, Matka bogów, koło niej, z tej i z owej strony Zgraja wnuków niebieskich. Tym złote ubiory, Tym i z ramion pieszczone wiją się kędziory. Czoła farbą tyryjską zamazane krwawą, Włosem złotym podobni bogom i postawą. Tych nieba ważą sobie, tych sfery wysokie, Tym wsiąść dawa na konie Febus złotookie. Wieczna Polski ozdobo! o sieradzka ziemi, Domie cnocie dziedziczny! ciebieli takiemi Bóg uczcił bohatyry? których i w pasterskim Masz tak wielkich, w senacie, i kole rycerskiem: Skąd moskiewskie zagony wojennik on stary, Drzewy trzema przebity pokropił krwią Szary. Tedy mężnie konając, znaki swojej cnoty W polu posiał żelaznem, kopije i
, Matka bogów, koło niej, z tej i z owej strony Zgraja wnuków niebieskich. Tym złote ubiory, Tym i z ramion pieszczone wiją się kędziory. Czoła farbą tyryjską zamazane krwawą, Włosem złotym podobni bogom i postawą. Tych nieba ważą sobie, tych sfery wysokie, Tym wsieść dawa na konie Febus złotookie. Wieczna Polski ozdobo! o sieradzka ziemi, Domie cnocie dziedziczny! ciebieli takiemi Bóg uczcił bohatyry? których i w pasterskim Masz tak wielkich, w senacie, i kole rycerskiem: Zkąd moskiewskie zagony wojennik on stary, Drzewy trzema przebity pokropił krwią Szary. Tedy mężnie konając, znaki swojej cnoty W polu posiał żelaznem, kopije i
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 75
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
drugiemu nie wystatczą czyńsze. I tak ten Barwierz Wymysł was Polacy goli/ Ze sarkacie gdy zarżnie/ chociaż was to boli. Gdy majętność i z łaską Bożą z was ostrzyże/ Szpetnyż to skroj/ szpetnesz to cny Polaku bryże. O miłą Ojczyzno ma/ O Polsko Waleczna O dobrodziejko moja/ O Matko ma wieczna. Przeczże cierpisz dzieciom swym zbytku takowego? Ze snać niemasz pod słońcem narodu żadnego/ Ażeby go nie mieli naśladować w stroju/ Pierwszy Polak kochał się jedno w krwawym boju. I wy Sławni Synowie torem Przodków swoich Jeźcie/ zbytek wygnawszy/ abyście z dróg moich Nie stąpili/ niech u was Lex Sumptuaria
drugiemu nie wystátczą czyńsze. Y ták ten Bárwierz Wymysł was Polacy goli/ Ze sarkaćie gdy zárżnie/ choćiasz was to boli. Gdy máiętność y z łaską Bożą z was ostrzyże/ Szpetnyż to skroy/ szpetnesz to cny Polaku bryże. O miłą Oyczyzno ma/ O Polsko Waleczna O dobrodźieyko moiá/ O Mátko ma wieczna. Przeczże ćierpisz dźiećiom swym zbytku tákowego? Ze snać niemász pod słońcem narodu żadnego/ Ażeby go nie mieli náśládowáć w stroiu/ Pierwszy Polak kocháł sie iedno w krwáwym boiu. Y wy Słáwni Synowie torem Przodkow swoich Ieźćie/ zbytek wygnawszy/ ábyśćie z drog moich Nie sstąpili/ niech v was Lex Sumptuaria
Skrót tekstu: WitkWol
Strona: F2
Tytuł:
Złota wolność koronna
Autor:
Stanisław Witkowski
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
ksiąg miłosierdzia wydziera/ gmawta/ szarpie/ i kasuje; wszytkie zasługi kazi/ pomocy i łaski Boskie odtrąca/ modlitwę tępi/ oziębia/ zamraża: wnętrzny pokory w gryzienie sumienia i kłotliwe niepokoje przemienia/ przyspiesza śmierć/ a często nieszczęśliwą/ na Boga ustawnie Vindica, Vindica o pomstę woła. O niepojęta złości! o wieczna człowieka zgubo! Ah mnie! o jako wielekroc w te szkody i straty popadł: a przecie (Bóg wie) jako je uważam: Bóg wie jako te straty oprawuję: Póki czas wżdy się obejrzeć/ a uważywszy/ i głęboko pojąwszy złość grzechową jako Boga mego obraża/ jako mię od kresu mego odtrąca etc.
