piórem określony. Jeśli Wam wolno czynić to/ co się nie godzi; A mnie/ opisać zbytek/ kto drogę zagrodzi? Inaczej/ której cera cholerą wzburzona/ Pokaże pomieszaniem/ że jest urażona; Tej niemam wolej liczyć zgrzecznymi Damami/ Lecz w piszę do Rejestru/ z zjadłymi Babami. Tę wieść/ Potomnym Wiekom/ Sława zostawiła; Ze niegdy/ do Zwierciadła/ Baba przystąpiła: Zwierciadło/ że pochlebić zgoła nie umiało/ Wszytkę brzydkość na twarzy/ Babie pokazało: A Baba/ jak szalona/ porwawszy ożoga/ Po Zwierciedle; tak/ że go nie uszła i noga. Bawej/ samo sprosna moc/ jak mię czyni szpetną
piorem określony. Ieśli Wam wolno czynić to/ co się nie godźi; A mnie/ opisáć zbytek/ kto drogę zágrodźi? Ináczey/ ktorey cerá cholerą wzburzona/ Pokaże pomięszániem/ że iest vráżona; Tey niemam woley liczyć zgrzecznymi Dámámi/ Lecz w piszę do Reiestru/ z ziádłymi Bábámi. Tę wieść/ Potomnym Wiekom/ Sławá zostáwiłá; Ze niegdy/ do Zwierćiádłá/ Bábá przystąpiłá: Zwierćiádło/ że pochlebić zgołá nie vmiało/ Wszytkę brzydkość ná twarzy/ Bábie pokazáło: A Bábá/ iák szálona/ porwáwszy ożoga/ Po Zwierciedle; ták/ że go nie vszła y nogá. Bawey/ samo sprosna moc/ iák mię czyni szpetną
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: E2
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
się. O tym takowym sądzie Augustyn ś. Barzo/ mówi/ słusznie/ i wielce zbawienno wierzono bywa o tym/ że dusze z ciała wychodzące/ sądzone bywają przed tym/ nim na on straszny sąd przyidą/ na którym już z przyjętymi ciały sądzone być mają. Ale posłuchajmy namilejszy o tym takim sądzie bliższego wiekom naszym domowego nam Doktora Cerkiewnego ś^o^ Jana Damascena/ którego Zyzani abo nie słuchał/ abo głuchymi uszyma słuchał: który sermone de ijs qui ob dormierunt infide, w Cerkwi naszej czytać się zwykłym/ tak o nim mówi. Powiadają Bogiem natchnieni mężowie/ że przy skonaniu każdego człowieka/ jakoby na wagach wszytkie ludzkie sprawy i uczynki
sie. O tym tákowym sądźie Augustyn ś. Bárzo/ mowi/ słusznie/ y wielce zbáwienno wierzono bywa o tym/ że dusze z ćiáłá wychodzące/ sądzone bywáią przed tym/ nim ná on strászny sąd przyidą/ ná ktorym iuż z przyiętymi ćiáły sądzone bydź máią. Ale posłuchaymy namileyszy o tym tákim sądźie bliższego wiekom nászym domowego nam Doktorá Cerkiewnego ś^o^ Janá Dámáscená/ ktorego Zyzáni ábo nie słuchał/ ábo głuchymi vszymá słuchał: ktory sermone de ijs qui ob dormierunt infide, w Cerkwi nászey czytáć sie zwykłym/ ták o nim mowi. Powiádáią Bogiem nátchnieni mężowie/ że przy skonániu káżdego człowieká/ iákoby ná wagách wszytkie ludzkie spráwy y vczynki
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 28
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
i żaden z świętych nauczycielów Cerkiewnych/ około szóstego i siódmego Powszechnych Synodów/ choć się to już na Wschodzie (jak się z listu Błogosł: Maksyma od Maryna Cyprskiego Presbytera pisanego wiedzieć daje/ I o tych czasiech było rozgłosiło/ tego Rzymskiego wyznania nierzkąc bluźnierstwem abo Herezją nie nazwał/ ale ani błędem. Bliższy wiekom naszym Grekowie/ to Rzymskie wyznanie wpodejrzeniu mając/ jakoby Rzymianie z niego dwa w jednym Bóstwie Początki stanowili: abo jeśli nie to/ tedy dwie Boskie osoby w jednę zlewali: bluźnierstwo być je rozumieli. Lecz gdy im Rzymianie/ z tego się podejrzenia oczyszczając/ i na Synodzie Florenckim. Anatemy wzniesieniem na te/
