- Glarys 56 - Lucernen 56 - Soloturn 56 - Szafhus 56 - Świc 56 - Underwald 56 - Ury 56 - Zug 56 - Zurych 55 Kanturia 83 Kantyn K. 241 Kap Biały 241 - Czarny 241 - Dobrej nadziei 241 - Du Nord 249 - Kin 94 - Nez 95 - Nord 95 - o trzech wierzchach 241 - Verd 241 KARYNTYNA Pr. 46 Karleby 99 Karlostad 220 Karlsham 99 Karlskron 99 Karmarten 83 KARNIOLA 46 Karon B. 35 Karpackie G. 165 Karpagoł 104 Kartagena B. 35 KasEL Pr. 50 Kaspijskie M. 234 KASTYLIA NOWA 32 KASTYLIA STARA 32 KATALONIA 32 Kazal 62 KAZAN 105 Kazan 106 Kaziemierz 171
- Glaris 56 - Lucernen 56 - Soloturn 56 - Szafhus 56 - Switz 56 - Underwald 56 - Ury 56 - Zug 56 - Zurich 55 Kanturia 83 Kantyn K. 241 Kap Biały 241 - Czarny 241 - Dobrey nadziei 241 - Du Nord 249 - Kin 94 - Nez 95 - Nord 95 - o trzech wierzchach 241 - Verd 241 KARYNTYNA Pr. 46 Karleby 99 Karlostad 220 Karlsham 99 Karlskron 99 Karmarten 83 KARNIOLA 46 Karon B. 35 Karpackie G. 165 Karpagoł 104 Kartagena B. 35 KASSEL Pr. 50 Kaspiyskie M. 234 KASTYLIA NOWA 32 KASTYLIA STARA 32 KATALONIA 32 Kazal 62 KAZAN 105 Kazan 106 Kaziemierz 171
Skrót tekstu: SzybAtlas
Strona: 238
Tytuł:
Atlas dziecinny
Autor:
Dominik Szybiński
Drukarnia:
Michał Groell
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
astronomia, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
. Quod mirum, że się co rok undecima mai odświeża, tak jakby dziś wyrżnięte skąd było ciało. I innych różnych relikwii widzieliśmy niemało. NB
Stamtąd byliśmy w ratuszu, który barzo bogaty i specjalny. Sztukatery w salach, których dwie barzo piękne, słupy w nich z jednego marmuru na mosiądzowych spodkach i wierzchach, pokojów gwałt barzo przestronnych i specjalnych; jednym słowem było na co patrzać. Tam też magistrat witał i przymował księcia IM. 12
Byliśmy potym w cekauzie, który i sam barzo strukturą piękną. Ma pięcioro piątr, które wszytkie pełne wojskowej armaty. Dolne piątro zagęszczone wszytko jednemi działami. Drugie piątro ręczną
. Quod mirum, że się co rok undecima mai odświeża, tak jakby dziś wyrżnięte skąd było ciało. I innych różnych relikwii widzieliśmy niemało. NB
Stamtąd byliśmy w ratuszu, który barzo bogaty i specjalny. Sztukatery w salach, których dwie barzo piękne, słupy w nich z jednego marmuru na mosiądzowych spodkach i wierzchach, pokojów gwałt barzo przestronnych i specjalnych; jednym słowem było na co patrzać. Tam też magistrat witał i przymował księcia JM. 12
Byliśmy potym w cekauzie, który i sam barzo strukturą piękną. Ma pięcioro piątr, które wszytkie pełne wojskowej armaty. Dolne piątro zagęszczone wszytko jednemi działami. Drugie piątro ręczną
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 132
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
jego stancji hetmańskiej. Wieczerzą zatem wielką dają u hetmana, a regimentarz odjeżdża do obozu z rycerstwem do siebie na wieczerzą.
Nazajutrz, w dzień samego kołowania, rozbijają pół namiotu hetmańskiego, to jest wpół odkrytego, i pozabijawszy koły mocne od tegoż namiotu hetmańskiego na obiedwie strony i cyrkuł wielki zrobiwszy, liną grubą przy wierzchach tych kołów przywiązaną obwodzą. Gdy to się stanie, to jest te koło zrobią, na froncie linii wojska stojącego, o kilkoro jednak stai od tej linii, za którą w tyle jest obóz, stawią niedaleko półnamiotu hetmańskiego drugi wielki namiot hetmański jak kościół, dla mszy świętej w nim odprawienia, i za tym kościelnym namiotem
jego stancji hetmańskiej. Wieczerzą zatem wielką dają u hetmana, a regimentarz odjeżdża do obozu z rycerstwem do siebie na wieczerzą.
