się i ty na nich spuścisz i pomocy Omieszkasz kościołowi, przepadli prorocy. Aleć nie dziw, toż waszy powiadają starzy, Że najlepiej, gdzie w domu jeden gospodarzy.” 15. NIE Z KAŻDEGO DREWNA BĘDZIE MERKURIUSZ
Właśnie jakbyś też z piasku chciał powroza Albo dla wełny kazał strzyc kiernoza, Jakbyś na wierzbie upatrował gruszki, Gdy mówisz, że człek będzie z tego służki. Choćbyś łopatą kładł mu rozum w głowę,
Osieł a osieł, okrom że ma mowę. I owszem, mędrsza, przyrodzeniem samem, Niż on, oślica była pod Balamem, Bo i mówiła, i palcatem bita, „Przecz mię kaleczysz?
się i ty na nich spuścisz i pomocy Omieszkasz kościołowi, przepadli prorocy. Aleć nie dziw, toż waszy powiadają starzy, Że najlepiej, gdzie w domu jeden gospodarzy.” 15. NIE Z KAŻDEGO DREWNA BĘDZIE MERKURIUSZ
Właśnie jakbyś też z piasku chciał powroza Albo dla wełny kazał strzyc kiernoza, Jakbyś na wierzbie upatrował gruszki, Gdy mówisz, że człek będzie z tego służki. Choćbyś łopatą kładł mu rozum w głowę,
Osieł a osieł, okrom że ma mowę. I owszem, mędrsza, przyrodzeniem samem, Niż on, oślica była pod Balamem, Bo i mówiła, i palcatem bita, „Przecz mię kaleczysz?
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 212
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
dzwon do chmury? Możeli się człek badać sekretów natury? Co ma sroka do gościa, do trefunku wrony? Wszytkom to za fabuły miał i zabobony. Alem spuścił z uporu i o tym rozsądniej Trzymam, skorom doświadczył w sobie przed kilką dni. Idę zwyczajnie wstawszy z pacierzami z łóżka, Aż na wierzbie wspomniona ożywa się wróżka. Ciśnie kij na nią chłopiec, wyłomawszy z płotu: „Trzeba się strzec — powie mi — jakiego kłopotu.” „Głupiś — rzekę chłopięciu — na swoim rozumie; Wżdy musi krakać wrona, bo śpiewać nie umie.” Ledwie południe minie, chcąc stado obaczyć, Każę masztalerzowi konia
dzwon do chmury? Możeli się człek badać sekretów natury? Co ma sroka do gościa, do trefunku wrony? Wszytkom to za fabuły miał i zabobony. Alem spuścił z uporu i o tym rozsądniej Trzymam, skorom doświadczył w sobie przed kilką dni. Idę zwyczajnie wstawszy z pacierzami z łóżka, Aż na wierzbie wspomniona ożywa się wróżka. Ciśnie kij na nię chłopiec, wyłomawszy z płotu: „Trzeba się strzec — powie mi — jakiego kłopotu.” „Głupiś — rzekę chłopięciu — na swoim rozumie; Wżdy musi krakać wrona, bo śpiewać nie umie.” Ledwie południe minie, chcąc stado obaczyć, Każę masztalerzowi konia
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 406
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
płotu: „Trzeba się strzec — powie mi — jakiego kłopotu.” „Głupiś — rzekę chłopięciu — na swoim rozumie; Wżdy musi krakać wrona, bo śpiewać nie umie.” Ledwie południe minie, chcąc stado obaczyć, Każę masztalerzowi konia przykuibaczyć. Jadę; aż swej natura upomni się dani. Któż w wierzbie szerszeniowej spodziewał się bani? Tedy konia uwiążę; rozsznuruję tasze; Siekierkę w drzewo wetnę; szerszenie postraszę; Źle siędę, aż te naprzód konia, a mnie potem Opadną rozdrażnione niesłychanym grzmotem. Nie masz czasu rozmyślać i znowu się troczyć Na drogę, bo koń zaraz, co może wyskoczyć, Ani kulbaki, ani szanując
płotu: „Trzeba się strzec — powie mi — jakiego kłopotu.” „Głupiś — rzekę chłopięciu — na swoim rozumie; Wżdy musi krakać wrona, bo śpiewać nie umie.” Ledwie południe minie, chcąc stado obaczyć, Każę masztalerzowi konia przykuibaczyć. Jadę; aż swej natura upomni się dani. Któż w wierzbie szerszeniowej spodziewał się bani? Tedy konia uwiążę; rozsznuruję tasze; Siekierkę w drzewo wetnę; szerszenie postraszę; Źle siędę, aż te naprzód konia, a mnie potem Opadną rozdrażnione niesłychanym grzmotem. Nie masz czasu rozmyślać i znowu się troczyć Na drogę, bo koń zaraz, co może wyskoczyć, Ani kulbaki, ani szanując
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 406
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, jeszczem też miał trochę sadła. Sapię, dmucham, pocę się z niesłychanej nuże. Toż dopadszy na drodze głębokiej kałuże, I z głową się zanurzę; w tej dopiero toni, Dwa odniósszy postrzały, zniknąłem pogoni.