kśiąg miłośierdźia wydźiera/ gmáwta/ szarpie/ y kasuie; wszytkie zasługi kaźi/ pomocy y łaski Boskie odtrąca/ modlitwę tępi/ oźiębia/ zámraża: wnętrzny pokory w gryźienie sumieniá y kłotliwe niepokoie przemienia/ przyspiesza śmierć/ a często nieszczęśliwą/ ná Bogá vstáwnie Vindica, Vindica o pomstę woła. O niepoiętá złośći! o wieczná człowieká zgubo! Ah mnie! o iákó wielekroc w te szkody y straty popadł: a przećie (Bog wie) iáko ie uważam: Bog wie iáko te straty opráwuię: Poki czas wżdy się obeyrzeć/ a vważywszy/ y głęboko poiąwszy złość grzechową iáko Bogá mego obráża/ iáko mię od kresu mego odtrąca etc.
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 44
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Zostając, to jeść, to pić, w tym chodzić, na skibie Co się rodzi ojczystej, a durnym narodom Prawa dawać i wielkim rozkazywać grodom. Tatarowie, co przedtem za granicę Siną Wodę mieli, Podole dzisia i Lwów miną, I nie pierwej ustąpią, aż kupiwszy złota, Nim się im wykupimy, o wieczna sromota! Już im Krym Ukrainą, nad Bohem Nahaje; Już nawet i meczety tamte widzą kraje; Wolno im jako braciej, a my na to śpimy; Najdziem jeszcze, czym się im ten rok okupimy, Choć też będą w Haliczu zimować i w Bełzie. Ale-ć mię zniosło pióro, omoczone we łzie
Zostając, to jeść, to pić, w tym chodzić, na skibie Co się rodzi ojczystej, a durnym narodom Prawa dawać i wielkim rozkazywać grodom. Tatarowie, co przedtem za granicę Siną Wodę mieli, Podole dzisia i Lwów miną, I nie pierwej ustąpią, aż kupiwszy złota, Nim się im wykupimy, o wieczna sromota! Już im Krym Ukrainą, nad Bohem Nahaje; Już nawet i meczety tamte widzą kraje; Wolno im jako braciej, a my na to śpimy; Najdziem jeszcze, czym się im ten rok okupimy, Choć też będą w Haliczu zimować i w Bełzie. Ale-ć mię zniosło pióro, omoczone we łzie
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 124
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
gębę kole. Do jakich-że waleczny miesiąc przyszedł dziwów Z tureckich na tę wojnę wyniesion archiwów? Co się gonić nauczył, teraz z nim chorąży Pierzcha i za inszymi z pola w obóz tąży. Szczęśliwszy-by był stokroć, jako zdjęty z igły, Żeby go myszy w drobne kawałki postrzygły, Niż na tę padł ohydę, o wieczna sromoto! Po to żeśmy szli w drogę tak daleką, po to Pana wyprowadzili, żeby z nim pospołu Patrzyć, kiedy giaurzy będą naszych z dołu, Trupem pola okrywszy i wzdłużą i wszerzą. Czekać, że i niedługo na obóz uderzą. Kędyż one meczety? gdzież nasze fundusze? Skądinąd nam posażyć
gębę kole. Do jakich-że waleczny miesiąc przyszedł dziwów Z tureckich na tę wojnę wyniesion archiwów? Co się gonić nauczył, teraz z nim chorąży Pierzcha i za inszymi z pola w obóz tąży. Szczęśliwszy-by był stokroć, jako zdjęty z igły, Żeby go myszy w drobne kawałki postrzygły, Niż na tę padł ohydę, o wieczna sromoto! Po to żeśmy szli w drogę tak daleką, po to Pana wyprowadzili, żeby z nim pospołu Patrzyć, kiedy giaurzy będą naszych z dołu, Trupem pola okrywszy i wzdłużą i wszerzą. Czekać, że i niedługo na obóz uderzą. Kędyż one meczety? gdzież nasze fundusze? Skądinąd nam posażyć
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 159
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
