damy jejm. pani wojewodziny wileńskiej i t. d. Z Wilna do Usnarza wyjechałem 7ma Februarii.
Z Usnarza z jejmością jeździłem na zapusty do ip. Juszkiewiczowej chorążynej wendeńskiej, która wesele sługom swoim w Wulce sprawowała. Stamtąd drugiego dnia do Wilna biegłem spieszno, dokąd na sam ostatni karnawał przybyłem na wieczerzę trafiwszy do ip. wojewody wileńskiego. Bawiłem się tydzień w kompanii dobrej z ich. pany Sapiehami młodemi; z Wilna powróciłem 4 Martii do Rohotnej na post święty.
Z Rohotnej 9 Aprilis wyjechałem do Wilna na święta. Stanąłem 12^go^ i tam odprawiwszy z hulaszczym ludem do Kurkl wyjechałem.
19 Aprilis
damy jejm. pani wojewodziny wileńskiéj i t. d. Z Wilna do Usnarza wyjechałem 7ma Februarii.
Z Usnarza z jejmością jeździłem na zapusty do jp. Juszkiewiczowéj chorążynéj wendeńskiéj, która wesele sługom swoim w Wulce sprawowała. Ztamtąd drugiego dnia do Wilna biegłem spieszno, dokąd na sam ostatni karnawał przybyłem na wieczerzę trafiwszy do jp. wojewody wileńskiego. Bawiłem się tydzień w kompanii dobréj z ich. pany Sapiehami młodemi; z Wilna powróciłem 4 Martii do Rohotnéj na post święty.
Z Rohotnéj 9 Aprilis wyjechałem do Wilna na święta. Stanąłem 12^go^ i tam odprawiwszy z hulaszczym ludem do Kurkl wyjechałem.
19 Aprilis
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 36
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
jest całe 4. Do wsi oo. jezuitów mil 4. Zamek na górze piękny.
11^go^. Do Opawy, miasta śląskiego pięknego, gdziem trafił na wyprowadzenie króla z kurkiem, mil 3 lekkich i dobrej drogi.
12go. Do Dworców, miasteczka małego ale porządnego, mil 4 górami bardzo wielkiemi. Tum wieczerzę zjadł zbyt apasto, dla tegom też dobrze zapłacił.
13^go^. Do Ołomuńca górzystej i bardzo złej drogi mil 4, miasto wielkie i porządne; kościół i Praemonstratensium ozdobny. Gospodę przed bramą miałem wygodną, ale biehuna franta gospodarza za wszystkie diabły. Z Ołomuńca księdza Kazimierza augustiana odprawiłem z powozem, imć księdza Glindy
jest całe 4. Do wsi oo. jezuitów mil 4. Zamek na górze piękny.
11^go^. Do Opawy, miasta szląskiego pięknego, gdziem trafił na wyprowadzenie króla z kurkiem, mil 3 lekkich i dobréj drogi.
12go. Do Dworców, miasteczka małego ale porządnego, mil 4 górami bardzo wielkiemi. Tum wieczerzę zjadł zbyt apasto, dla tegom téż dobrze zapłacił.
13^go^. Do Ołomuńca górzystéj i bardzo złéj drogi mil 4, miasto wielkie i porządne; kościół i Praemonstratensium ozdobny. Gospodę przed bramą miałem wygodną, ale biehuna franta gospodarza za wszystkie djabły. Z Ołomuńca księdza Kazimierza augustyana odprawiłem z powozem, jmć księdza Glindy
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 77
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
parę kurcząt, pieczenię wołową, syr, dwa chleby, trzy garce wypijał miodu. Na obiedzie 12 sztuk mięsa, cielenciny, baraniny, wieprzowiny, nie mało, kapłona, gęś, prosie, trzy pieczenie, wołową, baranią, cielęcą, wina i miodu 4 garce, oprócz piwa, gorzałki. Jadał smaczno i wieczerzę. Jączyński Soc: Jezu, in Manuscriptis.
KtórYM TRUCIZNA NIESZKODZIŁA
Trucizna Lekarstwem była Mitrydatesowi, który z dziecinnych lat trujących zażywając rzeczy po trochu, tak naturę przysposobił do nich, że żadne mu umyślnie preparowane nie tylko nie szkodziło trucie, ale też żony zarażał i powietrze dla ptactwa, sowim tchnieniem.
