polskiego zostawszy szlachcica. Za co cię śmierć, choć ludzi hańbi, nie ozdabia, Nowym uczci honorem, boć rzeką: margrabia. Kiedy śmierć ogrodnika równa z królewiczem, Cóż ci po tym było mrzeć grabią, nie szlachcicem? 167 (F). DO SENATORA PRZED ŚMIERCIĄ
Podczas niedziele Ciała Bożego oktawnej Kazania o wieczerzy słuchający sławnej, Na którą, skoro nas śmierć do mogiły włoży, Wzbudziwszy od umarłych, zaprasza Syn Boży, Bogaty, lecz że stary, przeto bliski metu,
Szlachcic jeden nie chciałby omieszkać bankietu. Więc rozumiejąc, że tam, wedle świeckiej mody, Z regiestru siędą za stół urzędnicy wprzódy, Wiełkiem kosztem,
polskiego zostawszy szlachcica. Za co cię śmierć, choć ludzi hańbi, nie ozdabia, Nowym uczci honorem, boć rzeką: margrabia. Kiedy śmierć ogrodnika równa z królewicem, Cóż ci po tym było mrzeć grabią, nie szlachcicem? 167 (F). DO SENATORA PRZED ŚMIERCIĄ
Podczas niedziele Ciała Bożego oktawnej Kazania o wieczerzy słuchający sławnej, Na którą, skoro nas śmierć do mogiły włoży, Wzbudziwszy od umarłych, zaprasza Syn Boży, Bogaty, lecz że stary, przeto bliski metu,
Szlachcic jeden nie chciałby omieszkać bankietu. Więc rozumiejąc, że tam, wedle świeckiej mody, Z regiestru siędą za stół urzędnicy wprzódy, Wiełkiem kosztem,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 78
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Tam, tam z ciebie pijane narowy wyszumi. Masz pożytek pijaństwa: i na świecieś chorzał, I po śmierci w gorzałce będziesz wiecznie gorzał. 231 (N). BANKIET SENATORA JEDNEGO
W jego pilnej potrzebie, na noc jeszcze wczora, Przyjadę w dom skąpego, gościem, senatora. Na troje cielęciny zjemy na wieczerzy. Już dwunastą zegarek nazajutrz uderzy, Sprawiliśmy co trzeba, dzień najdłuższy lecie, Kurczy mi się żołądek, zjadłby co na trzecie. „Biegaj, chłopcze, do kuchnie.” A że była blisko, Wróciwszy: „Mości panie, zimne i ognisko.” Zgoła mi, prawdę rzekszy, było matyjasno
Tam, tam z ciebie pijane narowy wyszumi. Masz pożytek pijaństwa: i na świecieś chorzał, I po śmierci w gorzałce będziesz wiecznie gorzał. 231 (N). BANKIET SENATORA JEDNEGO
W jego pilnej potrzebie, na noc jeszcze wczora, Przyjadę w dom skąpego, gościem, senatora. Na troje cielęciny zjemy na wieczerzy. Już dwunastą zegarek nazajutrz uderzy, Sprawiliśmy co trzeba, dzień najdłuższy lecie, Kurczy mi się żołądek, zjadłby co na trzecie. „Biegaj, chłopcze, do kuchnie.” A że była blisko, Wróciwszy: „Mości panie, zimne i ognisko.” Zgoła mi, prawdę rzekszy, było matyjasno
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 105
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
bez chyby. Najlepiej, w sobie widząc swej natury skazę, Nie w skok brać do przyjaciół i do sług urazę. 251 (P). ŚMIERĆ NIEUŻYTA ZA GARDŁO CHWYTA NAGŁA ŚMIERĆ
Długoż tu człeka, panie? Wczora z nami siedział, Śmiał się żartom albo sam żart jaki powiedział, Jadł z smakiem na wieczerzy, czuł drogę przed sobą; Nagle w nocy, nie zdjęty, umiera, chorobą. Niepodobna do śmierci jego była cera; Pewnie we śnie doktora widział Reinekiera, Nie każdy bowiem lekarz takim fortunatem, Bo jego pacjenci niedługo się z światem Mordują; wielkie w bólu awantaże chorem: Mógłby oraz być księdzem, nie