y żaden z świętych náucżyćielow Cerkiewnych/ około szostego y śiodmego Powszechnych Synodow/ choć sie to iuż ná Wschodźie (iák sie z listu Błogosł: Máximá od Máriná Cyprskiego Presbyterá pisánego wiedźieć dáie/ I o tych cżáśiech było rozgłośiło/ tego Rzymskiego wyznánia nierzkąc bluźnierstwem ábo Hęrezyą nie názwał/ ále áni błędem. Bliższy wiekom nászym Grękowie/ to Rzymskie wyznánie wpodeyrzeniu máiąc/ iákoby Rzymiánie z niego dwá w iednym Bostwie Początki stánowili: ábo ieśli nie to/ tedy dwie Boskie osoby w iednę zlewáli: bluźnierstwo bydź ie rozumieli. Lecz gdy im Rzymiánie/ z tego sie podeyrzenia oczyszcżáiąc/ y ná Synodźie Florentskim. Anáthemy wzniesieniem ná te/
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 98
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
Pismach swych ogień Czyścowy/ tym samymsłowem wyraźnie położyli/ i dusze przezeń czyszczone być wierzyli. jacy są dwa Grzegorzowie/ jeden Rzymski/ drugi Nysseński Biskupowie. Jeden Zachodniej Cerkwie/ drugi Wschodniej Nauczyciele. On w Dialogach swych z Piotrem/ a ów Sermone de Mortuis. Ojcowie i Święci i Mądrzy. A bliższych wiekom naszym Uczycielów/ Anastasius Synaita. Cap. 12. księgi swej. i Nikon księgi swej Cap. 52. i 56.
Uważenie wtóre: Ustawiczne/ codzienne Cerkwie Wschodniej zdanie jest/ dusze z tego świata odchodzące na dwa stany dzielone być. Na stan zbawionych/ i na stan Zatraconych. Stan zbawionych z owym rozdzieleniem
Pismách swych ogień Czyścowy/ tym samymsłowem wyráźnie połozyli/ y dusze przezeń cżyszczone bydź wierzyli. iácy są dwá Grzegorzowie/ ieden Rzymski/ drugi Nysseński Biskupowie. Ieden Zachodniey Cerkwie/ drugi Wschodney Náucżyćiele. On w Dyalogách swych z Piotrem/ á ow Sermone de Mortuis. Oycowie y Swięći y Mądrzy. A bliższych wiekom nászym Vczyćielow/ Anástásius Synáitá. Cap. 12. kśięgi swey. y Nikon kśięgi swey Cap. 52. y 56.
Vważenie wtore: Vstáwiczne/ codźienne Cerkwie Wschodney zdánie iest/ dusze z tego świátá odchodzące ná dwa stany dźielone bydź. Ná stan zbáwionych/ y ná stan Zátráconych. Stan zbáwionych z owym rozdźieleniem
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 146
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
Dusz naszych zbawienia pragnie/ owego samą rzeczą dostąpić udostoimy się/ o co w codziennych modlitwach naszych przy Z. Liturgiej wszyscy jednostajnie prosimy go/ że nam da jednymi usty i jednym sercem/ sławić chwalić/ i wielbić przechwalebne i przesłowute imię swoje/ Ojca i Syna i Z. Ducha/ dziś zawżdy i na wieki wiekom. Pytałby nas kto namilejszy/ gdy tak soleniter Pana Boga prosimy/ o co to my prosim? odpowiedzieć inaczej prawdziwie nie moglibyśmy/ tylko/ że prosimy o jedność z tymi w miłości/ z którymi jest nam jedność w wierze. jeśliż Wschodniej i Zachodnej Cerkwi jest w wierze jedność/ czemu by
Dusz nászych zbáwienia prágnie/ owego sámą rzeczą dostąpić vdostoimy sie/ o co w codźiennych modlitwách nászych przy S. Liturgiey wszyscy iednostáynie prośimy go/ że nam da iednymi vsty y iednym sercem/ sławić chwalić/ y wielbić przechwalebne y przesłowute imię swoie/ Oycá y Syná y S. Duchá/ dźiś záwżdy y ná wieki wiekom. Pytałby nas kto namileyszy/ gdy tak soleniter Páná Bogá prośimy/ o co to my prośim? odpowiedźieć ináczey prawdźiwie nie moglibysmy/ tylko/ że prośimy o iedność z tymi w miłośći/ z ktorymi iest nam iedność w wierze. ieśliż Wschodney y Zachodney Cerkwi iest w wierze iedność/ czemu by
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 179
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
, żebym się na tych figlach znała. P. M. P. 675. Nos
.