Nazajutrz, w dzień samego kołowania, rozbijają pół namiotu hetmańskiego, to jest wpół odkrytego, i pozabijawszy koły mocne od tegoż namiotu hetmańskiego na obiedwie strony i cyrkuł wielki zrobiwszy, liną grubą przy wierzchach tych kołów przywiązaną obwodzą. Gdy to się stanie, to jest te koło zrobią, na froncie linii wojska stojącego, o kilkoro jednak stai od tej linii, za którą w tyle jest obóz, stawią niedaleko półnamiotu hetmańskiego drugi wielki namiot hetmański jak kościół, dla mszy świętej w nim odprawienia, i za tym kościelnym namiotem
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 692
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
że ten, a nie inny projekt do tego dekretu kondyktowego był ułożony i napisany. Na którym to oryginale projektu jest w: wielu miejscach własna ręka tegoż niepodściwego Połchowskiego, jak wymazawszy sens dobry, consone z dokumentami napisany, i samą prawdę z tegoż projektu alias ułożenia dekretu oryginalnego, swoje fałsze i szalbierstwa na wierzchach wierszów zapisywał.
Z tego tedy i mazania, i zapisywania ręką Połchowskiego czynionego widocznie jego niepodściwość pokazuje się, jednakże to samej prawdzie szkodzić nie może, bo gdzież fabrykowane pisania mogą mieć walor i akceptacją. Potem, że gdybyśmy się tego bezbożnego kondyktowego dekretu jak pijani płotu, nie mając żadnych innych obron i
że ten, a nie inny projekt do tego dekretu kondyktowego był ułożony i napisany. Na którym to oryginale projektu jest w: wielu miejscach własna ręka tegoż niepodściwego Połchowskiego, jak wymazawszy sens dobry, consone z dokumentami napisany, i samą prawdę z tegoż projektu alias ułożenia dekretu oryginalnego, swoje fałsze i szalbierstwa na wierzchach wierszów zapisywał.
Z tego tedy i mazania, i zapisywania ręką Połchowskiego czynionego widocznie jego niepodściwość pokazuje się, jednakże to samej prawdzie szkodzić nie może, bo gdzież fabrykowane pisania mogą mieć walor i akceptacją. Potem, że gdybyśmy się tego bezbożnego kondyktowego dekretu jak pijani płotu, nie mając żadnych innych obron i
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 810
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
by sól bankowaniem podrobił, co by było z szkodą pańską.
Trafiają się też ściany szybikowe wzwyż 6, czasem i nad 6 miar wysokie, jednak kopacz dla pożytku swego nie zajmie wyżej nad miar 5, boby mu stygar po sześciu nie powinien przypisować siódmego, woli zostawić pod nogi, którą sól o próżnych potym wierzchach, także z przypisanym bałwanem zbiera. A gdy się ściana trafi, która nie pod nogi, ale ku górze idzie, tedy kopacz dla swego fortelu odchodzi tej wierzchniej soli, którą potym firstem nazową, broniąc brać jej dla jakiegoś niebezpieczeństwa. Takowe firsty jako i słupy zostawiają, na wielką szkodę j. k. mci
by sól bankowaniem podrobił, co by było z szkodą pańską.