bez chyby. Najlepiej, w sobie widząc swej natury skazę, Nie w skok brać do przyjaciół i do sług urazę. 251 (P). ŚMIERĆ NIEUŻYTA ZA GARDŁO CHWYTA NAGŁA ŚMIERĆ
Długoż tu człeka, panie? Wczora z nami siedział, Śmiał się żartom albo sam żart jaki powiedział, Jadł z smakiem na wieczerzy, czuł drogę przed sobą; Nagle w nocy, nie zdjęty, umiera, chorobą. Niepodobna do śmierci jego była cera; Pewnie we śnie doktora widział Reinekiera, Nie kożdy bowiem lekarz takim fortunatem, Bo jego pacyjenci niedługo się z światem Mordują; wielkie w bólu awantaże chorem: Mógłby oraz być księdzem, nie
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 112
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
rzkąc w Jeruzalem/ ale i we wszytkich granicach ziemie Żydowskiej najdować się nie miał. Jeśliż Pan Chrystus Zakon stary we wszytkim zachował/ i niwczym go i namniejszym nie naruszył/ kto wierzyć temu zachce/ aby pod czas obchodu Paschy zakonnej/ to jest/ pod czas jedzenia Baranka paschalnego miał mieć przy tej wieczerzy chleb Kwaśny/ którego i posłani na przygotowanie tej wieczerzy Apostołowie gotować/ i mieć go pod ten zakazany czas nie mogli. Ponieważ zakon Boży przykazauje/ aby dnia czternastego ku wieczorowi/ miesiąca pierwszego jedziony był Baranek z przaśniki. Tolletis, mówi Pan Bóg, agnum seu haedum, et seruabitis eum vsq; ad quartam decimam
rzkąc w Ieruzálem/ ále y we wszytkich gránicách źiemie Zydowskiey náydowáć sie nie miał. Ieśliż Pan Christus Zakon stáry we wszytkim záchował/ y niwcżym go y namnieyszym nie náruszył/ kto wierzyć temu záchce/ áby pod cżás obchodu Páschy zakonney/ to iest/ pod cżás iedzeniá Báránká páschálnego miał mieć przy tey wieczerzy chleb Kwáśny/ ktorego y posłáni ná przygotowánie tey wiecżerzy Apostołowie gotowáć/ y mieć go pod ten zákazány cżás nie mogli. Ponieważ zakon Boży przykazáuie/ áby dniá cżternastego ku wiecżorowi/ mieśiącá pierwszego iedźiony był Báránek z przáśniki. Tolletis, mowi Pan Bog, agnum seu haedum, et seruabitis eum vsq; ad quartam decimam
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 154
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
decima die mensis ad vesperam, comedetis azyma, neq: ad diem vigesimam primam eiusdem mensis ad vesperam. Septem diebus non inuenietur fermentum in domibus vestris: Qui comederit fermentatum in domibus vestris: Qui comederit fermentatum, peribit anima eius de caetu Israel. A że Baranek i Przaśniki jedzione być miały przy tejże i jednej wieczerzy zaraz/ przykazuje Pan Bóg/ Et edent Carnes nocte illa assas igni, et azymos Panes lactucis agrestibus. Exod. c. 12. Ibid. Ibid.
Uważenie Dziewiąte. Jeśli Pan Chrystus/ abo według czasu pochybił/ i nie w czternasty dzień ku wieczorowi jadł Paschę Zakonną/ w który czas Zakon Boży jeść ją
decima die mensis ad vesperam, comedetis azyma, neq: ad diem vigesimam primam eiusdem mensis ad vesperam. Septem diebus non inuenietur fermentum in domibus vestris: Qui comederit fermentatum in domibus vestris: Qui comederit fermentatum, peribit anima eius de caetu Israel. A że Báránek y Przásniki iedźione bydź miáły przy teyże y iedney wieczerzy záraz/ przykázuie Pan Bog/ Et edent Carnes nocte illa assas igni, et azymos Panes lactucis agrestibus. Exod. c. 12. Ibid. Ibid.
