czoło wszytko się opiera/ A nas mało nie kto chce/ jak chce poniewiera. Janowi Kochanowskiemu/ na jego Composicia.
NAsławniejszy Poeto między Poetami/ Ty nigdy nie umierasz/ zawżdy jesteś znami Bo zawsze poglądając na twój wiersz wspaniały/ Musimy się dziwować/ że był rozum cały. By nas kilka tysięcy stanęło zwierszami/ Zaden taki nie będzie/ musim przyznać sami. Choć jeszcze drudzy kradną ziarno z twej śpiżarnie/ Przywłasczając za swoje: a to czynią marnie. Bo też ciężko drugiemu łamać sobie głowy/ Woli wiersz choć kradziony/ by jedno gotowy. Biednesz nasze żebracze płaszczyki łatane/ Ze się cudzym szczycimy/ za swoje wydane.
czoło wszytko się opiera/ A nas máło nie kto chce/ iák chce poniewiera. Ianowi Kochánowskiemu/ ná iego Composicia.
NAsławnieyszy Poeto między Poetámi/ Ty nigdy nie vmierasz/ záwżdy iesteś známi Bo záwsze poglądáiąc ná twoy wiersz wspániáły/ Muśimy się dźiwowáć/ że był rozum cáły. By nas kilká tyśięcy stánęło zwierszámi/ Zaden táki nie będźie/ muśim przyznáć sámi. Choć iescże drudzy krádną źiárno z twey śpiżárnie/ Przywłascżáiąc zá swoie: á to czynią márnie. Bo też ćiężko drugiemu łamáć sobie głowy/ Woli wiersz choć krádźiony/ by iedno gotowy. Biednesz násze żebrácze płasczyki łatáne/ Ze się cudzym sczyćimy/ zá swoie wydáne.
Skrót tekstu: FraszSow
Strona: D3
Tytuł:
Fraszki Sowiźrzała nowego
Autor:
Jan z Kijan
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
dobyła samego Przyjaznym szturmem i wiecznie związała, Wtym do więzienia wziąwszy związanego Ledzie go gładkiej za więźnia oddała Wtenczas, kiedy swą w łabędzia białego Obrócił postać. Która nie wiedziała, Żeby był Jowisz w niego przedzierzgniony, Ponieważ piórem obrosł na wsze strony. 112
Lecz cóż mi potym — o miłości gadać I moimi ją wspominać wierszami? Nie chcę jej kunsztów na widok przekładać, Która, jak piórem, trzęsie olbrzymami, — Ani też pieśni o niej będę składać, Własnymi która nas niewolnikami Hołduje sobie i — jak chce — kieruje, Ta bole rodzi a zdrowie nam psuje. 113
A jako kamień niepożytej skały, Co do pół boków w morzu
dobyła samego Przyjaznym szturmem i wiecznie związała, Wtym do więzienia wziąwszy związanego Ledzie go gładkiej za więźnia oddała Wtenczas, kiedy swą w łabędzia białego Obrocił postać. Ktora nie wiedziała, Żeby był Jowisz w niego przedzierzgniony, Ponieważ piorem obrosł na wsze strony. 112
Lecz coż mi potym — o miłości gadać I moimi ją wspominać wierszami? Nie chcę jej kunsztow na widok przekładać, Ktora, jak piorem, trzęsie olbrzymami, — Ani też pieśni o niej będę składać, Własnymi ktora nas niewolnikami Hołduje sobie i — jak chce — kieruje, Ta bole rodzi a zdrowie nam psuje. 113
A jako kamień niepożytej skały, Co do poł bokow w morzu
Skrót tekstu: LubSPir
Strona: 39
Tytuł:
Piram i Tyzbe
Autor:
Stanisław Herakliusz Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1660 a 1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1660
Data wydania (nie później niż):
1702
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Poznań
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Księgarnia św. Wojciecha
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1929
/ że gdy jeden drugiego żadnym sposobem pożyć nie mógł/ a szable tylko tłukli/ zsiadszy obadwaj z koni/ obłapili się/ i potym w szczerej/ jako się cnym ludziom rycerskim godziło/ miłości a przyjaźni żyli. Daleko ta szła potym Monomachia. Bo i listy ją do rozmaitych nacij niosły/ i przyległe Państwa Niemieckie wierszami i obrazem zaraz konterfektowały/ Cnotę i męstwo dwu Polaków/ Tarnowskiego i Pieniążka światu pokazwały. Przedmowa. Przedmowa. Przedmowa.
Tego zasię Syn/ a Dziad W. M. mego Mciwego Pana Spytko Wojewoda Sieradzki/ Vitam quietam Pacis artibus ornatam obrał był sobie/ co mu jednak iść nie mogło/ ponieważ Słońce a godność
/ że gdy ieden drugiego żadnym sposobem pożyć nie mogł/ á száble tylko tłukli/ zśiadszy obádwáy z koni/ obłápili sie/ y potym w sczerey/ iáko sie cnym ludziom rycerskim godziło/ miłośći á przyiáźni żyli. Dáleko tá szłá potym Monomáchia. Bo y listy ią do rozmáitych náciy niosły/ y przyległe Páństwá Niemieckie wierszámi y obrázem záraz konterfektowáły/ Cnotę y męstwo dwu Polakow/ Tarnowskiego y Pieniążká świátu pokázwáły. Przedmowá. Przedmowá. Przedmowá.
Tego záśię Syn/ á Dźiad W. M. mego Mćiwego Páná Spytko Woiewodá Sierádzki/ Vitam quietam Pacis artibus ornatam obrał był sobie/ co mu iednák iśdź nie mogło/ ponieważ Słońce á godność
Skrót tekstu: CezWargFranc
Strona: 30
Tytuł:
O wojnie francuskiej ksiąg siedmioro
Autor:
Gajusz Juliusz Cezar
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Drukarnia wdowy Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
gwiazdy i ucieszyć tych, którzy będą patrzyć, jako częstokroć podczas uciechy, wesela albo inszy okazji między królmi, książęty i wielkimi pany, że musisz gwałtem starać się, jakobyś zarobił na sławę, a możesz reprezentować nie tylko miesiąc i gwiazdy ogniem przyprawnym, ale też wyrazić herb króla tego, książęcia albo pana z wierszami i literami, i tym ogniem właśnie pisać, i uczynić, aby cię poczytano za puszkarza doświadczonego, jako się na swym miejscu pokaże wiele rzeczy, którem kazał uczynić i spróbowałem ich dla uciechy mej i abym się nauczył. A daj to, że chcesz teraz reprezentować miesiąc i gwiazdy — miej kulę dziurawę wkoło
gwiazdy i ucieszyć tych, którzy będą patrzyć, jako częstokroć podczas uciechy, wesela albo inszy okazyjej między królmi, książęty i wielkimi pany, że musisz gwałtem starać się, jakobyś zarobił na sławę, a możesz reprezentować nie tylko miesiąc i gwiazdy ogniem przyprawnym, ale też wyrazić herb króla tego, książęcia albo pana z wierszami i literami, i tym ogniem właśnie pisać, i uczynić, aby cię poczytano za puszkarza doświadczonego, jako się na swym miescu pokaże wiele rzeczy, którem kazał uczynić i spróbowałem ich dla uciechy mej i abym się nauczył. A daj to, że chcesz teraz reprezentować miesiąc i gwiazdy — miej kulę dziurawę wkoło
Skrót tekstu: AquaPrax
Strona: 394
Tytuł:
Praxis ręczna działa
Autor:
Andrzej Dell'Aqua
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1624 a 1639
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1639
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Tadeusz Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1969