Szczęśliwe, mówię, błoto i moja obrona. Ach, nie darmoż na wierzbie dziś krakała wrona. Teraz, skoro ją słyszę, bez wszelkich ogrodek, Tak mi się w pamięć wbiła, bieżę na wychodek. 499. INSZY DŁUG, INSZY DŁUGI
Trafi się czasem dobre ożenienie drugiem. Co li nasz Marcin żenie swej zapisał długiem, Upewniam, że nie piórkiem, boby nie miał na
, jeszczem też miał trochę sadła. Sapię, dmucham, pocę się z niesłychanej nuże. Toż dopadszy na drodze głębokiej kałuże, I z głową się zanurzę; w tej dopiero toni, Dwa odniósszy postrzały, zniknąłem pogoni.
Szczęśliwe, mówię, błoto i moja obrona. Ach, nie darmoż na wierzbie dziś krakała wrona. Teraz, skoro ją słyszę, bez wszelkich ogrodek, Tak mi się w pamięć wbiła, bieżę na wychodek. 499. INSZY DŁUG, INSZY DŁUGI
Trafi się czasem dobre ożenienie drugiem. Co li nasz Marcin żenie swej zapisał długiem, Upewniam, że nie piórkiem, boby nie miał na
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 407
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
/ Uczujeesz przyłożywszy pociechę niemałą.
O Rzeżusze. Gdyć włosy opadaja pomni zażyć juchy/ I soku nim smarując goliznę z Rzeżuchy. Tąż i zębów uśmierzysz niezmierne bolenie; Sok z miodem tępi liszaj i plam rozkrzewienie.
O Jaskółczym zielu Tym matki Jaskółczętom oczy przywracają/ Jako Pliujus świadczy chociaż ich nie mają.
O Wierzbie. Gasi w uszach boleści/ sok z wierzby wpuszczónej/ skorka jej zaś brodawki/ w occie uwarzonej. Kwiat zapały wszeteczne/ uwarzony w wodzie/ Nie po tobie gdy skusisz/ kto myśli opłodzie.
O Szafranie. Szafran serce weseli/ i władzy dodaje/ Przezeń mdły człowiek znowu do swych sił powstaje.
/ Vczuieesz przyłożywszy poćiechę niemáłą.
O Rzeżusze. Gdyć włosy opadáia pomni záżyć iuchy/ Y soku nim smáruiąc goliznę z Rzeżuchy. Tąż y zębow vsmierzysz niezmierne bolenie; Sok z miodem tępi liszay y plam roskrzewienie.
O Iáskołczym źielu Tym mátki Iáskołczętom oczy przywracáią/ Iáko Pliuius świádczy choćiasz ich nie máią.
O Wierzbie. Gáśi w vszách boleśći/ sok z wierzby wpusczóney/ skorká iey záś brodawki/ w ocćie vwárzoney. Kwiát zápały wszeteczne/ vwárzony w wodźie/ Nie po tobie gdy skuśisz/ kto myśli opłodźie.
O Száfránie. Száfran serce weseli/ y władzy dodáie/ Przezeń mdły człowiek znowu do swych śił powstáie.