Vważenie Dźiewiąte. Ieśli Pan Christus/ ábo według cżásu pochybił/ y nie w czternasty dźień ku wieczorowi iadł Páschę Zakonną/ w ktory czás Zakon Boży ieść ią
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 154
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
edent Carnes nocte illa assas igni, et azymos Panes lactucis agrestibus. Exod. c. 12. Ibid. Ibid.
Uważenie Dziewiąte. Jeśli Pan Chrystus/ abo według czasu pochybił/ i nie w czternasty dzień ku wieczorowi jadł Paschę Zakonną/ w który czas Zakon Boży jeść ją rozkazował: abo jeśli miał przy tej wieczerzy swej chleb Kwaśny: tedy abowiem w jednym z tych/ abo w oboim okazałby się Zakonoprzestępcą: i Zakonu Bożego do namniejszej kreski nie zachowałby był/ i nie wypełnił. Co i pomyślić/ nierzkąc twierdzić/ jest rzecz niezbożna/ ponieważ sam o sobie mówi Zbawiciel/ no lite putare quoniam veni soluere legem
edent Carnes nocte illa assas igni, et azymos Panes lactucis agrestibus. Exod. c. 12. Ibid. Ibid.
Vważenie Dźiewiąte. Ieśli Pan Christus/ ábo według cżásu pochybił/ y nie w czternasty dźień ku wieczorowi iadł Páschę Zakonną/ w ktory czás Zakon Boży ieść ią roskázował: ábo ieśli miał przy tey wieczerzy swey chleb Kwáśny: tedy ábowiem w iednym z tych/ ábo w oboim okazałby sie Zakonoprzestępcą: y Zakonu Bożego do namnieyszey kreski nie záchowałby był/ y nie wypełnił. Co y pomyslić/ nierzkąc twierdźić/ iest rzecz niezbożna/ ponieważ sam o sobie mowi Zbáwićiel/ no lite putare quoniam veni soluere legem
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 155
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
Obrzydłym i nikczemnym równając go Żydom.
Ten, gdy się ptaków naje i opije winem, Żegnając nas, przysięże pod złej matki synem, Że przed takimi gośćmi nie skryje się więcej, Gdyżby tego na głowie nie zażył cielęcej. Prosi na noc, lecz darmo, i szkoda się dziwić, Bo się i na wieczerzy chciał przy nas pożywić. Aleć dobrze, odpowiem, świni w młocie pyskać, Przed nią pereł, przed błazna szkoda zwierzyn ciskać. 174. DO GNIEWLIWEGO
Odpuść mi, proszę, mój drogi sąsiedzie: Bywszy w twym domu wczora na obiedzie, Kozła u ciebie, barana u pani Widząc na czele, jakbym
Obrzydłym i nikczemnym równając go Żydom.
Ten, gdy się ptaków naje i opije winem, Żegnając nas, przysięże pod złej matki synem, Że przed takimi gośćmi nie skryje się więcej, Gdyżby tego na głowie nie zażył cielęcej. Prosi na noc, lecz darmo, i szkoda się dziwić, Bo się i na wieczerzy chciał przy nas pożywić. Aleć dobrze, odpowiem, świni w młocie pyskać, Przed nię pereł, przed błazna szkoda zwierzyn ciskać. 174. DO GNIEWLIWEGO
Odpuść mi, proszę, mój drogi sąsiedzie: Bywszy w twym domu wczora na obiedzie, Kozła u ciebie, barana u pani Widząc na czele, jakbym
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 276
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
murze. On to dał był urobić; zaniosły ją baby I mocno do żelaznej przywiążą hantaby, Po której skoro wlezie, jako łażą zdebie, Obaczywszy anioła, mniema się być w niebie. Stół cukrowy, gotowe łoże, złote kolca U namiotu, ale on upatruje stolca: To blednie, to się poci przy onej wieczerzy; Na koniec się sekretu paniej starej zwierzy: Miasto serca Kupido postrzelił go w dupę. Pomyśli baba, a wraz ukaże skorupę, Kędy sama chodziła z ciężarem natury; Ale ta z wierzchem pełna pierwszej była fury. Jeszcze po niej niedobrze zasznurował udy, Aż druga; zapomniał się tak strasznymi cudy, Sam się i