Profecit Mitridates epotô
parę kurcząt, pieczenię wołową, syr, dwa chleby, trzy garce wypiiał miodu. Na obiedzie 12 sztuk mięsa, cielenciny, baraniny, wieprzowiny, nie mało, kapłona, gęś, prosie, trzy pieczenie, wołową, baranią, cielęcą, wina y miodu 4 garce, oprucz piwa, gorzałki. Iadał smaczno y wieczerzę. Iączyński Soc: IESU, in Manuscriptis.
KTORYM TRUCIZNA NIESZKODZIŁA
Trucizna Lekarstwem była Mitrydatesowi, ktory z dziecinnych lat truiących zażywaiąc rzeczy po trochu, tak naturę przysposobił do nich, że żadne mu umyślnie preparowane nie tylko nie szkodziło trucie, ale też żony zarażał y powietrze dla ptactwa, sowim tchnieniem.
Profecit Mitridates epotô
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 686
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
wojewody ruskiego na asamblach bytności nieprędko przyszedł na asamble. Skoro przyszedł, unikając przywitania się z księciem kanclerzem, zaraz siadł w karty grać; ani w tę stronę patrzyć chciał, gdzie był książę kanclerz. Barzo długo w karty grał, tak dalece, że książęta Czartoryscy,
nie doczekawszy się przestania tej gry, pojechali na wieczerzę do księżny kasztelanowej wileńskiej, a Sosnowski ze mną do pałacu Sapiehy podkanclerzego, gdzie stał książę kanclerz.
Nazajutrz na pokojach zaczął się grafowi Brylowi o niezapieczętowanie konsensów na starostwo kupiskie i starostwo mińskie eksplikować i Bryla przepraszać, po czym trochę łagodniej, jednak się infensis rozeszli animis. Książę kanclerz naówczas konsens ad cedendum starostwa stokliskiego rodzicom
wojewody ruskiego na asamblach bytności nieprędko przyszedł na asamble. Skoro przyszedł, unikając przywitania się z księciem kanclerzem, zaraz siadł w karty grać; ani w tę stronę patrzyć chciał, gdzie był książę kanclerz. Barzo długo w karty grał, tak dalece, że książęta Czartoryscy,
nie doczekawszy się przestania tej gry, pojechali na wieczerzę do księżny kasztelanowej wileńskiej, a Sosnowski ze mną do pałacu Sapiehy podkanclerzego, gdzie stał książę kanclerz.
Nazajutrz na pokojach zaczął się grafowi Brylowi o niezapieczętowanie konsensów na starostwo kupiskie i starostwo mińskie eksplikować i Bryla przepraszać, po czym trochę łagodniej, jednak się infensis rozeszli animis. Książę kanclerz naówczas konsens ad cedendum starostwa stokliskiego rodzicom
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 351
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
na trzeci dzień po wyjeździe Gałeckiego pojechałem do Węgrowa.
Gdy w Węgrowie stanąłem, przyjechał też tam w kilka godzin chorąży liwski, do którego zaraz poszedłem. Przyjął mię barzo wdzięcznym sercem, upewniając o afekcie swoim, a potem nad wieczór nadjechała sama chorążyna liwska i z córką. Zaprosili mię do siebie na wieczerzę. Poić mię zaczęli, Słowem, widząc i rodziców, i panny afekt ku sobie, wszedłem w deklaracje i zaraz w zaręczyny. Nazajutrz poszedłem do nich, aż mój chorąży z 50 000 posagu spadł na 30 000, w pół godziny na 25 000, w drugie pół godziny na puszczenie mi w posagu
na trzeci dzień po wyjeździe Gałeckiego pojechałem do Węgrowa.
Gdy w Węgrowie stanąłem, przyjechał też tam w kilka godzin chorąży liwski, do którego zaraz poszedłem. Przyjął mię barzo wdzięcznym sercem, upewniając o afekcie swoim, a potem nad wieczór nadjechała sama chorążyna liwska i z córką. Zaprosili mię do siebie na wieczerzę. Poić mię zaczęli, Słowem, widząc i rodziców, i panny afekt ku sobie, wszedłem w deklaracje i zaraz w zaręczyny. Nazajutrz poszedłem do nich, aż mój chorąży z 50 000 posagu spadł na 30 000, w pół godziny na 25 000, w drugie pół godziny na puszczenie mi w posagu
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 357
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
a wiedział hetman, że ja od księcia Radziwiłła, hetmana wielkiego lit., byłem z tym do Wschowy przysłany, abym ile tylko możności być mogło, oponował się księdzu Massalskiemu, a księdza Tyszkiewicza, biskupa żmudźkiego, który także był w Wschowie przytomny, imieniem książęcym utrzymywał, tak Massalski hetman całą wieczerzę ze mną przegadał.
