Pierwsze: że sześć set i trzydzieści Święci i Bogonośni Ojcowie/ na Synod Powszechny czwarty do Chalcedonu zebrani/ do Leona Biskupa Rzymskiego od wszytkiego Soboru pisząc/ nazywają go Głową/ a siebie jego człownami i Synami. Drugie: iż ciż SS. Ojcowie w tymże liście wyraźnymi słowy to przyznawają że Biskupowi Rzymskiemu straż winnice Pana Chrystusowej od Zbawiciela jest powierzona. Uważenie Ibid. Fotius i Cerularius Patriarchowie Konstantynopolscy Autorowie wielcy Schismy.
Przy tych Przełożonych przez mię uważeniach pamiętajmy i na owo/ że Fotiusza Patriarchę Konstantynopolskiego tamże w Konstantynopolu sądził/ i z stolice z sądził Adrianus tego imienia wtóry/ Biskup Rzymski. Skąd się zakurzyła nieszczęśliwa teraźniejsza Schisma Leona Dziewiątego
Pierwsze: że sześć set y trzydźieśći Swięći y Bogonośni Oycowie/ ná Synod Powszechny czwarty do Chalcedonu zebráni/ do Leoná Biskupá Rzymskiego od wszytkiego Soboru pisząc/ názywáią go Głową/ á śiebie iego cżłownámi y Synámi. Drugie: iż ćiż SS. Oycowie w tymże liśćie wyráźnymi słowy to przyznawáią że Biskupowi Rzymskiemu straż winnice Páná Chrystusowey od Zbáwićielá iest powierzona. Vważenie Ibid. Photius y Cerulárius Pátryárchowie Konstántynopolscy Autorowie wielcy Schismy.
Przy tych Przełożonych przez mię vważeniách pámiętaymy y ná owo/ że Photiuszá Pátryárchę Konstántynopolskiego támże w Konstántynopolu sądźił/ y z stolice z sądźił Adriánus tego imienia wtory/ Biskup Rzymski. Zkąd sie zákurzyłá nieszcżęśliwa teráźnieysza Schismá Leoná Dźiewiątego
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 166
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
cudzych gruntów Wenet pije Jednego smaku dwóch farb romanije, I małmazyją, cudzoziemkę z Krety Już wpół weneckiej, i mdłe orwijety; Z lombardzkim zawsze wiodłeś zwadę winem, Które zawarły Alpes z Apeninem, I tych-eś świadom win, których Rimini W kotle poprawia i swe słońca wini; Tyś i bolońskie przewiedział winnice, I pod klasztorem kowane ulice Szczęśliwych mnichów, gdzie bracią z przeory Porcja równa dochodzi: dzban spory. Piłeś przewoźną rywułę z Raguzy I tę, którą się rady moje Muzy W znój zakrapiały, muszkatelę z Seny, Między trunkami pierwszej u mnie ceny; Znasz i tę drugą, która Niemca swojem
Dla trzech „
cudzych gruntów Wenet pije Jednego smaku dwóch farb romanije, I małmazyją, cudzoziemkę z Krety Już wpół weneckiej, i mdłe orwijety; Z lombardzkim zawsze wiodłeś zwadę winem, Które zawarły Alpes z Apeninem, I tych-eś świadom win, których Rimini W kotle poprawia i swe słońca wini; Tyś i bolońskie przewiedział winnice, I pod klasztorem kowane ulice Szczęśliwych mnichów, gdzie bracią z przeory Porcyja równa dochodzi: dzban spory. Piłeś przewoźną rywułę z Raguzy I tę, którą się rady moje Muzy W znój zakrapiały, muszkatelę z Seny, Między trunkami pierwszej u mnie ceny; Znasz i tę drugą, która Niemca swojem
Dla trzech „
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 52
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
