EPITALAMIUM JEGOMOŚCI PANU STAROŚCIE WSCHOWSKIEMU Z JEJMOŚCIĄ PANNĄ WOJEWODZIANKĄ RUSKĄ JABŁONOWSKĄ, I JEGOMOŚCI PANU WOJEWODZIE PODLASKIEMU Z JEJMOŚCIĄ KSIĘŻNĄ WIŚNIOWIECKĄ, OBIEMA LESZCZYŃSKIM, NA Koronacji KRÓLESTWA ICHMOŚCI
Bliskiej znak wiosny i żyznego lata: Drzewo się z drzewem dobrowolnie splata. Puknęła jabłoń, gotują się wiśnie, Kiedy krzewista leszczyna je ściśnie, Która, jako mi wieszcze wróży serce, Nie po jednemu, po dwie da jąderce, Rodzący między wiekopomne Lechy Miasto skorupy w żelazie orzechy. Przyrodzenie jest takiego owocu, Że w którymkolwiek naszczepisz go klocu, Lubo to w wiśni, lubo to w jabłoni, Tak jędrzny korzeń aplikuje do niej, Że ani jabłka, ani już jagody, Ale
EPITALAMIUM JEGOMOŚCI PANU STAROŚCIE WSCHOWSKIEMU Z JEJMOŚCIĄ PANNĄ WOJEWODZIANKĄ RUSKĄ JABŁONOWSKĄ, I JEGOMOŚCI PANU WOJEWODZIE PODLASKIEMU Z JEJMOŚCIĄ KSIĘŻNĄ WIŚNIOWIECKĄ, OBIEMA LESZCZYŃSKIM, NA KORONACJEJ KRÓLESTWA ICHMOŚCI
Bliskiej znak wiosny i żyznego lata: Drzewo się z drzewem dobrowolnie splata. Puknęła jabłoń, gotują się wiśnie, Kiedy krzewista leszczyna je ściśnie, Która, jako mi wieszcze wróży serce, Nie po jednemu, po dwie da jąderce, Rodzący między wiekopomne Lechy Miasto skorupy w żelezie orzechy. Przyrodzenie jest takiego owocu, Że w którymkolwiek naszczepisz go klocu, Lubo to w wiśni, lubo to w jabłoni, Tak jędrzny korzeń aplikuje do niej, Że ani jabłka, ani już jagody, Ale
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 320
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
i państwa, i cokolwiek może Ludzkiem się liczyć, wiesz sam mocny Boże, Wiesz: bo to twoja igraszka jest w niebie, Narody mięszać, i tak je u siebie Jako na szali ważyć twoją siłą. Rzucąjąc niemi by dziecinną piłą. Ach! i my tego nie zgadniemy jeszcze, Próżno pracuje pióro o tem wieszcze, Dokąd idziemy? i po którym lesie, Głogach, agrestach, fortuna nas niesie? Ciężka, i rzadko bezpieczna odmiana, Ile poddanym w nieznanego pana. O! jakie kto z nas himery dziś przędzie W głowie nie swojej! złym, dobrym li będzie; To jednak ciężej, że nie mogło gorzej Jako być
i państwa, i cokolwiek może Ludzkiem się liczyć, wiesz sam mocny Boże, Wiesz: bo to twoja igraszka jest w niebie, Narody mięszać, i tak je u siebie Jako na szali ważyć twoją siłą. Rzucąjąc niemi by dziecinną piłą. Ach! i my tego nie zgadniemy jeszcze, Próżno pracuje pióro o tem wieszcze, Dokąd idziemy? i po którym lesie, Głogach, agrestach, fortuna nas niesie? Ciężka, i rzadko bezpieczna odmiana, Ile poddanym w nieznanego pana. O! jakie kto z nas himery dziś przędzie W głowie nie swojej! złym, dobrym li będzie; To jednak ciężej, że nie mogło gorzej Jako być
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 146
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
będą. A do tej ciężkiej naszej doli, Oto gorsza i druga z-Poszty tu Litewskiej Brzmi nowina, o śmierci w-Mereczu Królewskiej. Gdy słysząc wstawającą nawałność te srogą, W-drodze już, na Hektyke, wylał dusze drogą Śmierć Królewska w-Mereczu
Jakoby nam na jednym mało było jeszcze Lichu i utrapieniu! O! tu serce wieszcze I cóż mogło gorszego nad to sobie tuszyć! Jedno gdy kres zamierzy i której chce ruszyć, Z-miejsca Bóg Monarchii, pierwej rade zdrową I Ludzie jej odejmie. Otożeśmy z-Głową Obojeśmy stracili. I nie próżno dawni Oni Wojennikowie, umierali sławni, Zołkiewscy, Wiśniowieccy, i co sławy Polski Zdał
bedą. A do tey ćieszkiey naszey doli, Oto gorsza i druga z-Poszty tu Litewskiey Brzmi nowina, o śmierći w-Mereczu Krolewskiey. Gdy słysząc wstawaiącą nawałność te srogą, W-drodze iuż, ná Hektyke, wylał dusze drogą Smierć Krolewska w-Mereczu
Iakoby nam na iednym mało było ieszcze Lichu i utrapieniu! O! tu serce wieszcze I coż mogło gorszego nad to sobie tuszyć! Iedno gdy kres zámierzy i ktorey chce ruszyć, Z-mieysca Bog Monarchiey, pierwey rade zdrową I Ludźie iey odeymie. Otożeśmy z-Głową Oboieśmy straćili. I nie prożno dawni Oni Woiennikowie, umierali sławni, Zołkiewscy, Wiśniowieccy, i co sławy Polski Zdał
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 11
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
Trąb Wojennych: GOŁĘBIE nas nauczyli Korespondencyj, listy nosząc: Gęsi Pisania, piór dodając; Sposób pływania wzieliśmy od Kań na powietrzu skrzydeł rozciągnieniem in aequiubrio się zawieszających: Krajów poznania nauczają Tabrobańskie wróble, na Morzu puszczone, i do domu trafiające, któremi Marynarze swój miarkują obrót, i powrót, w tamtym Kraju.
