ludzkiej/ słabości: jako Kometa jest złożony z pary/ wiatru/ dymu/ tak i ludzie na ziemi/ żywot nasz tu nie jest nic inszego jeno wiatr/ dym; jako w nas wilgotność przyrodzona zawsze się pali przyrodzonym gorącem/ tak w Komecie wilgotność jego gorącem swymże góre: i jako póry żyjemy póki stawa wilgości przyrodzonej/ póki niedogóre: tak też Komta poty trwał póki w nim stawało wilgotności/ jako zgorzała musiał ustac. owo zgoła we wszystkim jest wielka Symbolizacja i podobieństwo jego do nas/ stąd nie dziw że ludzie sobie ukowali/ iż rzadko na dobre im ukazuje się na niebie ten obraz/ ten wizerunk ułomności naszej. Ale
ludzkiéy/ słabośći: iáko Kometá iest złożony z páry/ wiátru/ dymu/ ták y ludźie ná źiemi/ żywot nász tu nie iest nic inszego ieno wiátr/ dym; iáko w nas wilgotność przyrodzona záwsze sie pali przyrodzonym gorącem/ ták w Komećie wilgotność iego gorącem swymże gore: y iáko póry żyiemy póki sstawa wilgośći przyrodzoney/ poki niedogore: ták też Komtá poty trwał poki w nim sstawáło wilgotnośći/ iáko zgorzáłá muśiał vstác. owo zgołá we wszystkim iest wielka Symbolizácya y podobienstwo iego do nas/ ztąd nie dźiw że ludźie sobie ukowáli/ iż rzadko ná dobre im vkázuie sie ná niebie ten obraz/ ten wizerunk vłomnośći nászey. Ale
Skrót tekstu: NajmProg
Strona: C2
Tytuł:
Prognostyk duchowny na kometę
Autor:
Jakub Najmanowicz
Drukarnia:
Maciej Jędrzejowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
astrologia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
na toć tylko dało wam powieki Niebo, żebyście albo w śmierć na wieki, Albo w sen przez noc światło wasze kryły, Ale żebyście, gdzie źle, nie patrzyły, A wy tameście kierowały wzroki, Skądeście płomień przewiozły głęboki W serdeczne gmachy, który dziw, że kości Spaliwszy, waszej przepuścił wilgości. Lecz jeśli płakać, płaczcież przed nią, żeby Wierzyła, że mus gwałtownej potrzeby Płakać wam każe i że te krynice, Póki tak sroga, popędzą źrenice. Wierz im, ma Jago, a choć gniew-em na nie, Uczyń, co proszą, a stanie jednanie. ZBYTNI STATEK
Nie zawsze niebo
na toć tylko dało wam powieki Niebo, żebyście albo w śmierć na wieki, Albo w sen przez noc światło wasze kryły, Ale żebyście, gdzie źle, nie patrzyły, A wy tameście kierowały wzroki, Skądeście płomień przewiozły głęboki W serdeczne gmachy, który dziw, że kości Spaliwszy, waszej przepuścił wilgości. Lecz jeśli płakać, płaczcież przed nią, żeby Wierzyła, że mus gwałtownej potrzeby Płakać wam każe i że te krynice, Póki tak sroga, popędzą źrenice. Wierz im, ma Jago, a choć gniew-em na nie, Uczyń, co proszą, a stanie jednanie. ZBYTNI STATEK
Nie zawsze niebo
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 266
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
i klęskę i szkodę.
Ostatnia jego pod Malborkiem była Wyprawa, gdzie miał ludzi trzy tysiące, Które mu władza królewska zleciła; Tam Szwedy często wycieczki czyniące Rozgramiał mężnie, i brał dumnych siła Oficjerów, przeciw nim bijące Z zasadzki podczas wojska sprowadzając, Podczas się wstępnym bojem ucierając.
Dalszym zapędom niemoc przeszkodziła, Krew i wilgości ciała struchlałego Nieznacznie susząc, a ta znakiem była Snadź bliskiej śmierci: więc do boleśnego Ciało przybiwszy łoża, przymusiła Obóz opuścić a do ojczystego Zamku powrócić z marsowego pola: Do swego tedy przybył Koniecpola.
Gdzie przez tygodni kilka pomieszkawszy, Gdy się zdał sobie nieco pokrzepiony, Ruszył do Brodów, tam trochę spocząwszy, Gorączką
i klęskę i szkodę.
Ostatnia jego pod Malborgiem była Wyprawa, gdzie miał ludzi trzy tysiące, Które mu władza królewska zleciła; Tam Szwedy często wycieczki czyniące Rozgramiał mężnie, i brał dumnych siła Officyerów, przeciw nim bijące Z zasadzki podczas wojska sprowadzając, Podczas się wstępnym bojem ucierając.
