miała, Trafiaj w to, bym cię nigdy nie widziała.” Po tym odbiegła; a mnie wszytka z ciała Krew gdzieś uciekła i dusza leciała. Przyszedłem k’sobie, alić się wznowiły Wszytkie me żale, które do mogiły Doprowadzą mię, da Bóg, niezadługo. A toż zapłata twoja, wierny sługo: Nie mów nic panu, chociaż cię co boli; Lepiej, że cię śmierć z milczeniem podgoli. Wywlecz kto język, przyczynę mej winy; Jeśli ten winny, przecz cierpi kto inny? Oczy co winne, żeś im zakazała Paść się w twej twarzy i mnieś postradała, Okrutna dziewko, wszytkich
miała, Trafiaj w to, bym cię nigdy nie widziała.” Po tym odbiegła; a mnie wszytka z ciała Krew gdzieś uciekła i dusza leciała. Przyszedłem k’sobie, alić się wznowiły Wszytkie me żale, które do mogiły Doprowadzą mię, da Bóg, niezadługo. A toż zapłata twoja, wierny sługo: Nie mów nic panu, chociaż cię co boli; Lepiej, że cię śmierć z milczeniem podgoli. Wywlecz kto język, przyczynę mej winy; Jeśli ten winny, przecz cierpi kto iny? Oczy co winne, żeś im zakazała Paść się w twej twarzy i mnieś postradała, Okrutna dziewko, wszytkich
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 20
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Opuszczę z chęcią zwiotszałe łachmany, A niż na nowy będę zawołany Żywot, będę się, w powietrze zmieniony, Przy Jadze bawił jak wietrzyk pieszczony, Będę ją chłodził podczas kanikuły I poddymając na piersiach przy stuły, Czegom pragnął żyw, w tej alabastrowej Jaskini czekać będę formy nowej. DO MIESIĄCA
Cyntyja jasna, gwiazd wierny hetmanie, Której wieczorne służy panowanie, Królowa planet, która świetnym wzrokiem Dziwny ruch wzruszasz na morzu głębokiem! Lubo-ć twarz szczupłą czyni twój brat drogi I w cienkie-ć postać wyformował rogi, Lubo-ć przyjazny twarz pełną przywraca, Którą czas mierzysz, co wszytko okraca, Słysz prośby moje utęsknione, a te Niech
Opuszczę z chęcią zwiotszałe łachmany, A niż na nowy będę zawołany Żywot, będę się, w powietrze zmieniony, Przy Jadze bawił jak wietrzyk pieszczony, Będę ją chłodził podczas kanikuły I poddymając na piersiach przy stuły, Czegom pragnął żyw, w tej alabastrowej Jaskini czekać będę formy nowej. DO MIESIĄCA
Cyntyja jasna, gwiazd wierny hetmanie, Której wieczorne służy panowanie, Królowa planet, która świetnym wzrokiem Dziwny ruch wzruszasz na morzu głębokiem! Lubo-ć twarz szczupłą czyni twój brat drogi I w cienkie-ć postać wyformował rogi, Lubo-ć przyjazny twarz pełną przywraca, Którą czas mierzysz, co wszytko okraca, Słysz prośby moje utęsknione, a te Niech
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 171
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
a to ta co choroba zaraz mię nędznie zdięła. To słysząc rzekli wszyscy: Zgrzeszyłeś nędzniku/ pokutuj; a Pacholik natychmiast zawrzeszczał: Zgrzeszyłem Panie/ zgrzeszyłem/ ale oto teraz wyznawam przestępek mój; i wierzę mocno/ że te Błogosławione Relikwie są Świętych Bożych Sług Ciała; Ciebie zaś Święty Janie sługo wierny Zbawiciela naszego/ o odpuszczenie przemierzłych i szkaradych dzieł moich wielce proszę/ zmiłuj się/ przebacz głupość moję/ i modl za mnie tego/ i za przywrócenie zdrowia mego: przed którego wiecznym stoisz prześliczny asystencie majestatem/ odtych czas święte imię twoje nigdy z ust moich nie wynidzie: poty Ruskim obrzędom i Świętym ich Ojcom
á to tá co chorobá záraz mię nędznie zdięłá. To słysząc rzekli wszyscy: Zgrzeszyłeś nędzniku/ pokutuy; á Pácholik nátychmiast záwrzeszczał: Zgrzeszyłem Pánie/ zgrzeszyłem/ ále oto teraz wyznawam przestępek moy; y wierzę mocno/ że te Błogosłáwione Reliquiae są Swiętych Bożych Sług Ciáłá; Ciebie záś Swięty Ianie sługo wierny Zbáwićielá nászego/ o odpuszczenie przemierzłych y szkárádych dźieł moich wielce proszę/ zmiłuy się/ przebácz głupość moię/ y modl zá mnię tego/ y zá przywrocenie zdrowia mego: przed ktorego wiecznym stoisz prześliczny ássistenćie máiestatem/ odtych czas świete imię twoie nigdy z vst moich nie wynidźie: poty Ruskim obrzędom y Swiętym ich Oycom
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 207.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
. Powieść Dwudziesta pierwsza.