PTACTWO Wieszcze po Łacinie AVES AUGURALES.
Starożytni, ile Paganizmem zarażeni Ludzie, żadnej nie poczynali sprawy, póki z Ptaków głosu, albo lotu, śpiewania nie wzięli prognostyku, Przyjaciółom BONAS AVES, Nieprzyjaciołom MALAS AVES życząc; skąd urosło: Bonis Avibûs, albo Felicibûs Auspiciis, tojest Fortunnie, Szczęśliwie co zacząć, albo skończyć. BONAE
Trąb Woiennych: GOŁĘBIE nas nauczyli Korrespondencyi, listy nosząc: Gęsi Pisania, pior dodaiąc; Sposob pływania wzieliśmy od Kań na powietrzu skrzydeł rościągnieniem in aequiubrio się zawieszaiących: Kraiow poznania nauczaią Tabrobańskie wroble, na Morzu puszczone, y do domu trafiaiące, ktoremi Marynarze swoy miarkuią obrot, y powrot, w tamtym Kraiu.
PTACTWO Wieszcze po Łacinie AVES AUGURALES.
Starożytni, ile Paganizmem zarażeni Ludzie, żadney nie poczynali sprawy, poki z Ptakow głosu, albo lotu, śpiewania nie wzieli prognostyku, Przyiaciołom BONAS AVES, Nieprzyiaciołom MALAS AVES życząc; zkąd urosło: Bonis Avibûs, albo Felicibûs Auspiciis, toiest Fortunnie, Szczęśliwie co zacząć, albo skończyć. BONAE
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 619
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
, Albo Kozaka na sobie zwiedziemy, Albo krwią żywot zapieczętujemy.” To skoro wyrzekł, pośli wszyscy zatem Właśnie jakby się mieli żegnać z światem, Bo gdy się z pułkiem swoim rozstawali, Często się nazad — idąc — oglądali. Ach! serce prorok! A kiedyby jeszcze Mówić umiało, jako w sobie wieszcze, Znaćby się wojna przeze krwie toczyła Aniby mogił tak kopano siła. Tedy nazajutrz jeno co na krwawe Zorze wypędził Febus konie bławe, Na niespodzianą wnet ordę napadną, Której wielkości przejrzeć miarą żadną Nie mogąc — dużo z niemi się potkali, Lecz że posiłku żadnego nie mieli, Krwią się oblawszy — aby obwieścili
, Albo Kozaka na sobie zwiedziemy, Albo krwią żywot zapieczętujemy.” To skoro wyrzekł, pośli wszyscy zatem Właśnie jakby się mieli żegnać z światem, Bo gdy się z pułkiem swoim rozstawali, Często się nazad — idąc — oglądali. Ach! serce prorok! A kiedyby jeszcze Mówić umiało, jako w sobie wieszcze, Znaćby się wojna przeze krwie toczyła Aniby mogił tak kopano siła. Tedy nazajutrz jeno co na krwawe Zorze wypędził Febus konie bławe, Na niespodzianą wnet ordę napadną, Której wielkości przejrzeć miarą żadną Nie mogąc — dużo z niemi się potkali, Lecz że posiłku żadnego nie mieli, Krwią się oblawszy — aby obwieścili
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 108
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, Turecką potęgę co raz dalej się szerzącą zastanowił. Wszystkich nieprzyjaciół zgranic Polskich wyparował, od wszelkiego niebezpieczeństwa nieprzyjacielskiego piersiami własnemi nas zastawił. A tak uspokojonej od nieprzyjaciół najazdów Ojczyzny Więńcem ozdobiony, po dwuletniej fatydze, po obraniu swym, dał się do koronacyj i podwyzszenia na Tron nakłonić. Sprawdziło się o nim Zorawskiego Matematyka wieszcze opowiedzenie, które mu jeszcze dziecięciem będącemu u Rodziców swych, gdy się w jego układność simmetryj oraz wpatrzył, i obyczaje niepospolite, powiedział. Aut Rex, aut Prorex. Ucieszył się z tego i ów jego Profesor, który mu takież w Akademii Krakowskiej uczącemu się, gdy z ochoczości upadniony podał biret. Prorockim wyrzekł