Dalszym zapędom niemoc przeszkodziła, Krew i wilgości ciała struchlałego Nieznacznie susząc, a ta znakiem była Snadź bliskiej śmierci: więc do boleśnego Ciało przybiwszy łoża, przymusiła Obóz opuścić a do ojczystego Zamku powrócić z marsowego pola: Do swego tedy przybył Koniecpola.
Gdzie przez tygodni kilka pomieszkawszy, Gdy się zdał sobie nieco pokrzepiony, Ruszył do Brodów, tam trochę spocząwszy, Gorączką
Skrót tekstu: OdymWŻałKoniec
Strona: 352
Tytuł:
Żałośna postać Korony Polskiej
Autor:
Walenty Odymalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1659
Data wydania (nie wcześniej niż):
1659
Data wydania (nie później niż):
1659
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
zdrowej, I zażywal z potrzeby oboyga w mierności, I niechał, bez czego być możesz z roztropności. POSWAREK TABAKI Z GORZAŁKĄ.
Naprzód tabaka taką o sobie sprawę daje na przeciwko gorzałce.
Lepszam ja, tabaka, Niźli ty gorzałka; Bo prędko upoje I zaraz ukoję. Smutne duchy zgadzam A serce ochładzam; Wysuszam wilgości, Zaduszam lubości. Na dwoję smak dawam, Kosztu nie zadawam, Chyba na pipeczki, I proste puszeczki. Sprawuje też stolce, Choć chudopacholce. Zadawam womity, Tak też, jako i ty. Już w lekarstwach dają Drudzy, co mię znają. Przez mię. pite dymy Pozbawiają rymy. Trzeźwych pijanymi, Pijanych
zdrowey, Y záżywal z potrzeby oboygá w miernośći, Y niechał, bez czego być możesz z rostropnośći. POSWAREK TABAKI Z GORZAŁKĄ.
Naprzód tabaka taką o sobie sprawę daje na przeciwko gorzałce.
Lepszam ja, tabaka, Niźli ty gorzałka; Bo prędko upoje I zaraz ukoję. Smutne duchy zgadzam A serce ochładzam; Wysuszam wilgości, Zaduszam lubości. Na dwoję smak dawam, Kosztu nie zadawam, Chyba na pipeczki, I proste puszeczki. Sprawuje też stolce, Choć chudopacholce. Zadawam womity, Tak też, jako i ty. Juz w lekarstwach dają Drudzy, co mię znają. Przez mię. pite dymy Pozbawiają rymy. Trzeźwych pijanymi, Pijanych
Skrót tekstu: PosTabBad
Strona: 36
Tytuł:
Poswarek tabaki z gorzałką
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
samy parej miały pochodzić/ to żadną miarą stać nie może: gdyż jako tu nad ziemią/ nie jednakie pary z ziemie wychodzą na każdy rok/ ale pod czas więcej pod czas mniej ich bywa: skąd też i dżdże nie jednakowe bywają/ ale raz więtsze/ drugi raz tak suche lata bywają/ że mało co wilgości dżdżystej bywa. Toż też rozumieć potrzeba i o podziemnych parach/ iż nie mogłyby nadążyć/ aby jednostajnie rzeki miały płynąć/ i inne źrzodła ustawicznie wynikać: bo rzeki własną wodę swoję i w najwiętsze gorąca mają/ i nigdy ich woda nie wysycha: przychodnia woda czasem przybywa czasem ubywa. Tak tedy to mniemanie
sámy párey miáły pochodźić/ to żadną miárą stać nie może: gdyż iáko tu nád źiemią/ nie iednákie páry z źiemie wychodzą ná káżdy rok/ ále pod cżás więcey pod cżás mniey ich bywa: zkąd też y dżdże nie iednákowe bywáią/ ále raz więtsze/ drugi raz ták suche látá bywáią/ że mało co wilgosći dżdżystey bywa. Toż też rozumieć potrzebá y o podźiemnych párách/ iż nie mogłyby nádążyć/ aby iednostáynie rzeki miáły płynąć/ y inne źrzodłá vstawicżnie wynikáć: bo rzeki własną wodę swoię y w naywiętsze gorąca maią/ y nigdy ich wodá nie wysycha: przychodnia wodá cżásem przybywa cżásem ubywa. Ták tedy to mniemánie
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 19.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