A Gdy za niezbożną myśl/ i mowę bezpieczną/ A Syn Atlasowny B wziął z niej pomstę dostateczną. Opuściwszy Palladzie hołdujące C kraje/ Sam się miotaniem skrzydeł do nieba udaje. D Gdzie ociec ku sobie go zaraz przywoławszy/ A przyczyny miłości przed nim nie przyznawszy/ Rzekł: Z/ wierny sprawco mego rozkazania/ E Opuść się jak najręczej/ bez wszego mieszkania/ Na ziemię/ która się twej matce przypatruje Z lewej strony/ Sydońską dziedzic ją mianuje. Tam stado/ które widzisz sam/ iże się pasie Po górach/ nad morski brzeg pozganiaj w tym czasie. To wyrzekł: a wnet z góry bydło
. Powieść Dwudźiesta pierwsza.
A Gdy zá niezbożną myśl/ y mowę bespieczną/ A Syn Atlásowny B wźiął z niey pomstę dostáteczną. Opuśćiwszy Pálládźie hołduiące C kráie/ Sam się miotániem skrzydeł do niebá vdáie. D Gdźie oćiec ku sobie go záraz przywoławszy/ A przyczyny miłośći przed nim nie przyznawszy/ Rzekł: S/ wierny sprawco mego roskazánia/ E Opuść się iák nayręczey/ bez wszego mieszkania/ Ná źiemię/ ktora się twey mátce przypatruie Z lewey strony/ Sydońską dźiedźic ią miánuie. Tám stádo/ ktore widźisz sam/ iże się páśie Po gorách/ nád morski brzeg pozgániay w tym czáśie. To wyrzekł: á wnet z gory bydło
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 99
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
wolałeś/ dobrzeć tak. Idźmi wespół cierpieć/ cośmy zasłużyli. Mnieć złe/ ah zle! będzie dla bólu/ tobie gorzej/ po tysiąc kroć gorzej/ dla zguby/ i wiecznej Boga twego straty. Daleko różnym sposobem wdzięcznie się przywitają dusze wybranych z szczęśliwymi ciały swymi. Rzecze dusza do ciała/ Witaj wierny Towarzyszu/ widzisz jakci dobrze wyszła powolność twoja/ którąś rozumu/ i wolej Boskiej tak wiernie słuchało. Wzajemnie odpowie ciało/ witaj namilsza droga duszo/ dziękujęć za święte mądre/ szczęśliwe rządy/ któremiś mię do tak błogosławionego kresu doprowadziła. etc. Ożywione ciała wszytkich zbiorą się na ów szeroki plac Vallis Iozaphat,
woláłeś/ dobrzeć ták. Idźmi wespoł ćierpieć/ cosmy zásłużyli. Mnieć złe/ ah zle! będźie dlá bolu/ tobie gorzey/ po tyśiąc kroć gorzey/ dlá zguby/ y wieczney Bogá twego straty. Dáleko rożnym sposobem wdźięcznie się przywitaią dusze wybranych z szczęśliwymi ćiáły swymi. Rzecze dusza do ćiała/ Witay wierny Towarzyszu/ widźisz iákći dobrze wyszła powolność twoiá/ ktorąś rozumu/ y woley Boskiey ták wiernie słucháło. Wzaiemnie odpowie ćiáło/ witáy namilsza droga duszo/ dźiękuięć zá święte mądre/ szczęśliwe rządy/ ktoremiś mię do ták błogosławionego kresu doprowádźiła. etc. Ożywione ćiáła wszytkich zbiorą się ná ow szeroki plac Vallis Iozaphat,
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 140
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
muszę, że tę korzyść liczę Za dostatki, że w sercu twoim dziś dziedziczę. Moufak: Już tedy poprzysięgłej w terminach umowie: Bądź posłuszna, te prawo służy Białejgłowie. Nieprzerywam przeszkodą dalszych słów osnową, Błogosławię Zemrudę ciesz się a bądź zdrową. SCENA VI
Sędzia, Arlekin, Sędzia; KOchany Arlekinie, wierny Przyjacielu, Coś tam słyszał, powiedz mi czy już po weselu. Arlekin: Słyszałem już po wszystkim, z Ojcem i ich dwoje Powiadają że poszli na swoje pokoje. Kontenci z Królewca; lecz cóż dalej będzie, On na Tronie, Arlekin pewnie w krześle siędzie. Sędzia: Posłuchaj Arlekinie, weź stare łachmany
