malum, ut non aliqua parte prodeset. Plinius,Senior ait.
Qui judicare tantum de aliis erroneè, et ipsi rectè facere nihil noverunss Hieronymus.
Felices forent artes, si soli Artifices de illis judicarent. Fabius.
Este procul Lites, et amarae praelia lingvae. Ovidius.
W Holsacyj w Mieście Ploen w Galeryj jednej wiersze:
Qui nihil aedificas, aliena quid improbè carpis? Haec damnare cave, vel meliora strue.
Nad Lilią u Symbolisty siedzą Pszczoły z napisem:
Legunt, non laedunt.
Tak się mają sprawiać Czytelnicy. Lector, si humana et Divina Volumina tentes; Hic aditus faciles, pandet ad omne Liber.
Wielmożnej, ba WSZYSTKO
malum, ut non aliqua parte prodeset. Plinius,Senior ait.
Qui judicare tantum de aliis erroneè, et ipsi rectè facere nihil noverunss Hieronymus.
Felices forent artes, si soli Artifices de illis judicarent. Fabius.
Este procul Lites, et amarae praelia lingvae. Ovidius.
W Holsacyi w Mieście Plòén w Galeryi iedney wiersze:
Qui nihil aedificas, aliena quid improbè carpis? Haec damnare cave, vel meliora strue.
Nad Lilią u Symbolisty siedzą Pszczoły z napisem:
Legunt, non laedunt.
Tak się máią sprawiać Czytelnicy. Lector, si humana et Divina Volumina tentes; Hic aditus faciles, pandet ad omne Liber.
WIELMOZNEY, ba WSZYSTKO
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 2 nlb
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
, pisałem na obligacją Duranda przez kilka dni po łacinie remonstracją status Regni Polonie, które mu oddałem. Szkoda, że sobie żadnego egzemplarza tej mojej nie zostawiłem pracy. Była też natenczas w Białymstoku owa sławna wierszopiska Drużbacka, która na powinszowanie hetmanowi imienin i w kilka dni przypadającego dnia urodzenia samej hetmanowej wielkiej koronnej wiersze pisała i ja także na te obydwa festy wiersze pisałem.
Nie zdaje mi się w tym miejscu opuszczać wielkiej wspaniałości podczas tych imienin opisania, to jest, że jak corocznie się praktykuje, deputatów dwóch koronnego trybunału lubelskiego wysłani od trybunału przyjechało z powinszowaniem hetmanowi imienin, jeden duchowny, a drugi świecki deputat, i obydwa
, pisałem na obligacją Duranda przez kilka dni po łacinie remonstracją status Regni Poloniae, które mu oddałem. Szkoda, że sobie żadnego egzemplarza tej mojej nie zostawiłem pracy. Była też natenczas w Białymstoku owa sławna wierszopiska Drużbacka, która na powinszowanie hetmanowi imienin i w kilka dni przypadającego dnia urodzenia samej hetmanowej wielkiej koronnej wiersze pisała i ja także na te obydwa festy wiersze pisałem.
Nie zdaje mi się w tym miejscu opuszczać wielkiej wspaniałości podczas tych imienin opisania, to jest, że jak corocznie się praktykuje, deputatów dwóch koronnego trybunału lubelskiego wysłani od trybunału przyjechało z powinszowaniem hetmanowi imienin, jeden duchowny, a drugi świecki deputat, i obydwa
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 661
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
pochyłą gałąź i kozy skaczą. O WĘGORZU Z WĘŻEM.
Urodą i postacią do siebie podobni Wąż i węgorz, w przyjaźni k’temu będąc zgodni, Zszedszy się raz pospołu, węgorz węża pyta: „Przyjacielu, czemu wżdy rybitw was nie chwyta?
Na nas sieci zarzuca, abo z wędą chodzi, Lub do wiersze, patrząc nas w niej, często przychodzi; A gdy dostanie, łupi, w drobne sztuki siecze, Więc przy ogniu węglistym warzy, smaży, piecze”. Odpowie wąż: „Bo się wy najmniej nie bronicie,
Lecz dobrowolnie sami w wiersze się chronicie; My zaś, gdy nas chłop zdybie, w obronie
pochyłą gałąź i kozy skaczą. O WĘGORZU Z WĘŻEM.
Urodą i postacią do siebie podobni Wąż i węgorz, w przyjaźni k’temu będąc zgodni, Zszedszy się raz pospołu, węgorz węża pyta: „Przyjacielu, czemu wżdy rybitw was nie chwyta?