obnaża ozdoby, Gorączki mnoży, przywodzi choroby; Aż i pokrewnych, bez żadnej ich winy, Psów niezleczonej nabawia wściekliny. Ale z osobna ze mną harce zwodzi I dwoistym mię płomieniem podchodzi: To mi nad głową przykrym ogniem świeci, To mi miłości płomień w sercu nieci. Lubo Kampańczyk słusznie się żałuje, Gdy mu winnice Wezuwijusz psuje, Lubo sykańska Etna gdy szaleje, Ogniste rzeki z paszczęki swej leje, Przecię szczęśliwe mniemam być te kraje, Których urodzaj jednym ogniem taje; Mnie wściekła gwiazda, mnie i Wenus męczy, Mnie wewnątrz ogień, mnie i z wierzchu dręczy. Teraz swawolni od niesmacznej pracy I rózgi szkolnej wolność mają żacy,
obnaża ozdoby, Gorączki mnoży, przywodzi choroby; Aż i pokrewnych, bez żadnej ich winy, Psów niezleczonej nabawia wściekliny. Ale z osobna ze mną harce zwodzi I dwoistym mię płomieniem podchodzi: To mi nad głową przykrym ogniem świeci, To mi miłości płomień w sercu nieci. Lubo Kampańczyk słusznie się żałuje, Gdy mu winnice Wezuwijusz psuje, Lubo sykańska Etna gdy szaleje, Ogniste rzeki z paszczęki swej leje, Przecię szczęśliwe mniemam być te kraje, Których urodzaj jednym ogniem taje; Mnie wściekła gwiazda, mnie i Wenus męczy, Mnie wewnątrz ogień, mnie i z wierzchu dręczy. Teraz swawolni od niesmacznej pracy I rózgi szkolnej wolność mają żacy,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 153
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
cieniem jaworowym, Chłodźmy się, bracia, napojem Bakchowym.
Niechaj rzeki deszcze piją, Niech morza rzekami tyją, Niech ziemne rosną owoce od wody — My do węgierskiej miejmy się jagody.
Noe, dziad wszytkich narodów, Ledwie wyszedł z długich brodów, Widząc, jako to woda ludziom wadzi, Do wina się ma i winnice sadzi.
Lot, wyszedszy z złej Sodomy, Ogień, co popalił domy (Słuchajcie tego pilno, bracia nasi!), Jakby swej żony liznął, winem gasi.
Bakchus gdy Indy zwojował, Kiedy mężnie triumfował, Siedząc na beczce ubluszczony wina, Śpiewał: Pijakom walczyć nie nowina.
Aleksander w Babilonie Siadszy na spokojnym
cieniem jaworowym, Chłodźmy się, bracia, napojem Bakchowym.
Niechaj rzeki deszcze piją, Niech morza rzekami tyją, Niech ziemne rostą owoce od wody — My do węgierskiej miejmy się jagody.
Noe, dziad wszytkich narodów, Ledwie wyszedł z długich brodów, Widząc, jako to woda ludziom wadzi, Do wina się ma i winnice sadzi.
Lot, wyszedszy z złej Sodomy, Ogień, co popalił domy (Słuchajcie tego pilno, bracia nasi!), Jakby swej żony liznął, winem gasi.
Bakchus gdy Indy zwojował, Kiedy mężnie tryumfował, Siedząc na beczce ubluszczony wina, Śpiewał: Pijakom walczyć nie nowina.
Aleksander w Babilonie Siadszy na spokojnym
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 167
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
! Więc ja do najbliższego: daj ci, Boże, zdrowie. Choć nam wina nie dano przy stworzeniu świata, A wżdy w Polsce i w Litwie podczaszych do kata. Węgrzy, czy zbijać tylko dała wam natura? Żal się wam, Boże, wina, dobra dla was lura; Przenieść trudno, przedajcie nam winnice wasze. W ostatku, kat was prosi; hej, grzeczni podczasze,
Wstydźmy polską Cererą Bacha z Lijeuszem, Co dom ma, byle czaszą pijmy, a nie kuszem. Albo złe mazowieckie szepce i basztardy? Wżdy nie pójdziem hajduka, nie pójdziem galardy. Miody, choć nie koweńskie, albo nam złe lipce?