Nos, abo mały? mój rym teraz niechaj będzie, A to dla tej przyczyny, że tych pełno wszędzie, Którzy to śliczne oczy, to ręce pieszczone, To już złote warkocze przez rymy uczone Na pamiątkę potomnym wiekom opisali, W czym oraz i swój bystry dowcip pokazali. Aż nawet broda z wąsem była tak szczęśliwa, Że ją wielkiego mistrza brzmi lutnia życzliwa. A o nosie ni wzmianki, jakby też to członek Był pośledni i jakby on nie był potomek Onego nosa, który gdzieś nad niebiosami Między innymi wszytkich rzeczy ideami Ma niepoślednie
, żebym się na tych figlach znała. P. M. P. 675. Nos
.
Nos, abo mały? moj rym teraz niechaj będzie, A to dla tej przyczyny, że tych pełno wszędzie, Ktorzy to śliczne oczy, to ręce pieszczone, To już złote warkocze przez rymy uczone Na pamiątkę potomnym wiekom opisali, W czym oraz i swoj bystry dowcip pokazali. Aż nawet broda z wąsem była tak szczęśliwa, Że ją wielkiego mistrza brzmi lutnia życzliwa. A o nosie ni wzmianki, jakby też to członek Był pośledni i jakby on nie był potomek Onego nosa, ktory gdzieś nad niebiosami Między innymi wszytkich rzeczy ideami Ma niepoślednie
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 385
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
, dzielnością i odwagą raczył amoliri. Aleć jużeś sobie Wm. mój M. P. tak chwalebnym dziełem usłał szeroką drogę, nie tylko ad praemia, które za krwawe prace swoje obfite z rąk J. K. M. brać będziesz, ale tez i do nieśmiertelnej sławy, która i teraźniejszym i potomnym wiekom, póki Rzeczpospolita nasza stać będzie, brzmieć musi. Pewienem przeto, że za tak szczęśliwemi Waszmości mego Mciwego Pana początkami, i dalsze Wm. dzieła, takowymże successem kończyć się będą, że usilnie i sam czynić będziesz o to staranie, abyś prima secundis raczył contexere, i temu chłopstwu taki przybrał munsztuk,
, dzielnością y odwagą raczył amoliri. Aleć iużeś sobie Wm. moy M. P. tak chwalebnym dziełem usłał szeroką drogę, nie tylko ad praemia, które za krwawe prace swoie obfite z rąk J. K. M. brać będziesz, ale tez y do nieśmiertelney sławy, która y teraznieyszym y potomnym wiekom, póki Rzeczpospolita nasza stać będzie, brzmieć musi. Pewienem przeto, że za tak szczęśliwemi Waszmości mego Mćiwego Pana początkami, y dalsze Wm. dzieła, takowymże successem kończyć się będą, że usilnie y sam czynić będziesz o to staranie, abyś prima secundis raczył contexere, y temu chłopstwu taki przybrał munsztuk,
Skrót tekstu: KoniecSListy
Strona: 281
Tytuł:
Listy Stanisława Koniecpolskiego Hetmana
Autor:
Stanisław Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1672
Data wydania (nie wcześniej niż):
1672
Data wydania (nie później niż):
1672
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
i wielu, Kiedy z nuty wykroczą, sięga po gardzielu. Partesy twe osobnej są pełne nauki, Nie znajdziesz w nich na skrzypki i lutennej sztuki I nie śpiewasz więc między ziemiany swojemi, Tylko na sejmik be-fa albo na sejm be-mi, Albo gdy się twa lutnia w powagę nastroi, Przypominasz tym wiekom, co śpiewano w Troi, Albo angielską nutę, naszym krajom krzywą, Zagłuszasz melodią głośną i prawdziwą, Albo jeśli linią ciągniesz w tablaturze, Zaraz ją znać w ogrodzie, na dachu, na murze, I jak Amfijon grając gromadzisz do kupy Marmury w Spytkowicach, w Końskiej Woli słupy. A moja lutnia dołem —
i wielu, Kiedy z nuty wykroczą, sięga po gardzielu. Partesy twe osobnej są pełne nauki, Nie znajdziesz w nich na skrzypki i lutennej sztuki I nie śpiewasz więc między ziemiany swojemi, Tylko na sejmik be-fa albo na sejm be-mi, Albo gdy się twa lutnia w powagę nastroi, Przypominasz tym wiekom, co śpiewano w Troi, Albo angielską nutę, naszym krajom krzywą, Zagłuszasz melodyją głośną i prawdziwą, Albo jeśli liniją ciągniesz w tablaturze, Zaraz ją znać w ogrodzie, na dachu, na murze, I jak Amfijon grając gromadzisz do kupy Marmury w Spytkowicach, w Końskiej Woli słupy. A moja lutnia dołem —
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 4
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Dianą.