muszę, że tę korzyść liczę Za dostatki, że w sercu twoim dźiś dźiedźiczę. Moufak: Iuż tedy poprzysięgłey w terminach umowie: Bądź posłuszna, te prawo służy Białeygłowie. Nieprzerywam przeszkodą dalszych słow osnową, Błogosławię Zemrudę ciesz się á bądź zdrową. SCENA VI
Sędźia, Arlekin, Sędźia; KOchany Arlekinie, wierny Przyiacielu, Coś tam słyszał, powiedz mi czy już po weselu. Arlekin: Słyszałem już po wszystkim, z Oycem y ich dwoie Powiadaią że poszli na swoie pokoie. Kontenci z Krolewca; lecz coż daley będźie, On na Tronie, Arlekin pewnie w krześle siędźie. Sędźia: Posłuchay Arlekinie, weź stare łachmany
Skrót tekstu: RadziwiłłowaFRozum
Strona: D2v
Tytuł:
Sędzia od rozumu odsądzony
Autor:
Franciszka Urszula Radziwiłłowa
Miejsce wydania:
Żółkiew
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
, Nie opuszczajmy i my o sobie starania. Podobno im siedmiudziesiąt tłumaczą Biblią, Pospołu z swą wykłada tu ewanielią. Wie też o Lewiasan, o czapli stołokiet, I o kufie win starych, gdzie przedaje Blokiet. Spytamy go czy umie keser Naasmiy, Albo-li też tłumaczyć talmudyskie dymy. ŁACHMAN RABIN
Dobrze wierny szkolniku, że to nam donosisz, I z niem gadać o wierze dozwolenia prosisz. Spytaj go o Szorobor okrutnego wołu, Dla czyjego Armeni chowają go stołu, Czemu to dwanaście dni od rogu do rogu Jaskółka leci, a zgoła nie dochodzi progu? Musi to być wielki byk, łeb na sto mil bieży, Zęby
, Nie opuszczajmy i my o sobie starania. Podobno im siedmiudziesiąt tłumaczą Bibliją, Pospołu z swą wykłada tu ewanjeliją. Wie też o Lewiasan, o czapli stołokiet, I o kufie win starych, gdzie przedaje Blokiet. Spytamy go czy umie keser Naasmiy, Albo-li też tłumaczyć talmudyskie dymy. ŁACHMAN RABIN
Dobrze wierny szkolniku, że to nam donosisz, I z niem gadać o wierze dozwolenia prosisz. Spytaj go o Szorobor okrutnego wołu, Dla czyjego Armeni chowają go stołu, Czemu to dwanaście dni od rogu do rogu Jaskółka leci, a zgoła nie dochodzi progu? Musi to być wielki byk, łeb na sto mil bieży, Zęby
Skrót tekstu: WitPierKontr
Strona: 329
Tytuł:
Witanie na pierwszy wjazd
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Bazylianów
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1642
Data wydania (nie wcześniej niż):
1642
Data wydania (nie później niż):
1642
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
LEJBA
A cóż mam ja do niego pryszedszy powiedzieć, I od siebie tej prawdy istennej dowiedzieć? ŁACHMAN
Gotowe masz na derech nasze te szołhery, Na kazubales dzięgi i lewki, talery. Osol go jak nalepiej, żeby Talmud czytał, A do żydowskiej wiary co prędzej zawitał. LEJBA
To barzo rad uczynię, mój wierny rabinie, I słowo to rzeczone daremno nie zginie. ŁACHMAN
Nie, nie, chajdunaj! Jeśli będzie chrześcijaninem, Zginą nasze Talmudy i my wsi pohiniem. Nauczy nas świni ssać, wieprzowinę jadać, Nauczy nas po grecku, jako i sam, gadać. Juny, śliże i świerszcze, mientusy i raki, Będą u
LEJBA
A cóż mam ja do niego pryszedszy powiedzieć, I od siebie tej prawdy istennej dowiedzieć? ŁACHMAN
Gotowe masz na derech nasze te szołhery, Na kazubales dzięgi i lewki, talery. Osol go jak nalepiej, żeby Talmud czytał, A do żydowskiej wiary co prędzej zawitał. LEJBA