Skrót tekstu: OlszSzkoła
Strona: D2
Tytuł:
Szkoła Salernitańska
Autor:
Hieronim Olszowski
Drukarnia:
Walerian Piątkowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
poradniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1640
Data wydania (nie później niż):
1640
oczu bożych szpeci, Żeby się mógł i jemu, i ludziom podobać, W żywot nowy, cnotliwy, pobożny, oskrobać! Ale tak drugi żyje na świecie nieczule, Nie wdziałby, gdyby nie brud, na ciało koszule, I kiedyby nie sama lazła skóra z ciała, Tak by jako na dębie i wierzbie zgrubiała. Cóż o sercu, gdzie ciało na przek stawa, mówić? Trzeba oczu zapocić, kto go chce odnowić. Trzeba konwersacyją polityczną stracić, A co rzecz najtrudniejsza, z światem się rozbracie. Kto chce w niebie na wieki żyć po śmierci zgoła, Trzeba tu wyzuć człeka, przyoblec anioła. 134 (P
oczu bożych szpeci, Żeby się mógł i jemu, i ludziom podobać, W żywot nowy, cnotliwy, pobożny, oskrobać! Ale tak drugi żyje na świecie nieczule, Nie wdziałby, gdyby nie brud, na ciało koszule, I kiedyby nie sama lazła skóra z ciała, Tak by jako na dębie i wierzbie zgrubiała. Cóż o sercu, gdzie ciało na przek stawa, mówić? Trzeba oczu zapocić, kto go chce odnowić. Trzeba konwersacyją polityczną stracić, A co rzecz najtrudniejsza, z światem się rozbracie. Kto chce w niebie na wieki żyć po śmierci zgoła, Trzeba tu wyzuć człeka, przyoblec anioła. 134 (P
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 593
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Drudzy Gadowym/ albo wężowym Trankiem nazywają go że przeciwko uszczknieniu od Gadziny/ jadu przyjętemu i zadanemu/ jest osobliwym lekarstwem. Ten klącza złobkowanego/ na Pułtora łokcia/ podczas i na dwa wzwyż/ podczas ciemno pobruniałe/ niekiedy jako Bylica zielone. Liścia wąskiego od kłącza/ ku końcu wierzchniemu szerszego/ podługowatego/ jako na Wierzbie/ około krajów karbowanego. Kwiatu żółtego/ który gdy okwitnie/ także jako Prosiana włoć w pirzysko wypuszcza. Korzeń knodowaty albo węzłowaty/ długi/ mało odnóżek z siebie puszczający. Księgi Pierwsze. Miejsce.
Rad w lesiech przy mokradliskach roście/ na miejcach wyprawnych/ w krzewinach/ i przy krzewinach/ miedzy wierzbą/ i
Drudzy Gádowym/ álbo wężowym Trankiem názywáią go że przećiwko vsczknieniu od Gádźiny/ iádu przyiętemu y zádánemu/ iest osobliwym lekárstwem. Ten klącza złobkowánego/ ná Pułtorá łokćiá/ podczás y ná dwá wzwysz/ podczás ćiemno pobruniáłe/ niekiedy iáko Bylicá źielone. Liśćia wąskiego od kłącza/ ku końcu wierzchniemu szerszego/ podługowátego/ iáko ná Wierzbie/ około kráiow kárbowánego. Kwiátu żołtego/ ktory gdy okwitnie/ tákże iáko Prośiána włoć w pirzysko wypuscza. Korzeń knodowáty álbo węzłowáty/ długi/ máło odnożek z śiebie pusczáiący. Kśięgi Pierwsze. Mieysce.