Zobu stron ktokolwiek mnie czeka jako żony, Będzie mnie ulubioną krwią świeżo z juszony; Zobu stron się myśl moja w różny obrót wierci, Końca tej bitwy czekam, jako własny śmierci. Przecz! przecz pomsto! miłości! raczej się was rzekę Niż dla was mam się w nową gwałtem podać mękę; A ty o wieczna Władzo! co rządzisz me sprawy, Skończ bez żadnej wygranej pojedynek krwawy Niech żaden z nich nie wygra, żaden nie zwycięży ELVIRA Gdyby tak rzeczy padły, byłoćby z tym cięży, Ten pojedynek nicby dla ciebie nie sprawił, Gdyby cię znowu w pienią i w sąd smętny wprawił. Gdybyś znowu musiała kłopotom wpaść
Zobu stron ktokolwiek mnie czeká iáko żony, Będzie mnie ulubioną krwią swieżo z iuszony; Zobu stron się mysl moiá w rożny obrot wierći, Końca tey bitwy czekam, iáko włásny smierci. Przecz! przecz pomsto! miłości! ráczey się was rzekę Niż dla wás mąm się w nową gwałtem podáć mękę; A ty o wieczná Władzo! co rządzisz me sprawy, Skończ bez żádney wygraney poiedynek krwáwy Niech żaden z nich nie wygra, żaden nie zwycięży ELVIRA Gdyby ták rzeczy pádły, byłoćby z tym cięży, Ten poiedynek nicby dla ciebie nie spráwił, Gdyby cię znowu w pienią y w sąd smętny wpráwił. Gdybyś znowu muśiałá kłopotom wpáść
Skrót tekstu: CorMorszACyd
Strona: 187
Tytuł:
Cyd
Autor:
Pierre Corneille
Tłumacz:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
Supraśl
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
minie rok albo dwa ich małżeńskiej lidze, Aż na nim ukazują rogi dziwowidze. Lecz kto trafi na kurwę, niech jej ściele łoże, Toż i Pod Krzysztopory potka go poroże. 5. KORUPCJA SOLNA ZA KAŹMIERZA
Żeby król na sejmiku szlachtę miał po woli, Każe kilkaset beczek dać między nią soli I wszytkiego, o wieczna, dokaże, sromoto, Czego inszy królowie nie mogli przez złoto, Skorumpowawszy szlachtę, choć w swobodach dziura. Nie wierzę, ale błądzi wszechrzeczy natura, Bo dotąd bitych bydeł sól od skazy broni, Dziś, żyjąc jeszcze, ludzie psują się soloni. 6 (N). KOTŁY OGROMNE NA POSPOLITE RUSZENIE POD GOŁĄB
minie rok albo dwa ich małżeńskiej lidze, Aż na nim ukazują rogi dziwowidze. Lecz kto trafi na kurwę, niech jej ściele łoże, Toż i Pod Krzysztopory potka go poroże. 5. KORUPCJA SOLNA ZA KAŹMIERZA
Żeby król na sejmiku szlachtę miał po woli, Każe kilkaset beczek dać między nię soli I wszytkiego, o wieczna, dokaże, sromoto, Czego inszy królowie nie mogli przez złoto, Skorumpowawszy szlachtę, choć w swobodach dziura. Nie wierzę, ale błądzi wszechrzeczy natura, Bo dotąd bitych bydeł sól od skazy broni, Dziś, żyjąc jeszcze, ludzie psują się soloni. 6 (N). KOTŁY OGROMNE NA POSPOLITE RUSZENIE POD GOŁĄB
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 233
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Pytam, jaka ćwiczenia jego profesyja. „Jeździć i osiąść konia krokiem prawie chyżem Nawyka i dlatego bawi się Paryżem.” „A gdzież — rzekę — Polaków, naród z dawna konny, Wsiadać na koń i jeździć uczył kraj postronny? Co im świat przypisuje, do Francyjej po to Z kosztem jeździć? O wieczna ojczyzny sromoto! Do Rzymu, albo raczej gdzie na wschodnie światy Piękniej, bo niźli frezy, ujeżdżać bachmaty. Polakówże, co prawie na koniu się rodzą, Koniem piszą, granice ojczyste rozwodzą, Niemcy albo Francuzi konia uczyć mogą, Jako ręką przy cuglu i w strzemieniu nogą, Jako się sprawić w siedle i