To barzo rad uczynię, mój wierny rabinie, I słowo to rzeczone daremno nie zginie. ŁACHMAN
Nie, nie, chajdunaj! Jeśli będzie chrześcijaninem, Zginą nasze Talmudy i my wsi pohiniem. Nauczy nas świni ssać, wieprzowinę jadać, Nauczy nas po grecku, jako i sam, gadać. Juny, śliże i świerszcze, mientusy i raki, Będą u
Skrót tekstu: WitPierKontr
Strona: 330
Tytuł:
Witanie na pierwszy wjazd
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Bazylianów
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1642
Data wydania (nie wcześniej niż):
1642
Data wydania (nie później niż):
1642
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
to poruczmy, niech nam wina nosi. Bardzo dobrze. A komuż? Polećmy rząd Zosi. Szkoda zlecać takiego białej płci urzędu, Bo za panną, co żywo, aż tam pełno błędu:
I wino się odmieni, i prędzej wyleci, I panny tak najrychlej nabywają dzieci. Weźm ty klucze, ochmistrzu, wierny sługo paniej, Bom to słyszał o tobie, żeś snadź często na niej
Czesał suknią żałobną, kiedy się umszyła, A ona twych przede mną usług nie ganiła. Ba, i kutner do góry, darmo głaszczesz brody, Wiem, że w to nie potrafi tak dobrze pan młody.
Dla nas wino,
to poruczmy, niech nam wina nosi. Bardzo dobrze. A komuż? Polećmy rząd Zosi. Szkoda zlecać takiego białej płci urzędu, Bo za panną, co żywo, aż tam pełno błędu:
I wino się odmieni, i prędzej wyleci, I panny tak najrychlej nabywają dzieci. Weźm ty klucze, ochmistrzu, wierny sługo paniej, Bom to słyszał o tobie, żeś snadź często na niej
Czesał suknią żałobną, kiedy się umszyła, A ona twych przede mną usług nie ganiła. Ba, i kutner do góry, darmo głaszczesz brody, Wiem, że w to nie potrafi tak dobrze pan młody.
Dla nas wino,
Skrót tekstu: KarmWesBar_I
Strona: 220
Tytuł:
Wesele towarzyskie
Autor:
Olbrycht Karmanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1632
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
cię i prosi pigułek na zdrowie. Trochę sal volatile, a resztę na potym. Czeka cię na dziesiątę mówić będzie otym. Jak stąd wyszła, o niczym więcej niemowiła, Tylko że ją twa miłość srodze przeraziła; Czyliś proszku nie zadał jej sympatycznego: Przychodźże o dziesiątej terminu nocnego. Doktor: Ach wierny Pani sługo! szczery Arlekinie, Przyjdę? i ciebie pewnie nadgroda nieminie. Com jej raz deklarował, te cztery tysiące Złota, dam tyle drugie, nim w dzień wnijdzie słońce. SCENA II.
Sędzia, Arlekin. Sędzia; KŁaniam się Arlekinie, co tam Banut głosi? Arlekin. To Grzyb stary,
cię y prosi pigułek na zdrowie. Trochę sal volatile, á resztę na potym. Czeka cię na dźiesiątę mowić będźie otym. Iak ztąd wyszła, o niczym więcey niemowiła, Tylko że ią twa miłość srodze przeraziła; Czyliś proszku nie zadał iey sympatycznego: Przychodźże o dźiesiątey terminu nocnego. Doktor: Ach wierny Pani sługo! szczery Arlekinie, Przyidę? y ciebie pewnie nadgroda nieminie. Com iey raz deklarował, te cztery tysiące Złota, dam tyle drugie, nim w dźien wniydźie słońce. SCENA II.
Sędźia, Arlekin. Sędźia; KŁaniam się Arlekinie, co tam Banut głośi? Arlekin. To Grzyb stary,
Skrót tekstu: RadziwiłłowaFNiecnota
Strona: Ev
Tytuł:
Niecnota w sidłach
Autor:
Franciszka Urszula Radziwiłłowa
Miejsce wydania:
Żółkiew
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754