wierzę-ć, boś mi zabiła za żywe. CHCE I NIE CHCE
Na cóż, gładka tyranko, ten ból, co mię suszy, Każesz sobie powiadać, kiedy cię nie ruszy? Te męki, które cierpię u ciebie w więzieniu, Wiedzieć chcesz, ale nie chcesz myślić o ulżeniu; Już też to wierutna złość, że-ć miłość do smaku Moja, a wżdy się skłonić do jej nie chcesz znaku. Mogę-ć się śmiele skarżyć i krzyczeć, że ginę — Znosisz lament, lamentu odrzucasz przyczynę. Gdy-ć się tedy wyrazić żale me napieram, Nie śpiewam wtenczas, Zosiu, nie, ale umieram.
wierzę-ć, boś mi zabiła za żywe. CHCE I NIE CHCE
Na cóż, gładka tyranko, ten ból, co mię suszy, Każesz sobie powiadać, kiedy cię nie ruszy? Te męki, które cierpię u ciebie w więzieniu, Wiedzieć chcesz, ale nie chcesz myślić o ulżeniu; Już też to wierutna złość, że-ć miłość do smaku Moja, a wżdy się skłonić do jej nie chcesz znaku. Mogę-ć się śmiele skarżyć i krzyczeć, że ginę — Znosisz lament, lamentu odrzucasz przyczynę. Gdy-ć się tedy wyrazić żale me napieram, Nie śpiewam wtenczas, Zosiu, nie, ale umieram.
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 252
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, iż po peregrynacji swojej pierwszej do cudzych krajów z IWYMPanem Janem Sapiehą, koniuszycem W. Ks. Lit., ex post podskarbim nadwornym W. Ks. Lit., wyjechał do cudzych krajów, wróciwszy się z Warszawy dnia 29 ianuarii”, w którym punkcie ani prawdy, ani sensu nie masz, tylko sama wierutna złość i zawziętość.
Numero 35-to. W projekcie było wyraźnie napisano, iż śp. WYMPan starosta stokliski w kontrakcie swoim przedszlubnym z śp. WYMPanią Kunegundą z Mostowskich Kępską, podkomorzyną płocką, pisał się, jako częstokroć bywa, tytułem ojcowskim, to jest cześnikiem mińskim, w dekrecie zaś contra sonantiam dokumentu napisano „cześnikowiczem mińskim
, iż po peregrynacji swojej pierwszej do cudzych krajów z JWJMPanem Janem Sapiehą, koniuszycem W. Ks. Lit., ex post podskarbim nadwornym W. Ks. Lit., wyjechał do cudzych krajów, wróciwszy się z Warszawy dnia 29 ianuarii”, w którym punkcie ani prawdy, ani sensu nie masz, tylko sama wierutna złość i zawziętość.
Numero 35-to. W projekcie było wyraźnie napisano, iż śp. WJMPan starosta stokliski w kontrakcie swoim przedszlubnym z śp. WJMPanią Kunegundą z Mostowskich Kępską, podkomorzyną płocką, pisał się, jako częstokroć bywa, tytułem ojcowskim, to jest cześnikiem mińskim, w dekrecie zaś contra sonantiam dokumentu napisano „cześnikowiczem mińskim
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 799
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
dowód, to jest ofiarę sumienia i duszy szlachty w tejże wsi, skąd i ta bezbożna baba, osiadłej, ludzi szędziwych i godnych w Wielkim Księstwie Lit. i województwie podlaskim imion, stirpitus wykorzeniona była. Bo któż po takiej korporalnej i aktualnie publicznie wykonanej tych godnych ludzi przysiędze wątpić może, aby ta nie była wierutna tej baby kalumnia? Zwyczajne jest prawne aksjoma: „Juramentum finis litium”. Teraz zatem idę do dalszych tegoż kondyktowego dekretu umyślnych przez niepodściwego Połchowskiego, regenta trybunalskiego, wariacji i z nich jak pszczółka z pokrzywy miód wyciągam, a przynajmniej tak bezbożnej zabiegam złości.