Przekładał mi, że biskup wileński Zienkowicz dał synowi jego, referendarzowi lit., koadiutorią swoją, że król nie może gwałtem dawać koadiutora innego nie proszącemu biskupowi. Że biskup żmudźki, będąc biskupem jednej diecezji, na drugą diecezją koadiutorii według kanonów brać nie może. Na co mu z powinną odpowiedałem
a wiedział hetman, że ja od księcia Radziwiłła, hetmana wielkiego lit., byłem z tym do Wschowy przysłany, abym ile tylko możności być mogło, oponował się księdzu Massalskiemu, a księdza Tyszkiewicza, biskupa żmujdzkiego, który także był w Wschowie przytomny, imieniem książęcym utrzymywał, tak Massalski hetman całą wieczerzę ze mną przegadał.
Przekładał mi, że biskup wileński Zienkowicz dał synowi jego, referendarzowi lit., koadiutorią swoją, że król nie może gwałtem dawać koadiutora innego nie proszącemu biskupowi. Że biskup żmujdzki, będąc biskupem jednej diecezji, na drugą diecezją koadiutorii według kanonów brać nie może. Na co mu z powinną odpowiedałem
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 527
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
chciał, o czym będąc informowany, nic sobie pomyślnego z jego propozycji nie obiecywałem. Tym zaś gorszy był podkanclerzy, gdy marszałek kowieński moją mu na piśmie oddał rezolucją. Nadjechałem ja potem przed wieczorem do Kowna i gdy się kłaniałem podkanclerzemu, łagodnie to, ale skomponowaną miną i dobrocią przyjął. Jedliśmy wieczerzę u kasztelana witebskiego, po której z marszałkiem kowieńskim odjechaliśmy do Czerwonego Dworu, dokąd nazajutrz na noc miał przyjechać podkanclerzy, który się jeszcze został w Kownie dla kończenia interesu swego z kasztelanem witebskim. Jako bowiem Zabiełłowi, marszałkowi kowieńskiemu, Fleming podskarbi oprócz dwóch tysięcy czerw, zł puścił gratis Rzeczycę Pociejowską, naówczas siedem tysięcy
chciał, o czym będąc informowany, nic sobie pomyślnego z jego propozycji nie obiecywałem. Tym zaś gorszy był podkanclerzy, gdy marszałek kowieński moją mu na piśmie oddał rezolucją. Nadjechałem ja potem przed wieczorem do Kowna i gdy się kłaniałem podkanclerzemu, łagodnie to, ale skomponowaną miną i dobrocią przyjął. Jedliśmy wieczerzę u kasztelana witebskiego, po której z marszałkiem kowieńskim odjechaliśmy do Czerwonego Dworu, dokąd nazajutrz na noc miał przyjechać podkanclerzy, który się jeszcze został w Kownie dla kończenia interesu swego z kasztelanem witebskim. Jako bowiem Zabiełłowi, marszałkowi kowieńskiemu, Fleming podskarbi oprócz dwóch tysięcy czerw, zł puścił gratis Rzeczycę Pociejowską, naówczas siedem tysięcy
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 659
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
oderwanych od protekcji tym łatwiej zgubić. Co zaś do kombinacji, mówiłem, że żadnej pewności dojścia onej nie masz. Tandem wyjechaliśmy z plebanii do stancji naszej do karczmy w Garbowie, gdzie tylko cośmy się położyli i świece pogasili, przybiegł z Przybysławic towarzysz letki nadworny księcia kanclerza zapraszając nas imieniem księżny kanclerzyny na wieczerzę, bo książęcia kanclerza w Przybysławicach nie było. Jeszcze się był w Końskich u kanclerza koronnego zabawił, tylko do Przybysławic Sosnowskiego dla traktowania z nami przysłał.