, Turecką potęgę co raz daley się szerzącą zastanowił. Wszystkich nieprzyiaćioł zgranic Polskich wyparował, od wszelkiego niebespieczenstwa nieprzyiaćielskiego piersiami własnemi nas zastawił. A tak uspokoioney od nieprzyiaćioł naiazdow Oyczyzny Więńcem ozdobiony, po dwuletniey fatydze, po obraniu swym, dał się do koronacyi y podwyzszęnia na Tron nakłonić. Sprawdźiło się o nim Zorawskiego Mátematyka wieszcze opowiedzenie, które mu ieszcze dźiećięćiem będącemu u Rodzicow swych, gdy się w iego układność simmetryi oraz wpatrzył, y obyczaie niepospolite, powiedział. Aut Rex, aut Prorex. Vćieszył się z tego y ow iego Professor, ktory mu takież w Akademiey Krakowskiey uczącemu się, gdy z ochocżośći upadniony podał biret. Prorockim wyrzekł
Skrót tekstu: KołTron
Strona: 298
Tytuł:
Tron ojczysty
Autor:
Augustyn Kołudzki
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1707
Data wydania (nie wcześniej niż):
1707
Data wydania (nie później niż):
1707
, bez żadnej wymówki zaraz był zabity. Jakoż żadnego ogień, albo miecz nie minął Zakonnika w tym kraju, chyba ten nie zginął, Który, albo górami światu zasłoniony, Albo w ciemnych pieczarach siedział utajony. O czym dość. Czytać jednak, i słuchać ten jeszcze Dalej może, komu się zda w smak pióro Wieszcze. HISTORIA Z. JANA DAMASCENA,
PUNKT V. O Królewiczu, jakim mu sposobem, ilekroć chciał, od Ojca pozwolono, na świat, z Pałaców wychodzić.
TEdy JOZAFAT, Króla Syn wzwyż mianowany W Pałacu osobliwym z pilnością chowany, Pod liczbą między ludźmi strawiwszy niewinne W pieszczonej ostróżności swe lata dziecinne, Doszedł pierwszym
, bez żadney wymowki záraz był zábity. Iákoż żadnego ogień, álbo miecz nie minął Zakonniká w tym kráiu, chybá ten nie zginął, Ktory, álbo gorámi świátu zásłoniony, Albo w ćiemnych pieczárách śiedźiał vtáiony. O czym dość. Czytáć iednák, y słucháć ten ieszcze Daley może, komu się zda w smák pioro Wieszcze. HISTORYA S. IANA DAMASCENA,
PVNKT V. O Krolewicu, iákim mu sposobem, ilekroć chćiał, od Oycá pozwolono, ná świát, z Páłácow wychodźić.
TEdy IOZAPHAT, Krolá Syn wzwyż miánowány W Páłacu osobliwym z pilnośćią chowány, Pod liczbą między ludźmi strawiwszy niewinne W pieszczoney ostrożnośći swe látá dźiećinne, Doszedł pierwszym
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 24
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
w grzech wpadł pokutować trzeba.
RZekł Jozafat do niego tak: Te słowa twoje Barzo piekne, i dziwne, którem w uszy moje Przyjął, i uwierzyłem, u niemych bałwanów Ręką zrobionych ludzką, tudzież w nich szatanów Złych wyrzekam się: bo mi przed twem do mnie jeszcze Przyściem moje wątpiło o nich serce wieszcze; Dopiero zaś, gdym poznał bałwanów próżnotę Z mowy twej doskonalej, i wieczną ślepotę Ludzi głupich, którzy czczą diabły bez korzyści Owszem z wieczną swą zgubą, barziej w nienawiści Mieć począłem, a BOGA żądam być prawego Sługą najliższem, byle on sam negodnego Mnie od swej nieodrzucił Pańskiej łaskawości Sprawiedliwem swem sądem
w grzech wpadł pokutowáć trzebá.
