blizny ran swoich, aż do nieba wniósł? Vulnera suscepta caelo inferre voluit abolere noluit, wolał rany do nieba zanieść, niż zgładzić? I odpowiada tenże Doktor: Miał dusze nasze kupować Chrystus, niechciał na kredyt targować, ale iściznę samę wniósł, vt Deo Patri nostre pretia libertatis ostenderet. Kto może być wierniejszy Kupiec jak Syn Boży? Komu większą dać wiarę, mógł Ociec przedwieczny, jako Chrystusowi? a przecię gdy przyszło do targu o dusze, gotowizną samą chciał płacić Chrystus. Ludzie uczcie się rzeczom nie zapisom ufać, słowo do ust należy, do mieszka zapłata, najlepszy kontrakt, daj a weźmiesz. Ostendit eis. A
blizny ran swoich, áż do niebá wniosł? Vulnera suscepta caelo inferre voluit abolere noluit, wolał rány do niebá zánieść, niż zgłádźić? I odpowiáda tenże Doktor: Miał dusze násże kupowáć Christus, niechćiał ná kredyt tárgowáć, ále iśćiznę sámę wniosł, vt Deo Patri nostre pretia libertatis ostenderet. Kto może bydź wiernieyszy Kupiec iák Syn Bozy? Komu większą dáć wiarę, mogł Oćiec przedwieczny, iáko Chrystusowi? á przećię gdy przyszło do tárgu o dusze, gotowizną sámą chćiał płáćić Christus. Ludźie vczćie się rzeczom nie zapisom vfáć, słowo do vst nalezy, do mieszká zapłátá, naylepszy kontrákt, day á weźmiesz. Ostendit eis. A
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 28
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
łatwo dezertuje. W cudzym kraju emuluje o lepszą w wojennym trybie. Domowy zaś bojaźliwszy respektując na dom i krew. Do domowej rebeli skłonniejszy, Przez domowych ekspedycją poddaństwo się umniejsza, cechy rzemiesnicze drobnieją, manufaktury ustają. A zatym miasta i włości pustoszeją.
Za domowym żołnierzem Wegecjusza racja. Iż mniej kosztowny niż Cudzoziemieć. Wierniejszy Ojczyźnie, i nietak łatwo się da przekupić. Nie tak zuchwały i do bontu skłonny. Według Kurcjusza, Tacyta, Bodyna: swoi ziemianin nie tak ciężki eksaktór. Z Lafy i żołdu fortuny zebrane od domowych za granice się nie wynoszą. Kointeligencje z pogranicznym nieprzyjacielem i zdrada nie tak łatwa. Ponieważ Rodacy więcej zwykli mieć
łátwo dezertuie. W cudzym kráiu emuluie o lepszą w woiennym trybie. Domowy zaś boiazliwszy respektuiąc ná dom y krew. Do domowey rebelli skłonnieyszy, Przez domowych expedycyą poddaństwo się umnieysza, cechy rzemiesnicze drobnieią, manufaktury ustaią. A zátym miastá y włości pustoszeią.
Zá domowym żołnierzem Wegecyusza racya. Jż mniey kosztowny niż Cudzoziemieć. Wiernieyszy Oyczyznie, y nieták łátwo się da przekupić. Nie ták zuchwały y do bontu skłonny. Według Kurcyusza, Tacyta, Bodyna: swoi ziemianin nie tak ciężki exaktor. Z Lafy y żołdu fortuny zebrane od domowych zá granice się nie wynoszą. Kointelligencye z pogranicznym nieprzyiacielem y zdrada nie ták łátwa. Poniewaz Rodacy więcey zwykli mieć
Skrót tekstu: BystrzInfStat
Strona: Nv
Tytuł:
Informacja statystyczna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia lubelska Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
chodzą pieszo przed Wezyrem/ czyniąc rum kiedy na Dywan jedzie: ale kiedy do Obozu z nim idą/ dają im pojazd zdolny do ich wzrostu i ogromności. Starszy ich zowie się Deli Baszy. Zażywają Kopijek Węgierskiech szable i obucha/ niektórzy jeszcze nad to pistolety/ albo krótkie ruszniczki za pasem noszą. Z przyrodzenia są wierniejszy od Turków. Acz byli barzo życzliwi Kioperlemu Wezyrowi/ jako ziomkowi swemu/ chował ich zawsze dwa Tysiąca dla bezpieczeństwa swego/ i był to tak dobry hamulec na Janczarów/ i inszych żołnierzów/ że żadnej nigdy Kofederaciej i buntów przeciwko niemu nie mogli do skutku przywieść. Syn jego Wezyr dzisiejszy/ idzie przykładem Ojca swego/
chodzą pieszo przed Wezyrem/ czyniąc rum kiedy ná Dywan iedźie: ále kiedy do Obozu z nim idą/ dáią im poiazd zdolny do ich wzrostu y ogromnośći. Stárszy ich zowie się Deli Baszy. Záżywáią Kopiiek Węgierskiech száble y obuchá/ niektorzy ieszcze nád to pistolety/ álbo krotkie ruszniczki zá pásem noszą. Z przyrodzenia są wiernieyszi od Turkow. Acz byli bárzo życzliwi Kioperlemu Wezyrowi/ iáko źiomkowi swemu/ chował ich záwsze dwá Tyśiąca dla bespieczeństwá swego/ y był to ták dobry hámulec ná Iánczarow/ y inszych żołnierzow/ że żadney nigdy Kofederáciey y buntow przećiwko niemu nie mogli do skutku przywieść. Syn iego Wezyr dźiśieyszy/ idźie przykłádem Oycá swego/
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 236
