ale tylko zaducha, nie wiele po drzewach spodziewaj się pożytku. 7. otwarcia przez ciepło i wilgoć porów do wzrostu, dlatego w sadzeniu obserwują ogródnicy, że trochę w dole otłuką, alias w ziemie cześć drzewa idącą, trochę obedrzeć, aby wilgoć drzewo prędzej z ziemi ciągnęło, co robią winnej macicy, śliwie, wierzbie etc. Zokazyj w spomnionego odarcia sciendum, że na drzewach jest dwojaka skura, jedna powierzchowna, łubem się zowiąca; druga spodnia, czasem zielona, czasem biała, a ta się miazgą zowie. Na drzewie starym skora rozdarta, w dole pozdluż odnawia go, i lepiej czyni rodzącym, bo tym rozdarciem bierze z
ale tylko zaducha, nie wiele po drzewach spodzieway się pożytku. 7. otwarcia przez ciepło y wilgoć porow do wzrostu, dlatego w sadzeniu obserwuią ogrodnicy, że trochę w dole otłuką, alias w ziemie cześć drzewa idącą, troche obedrzeć, aby wilgoć drzewo prędzey z ziemi ciągneło, co robią winney macicy, sliwie, wierzbie etc. Zokazyi w spomnionego odarcia sciendum, że na drzewach iest dwoiaka skura, iedna powierzchowna, łubem się zowiąca; druga spodnia, czasem zielona, czasem biała, á ta się miazgą zowie. Na drzewie starym skora rozdarta, w dole pozdluż odnawia go, y lepiey cżyni rodzącym, bo tym rozdarciem bierze z
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 373
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
. W rok potem do owego przyjadę czy we dwie; Pytam, jako li mu się elekcja zdarzy. Aż on, rzewne łzy chustką ocierając z twarzy: „Prawieć mi się zdarzyła; nie chciałem na dębie, Jakoś mi mój kochany radził dziewosłębie, Aż ja wiszę na gorzkiej, nieszczęsny człek, wierzbie. Zła i głupia nieplaga, bo i teraz w świerzbie: Koszule, aż ją zedrze, nie zdejmie ze grzbietu; Siekierą by nie przeciął zasranego betu; Swarliwa, zwłaszcza gdy się gorzałki ożłopie, Niegodna starszej siostrze wody podać kropie. Czeladzi trudno chować: jednym się zaleca, Drugich bije. I chlebam z swego
. W rok potem do owego przyjadę czy we dwie; Pytam, jako li mu się elekcyja zdarzy. Aż on, rzewne łzy chustką ocierając z twarzy: „Prawieć mi się zdarzyła; nie chciałem na dębie, Jakoś mi mój kochany radził dziewosłębie, Aż ja wiszę na gorzkiej, nieszczęsny człek, wierzbie. Zła i głupia nieplaga, bo i teraz w świerzbie: Koszule, aż ją zedrze, nie zdejmie ze grzbietu; Siekierą by nie przeciął zasranego betu; Swarliwa, zwłaszcza gdy się gorzałki ożłopie, Niegodna starszej siestrze wody podać kropie. Czeladzi trudno chować: jednym się zaleca, Drugich bije. I chlebam z swego
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 280
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987