Może też być pomocna ta woda piskowi i głuchości w uszach/ która bywa abo z wilgotności zimnej/ abo też z wiatru i szumu jakiegoś; a to może sprawić czyniąc stillicidium, to jest/ z wierzchu strumień abo kapanie tej wody na głowę. Toż może sprawić i także pomoc/ gdy głowa długo boli z wilgości zimnej i nazbyt wilgotnej. Także może pomoc gdy kto zwątloną pamięć ma/ iż prędko zapamiętywa: ale jako tego stillicidium zażywać i kiedy/ da się potym nauka. Gdy też kto choruje na dychawicę/ i na inne choroby które na piersi przypadają z wilgotności grubych zaziębłych i zaplugawionych/ bądź onę pijąc/ bądź też się
Może też bydź pomocna tá wodá piskowi y głuchośći w vszách/ ktora bywa ábo z wilgotnośći źimney/ ábo też z wiátru y szumu iákiegoś; á to może spráwić cżyniąc stillicidium, to iest/ z wierzchu strumień abo kápánie tey wody ná głowę. Toż może spráwić y tákże pomoc/ gdy głowá długo boli z wilgośći źimney y názbyt wilgotney. Tákże może pomoc gdy kto zwątloną pámięć ma/ iż prędko zápámiętywa: ále iáko tego stillicidium zażywáć y kiedy/ da się potym náuká. Gdy też kto choruie ná dycháwicę/ y ná inne choroby ktore ná pierśi przypadáią z wilgotnośći grubych zaźiębłych y záplugáwionych/ bądź onę piiąc/ bądź też się
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 142.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
Zaczem słusznie a słusznie może nazwać onych: Quia omnes musici sunt Dei amici, Diaboli infensi semper inimici. POSWAREK TABAKI Z GORZAŁKĄ NAPRZÓD TABAKA TAKĄ O SOBIE SPRAWĘ DAJE NAPRZECIWKO GORZAŁCE
Lepszam ja, tabaka, Niżli ty, gorzałka; Bo prędko upoję I zaraz ukoję. Smutne duchy zgadzam, A serce ochładzam; Wysuszam wilgości, Zaduszam lubości. Na dwoję smak dawam, Kosztu nie zadawam, Chyba na pipeczki I proste puszeczki.
Sprawuję też stolce, Choć chudopacholce. Zadawam womity, Tak też, jako i ty. Już w lekarstwach dają Drudzy, co mię znają. Przez mię pite dymy Pozbawiają rymy. Trzeźwych pijanymi, Pijanych trzeźwymi Czynię
Zaczem słusznie a słusznie może nazwać onych: Quia omnes musici sunt Dei amici, Diaboli infensi semper inimici. POSWAREK TABAKI Z GORZAŁKĄ NAPRZÓD TABAKA TAKĄ O SOBIE SPRAWĘ DAJE NAPRZECIWKO GORZAŁCE
Lepszam ja, tabaka, Niżli ty, gorzałka; Bo prędko upoję I zaraz ukoję. Smutne duchy zgadzam, A serce ochładzam; Wysuszam wilgości, Zaduszam lubości. Na dwoję smak dawam, Kosztu nie zadawam, Chyba na pipeczki I proste puszeczki.
Sprawuję też stolce, Choć chudopacholce. Zadawam womity, Tak też, jako i ty. Już w lekarstwach dają Drudzy, co mię znają. Przez mię pite dymy Pozbawiają rymy. Trzeźwych pijanymi, Pijanych trzeźwymi Czynię
Skrót tekstu: PopSowBar_II
Strona: 632
Tytuł:
Poezja popularna i sowizdrzalska
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1647
Data wydania (nie wcześniej niż):
1647
Data wydania (nie później niż):
1647
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
Chusteczki ubrudzasz. Chciwe ludzie zdradzasz, Proszki k sobie wsadzasz, Choć z gnoju końskiego, Wieręś nic dobrego. Szalejem by cię zwać, Co i po skutkach znać. Mózgi ludzkie psujesz, W nich męty budujesz, Fantazmy śpiącemu, Dziwy widzącemu Z mózgu gorącego, A przez cię schnącego, Skąd by wszytko ciało Wilgości swe brało. W stawiech z twojej części Niemało boleści. Wiele dóbr wydzierasz, Węch ludziom zawierasz. Czemu się nie czujesz, Że często sprawujesz Gardła ochrzypienie, Kaszlów poruszenie, Głowy rozmarzenie, Języczka spadnienie.