Jeśli mój Aleksander umrzeć mógł w tym wieku, I cóż już bezpiecznego zostanie człowieku? Jeśli ród nad Atlanta, jeśli żywe siły, I co mogły Charytes, nic w nim nie ważyły? Już niebieskie boginie w płaszczach opuszczonych, Jako chodzą po Troi popiołach wzgardzonych Priamowe kochanki. Już przy trunie złotej Pozostałe zalecą wiekom przyszłe cnoty. Lucyna królów szwedzkich wielki ród wywodzi, Stąd, gdzie Tule ostatniej słońce nie dochodzi Po cymbryjskie południe, i tam gdzie niezmierny Od zachodu ocean polewa hiberny. Starożytność narodu i doznana siła, W którem niebie i ziemi się nie ogłosiła: Długo Rzym pomni Goty, i w sycylskiej skale Kowany Encelladus waleczne Wandale
Dyaną.
Jeśli mój Alexander umrzeć mógł w tym wieku, I cóż już bezpiecznego zostanie człowieku? Jeżli ród nad Atlanta, jeżli żywe siły, I co mogły Charytes, nic w nim nie ważyły? Już niebieskie boginie w płaszczach opuszczonych, Jako chodzą po Troi popiołach wzgardzonych Pryamowe kochanki. Już przy trunie złotej Pozostałe zalecą wiekom przyszłe cnoty. Lucyna królów szwedzkich wielki ród wywodzi, Ztąd, gdzie Tule ostatniej słońce nie dochodzi Po cymbryjskie południe, i tam gdzie niezmierny Od zachodu ocean polewa hiberny. Starożytność narodu i doznana siła, W którem niebie i ziemi się nie ogłosiła: Długo Rzym pomni Goty, i w sycylskiej skale Kowany Encelladus waleczne Wandale
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 40
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
Z jakim ci smakiem przypomina swoje: Ucz się dziecino szczerych prac odemnie, A bierz wizerunk prawdziwych cnót ze mnie, Nie w tafcie miękkiej, nie pieszczonem pierzu, Ale w kolącym chowanych pancerzu. Teraz dziecinnie igrasz, niewiadomy Co cię za burze czekają i gromy, W których po chwili przyjdzie się ochynąć, Będzieszli wiekom chciał potomnym słynąć. Słyszysz, tak bujnem niosą się już pierzem Stryjowie twoi Aleksander z Jerzym W Holandziech niskich. Jako się składają, Jako hiszpańskie orły rozwijają. Niedawno w poczet Minerwy wpisani, A już do boku mieczem przypasani, Z rąk upuszczają tiorby Febowe, A tchną płomienie i gniewy Marsowe. Słyszałeś także,
Z jakim ci smakiem przypomina swoje: Ucz się dziecino szczerych prac odemnie, A bierz wizerunk prawdziwych cnót ze mnie, Nie w tafcie miękkiej, nie pieszczonem pierzu, Ale w kolącym chowanych pancerzu. Teraz dziecinnie igrasz, niewiadomy Co cię za burze czekają i gromy, W których po chwili przyjdzie się ochynąć, Będzieszli wiekom chciał potomnym słynąć. Słyszysz, tak bujnem niosą się już pierzem Stryjowie twoi Alexander z Jerzym W Holandziech niskich. Jako się składają, Jako hiszpańskie orły rozwijają. Niedawno w poczet Minerwy wpisani, A już do boku mieczem przypasani, Z rąk upuszczają tyorby Febowe, A tchną płomienie i gniewy Marsowe. Słyszałeś także,
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 54
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861