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
uciekając z ordynku twego/ drugich pociągam za sobą/ godzien zaiste byś wodzu święty/ czym twardszym niż trzciny regimentem nagnał do szyku/ godzien abyś mię okuł w pęta swoje/ godzien abyś mię posłał na koło/ abo dawszy mię pod wierną wartę/ z niósł zgoła z świata; niech by kto tobie wierniejszy/ kto mężniejszy/ kto odważniejszy/ kto z sercem lepszym na miejscu moim/ pod twoją chorągwią służył. Czynisz to często z drugimi którzy pod tobą hołdując/ nie tak jak dobrym przynależy się sprawują/ którzy zgorszeniem są ciężkim swojemu towarzystwu. Aleś ty wodzu barzo łaskawy/ nie umiesz tracić mnie zbrodnia przypuszczać do łaski
vćiekáiąc z ordynku twego/ drugich poćiągam zá sobą/ godźien záiste byś wodzu świety/ czym twárdszym niż trzćiny regimentem nágnał do szyku/ godźien ábyś mię okuł w pętá swoie/ godźien ábyś mię posłał ná koło/ ábo dawszy mię pod wierną wártę/ z niosł zgołá z świátá; niech by kto tobie wiernieyszy/ kto mężnieyszy/ kto odważnieyszy/ kto z sercem lepszym ná mieyscu moim/ pod twoią chorągwią służył. Czynisz to często z drugimi ktorzy pod tobą hołduiąc/ nie ták iák dobrym przynależy się spráwuią/ ktorzy zgorszeniem są ćiężkim swoiemu towárzystwu. Aleś ty wodzu bárzo łáskáwy/ nie vmiesz tráćić mnie zbrodniá przypuszczáć do łáski
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 607
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
się zmienia. Cokolwiek masz tajemnego, przyjacielowi się nie zwierzaj; gdyż za czasem może to być, że-ć się stanie nieprzyjacielem. Nieprzyjacielowi źle nie czyń, bo możesz się z nim potem pojednać, aż się uczynku wstydać musisz.
Nikomu niczego się nie zwierzaj, bo któż może być tobie nad ciebie samego wierniejszy?
Gdy masz co tajemnego rzec, strzeż się i ściany, Bo i ta czasem uszy ma na głos słyszany. POWIEŚĆ IV.
Nieprzyjaciel twój, który, jakby już zwojowany będąc, tobie się prosi i przyjaźń ci swą ofiaruje, nic inszego nie myśli, tylko aby-ć potem potężniejszym nieprzyjacielem być mógł.
Na
się zmienia. Cokolwiek masz tajemnego, przyjacielowi się nie zwierzaj; gdyż za czasem może to być, że-ć się stanie nieprzyjacielem. Nieprzyjacielowi źle nie czyń, bo możesz się z nim potém pojednać, aż się uczynku wstydać musisz.
Nikomu niczego się nie zwierzaj, bo któż może być tobie nad ciebie samego wierniejszy?
Gdy masz co tajemnego rzec, strzeż się i ściany, Bo i ta czasem uszy ma na głos słyszany. POWIEŚĆ IV.
Nieprzyjaciel twój, który, jakby już zwojowany będąc, tobie się prosi i przyjaźń ci swą ofiaruje, nic inszego nie myśli, tylko aby-ć potém potężniejszym nieprzyjacielem być mógł.
Na
Skrót tekstu: SaadiOtwSGul
Strona: 234
Tytuł:
Giulistan to jest ogród różany
Autor:
Saadi
Tłumacz:
Samuel Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1610 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
I. Janicki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Świdzińscy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1879
nikomu. Najpierwszy wstęp do Niecnoty, Nieprawda. Jako łódź nie gdzie sama, ale gdzie cudza ręka chce: tak nierozumny, i lekki za cudzym powodem chodzi. Kto w oczy chwali, strzeż się, nachylić myśli. Gość podstrzegający, gotowy śpieg wdomu. Kto komu lepszym? gdy sobie zły. Kto tobie wierniejszy niźli ty sam tobie, sam swoje skrytości wynurzając, nie słusznie kogo wiążesz do sekretu, (tobie barziej na twoim należy.) Harde rozumy, dobre cudze odmieniają, byle się zdały coś swego przytoczyć. Jak mucha nie proszona w potrawę: tak natręt do każdej sprawy, choć go nie wołają. Zjednej gęby
nikomu. Naypierwszy wstęp do Niecnoty, Nieprawdá. Iáko łodź nie gdźie samá, ale gdźie cudza ręká chce: ták nierozumny, y lekki zá cudzym powodem chodźi. Kto w oczy chwali, strzesz się, náchylić myśli. Gość podstrzegáiący, gotowy śpieg wdomu. Kto komu lepszym? gdy sobie zły. Kto tobie wiernieyszy niźli ty sam tobie, sam swoie skrytośći wynurzáiąc, nie słusznie kogo wiążesz do sekretu, (tobie barźyey ná twoim należy.) Hárde rozumy, dobre cudze odmieniáią, byle się zdáły coś swego przytoczyć. Iák muchá nie proszona w potráwę: ták natręt do káżdey spráwy, choć go nie wołáią. Ziedney gęby
Skrót tekstu: FredPrzysł
Strona: C
Tytuł:
Przysłowia mów potocznych
Autor:
Andrzej Maksymilian Fredro
Drukarnia:
Jerzy Forster
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1659
Data wydania (nie wcześniej niż):
1659
Data wydania (nie później niż):
1659