Obżywający duch Wyniszczasz przez swój dmuch. Inszych wzroku zbawiasz, W suchoty zaprawiasz, Pod czas w paraliże, Chcesz
Chusteczki ubrudzasz. Chciwe ludzie zdradzasz, Proszki k sobie wsadzasz, Choć z gnoju końskiego, Wieręś nic dobrego. Szalejem by cię zwać, Co i po skutkach znać. Mózgi ludzkie psujesz, W nich męty budujesz, Fantazmy śpiącemu, Dziwy widzącemu Z mózgu gorącego, A przez cię schnącego, Skąd by wszytko ciało Wilgości swe brało. W stawiech z twojej części Niemało boleści. Wiele dóbr wydzierasz, Węch ludziom zawierasz. Czemu się nie czujesz, Że często sprawujesz Gardła ochrzypienie, Kaszlów poruszenie, Głowy rozmarzenie, Języczka spadnienie.
Obżywający duch Wyniszczasz przez swój dmuch. Inszych wzroku zbawiasz, W suchoty zaprawiasz, Pod czas w paraliże, Chcesz
Skrót tekstu: PopSowBar_II
Strona: 637
Tytuł:
Poezja popularna i sowizdrzalska
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1647
Data wydania (nie wcześniej niż):
1647
Data wydania (nie później niż):
1647
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
wilgotność przypaloną: w Flegmatykach czarny, bo mają wilgotność przypaloną: w Flegmatykach białe, wodniste humory, takież też i włosy, w cholerykach żółte albo czerwone bo taka cholera. 17. Czemu człowiek siwieje a ledwie który zwierz? Człowiek względem ciała swego ma więcej mózgu niżli który zwierz albo bydlę, który ma wiele wilgości i flegmy, która za ujmą ciepła gnije, i zgniłą daje materią włosom. i tak siwizna się rodzi, ale o tym jeszcze niżej. 18. Czemu wprzód w człowieka skronie siwieją? Wierzch głowy więcej ma ciepła a mniej wilgotności niż skronie, dla tego nie tak prędko siwieje. 19. Czemu w drugich włosy
wilgotność przypáloną: w Flegmátykách czarny, bo maią wilgotność przypáloną: w Flegmátykách biáłe, wodniste humory, tákiesz też y włosy, w cholerykách zołte albo czerwone bo táká cholerá. 17. Czemu człowiek śiwieie á ledwie ktory zwierz? Człowiek względem ćiáłá swego ma wiecey mozgu niżli ktory zwierz albo bydlę, ktory má wiele wilgośći y flegmy, ktora zá uymą ćiepła gniie, y zgniłą dáie materyą włosom. y ták śiwizná się rodźi, ále o tym ieszcze niżey. 18. Czemu wprzod w człowieka skronie śiwieią? Wierzch głowy więcey ma ćiepłá á mniey wilgotnośći niż skronie, dla tego nie ták prędko śiwieie. 19. Czemu w drugich włosy
Skrót tekstu: TylkRoz
Strona: 259
Tytuł:
Uczone rozmowy
Autor:
Wojciech Tylkowski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1692
Data wydania (nie wcześniej niż):
1692
Data wydania (nie później niż):
1692
dla zimna przejścia mają sciśnione. 40. Czemu wina mocne przywodzą niemocy? Bo wino nazbyt mocne zwycięża ciepło przyrodzone gdy watroba jest słaba, zaczym dobrej krwie rodzić nie może ale raczej wodę, która przywodzi puchlinę. 41. Czemu nie tak chorzeją niemowlęta jako po tych leciech? Bo naprzód niemowlątek od pragnienia broni ich wielka wilgości, a pragnienie nie jest co innego jedno pożądanie wilgoci, a zaś dorośli dla swej suchości barziej pragną a za suchością insze idą choroby. 42. Czemu w oczach pijanych wszystkie rzeczy na koło chodzą? Bo dymy z napoju pochodzące mięszają się z duchami do widzenia służącemi, które dymy iż się kręcą, duchy też z
dla zimná przeyśćia máią zćiśnione. 40. Czemu winá mocne przywodzą niemocy? Bo wino názbyt mocne zwyćięża ćiepło przyrodzone gdy wátrobá iest słába, záczym dobrey krwie rodzić nie może ále ráczey wodę, ktora przywodzi puchlinę. 41. Czemu nie ták chorzeią niemowlętá iáko po tych lećiech? Bo naprzod niemowlątek od prágnięnia broni ich wielka wilgości, á prágnięnie nie iest co innego iedno pożądanie wilgoći, á záś dorośli dla swey suchośći bárziey prágną á zá suchośćią insze idą choroby. 42. Czemu w oczách piiánych wszystkie rzeczy ná koło chodzą? Bo dymy z napoiu pochodzące mięszáią się z duchámi do widzenia służącemi, ktore dymy iż się kręcą, duchy też z
Skrót tekstu: TylkRoz
Strona: 351
Tytuł:
Uczone rozmowy
Autor:
Wojciech Tylkowski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1692
Data wydania (nie wcześniej niż):
1692
Data wydania (nie później niż):
1692