Na nas sieci zarzuca, abo z wędą chodzi, Lub do wiersze, patrząc nas w niej, często przychodzi; A gdy dostanie, łupi, w drobne sztuki siecze, Więc przy ogniu węglistym warzy, smaży, piecze”. Odpowie wąż: „Bo się wy najmniej nie bronicie,
Lecz dobrowolnie sami w wiersze się chronicie; My zaś, gdy nas chłop zdybie, w obronie
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 14
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
Muzami, Które tych wszystkich czynią Poetami, Co ich wzywają. Ja to mam za baśnie Aby co darem przyjść mogło i właśnie Jakobyś znalazł. Za pracą BÓG dawa Wszystko, jako to ktoś mądry przyznawa. Chyba żeby ten miał być Pisorymem, Co sobie głupiej fantazji dymem Głowę zaraził, i już tak rozumie Ze wiersze pisać bardzo dobrze umie: A on nieborak płonne chwyta słowa, Z których pochodzi próżna sensu mowa; Jedno się zgoła drugiego nie dzierży Choć wiersz nie równy niemal nicią mierzy. I acz na palcach sylaby rachuje, Próżno się jednak biedzi i morduje, Próżno łeb drapie, i coraz zębami Strzyże paznokcie nad złemi wierszami.
Muzami, Które tych wszystkich czynią Poetami, Co ich wzywaią. Ja to mam za baśnie Aby co darem przyiść mogło y właśnie Jakobyś znalazł. Za pracą BÓG dawa Wszystko, iako to ktoś mądry przyznawa. Chyba żeby ten miał być Pisorymem, Co sobie głupiey fantazyi dymem Głowę zaraził, y iuż tak rozumie Ze wiersze pisać bardzo dobrze umie: A on nieborak płonne chwyta słowa, Z których pochodzi prożna sensu mowa; Jedno się zgoła drugiego nie dzierży Choć wiersz nie rowny niemal nicią mierzy. Y acz ná palcach syllaby rachuie, Prożno się iednak biedzi y morduie, Prożno łeb drapie, y coraz zębami Strzyże paznokcie nad złemi wierszami.
Skrót tekstu: OpalŁPoeta
Strona: A4v
Tytuł:
Poeta
Autor:
Łukasz Opaliński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1661 a 1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1661
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
, Gdzie się wniść okrom cara żadną miarą żywą Nikomu nie godziło, pałało oliwą. Na stronie kortygarda; za nią niedaleki Arsenał; dalej stały kuchnie i apteki. Wszędy się jedwab świecił, wszędy szklniło złoto; Ani się Osmanowi dziwować, że o to Gniewał się niesłychanie, kiedy takie spezy Łożywszy, jako żaba z wiersze, spadł z imprezy. Przeszło tysiąc namiotów i szop na kształt dworów W onym stało ambicie, rozlicznych kolorów; Rzekłbyś, że Wenecja albo nowa Sparta. Brama jedna szeroka, w której zawsze warta Ognie kładzie, nakoło malowane płoty; Pod nimi gęsto wszytkie leżały piechoty; W dziedzińcu jak trzcia ludzi, i
, Gdzie się wniść okrom cara żadną miarą żywą Nikomu nie godziło, pałało oliwą. Na stronie kortygarda; za nią niedaleki Arsenał; dalej stały kuchnie i apteki. Wszędy się jedwab świecił, wszędy śklniło złoto; Ani się Osmanowi dziwować, że o to Gniewał się niesłychanie, kiedy takie spezy Łożywszy, jako żaba z wiersze, spadł z imprezy. Przeszło tysiąc namiotów i szop na kształt dworów W onym stało ambicie, rozlicznych kolorów; Rzekłbyś, że Wenecyja albo nowa Sparta. Brama jedna szeroka, w której zawsze warta Ognie kładzie, nakoło malowane płoty; Pod nimi gęsto wszytkie leżały piechoty; W dziedzińcu jak trzcia ludzi, i
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 322
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
Wtenczas cię było widzieć, gdyś w rozruchy one Z bracią swą zatrzymywał rzeczy już zgubione, I będąc w ośminastem wieku swego lecie, Piastowałeś w tak ludnym buzdygan powiecie. Po te, po te, że sami pochwalim się, kresy Wszytkich szwedzkich triumfów stanęły progresy. Skoro Forgiel spadł z Sącza, jako z wiersze żaba, Już się on nie śmie kusić, już go nie nagaba: Obmierzło mu Podgórze, gdzie pierwszymi między Dał się cny Lipski poznać sowicie tej nędzy. PRZEMOWA
O jako wiele razy w twoich cię wsiach macał! Jak wiele razy głowę twą złotem przepłacał! Na wszytkie twe popasy, na wszytkie noclegi, Wyprawował po
Wtenczas cię było widzieć, gdyś w rozruchy one Z bracią swą zatrzymywał rzeczy już zgubione, I będąc w ośminastem wieku swego lecie, Piastowałeś w tak ludnym buzdygan powiecie. Po te, po te, że sami pochwalim się, kresy Wszytkich szwedzkich tryumfów stanęły progresy. Skoro Forgiel spadł z Sącza, jako z wiersze żaba, Już się on nie śmie kusić, już go nie nagaba: Obmierzło mu Podgórze, gdzie pierwszymi między Dał się cny Lipski poznać sowicie tej nędzy. PRZEMOWA
O jako wiele razy w twoich cię wsiach macał! Jak wiele razy głowę twą złotem przepłacał! Na wszytkie twe popasy, na wszytkie noclegi, Wyprawował po
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 399
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
plac statecznościom, Anna Aragonia, światłość Wastu swego, Już mię wita, z przyjazdu już się cieszy mego.