Trafiają się też ściany szybikowe wzwyż 6, czasem i nad 6 miar wysokie, jednak kopacz dla pożytku swego nie zajmie wyżej nad miar 5, boby mu stygar po sześciu nie powinien przypisować siódmego, woli zostawić pod nogi, którą sól o próżnych potym wierzchach, także z przypisanym bałwanem zbiera. A gdy się ściana trafi, która nie pod nogi, ale ku górze idzie, tedy kopacz dla swego fortelu odchodzi tej wierzchniej soli, którą potym firstem nazową, broniąc brać jej dla jakiegoś niebezpieczeństwa. Takowe firsty jako i słupy zostawiają, na wielką szkodę j. k. mci
Skrót tekstu: InsGór_1
Strona: 15
Tytuł:
Instrukcje górnicze dla żup krakowskich z XVI-XVIII wieku, cz. 1
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
instrukcje
Tematyka:
górnictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1615 a 1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1615
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Antonina Keckowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1963
Dioscorydowe/ jest Kłącza Kopru swojskiemu/ albo Ogródnemu podobnego/ cienkiego kolankowatego/ we wnątrz czcz^o^. Liścia drobnego/ jako u Ruty albo i Nostrzyku/ który my Komonicą mniejszą zowiemy/ jeno miętszego i pachniątszego. A ku wierzchu pochodzące/ im dalej/ tym węższe/ i więcej rozdzielne/ jako Liście Koziej Ruty. Na wierzchach rózg oganki albo okołki/ jako u Oleśnika/ na których Nasienie czarne/ albo barzo ciemnobronatne/ pełne/ twarde/ obdłużne. Coś podobne Nasieniu Włoskiego Kopru/ smaku ostrego/ zapachu korzennego. Korzeń ma biały/ do Herkulei barzo podobny/ na palec wzmiesz/ podczas mięższejszy/ zapachu mocnego i przyjemnego. Przeto przychodzi do
Dioscoridowe/ iest Kłącza Kopru swoyskiemu/ álbo Ogrodnemu podobnego/ ćienkiego kolankowátego/ we wnątrz czcz^o^. Liśćia drobnego/ iáko v Ruty álbo y Nostrzyku/ ktory my Komonicą mnieyszą zowiemy/ ieno miętszego y pachniątszego. A ku wierzchu pochodzące/ im dáley/ tym węższe/ y więcey rozdźielne/ iáko Liśćie Koźiey Ruty. Na wierzchách rozg oganki álbo okołki/ iáko v Oleśniká/ ná ktorych Naśienie cżarne/ álbo bárzo ćiemnobronatne/ pełne/ twárde/ obdłużne. Coś podobne Naśieniu Włoskiego Kopru/ smáku ostrego/ zapáchu korzennego. Korzeń ma biały/ do Herkulei bárzo podobny/ ná palec wzmiesz/ podczás mięższeyszy/ zapáchu mocnego y przyiemnego. Przeto przychodzi do
Skrót tekstu: SyrZiel
Strona: 237
Tytuł:
Zielnik
Autor:
Szymon Syreński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
botanika, zielarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
rumiennych pochodzącego/ na pięcioro rozdzielonego/ głęboko wykrojonego/ i labrzystego/ jako liście Piecipersyu/ gładkiego/ i jasno zielonego/ mając na krajach rozdziałów i rozkrojów swych czerwone kropki. Rosczki także cienki/ obłe/ długie/ na połtory/ podczas i na dwie piędzi/ ku gorze puszczając z siebie niemało odnóżek/ które w wierzchach swych kwiatki białe w Czyrwcu wydają/ jako jakie korzonki albo kropidłko: Z tych potym nasienie jako głoweczki jakie/ ciemnozielone/ które gdy doźrzeją/ jako Rzepik/ szat się chwytają jeżynkami swymi. Ten acz przez wszystkę ku Wiosnie więdnieje/ i nisczeją/ a potym w Kwietniu znowu z ziemie z korzenia wyrasta. Korzeń Liście
rumiennych pochodzącego/ ná pięćioro rozdźielonego/ głęboko wykroionego/ y labrzystego/ iáko liśćie Piećipersyu/ głádkiego/ y iásno źielonego/ máiąc ná kráiách rozdźiałow y roskroiow swych czerwone kropki. Rosczki tákże ćienki/ obłe/ długie/ ná połtory/ podczás y ná dwie piędźi/ ku gorze pusczáiąc z śiebie niemáło odnożek/ ktore w wierzchách swych kwiatki białe w Czyrwcu wydáią/ iáko iákie korzonki álbo kropidłko: Z tych potym naśienie iáko głoweczki iákie/ ćiemnoźielone/ ktore gdy doźrzeią/ iáko Rzepik/ szat sie chwytáią ieżynkámi swymi. Ten ácz przez wszystkę ku Wiosnie więdnieie/ y niscżeią/ á potym w Kwietniu znowu z źiemie z korzeniá wyrasta. Korzeń Liśćie
Skrót tekstu: SyrZiel
Strona: 246
Tytuł:
Zielnik
Autor:
Szymon Syreński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
botanika, zielarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