murze. On to dał był urobić; zaniosły ją baby I mocno do żelaznej przywiążą hantaby, Po której skoro wlezie, jako łażą zdebie, Obaczywszy anioła, mniema się być w niebie. Stół cukrowy, gotowe łoże, złote kolca U namiotu, ale on upatruje stolca: To blednie, to się poci przy onej wieczerzy; Na koniec się sekretu paniej starej zwierzy: Miasto serca Kupido postrzelił go w dupę. Pomyśli baba, a wraz ukaże skorupę, Kędy sama chodziła z ciężarem natury; Ale ta z wierzchem pełna pierwszej była fury. Jeszcze po niej niedobrze zasznurował udy, Aż druga; zapomniał się tak strasznymi cudy, Sam się i
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 363
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
się z bliska i dwie zgryzie ziarnie, A poznawszy omyłkę, łaje gospodyni, Że z niego żart i ludzkie śmiechowisko czyni. A owa: „Niewielem ci zgrzeszyła, mój panie: I rzepać, powiedają, za nabicie stanie. Nie trzeba hakownicę; jeśli kto nie wierzy, Niechaj mi się przysłucha dzisia po wieczerzy. Cóż, kiedybym umyślnie nie strzelała górą.” A ksiądz: „Przepadni, babo, i z prochem, i z rurą.” 436 (P). WOLNO W PolscĘ, JAKO KTO CHCE
Niesłusznie przyjaciele moi mnie kłopocą, Że nie wiedeńską, jaka dziś moda, karocą, Nie w drogich
się z bliska i dwie zgryzie ziarnie, A poznawszy omyłkę, łaje gospodyni, Że z niego żart i ludzkie śmiechowisko czyni. A owa: „Niewielem ci zgrzeszyła, mój panie: I rzepać, powiedają, za nabicie stanie. Nie trzeba hakownicę; jeśli kto nie wierzy, Niechaj mi się przysłucha dzisia po wieczerzy. Cóż, kiedybym umyślnie nie strzelała górą.” A ksiądz: „Przepadni, babo, i z prochem, i z rurą.” 436 (P). WOLNO W POLSZCZĘ, JAKO KTO CHCE
Niesłusznie przyjaciele moi mnie kłopocą, Że nie wiedeńską, jaka dziś moda, karocą, Nie w drogich
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 376
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
się o lice; Nie szerząc się, tu stanie futro popielice.” 476. PANNA, CO WOSK JADAŁA
Panna, i grzeczna, i dobrego rodu, Jęła się wosku jadać miasto miodu. Chociaż się w niej krew psuje i płeć grubie,
Gdzie tylko może, każdą świeczkę skubie. O czym gdy była przy wieczerzy wzmianka: „Jeśli Waszmość wosk zbierasz do kaganka” — Rzecze i zaraz kawaler z obrotem Gotów do lampy przyłożyć się knotem. 477. WDOWA, CO SMOŁĘ PIJAŁA
Co też za smak jest w smole, niechaj każdy powie. A ta za małmazyją jednej stała wdowie. Powieda jej kawaler, że żołądek kazi. „
się o lice; Nie szerząc się, tu stanie futro popielice.” 476. PANNA, CO WOSK JADAŁA
Panna, i grzeczna, i dobrego rodu, Jęła się wosku jadać miasto miodu. Chociaż się w niej krew psuje i płeć grubie,
Gdzie tylko może, każdą świeczkę skubie. O czym gdy była przy wieczerzy wzmianka: „Jeśli Waszmość wosk zbierasz do kaganka” — Rzecze i zaraz kawaler z obrotem Gotów do lampy przyłożyć się knotem. 477. WDOWA, CO SMOŁĘ PIJAŁA
Co też za smak jest w smole, niechaj każdy powie. A ta za małmazyją jednej stała wdowie. Powieda jej kawaler, że żołądek kazi. „
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 397
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987