: II.
NIeśmiertelność dusz naszych której Epikurejczykowie sprzeciwiać się śmieli, tylu jest dowodami wsparta, iż oprócz tego co nam w tej mierze wiara podaje, umysł sam zdrowy dostatecznie nas uczyć i oświecać powinien.
Natura dusz naszych duchowna, tym samym niezkażytelna, konieczność nieśmiertelności widocznie i oczywiście demonstruje.
Przymioty duszy istotne zmierzają zawzdy ku wieczności, wszystkie jej przeto wzruszenia do tego celu dążą, jako to widzieć się daje przez wstręt naturalny od zniszczenia, nadzieję coraz wzrastającą, wzgardę dóbr prezmiających, satysfakcją w niewinności.
Dobroć nieskończona Stwórcy, Jego sprawiedliwość, Mądrość, Rzetelność są rekojmiami nieśmiertelności dusz naszych. Oprócz tych wszystkich jawnych i gruntownych dowodów, niech mi się
: II.
NIeśmiertelność dusz naszych ktorey Epikureyczykowie sprzeciwiać się śmieli, tylu iest dowodami wsparta, iż oprocz tego co nam w tey mierze wiara podaie, umysł sam zdrowy dostatecznie nas uczyć y oświecać powinien.
Natura dusz naszych duchowna, tym samym niezkażytelna, konieczność nieśmiertelności widocznie y oczywiście demonstruie.
Przymioty duszy istotne zmierzaią zawzdy ku wieczności, wszystkie iey przeto wzruszenia do tego celu dążą, iako to widzieć się daie przez wstręt naturalny od zniszczenia, nadzieię coraz wzrastaiącą, wzgardę dobr prezmiiaiących, satysfakcyą w niewinności.
Dobroć nieskończona Stworcy, Iego sprawiedliwość, Mądrość, Rzetelność są rekoymiami nieśmiertelności dusz naszych. Oprocz tych wszystkich iawnych y gruntownych dowodow, niech mi się
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 116
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
zostaje, Żeby go wieczna Jeremiego chwała Dosiąc nie miała? On jako orzeł w Europie szeroki Buja po dziś dzień prawie pod obłoki, A lubo umarł, przecię obie zorze Swym skrzydłem porze. Onemu okręt z drzewa idejskiego Berecyntyja, matka najwyższego Jowisza, skoro tylko zbudowała, Sama oddała. A on — podniózszy żagle ku wieczności — Do elizejskich poszedł szczęśliwości, Gdzie między pięknym laurowym lasem Pływa tym czasem. Pływa i pływać nigdy nie przestanie Na świętobystrym chodząc Erydanie, Który po świetnym niebie się rozlewa I Raj oblewa. O! jak szczęśliwy, że tam nad brzegami Ze swojemi się poznał rycerzami, Którzy więc przy nim za ojczyste ściany Ponieśli rany
zostaje, Żeby go wieczna Jeremiego chwała Dosiąc nie miała? On jako orzeł w Europie szeroki Buja po dziś dzień prawie pod obłoki, A lubo umarł, przecię obie zorze Swym skrzydłem porze. Onemu okręt z drzewa idejskiego Berecyntyja, matka najwyższego Jowisza, skoro tylko zbudowała, Sama oddała. A on — podniózszy żagle ku wieczności — Do elizejskich poszedł szczęśliwości, Gdzie między pięknym laurowym lasem Pływa tym czasem. Pływa i pływać nigdy nie przestanie Na świętobystrym chodząc Erydanie, Który po świetnym niebie się rozlewa I Raj oblewa. O! jak szczęśliwy, że tam nad brzegami Ze swojemi się poznał rycerzami, Którzy więc przy nim za ojczyste ściany Ponieśli rany
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 33
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
! Ach, niestetyż, żem się ja człowiekiem urodził! Niechbym w błocie z żabami i z wężami brodził! Niechbym ze psy gryzł kości i z wilkami raczej,
Niż mi kiedy przyść miało do takiej rozpaczy! Jakoż krótkie dni moje, mała korzyść złości, Cały żywot mniej niż nic, przeciwko wieczności! Ale czegóż się bawię na tym świecie dłużej, Czekając, że mnie porwą szatani w obroży I żywo mnie na wieczne zaniosą karanie, Gdzie biada, biada, biada nigdy nie ustanie! O nieszczęsna mamono, o przeklęte jędze, Przyczyno wiecznej śmierci, piekła i mej nędze! O zapłato krwie drogiej, trucizno wężowa
! Ach, niestetyż, żem się ja człowiekiem urodził! Niechbym w błocie z żabami i z wężami brodził! Niechbym ze psy gryzł kości i z wilkami raczej,
Niż mi kiedy przyść miało do takiej rozpaczy! Jakoż krótkie dni moje, mała korzyść złości, Cały żywot mniej niż nic, przeciwko wieczności! Ale czegóż się bawię na tym świecie dłużej, Czekając, że mnie porwą szatani w obroży I żywo mnie na wieczne zaniosą karanie, Gdzie biada, biada, biada nigdy nie ustanie! O nieszczęsna mamono, o przeklęte jędze, Przyczyno wiecznej śmierci, piekła i mej nędze! O zapłato krwie drogiej, trucizno wężowa
Skrót tekstu: PotZmartKuk_I
Strona: 614
Tytuł:
Dialog o zmartwychwstaniu pańskim.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987