RZekł Iozáphát do niego ták: Te słowá twoie Bárzo piekne, y dźiwne, ktorem w vszy moie Przyiął, y vwierzyłem, v niemych báłwánow Ręką zrobionych ludzką, tudźiesz w nich szátánow Złych wyrzekam się: bo mi przed twem do mnie ieszcze Przyśćiem moie wątpiło o nich serce wieszcze; Dopiero záś, gdym poznał báłwánow proznotę Z mowy twey doskonáley, y wieczną ślepotę Ludźi głupich, ktorzy czczą diabły bez korzyśći Owszem z wieczną swą zgubą, bárziey w nienawiśći Mieć począłem, á BOGA żądam bydź práwego Sługą nayliszszem, byle on sam negodnego Mnie od swey nieodrzućił Páńskiey łáskáwośći Spráwiedliwem swem sądem
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 73
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
strony, chcąc nowego Witać Króla żydowskiego.
Dniem i nocą pośpieszają, Miasta, zamki omijają. Przewodnika im nie trzeba, Mają gońca wpośrzód nieba.
Puścili się potem torem Do Solimy przed wieczorem, Tam Heroda nawiedzili, U niego nic nie sprawili.
Za powabem jasnej gwiazdy Idą znowu na podjazdy, Ale już ich serce wieszcze Przeczuwało bliskie miejsce.
A gdy szopę oglądali, Z koni swoich pozsiadali; Słudzy skarbów dobywają, Sami szat swych przywdziewają.
Gaspar bisior kładzie na się, Malcher w drogim altembasie, A Baltazar przypalały W srebrogłów się stroi biały.
Potym w szopę zaraz proście Z nieznajomych krajów goście, Palcem Bożym prowadzeni, Do ubogiej weszli
strony, chcąc nowego Witać Krola żydowskiego.
Dniem i nocą pośpieszają, Miasta, zamki omijają. Przewodnika im nie trzeba, Mają gońca wpośrzód nieba.
Puścili się potem torem Do Solimy przed wieczorem, Tam Heroda nawiedzili, U niego nic nie sprawili.
Za powabem jasnej gwiazdy Idą znowu na podjazdy, Ale już ich serce wieszcze Przeczuwało bliskie miejsce.
A gdy szopę oglądali, Z koni swoich pozsiadali; Słudzy skarbów dobywają, Sami szat swych przywdziewają.
Gaspar bisior kładzie na się, Malcher w drogim altembasie, A Baltazar przypalały W srebrogłow się stroi biały.
Potym w szopę zaraz proście Z nieznajomych krajów goście, Palcem Bożym prowadzeni, Do ubogiej weszli
Skrót tekstu: TwarKKolOkoń
Strona: 329
Tytuł:
Kolebka Jezusowa. Pasterze. Trzej królowie
Autor:
Kasper Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
kolędy i pastorałki
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1632 a 1635
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1635
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Staropolskie pastorałki dramatyczne: antologia
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Okoń
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1989
. Królewska doli jest mizerna zawdy. Księgi Pierwsze.
Z Anakreonta. WSzedszy w ziemskie te niskości/ Pewienem swej śmiertelności/ Postępując życia drogą/ W ostatni kres z wielką trwogą. I jakom już uszedł wiele/ Wiem po kreśkach na mym czele/ A siła mi chodzić jeszcze/ W tym me serce nie jest wieszcze. Ty zaś trosko/ i niejedny Frasunku dusze niezbedny/ Czemu mi w oczy tak śmiało Zazierasz/ me trapiąc ciało? Ustąp/ ustąp/ o złainiku/ Zły nad duszą przewodniku/ Miejsca u mnie niemasz więcej/ Rozbrat z tobą mój majęcy. Póki lat/ i wieku mego Staje mi dosyć krótkiego/ W
. Krolewska doli iest mizerna záwdy. Kśięgi Pierwsze.
Z Anakreonta. WSzedszy w źiemskie te niskośći/ Pewienem swey śmiertelnośći/ Postępuiąc żyćia drogą/ W ostátni kres z wielką trwogą. I iákom jusz uszedł wiele/ Wiem po kreśkách ná mym czele/ A śiłá mi chodźić iescze/ W tym me serce nie iest wiescze. Ty záś trosko/ y nieiedny Frásunku dusze niezbedny/ Czemu mi w oczy ták śmiáło Záźierasz/ me trápiąc ćiáło? Vstąp/ vstąp/ o złáiniku/ Zły nad duszą przewodniku/ Mieyscá v mnie niemasz więcy/ Rozbrát z tobą moy máięcy. Poki lát/ y wieku mego Stáie mi dosyć krotkiego/ W
Skrót tekstu: GawDworz
Strona: 39
Tytuł:
Dworzanki albo epigramata polskie
Autor:
Jan Gawiński
Drukarnia:
Balcer Smieszkowicz
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1664
Data wydania (nie wcześniej niż):
1664
Data wydania (nie później niż):
1664