Numero secundo. Lubo tego w dekrecie kondyktowym nie dołożono
dowód, to jest ofiarę sumienia i duszy szlachty w tejże wsi, skąd i ta bezbożna baba, osiadłej, ludzi szędziwych i godnych w Wielkim Księstwie Lit. i województwie podlaskim imion, stirpitus wykorzeniona była. Bo któż po takiej korporalnej i aktualnie publicznie wykonanej tych godnych ludzi przysiędze wątpić może, aby ta nie była wierutna tej baby kalumnia? Zwyczajne jest prawne axioma: „Juramentum finis litium”. Teraz zatem idę do dalszych tegoż kondyktowego dekretu umyślnych przez niepodściwego Połchowskiego, regenta trybunalskiego, wariacji i z nich jak pszczółka z pokrzywy miód wyciągam, a przynajmniej tak bezbożnej zabiegam złości.
Numero secundo. Lubo tego w dekrecie kondyktowym nie dołożono
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 808
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
leżą. Zmartwiałem prawie od strachu, Krzyknie myśliwiec: „Mój brachu, „Coś tu miał czynić? skądeś ty?" Ja proszę: „Ratuj, mojeś ty! „Zbłądziłem w ogrodzie Pańskim, „Rozumiałem, że w ziemiańskim." Tam ogarów rzecz okrutna Dobrych, to prawda wierutna. Myśliwcy sokoły noszą,
Drudzy jastrząby unoszą. Białozory — te osobne Miejsce mają swe sposobne. Nuż krogulce, grzymlikowie, Te wprawują karlikowie. Z boku stajniej stoją konie Ze Włoch, z Turek, tam ślą po nie, I drogo ich opłacają, Których ćwiczą, obracają, Na każdy dzień przejeżdżając, W pewne
leżą. Zmartwiałem prawie od strachu, Krzyknie myśliwiec: „Mój brachu, „Coś tu miał czynić? skądeś ty?" Ja proszę: „Ratuj, mojeś ty! „Zbłądziłem w ogrodzie Pańskim, „Rozumiałem, że w ziemiańskim." Tam ogarów rzecz okrutna Dobrych, to prawda wierutna. Myśliwcy sokoły noszą,
Drudzy jastrząby unoszą. Białozory — te osobne Miejsce mają swe sposobne. Nuż krogulce, grzymlikowie, Te wprawują karlikowie. Z boku stajniej stoją konie Ze Włoch, z Turek, tam ślą po nie, I drogo ich opłacają, Których ćwiczą, obracają, Na każdy dzień przejeżdżając, W pewne
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 72
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909
Czerwca. Siedząc na tej zagrodzie lat 18, ale przed tym moim wprowadzeniem siedział na tej zagrodzie Józef Baczar rok, ponieważ juzem był zapłacił tę zagrodę i z budynkiem, alem zaraz musiałem reparować w tym samem roku, w którym pomieniony mieszkał na tej zagrodzie, albowiem niepodobno wprowadzac się było, gdyż pustka była wierutna w tym budenku. W tym pierwszym roku po skończonem kupnie, jako się namieniło wyżej, za bytności Józefa Baczara na tej zagrodzie, wyszyłem na budynek słomy kop 3, bo wszędzie zaciekało, nie mogłem się nigdzie zchronic przed dysczem, za którą słomę zło. 24, robotnikom od poszycia zło. 2 gr
Czerwca. Siedząc na tey zagrodzie lat 18, ale przed tym moim wprowadzeniem siedział na tey zagrodzie lozef Baczar rok, ponieważ iuzem był zapłacił tę zagrodę y z budynkiem, alem zaraz musiałem reparowac w tym samem roku, w ktorym pomieniony mieskał na tey zagrodzie, albowiem niepodobno wprowadzac sie było, gdyż pustka była wierutna w tym budenku. W tym pierwszym roku po skonczonem kupnie, iako sie namieniło wyzey, za bytnosci lozefa Baczara na tey zagrodzie, wyszyłem na budynek słomy kop 3, bo wszędzie zaciekało, nie mogłem sie nigdzie zchronic przed dysczem, za ktorą słomę zło. 24, robotnikom od poszycia zło. 2 gr
Skrót tekstu: KsJasUl_3
Strona: 447
Tytuł:
Księga gromadzka wsi Wola Jasienicka, cz. 3
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Wola Jasienicka
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
księgi sądowe
Tematyka:
sprawy sądowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1720 a 1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1720
Data wydania (nie później niż):
1754
