się w pasterską postawę, Zwiódł Issę Makarównę na wszeteczną sprawę; Albo smok, co pilnował owocu złotego, Stróż sadów hesperyjskich Atlanta wielkiego; I drugi smok, kolchidzkich obywatel krajów, Czujny stróż wełny złotej i czarownych gajów; Albo ta, którą smętki i ostatnia zguba W sobaczą sierć ubrały, nieszczęsna Hekuba, Tylko żeby wierniejsza w tej straży swej była Niż król, któremu z synem złota powierzyła; I psi, którymi Cyrce Scyllę osadziła. Dlatego że Glaukowi nad nią milszą była; I Morzysarna z Wilczkiem, Jasnoząb z Szczekaczem, Cyprek, Porwisz i Kudła, Dawizwierz z Chwytaczem, Kruczek, Cygan i Wilczek, charci i ogary, Którzy
się w pasterską postawę, Zwiódł Issę Makarównę na wszeteczną sprawę; Albo smok, co pilnował owocu złotego, Stróż sadów hesperyjskich Atlanta wielkiego; I drugi smok, kolchidzkich obywatel krajów, Czujny stróż wełny złotej i czarownych gajów; Albo ta, którą smętki i ostatnia zguba W sobaczą sierć ubrały, nieszczęsna Hekuba, Tylko żeby wierniejsza w tej straży swej była Niż król, któremu z synem złota powierzyła; I psi, którymi Cyrce Scyllę osadziła. Dlatego że Glaukowi nad nię milszą była; I Morzysarna z Wilczkiem, Jasnoząb z Szczekaczem, Cyprek, Porwisz i Kudła, Dawizwierz z Chwytaczem, Kruczek, Cygan i Wilczek, charci i ogary, Którzy
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 138
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
na rękę. W takich myślach i żalu kiedy zadumany Stoję, ali usłyszę głos niespodziewany, Który czyli bóg, czyli geniusz życzliwy Jakiś wydał, i dotąd zostaję wątpliwy. „Ej nie troszcz serca! wszak jest Bóg na niebie; Temu swe myśli porucz i sam siebie.
A jeśli niestateczna omija cię Anna, Wierniejsza i grzeczniejsza potka cię Joanna”. Zmieszam się niewymownie. Tu żal tłumi ducha Po straconej miłości, tu nowa otucha Wzbudza go, dwojąc serce afekty rożnymi, Lecz zwycięża nadzieja fawory nowymi, Żem rzekł ksobie nakoniec: niech twa wola, Boże, Za którą chcę iść, w tym mi razie dopomoże
na rękę. W takich myślach i żalu kiedy zadumany Stoję, ali usłyszę głos niespodziewany, Ktory czyli bog, czyli geniusz życzliwy Jakiś wydał, i dotąd zostaję wątpliwy. „Ej nie troszcz serca! wszak jest Bog na niebie; Temu swe myśli porucz i sam siebie.
A jeśli niestateczna omija cię Anna, Wierniejsza i grzeczniejsza potka cię Joanna”. Zmieszam się niewymownie. Tu żal tłumi ducha Po straconej miłości, tu nowa otucha Wzbudza go, dwojąc serce afekty rożnymi, Lecz zwycięża nadzieja fawory nowymi, Żem rzekł ksobie nakoniec: niech twa wola, Boże, Za ktorą chcę iść, w tym mi razie dopomoże
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 277
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
na brzuchu, leniwemu na plecach.
Głodu ten znać nie czuje, co tego i owego tylko smakuje.
Kto zażył dobrego, niech skosztuje i złego.
Sąsiedzka trwoga, nasza przestroga.
Czego nie możesz poprawić, lepiej cicho wsobie strawić.
Cierp co i drudzy, czymeś nad innych lepszy.
Straż pańska na wierniejsza poddanych miłość.
Szymona święto i Judy, nabawi cię pewnej grudy. Po świętym Mateuszu, zimno chodzić w Kapeluszu. Do Świętego Ducha, nie składaj Kożucha.
Pomału dalej zajdziesz. Chłop spadł zdębu a odpoczął.
Tak mu się chce, jak Kozie do rzeźnika. Częstują się jak Ich Moście do wieże.
Co
na brzuchu, leniwemu na plecach.
Głodu ten znać nie czuje, co tego y owego tylko smakuie.
Kto zażył dobrego, niech skosztuje y złego.
Sąśiedzka trwoga, nasza przestroga.
Czego nie możesz poprawić, lepiey cicho wsobie strawić.
Cierp co y drudzy, czymeś nad innych lepszy.
Straż pańska na wiernieysza poddanych miłość.
Szymona święto y Judy, nabawi cie pewney grudy. Po swiętym Mattheuszu, źimno chodzić w Kapeluszu. Do Swiętego Ducha, nie składay Kożucha.
Pomału daley zaydziesz. Chłop zpadł zdębu a odpoczął.
Tak mu śię chce, jak Koźie do rzeźnika. Częstują śię jak Ich Mośćie do wieże.
Co
Skrót tekstu: FlorTriling
Strona: 60
Tytuł:
Flores Trilingues
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Johannes Zacharias Stollius
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1702
przestać miała.
LI.
Tak będziem bez wszelkiego mogli mieć silenia Przyrodzone, gdy jeno zechcem, pocieszenia. Spórki żadne nie będą trwały między nami: Jeśliby co przypadło, wnet pogodziem sami. Więc każda snadno na to, tuszę ja, pozwoli, Bo któraż za jednego dwu w łóżku nie woli? I wierniejsza podomno mężom będzie dwiema, Wiarą, cnotą popisać chcąc się przed obiema”.
LII.
Słysząc mowę Rzymianin króla swego taką, Na zdanie i na wolą z niem przypadł jednaką. Chodzą po różnych miejscach, zwykłe odprawują Igrzyska, na ostatek, co chcieli, najdują. Bo gdy się w Walencjej czas jakiś bawili,
przestać miała.
LI.
Tak będziem bez wszelkiego mogli mieć silenia Przyrodzone, gdy jeno zechcem, pocieszenia. Spórki żadne nie będą trwały między nami: Jeśliby co przypadło, wnet pogodziem sami. Więc każda snadno na to, tuszę ja, pozwoli, Bo któraż za jednego dwu w łóżku nie woli? I wierniejsza podomno mężom będzie dwiema, Wiarą, cnotą popisać chcąc się przed obiema”.
LII.
Słysząc mowę Rzymianin króla swego taką, Na zdanie i na wolą z niem przypadł jednaką. Chodzą po różnych miejscach, zwykłe odprawują Igrzyska, na ostatek, co chcieli, najdują. Bo gdy się w Walencyej czas jakiś bawili,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 369
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905