IX.
Anna wdzięczna, roztropna, ludzka i wstydliwa, Której wiarą, miłością żadna dusza żywa Nie zrówna, siostrę z sobą ma takiej gładkości, Iż insza gasnąc przy niej, zachodzi w ciemności; Tej wiersze najuczeńszej wdzięczne białej głowy Tak rozkosznemi Parki powiązały słowy, Iż męża, nieużyte, puścić jej musiały, Którego cnoty wielkie do nieba posłały.
X.
Ferarskie moje dziewki są też co przedniejsze, I z Urbino podle nich, widzę, nadobniejsze; Z Mantuej i co jeno Lombardia miała Ślicznego, na mój przyjazd tu,
plac statecznościom, Anna Aragonia, światłość Wastu swego, Już mię wita, z przyjazdu już się cieszy mego.
IX.
Anna wdzięczna, roztropna, ludzka i wstydliwa, Której wiarą, miłością żadna dusza żywa Nie zrówna, siostrę z sobą ma takiej gładkości, Iż insza gasnąc przy niej, zachodzi w ciemności; Tej wiersze najuczeńszej wdzięczne białej głowy Tak rozkosznemi Parki powiązały słowy, Iż męża, nieużyte, puścić jej musiały, Którego cnoty wielkie do nieba posłały.
X.
Ferarskie moje dziewki są też co przedniejsze, I z Urbino podle nich, widzę, nadobniejsze; Z Mantuej i co jeno Lombardya miała Ślicznego, na mój przyjazd tu,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 366
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
drugich strofuje z niewiary, przyprowadzony wtym go język sprawi, że Adzigierej, on najeznik stary, w kilkudziesiąt się tysięcy wyprawi, żeby jako wilk wpadł w nasze koszary. Tedy król, wszytko puściwszy w odłogę, sam z komunikiem zachodzi mu drogę.
61 Ale ten, ledwie usłyszy to w uszy, jak żaba z wiersze z swej imprezy spadnie, wspomniawszy, co się działo u Kałuszy, wskok sam, szeregi uprzedziwszy zadnie, rączej niż w Polskę do Krymu się ruszy. I król, choć nie tak jak trzeba, gromadnie, nie ochraniając siebie ani koni, dniem go i nocą nie stawając goni.
62 Jako tygrysie pozbierawszy dzieci,
drugich strofuje z niewiary, przyprowadzony wtym go język sprawi, że Adzigierej, on najeznik stary, w kilkudziesiąt się tysięcy wyprawi, żeby jako wilk wpadł w nasze koszary. Tedy król, wszytko puściwszy w odłogę, sam z komunikiem zachodzi mu drogę.
61 Ale ten, ledwie usłyszy to w uszy, jak żaba z wiersze z swej imprezy spadnie, wspomniawszy, co się działo u Kałuszy, wskok sam, szeregi uprzedziwszy zadnie, rączej niż w Polskę do Krymu się ruszy. I król, choć nie tak jak trzeba, gromadnie, nie ochraniając siebie ani koni, dniem go i nocą nie stawając goni.
62 Jako tygrysie pozbierawszy dzieci,
Skrót tekstu: PotMuzaKarp
Strona: 30
Tytuł:
Muza polska
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
panegiryki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Adam Karpiński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1996