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Księgi sądowe wiejskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bolesław Ulanowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1921
eorum assertio de visu possit esse falsa: ab surdum edicere; quod lamiae predictae iudicium faciant ad torturum. Com vt suo loco dixi, iudicia ad torturum esse debeant non aequiuoca (obojetne) non dubia sed certa. Poti Faryncaus. Atym mniej się godzi stakiego powołania na garło instigować; kiedy vćciwą osobę/ choć wierutna czarownica powoływa. Naprzód iz takowe osoby pospolicie podłe są/ i zwielkimi złemi przymiotami. Druga że się znają być czarownicami/ i zdiabłem spułkują/ a tym samym okazują że niegodne wiary/ bo gniew i jad diabelski/ jako i ten/ któremu się oddały mają przeciwko narodowi ludzkiemu: a nieprzyjacielowi gdy chce świadczyć
eorum assertio de visu possit esse falsa: ab surdum edicere; quod lamiae predictae iudicium faciant ad torturum. Com vt suo loco dixi, iudicia ad torturum esse debeant non aequiuoca (oboietne) non dubia sed certa. Poti Farincaus. Atym mniey się godźi ztákiego powołánia ná gárło instigowáć; kiedy vććiwą osobę/ choć wierutna czarownicá powoływa. Naprzod iz tákowe osoby pospolićie podłe są/ y zwielkimi złemi przymiotámi. Druga że sie znáią bydź czárownicámi/ y zdiábłem zpułkuią/ á tym sámym okázuią że niegodne wiáry/ bo gniew y iad diabelski/ iáko y ten/ ktoremu się oddáły máią przeciwko národowi ludzkiemu: á nieprzyiáćielowi gdy chce świádczyć
Skrót tekstu: WisCzar
Strona: 89
Tytuł:
Czarownica powołana
Autor:
Daniel Wisner
Drukarnia:
Wojciech Laktański
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
magia, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680
zemną. Kładę się na niej: a łzy, jako rzeką, Po wszystkim łożu, z oczu moich cieką; Ja wołam: łóżko, bodajeś przepadło, Wróć obu; wszak się dwoje nas tu kładło. Dwoje do ciebie na spoczynek przyszło, Czemuż nie dwoje do Okrętu wyszło? Zdradliwe łoże, złość wierutna twoja, Powiedz przynamniej gdzie większa część moja? Więc co mam czynić, gdzie się sama ruszę? O żadnych ludziach na Wyspie nie tuszę: Żadnej wsi, żadnych budynków na szlaku, Oranych nawet ról nie widać znaku. Wszystek ciąg ziemie opasało Morze, Z nikąd się flota burtami nie porze: Nieznać, ażeby
zemną. Kłádę się ná niey: á łzy, iáko rzeką, Po wszystkim łożu, z oczu moich ćieką; Ia wołam: łożko, bodaieś przepádło, Wroć obu; wszák się dwoie nas tu kładło. Dwoie do ćiebie ná spoczynek przyszło, Czemuż nie dwoie do Okrętu wyszło? Zdrádliwe łoże, złość wierutna twoiá, Powiedz przynamniey gdźie większa część moiá? Więc co mam czynić, gdźie się samá ruszę? O żadnych ludźiách ná Wyspie nie tuszę: Zadney wśi, żadnych budynkow ná szláku, Oránych náwet rol nie widáć znáku. Wszystek ćiąg źiemie opasało Morze, Z nikąd się flottá burtámi nie porze: Nieznáć, áżeby
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 132
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
wiedział sprawę, która mnie podwodzi Na pomszczenie i z której przyczyny się rodzi, Nie jenobyś odpuścił gniewowi słusznemu, Alebyś jeszcze pomógł sam ukrzywdzonemu.
XIII.
I jeślić tę będę mógł sprawę - bo co wiedzieć, Jeśli żywy zostanę - wszytkę wypowiedzieć, Pokażęć to na oko, że ta czarownica Wierutna jest niecnota, zdrajczyna, złośnica. Miałem brata jednego, który w swej młodości Z Olandy, gdzie ojczyste mamy majętności, Wyjachał i rycerzem beł od Heraklego Uczyniony, na on czas cesarza greckiego. PIEŚŃ XXI.
XIV.
Gdzie potem przyjacielem serdecznem jednemu Został dworzaninowi niedługo zacnemu, Który miał jeden zamek mocny w
wiedział sprawę, która mnie podwodzi Na pomszczenie i z której przyczyny się rodzi, Nie jenobyś odpuścił gniewowi słusznemu, Alebyś jeszcze pomógł sam ukrzywdzonemu.
XIII.