Pytam, jaka ćwiczenia jego profesyja. „Jeździć i osiąść konia krokiem prawie chyżem Nawyka i dlatego bawi się Paryżem.” „A gdzież — rzekę — Polaków, naród z dawna konny, Wsiadać na koń i jeździć uczył kraj postronny? Co im świat przypisuje, do Francyjej po to Z kosztem jeździć? O wieczna ojczyzny sromoto! Do Rzymu, albo raczej gdzie na wschodnie światy Piękniej, bo niźli frezy, ujeżdżać bachmaty. Polakówże, co prawie na koniu się rodzą, Koniem piszą, granice ojczyste rozwodzą, Niemcy albo Francuzi konia uczyć mogą, Jako ręką przy cuglu i w strzemieniu nogą, Jako się sprawić w siedle i
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 243
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, na rzeczach się znający, przytomny. Zły to ptak, co od gniazda swojego się dziczy: Gdzie ma Polak pieluchy, tam się niechaj ćwiczy. Nie zaprzątając głowy obyczajem inem, Niech się nie wstydzi uczniem być, czyim jest synem. Wybrali cudzoziemcy, co srebra, co złota, Bo sami im, o wieczna, wozimy, ślepota; Rozumuż nam przynamniej za swoje forboty, A czego większa szkoda, niech nie bierą cnoty. Czy małoż ma sromoty Polska i ohydy, Tak marne, tak nikczemne chowając hybrydy? Jeszcze urodzonymi, nie bez wielkiej gluzy Szlachty swej, osadza wsi Włochy i Francuzy, Z kupców, mogli
, na rzeczach się znający, przytomny. Zły to ptak, co od gniazda swojego się dziczy: Gdzie ma Polak pieluchy, tam się niechaj ćwiczy. Nie zaprzątając głowy obyczajem inem, Niech się nie wstydzi uczniem być, czyim jest synem. Wybrali cudzoziemcy, co srebra, co złota, Bo sami im, o wieczna, wozimy, ślepota; Rozumuż nam przynamniej za swoje forboty, A czego większa szkoda, niech nie bierą cnoty. Czy małoż ma sromoty Polska i ohydy, Tak marne, tak nikczemne chowając hybrydy? Jeszcze urodzonymi, nie bez wielkiej gluzy Szlachty swej, osadza wsi Włochy i Francuzy, Z kupców, mogli
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 268
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
na rany.
88 Poddani w domu, w wczasie, zimie w cieple, lecie w rozkosznem przy lodowni chłodzie, nie wiemy, co jeść na mrozie okrzepłe, lecz we wszelakiej pływamy wygodzie: tłuste bażanty, pasztety i kreple. A pan się za nas o głodzie, o wodzie (wieczna sromoto, wieczna hańbo!) bije. My nadsłuchując wyciągamy szyje.
89 Taką poganin widząc gnuśność hardy, daje nam prawa jako zwyciężonem, a kiedy naszy kondycyjej twardej przyjąć nie mogą, wściekle zajuszonem leci impetem. Do Lwowa petardy prowadzi, ciężki chrześcijańskiem plonem, i na królewską osobę się grozi, już i przez Wisłę za niem się
na rany.
88 Poddani w domu, w wczasie, zimie w cieple, lecie w rozkosznem przy lodowni chłodzie, nie wiemy, co jeść na mrozie okrzepłe, lecz we wszelakiej pływamy wygodzie: tłuste bażanty, pasztety i kreple. A pan się za nas o głodzie, o wodzie (wieczna sromoto, wieczna hańbo!) bije. My nadsłuchując wyciągamy szyje.
89 Taką poganin widząc gnuśność hardy, daje nam prawa jako zwyciężonem, a kiedy naszy kondycyjej twardéj przyjąć nie mogą, wściekle zajuszonem leci impetem. Do Lwowa petardy prowadzi, ciężki chrześcijańskiem plonem, i na królewską osobę się grozi, już i przez Wisłę za niem się
Skrót tekstu: PotMuzaKarp
Strona: 38
Tytuł:
Muza polska
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
panegiryki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Adam Karpiński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1996