Zdumieliśmy się na te zapraszanie i egzaminowaliśmy tego towarzysza, jeżeli się nie omylił, że może do Sosnowskiego był posłany, ale się z nim ominął. Odpowiedział
oderwanych od protekcji tym łatwiej zgubić. Co zaś do kombinacji, mówiłem, że żadnej pewności dojścia onej nie masz. Tandem wyjechaliśmy z plebanii do stancji naszej do karczmy w Garbowie, gdzie tylko cośmy się położyli i świece pogasili, przybiegł z Przybysławic towarzysz letki nadworny księcia kanclerza zapraszając nas imieniem księżny kanclerzyny na wieczerzę, bo książęcia kanclerza w Przybysławicach nie było. Jeszcze się był w Końskich u kanclerza koronnego zabawił, tylko do Przybysławic Sosnowskiego dla traktowania z nami przysłał.
Zdumieliśmy się na te zapraszanie i egzaminowaliśmy tego towarzysza, jeżeli się nie omylił, że może do Sosnowskiego był posłany, ale się z nim ominął. Odpowiedział
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 704
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
może do Sosnowskiego był posłany, ale się z nim ominął. Odpowiedział nam towarzysz, że się nie omylił, ponieważ gdy już Sosnowski stanął w Przybysła-
wicach i poszedł do księżny do pokoju, tedy Szelutta, cześnik rzeczycki, marszałek dworu księcia kanclerza, i wyraźnie kazał mu do nas do Garbowa jechać, i zapraszać na wieczerzę; że nas dobrze zna, gdyż jest Brześcianin, Laskowski nazywający się. Nie mogliśmy pojąć tej tajemnicy. Z tym wszystkim rezolwowaliśmy się jechać na tę wieczerzę i kazawszy prędko kolaskę zaprząc, pojechaliśmy.
Gdy przyjechaliśmy do Przybysławic i weszliśmy na pokoje, zastaliśmy, że już stoły z sali wynoszą
może do Sosnowskiego był posłany, ale się z nim ominął. Odpowiedział nam towarzysz, że się nie omylił, ponieważ gdy już Sosnowski stanął w Przybysła-
wicach i poszedł do księżny do pokoju, tedy Szelutta, cześnik rzeczycki, marszałek dworu księcia kanclerza, i wyraźnie kazał mu do nas do Garbowa jechać, i zapraszać na wieczerzę; że nas dobrze zna, gdyż jest Brześcianin, Laskowski nazywający się. Nie mogliśmy pojąć tej tajemnicy. Z tym wszystkim rezolwowaliśmy się jechać na tę wieczerzę i kazawszy prędko kolaskę zaprząc, pojechaliśmy.
Gdy przyjechaliśmy do Przybysławic i weszliśmy na pokoje, zastaliśmy, że już stoły z sali wynoszą
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 705
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
do księżny do pokoju, tedy Szelutta, cześnik rzeczycki, marszałek dworu księcia kanclerza, i wyraźnie kazał mu do nas do Garbowa jechać, i zapraszać na wieczerzę; że nas dobrze zna, gdyż jest Brześcianin, Laskowski nazywający się. Nie mogliśmy pojąć tej tajemnicy. Z tym wszystkim rezolwowaliśmy się jechać na tę wieczerzę i kazawszy prędko kolaskę zaprząc, pojechaliśmy.
Gdy przyjechaliśmy do Przybysławic i weszliśmy na pokoje, zastaliśmy, że już stoły z sali wynoszą po wieczerzy. Wyszedł do nas z pokoju księżnej Sosnowski i powiedział, że towarzysz omylił się, że po niego był posłany, a on nas zaprosił. Opowiedaliśmy
do księżny do pokoju, tedy Szelutta, cześnik rzeczycki, marszałek dworu księcia kanclerza, i wyraźnie kazał mu do nas do Garbowa jechać, i zapraszać na wieczerzę; że nas dobrze zna, gdyż jest Brześcianin, Laskowski nazywający się. Nie mogliśmy pojąć tej tajemnicy. Z tym wszystkim rezolwowaliśmy się jechać na tę wieczerzę i kazawszy prędko kolaskę zaprząc, pojechaliśmy.
Gdy przyjechaliśmy do Przybysławic i weszliśmy na pokoje, zastaliśmy, że już stoły z sali wynoszą po wieczerzy. Wyszedł do nas z pokoju księżnej Sosnowski i powiedział, że towarzysz omylił się, że po niego był posłany, a on nas zaprosił. Opowiedaliśmy
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 705
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986