I jeślić tę będę mógł sprawę - bo co wiedzieć, Jeśli żywy zostanę - wszytkę wypowiedzieć, Pokażęć to na oko, że ta czarownica Wierutna jest niecnota, zdrajczyna, złośnica. Miałem brata jednego, który w swej młodości Z Olandy, gdzie ojczyste mamy majętności, Wyjachał i rycerzem beł od Heraklego Uczyniony, na on czas cesarza greckiego. PIEŚŃ XXI.
XIV.
Gdzie potem przyjacielem serdecznem jednemu Został dworzaninowi niedługo zacnemu, Który miał jeden zamek mocny w
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 153
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
/ niemasz złości więtszej nad złość niewieścią Dla tegoż Chryzostom na Mateusza Z. rozdział /19. pisząc mówi: Niepotrzeba się żenić/ co abowiem inszego jest niewiasta/ jeno przyjaźni nie przyjaciółka? nie pozbyte karanie a męka/ złość potrzebna/ pokusa przyrodzona/ nieszczęście pożądane/ domowe niebezpieczeństwo/ ucieszna szkoda/ złość wierutna farbą piękną okryta. Przeto jeśli grzech jest opuścić ją/ trzymać zaś przy sobie ledwie nie męka/ i musi to być/ żeby opuściwszy je ludzie/ cudzołoztwem się mazali/ abo je przy sobie trzymając/ ustawiczny fasoł mieli. Cycero zaś poganin w Retoryce swej mówi: Płeć męską do każdego złego uczynku jedna chciwość ciągnie
/ niemász złośći więtszey nád złość niewieśćią Dla tegoż Chryzostom ná Máttheuszá S. rozdźiał /19. pisząc mowi: Niepotrzebá sie żenić/ co ábowiem inszego iest niewiástá/ ieno przyiáźni nie przyiaćiołká? nie pozbyte karánie á męká/ złość potrzebna/ pokusá przyrodzona/ niesczęśćie pożądáne/ domowe niebespieczeństwo/ vćieszna szkodá/ złość wierutna fárbą piękną okryta. Przeto iesli grzech iest opuśćić ią/ trzymáć zás przy sobie ledwie nie męká/ y muśi to bydź/ żeby opuśćiwszy ie ludźie/ cudzołoztwem sie mázáli/ ábo ie przy sobie trzymáiąc/ vstawiczny fasoł mieli. Cycero záś pogánin w Rhetoryce swey mowi: Płeć męską do káżdego złego vczynku iedná chćiwość ćiągnie
Skrót tekstu: SpInZąbMłot
Strona: 354
Tytuł:
Młot na czarownice
Autor:
Jacob Sprenger, Heinrich Institor
Tłumacz:
Stanisław Ząbkowic
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
magia, obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
na piekło, kiedy sobie wspomnie, Dawno mię moja rozpusta skazała; Niegodnam by mię ziemia miała nosić, A jakoż lepszym mogę co wyprosić? Jednak Twój rozkaz wypełnię, kiedy mię Jeszcze probujesz, i Kapłańską władzą Modlić się każesz, Ojcze mój Zozymie Tobie, co zechcesz, wszystko Nieba dadzą, Ja proch mizerny Łotryni wierutna, Nic nie wskórawszy, pójdę z płaczem smutna. W tym na wschód Słońca twarzą obrócona, Pocznie się modlić, oczy w słup postawi, Cud widzę, jako w górę wyniesiona, I na powietrzu czas nie mały bawi, Przysięgą stwierdzem, że mię wzrok nie mylił. Choć się starością i pracą wysilił. Pocznę
na piekło, kiedy sobie wspomnie, Dawno mię moia rospusta skazała; Niegodnam by mię ziemia miała nosić, A iakoż lepszym mogę co wyprosić? Iednak Twoy roskaz wypełnię, kiedy mię Ieszcze probuiesz, y Kapłańską władzą Modlić się każesz, Oycze moy Zozymie Tobie, co zechcesz, wszystko Nieba dadzą, Ia proch mizerny Łotryni wierutna, Nic nie wskorawszy, poydę z płaczem smutna. W tym na wschod Słońca twarzą obrocona, Pocznie się modlić, ocży w słup postawi, Cud widzę, iako w gorę wyniesiona, Y na powietrzu czas nie máły bawi, Przysięgą stwierdzem, że mię wzrok nie mylił. Choć się starością y pracą wysilił. Pocznę
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 165
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752