Rad w leśiech przy mokrádliskách rośćie/ ná mieycách wypráwnych/ w krzewinách/ y przy krzewinách/ miedzy wierzbą/ y
Skrót tekstu: SyrZiel
Strona: 305
Tytuł:
Zielnik
Autor:
Szymon Syreński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
botanika, zielarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
potrzy/ viachawszy sześć/ dajże koniom jeść. Umizga się by Czapla w kobieli. Umizga się/ by ogródny zając. Ukazał mu psi ząb. Theonino dente rodit. V Diabła ryby/ a pieprz u dwu. V Krawca zawsze ma być zdarta suknia/ a u Szewca dziurawy bot. Ukazuje gruszki na wierzbie. Uległ miedzy trupy. Ustoi się/ jak młode piwo za czasem. Omne Principium feruet, medium tepet, finis friget. Uczyń mię wieszczym/ a uczynię cię bogatym. Umie swego psa leczyć. Ubogi z wodą warzy. Uchodząc przed Wilkiem/ trafił na Niedźwiedżya. Incidit in Scyllam volens vitare Charybdim. V Białychgłów
potrzy/ viáchawszy sześć/ dayże koniom ieść. Vmizga się by Cżáplá w kobieli. Vmizga się/ by ogrodny záiąc. Vkazał mu pśi ząb. Theonino dente rodit. V Diabłá ryby/ á pieprz v dwu. V Kráwcá záwsze ma być zdárta suknia/ á v Szewcá dźiuráwy bot. Vkázuie gruszki ná wierzbie. Vległ miedzy trupy. Vstoi się/ iák młode piwo zá cżásem. Omne Principium feruet, medium tepet, finis friget. Vcżyń mię wieszcżym/ á vcżynię ćię bogátym. Vmie swego psa leczyć. Vbogi z wodą wárzy. Vchodząc przed Wilkiem/ tráfił ná Niedźwiedżiá. Incidit in Scyllam volens vitare Charybdim. V Białychgłow
Skrót tekstu: RysProv
Strona: I3
Tytuł:
Proverbium polonicorum
Autor:
Salomon Rysiński
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
ma sposoby Bóg do stłumienia pychy swej gliny śmiertelnej; Ale jeżeli kędy, tu, tu był źretelny. Na koniec, żeby czasu w poswarkach nie trawić, Kilkadziesiąt namiotów kazali postawić Na tamtej Dniestru stronie i o tym znać dadzą, Że się naszy ruszają, że się już prowadzą. Łacno starzec uwierzy, że na wierzbie gruszka, Co mu z oczu nie pancerz, lecz patrzy poduszka; Choćby też co i myślał, widzi, że zeń nasi Mają rozumu, że mu zachodzą od spasi. Toż ich prosi do siebie, wesoły na cerze. Da im jeden egzemplarz tych pakt, drugi bierze. Tam mu Suliszowskiego wybornych słów
ma sposoby Bóg do stłumienia pychy swej gliny śmiertelnéj; Ale jeżeli kędy, tu, tu był źretelny. Na koniec, żeby czasu w poswarkach nie trawić, Kilkadziesiąt namiotów kazali postawić Na tamtej Dniestru stronie i o tym znać dadzą, Że się naszy ruszają, że się już prowadzą. Łacno starzec uwierzy, że na wierzbie gruszka, Co mu z oczu nie pancerz, lecz patrzy poduszka; Choćby też co i myślał, widzi, że zeń nasi Mają rozumu, że mu zachodzą od spasi. Toż ich prosi do siebie, wesoły na cerze. Da im jeden egzemplarz tych pakt, drugi bierze. Tam mu Suliszowskiego wybornych słów
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 329
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
śmy w dzieciństwie czynili niż co w dorosłym wieku? W dzieciństwie o jednym tylo człowiek myśli, zaczym mu się każda rzecz mocniej w pamięć wlepi: a w dalszym wieku myśli różne nas roztargiwają, a roztargniony umysł mniej może około osobnych rzeczy. 77. Czemu pospolicie kto prędko roście długo żyje? Widzieć to i w wierzbie i w drzewach innych, które prędko rosną, że są miekkię, słabe, nietrwałe, bo w nich humor który wzrost czyni, dla prędkości nie dobrze jest wywarzony, i jakby zapieniony, a toż samo dzieje się w człowieku. 78. Czemu cegła wypalona cięższa jest niż surowa? Im w sobie gęstszy kamień tym
śmy w dziećiństwie czynili niż co w dorosłym wieku? W dziećiństwie o iednym tylo człowiek myśli, zácżym mu się káżdá rzecz mocniey w pámięć wlepi: á w dalszym wieku mysli rożne nás roztárgiwáią, á roztargniony umysł mniey może około osobnych rzeczy. 77. Czemu pospolićie kto prętko rośćie długo żyie? Widzieć to y w wierzbie y w drzewach innych, ktore prędko rostą, że są miekkię, słábe, nietrwáłe, bo w nich humor ktory wzrost czyni, dla prędkośći nie dobrze iest wywarzony, y iákby zápieniony, á toż sámo dzieie się w człowieku. 78. Czemu cegła wypáloná ćięższá iest niż surowá? Im w sobie gęstszy kámień tym
Skrót tekstu: TylkRoz
Strona: 355
Tytuł:
Uczone rozmowy
Autor:
Wojciech Tylkowski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1692
Data wydania (nie wcześniej niż):
1692
Data wydania (nie później niż):
1692