A
ćiebie zá Brátá/ Ztobą chce przekonáć/ swoie wszytkie látá. Psalm na ogorzelinę.
RYbałt ná Zimę biały/ á ná Láto rumiány/ Iáko kwiát Rożány. A chłop ná Zimę czarny/ á ná Láto rudáwy/ Iáko pies sadáwy. Rybałe przepiorkę obiera/ á Kápłon mu dowiera/ W pieniąskách przebiera. Chłop wiecheć kápusty obiera/ á pęcak mu dowita/ W zgniełych lubaskách przebiera. Rybałt na Lożu leży/ Pánná do niego bieży/ Roszczkę mu w ręku dzierży. A chłop ná gnoiu leży/ świniá do niego bieży/ Gowno mu w bysku dźierży W Rybałtowey łożnice/ wiszą Lutnie y Skrzypice/ Co nimi ćieszy Dźiewice/ A
Skrót tekstu: NowSow
Strona: E3
Tytuł:
Nowy Sowiźrzał abo raczej Nowyźrzał
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
! A ty mię już z swojej litości Nie spuszczaj, użyj dobrości, Ukaż mi z pod chmury wzrok wesoły, Wzrok cudny jak dwa sokoły. Gdyż tęsknię do ciebie, jak cielę do krowy, Abo ptaszeczek na gnieździe goły, Którego maciora odbieży. Kisnę jak ciasto w dzieży I więdnę jako kwiat, abo porzucony Wiecheć, tak ja od ciebie wzgardzony. Bowiemeś cudna jako jaka roża, Abo też jak rajska koza. Amen, niechajże już będzie tak, Wijmy się wespół jak złoty kłak. 330. Respons na owę pieśń panieńską, którą młodzieńców zwykły konfundować, która jako się zaczyna, patrz na brzegu
.
Chciałem Waśnić
! A ty mię już z swojej litości Nie spuszczaj, użyj dobrości, Ukaż mi z pod chmury wzrok wesoły, Wzrok cudny jak dwa sokoły. Gdyż tęsknię do ciebie, jak cielę do krowy, Abo ptaszeczek na gnieździe goły, Ktorego maciora odbieży. Kisnę jak ciasto w dzieży I więdnę jako kwiat, abo porzucony Wiecheć, tak ja od ciebie wzgardzony. Bowiemeś cudna jako jaka roża, Abo też jak rajska koza. Amen, niechajże już będzie tak, Wijmy się wespoł jak złoty kłak. 330. Respons na owę pieśń panieńską, ktorą młodzieńcow zwykły konfundować, ktora jako się zaczyna, patrz na brzegu
.
Chciałem Waśnić
Skrót tekstu: ZbierDrużWir_I
Strona: 132
Tytuł:
Collectanea...
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1675 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910