Sur. A żeby się zrozumiało dobrze położenie pomienionych Prowincyj/ trzeba wiedzieć/ iż ziemia/ która się oddala abo zniża od Caput południowego Jukatańskiego/ jakby wedle sznuru miedzy zachodem/ i południem/ ukazuje się znowu ku wschodowi naprzeciw Jukatan: a zostawiąc jedno wielkie golfo we śrzodku/ czyni dwie góry: jednę zowią o trzech wierzchach/ a druga Camaron: a tej zaś koresponduje druga/ którą zowią Caput Gratiarum aktionis Deo. Miedzy Jukatan i trzema szpicami/ szerzy się golfo Iguerskie: a miedzy górą o trzech szpicach/ i miedzy Kamaron/ leży Trugillo: miedzy zaś Camaron/ i ową drugą Dziękowania Bogu/ stoi Kartago. W Fondurze głównym mieście
Sur. A żeby się zrozumiáło dobrze położenie pomienionych Prouinciy/ trzebá wiedźieć/ iż źiemiá/ ktora się oddala ábo zniża od Caput południowego Iukátáńskiego/ iákby wedle sznuru miedzy zachodem/ y południem/ vkázuie się znowu ku wschodowi náprzećiw Iukátan: á zostáwiąc iedno wielkie golfo we śrzodku/ czyni dwie gory: iednę zowią o trzech wierzchách/ á druga Cámáron: á tey záś corresponduie druga/ ktorą zowią Caput Gratiarum actionis Deo. Miedzy Iukátán y trzemá szpicámi/ szerzy się golfo Iguerskie: á miedzy gorą o trzech szpicách/ y miedzy Kámáron/ leży Trugillo: miedzy záś Cámáron/ y ową drugą Dźiękowánia Bogu/ stoi Kártago. W Fondurze głownym mieśćie
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 291
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
też niejakie bałwany rękami porobione na kżtałt Piramidów Egipskich/ które oni nazywają Varelle: rozmaitej są wielkości/ namniejsze bywają na 4. łokcie od ziemie: nawiętszy jest w mieście Degum/ tak wysoki/ iż z niego widać więtszą część królestwa. Są to fabriki porobione z cegieł i z wapna/ pozłocone bitym złotem: na wierzchach mają niejakie gorki z żelaza/ z banią/ abo kapelluszem nad nią spiżanym/ około którego są dzwonki: a tam oni wieszają perły/ kamienie drogie/ i insze rzeczy/ które ofiarują tym bałwanom. Chwalą te Varelle za bogi/ a budują tak wielkie/ znacząc wielkość i wielmożność swych bogów/ jako to sami powiadają
też nieiákie báłwany rękámi porobione ná kżtałt Pyrámidow AEgyptskich/ ktore oni názywáią Várelle: rozmáitey są wielkośći/ namnieysze bywáią ná 4. łokćie od źiemie: nawiętszy iest w mieśćie Degum/ ták wysoki/ iż z niego widáć więtszą część krolestwá. Są to fábriki porobione z cegieł y z wapná/ pozłocone bitym złotem: ná wierzchách máią nieiákie gorki z żelázá/ z bánią/ ábo kápelluszem nád nią spiżánym/ około ktorego są dzwonki: á tám oni wieszáią perły/ kámienie drogie/ y insze rzeczy/ ktore ofiáruią tym báłwanom. Chwalą te Várelle zá bogi/ á buduią ták wielkie/ znácząc wielkość y wielmożność swych bogow/ iáko to sámi powiádáią
Skrót tekstu: BotŁęczRel_IV
Strona: 136
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. IV
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
. I tak wyszedszy na co wszyscy patrzali/ na powietrze porwany był. A że i co więcej przyznamy/ nietylko czującym/ ale i spiącym to się przytrafiać zwykło/ że we śnie przez powietrze z miejsca na miejsce/ rzeczą famą bywają przenoszeni. Pokazuje się to i z niektórych/ którzy po dachach/ i wierzchach budowania wysokiego we śnie chodzą/ a nic im nie wadzi do tej przechadzki/ tak wzwyż jako i na ból. A jeśliby na nie kto z patrzających imieniem właznym zawołał/ zaraz jakoby strąceni na ziemię spadają. Co że się sprawą szatańską dzieje/ wiele ich rozumie/ a niebez przyczyny. Abowiem iż szatani są
. Y ták wyszedszy ná co wszyscy pátrzáli/ ná powietrze porwány był. A że y co więcey przyznamy/ nietylko czuiącym/ ále y spiącym to sie przytráfiáć zwykło/ że we snie przez powietrze z mieyscá ná mieysce/ rzeczą fámą bywáią przenoszeni. Pokázuie sie to y z niektorych/ ktorzy po dáchách/ y wierzchách budowánia wysokiego we snie chodzą/ á nic im nie wádźi do tey przechadzki/ ták wzwysz iáko y ná bol. A iesliby ná nie kto z pátrzáiących imieniem właznym záwołał/ záraz iákoby strąceni ná źiemię spadáią. Co że sie spráwą szátáńską dźieie/ wiele ich rozumie/ á niebez przyczyny. Abowiem iż szátáni są
Skrót tekstu: SpInZąbMłot
Strona: 58
Tytuł:
Młot na czarownice
Autor:
Jacob Sprenger, Heinrich Institor
Tłumacz:
Stanisław Ząbkowic
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
magia, obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614