! Więc ja do najbliższego: daj ci, Boże, zdrowie. Choć nam wina nie dano przy stworzeniu świata, A wżdy w Polszczę i w Litwie podczaszych do kata. Węgrzy, czy zbijać tylko dała wam natura? Żal się wam, Boże, wina, dobra dla was lura; Przenieść trudno, przedaicie nam winnice wasze. W ostatku, kat was prosi; hej, grzeczni podczasze,
Wstydźmy polską Cererą Bacha z Lijeuszem, Co dom ma, byle czaszą pijmy, a nie kuszem. Albo złe mazowieckie szepce i basztardy? Wżdy nie pójdziem hajduka, nie pójdziem galardy. Miody, choć nie koweńskie, albo nam złe lipce?
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 284
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Nie tylko mi żołądek, i głowę zagrzeje. Winem ludzie szaleją, mamy przykład z Lota; Na wieczne czasy jego nie zginie sromota. Święteż to były lata, gdy tylko na leki Wino nam przedawano kwaterką z apteki. Pieniądze były; ludzie w lepszej żyli mocy. Przysiągłbym, że chociaż pan w winnice Rakocy, Tyla i tak dobrego, przy dudach, gatunku, Jako dziś polski szlachcic, nie wypije trunku. To szlachcic; cóż podczaszy? trzeba tu mieć względy: Czujcie się, podczaszowie, na wasze urzędy! 198. DAFNIS W DRZEWO PRZEMIENIONA
Nie mogąc dalej Dafnis ni w prawo, ni w lewo Uciekać,
Nie tylko mi żołądek, i głowę zagrzeje. Winem ludzie szaleją, mamy przykład z Lota; Na wieczne czasy jego nie zginie sromota. Święteż to były lata, gdy tylko na leki Wino nam przedawano kwaterką z apteki. Pieniądze były; ludzie w lepszej żyli mocy. Przysiągłbym, że chociaż pan w winnice Rakocy, Tyla i tak dobrego, przy dudach, gatunku, Jako dziś polski szlachcic, nie wypije trunku. To szlachcic; cóż podczaszy? trzeba tu mieć względy: Czujcie się, podczaszowie, na wasze urzędy! 198. DAFNIS W DRZEWO PRZEMIENIONA
Nie mogąc dalej Dafnis ni w prawo, ni w lewo Uciekać,
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 285
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. Ode 2.
O! jako błogosławiony, Ten, który pracowitym ojczyste zagony (Jako starzy) orze pługiem, Ani żadnym uciśnion na dobrach swych długiem; Swym go nie ustraszy tonem Trąba, ani Eolus przykrym Aquilonem Na morzu, kopy nie goni Językiem, i spółków się z mocniejszymi chorni. Już on to sadzi winnice, I wspiera niedołężne tyczami macice, To sierpem wkoło chwast krzywym Obrzyna, latoroślom dając plac szczęśliwym. Już pogląda, gdy wieczorem Z gromadnym bydło wraca się taborem. Już dobrej nadzieje pełen Syci miód, już i owce z miękkich strzyże wełen, Albo gdy głowę osuje Ciężki jabłki Autumnus, o jako smakuje Gruszki sobie i
. Ode 2.
O! jako błogosławiony, Ten, który pracowitym ojczyste zagony (Jako starzy) orze pługiem, Ani żadnym uciśnion na dobrach swych długiem; Swym go nie ustraszy tonem Trąba, ani Eolus przykrym Aquilonem Na morzu, kopy nie goni Językiem, i spółków się z mocniejszymi chorni. Już on to sadzi winnice, I wspiera niedołężne tyczami macice, To sierpem wkoło chwast krzywym Obrzyna, latoroślom dając plac szczęśliwym. Już pogląda, gdy wieczorem Z gromadnym bydło wraca się taborem. Już dobrej nadzieje pełen Syci miód, już i owce z miękkich strzyże wełen, Albo gdy głowę osuje Ciężki jabłki Autumnus, o jako smakuje Gruszki sobie i
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 93
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
931 powietrze w Carogrodzie.
941 i 942
171. Widziana w Konstelacyj przez 14 dni.
Niektórzy pisarze twierdzą: iż wiele innych komet tegoż czasu ukazało się. Powodzi: powietrze na bydło.
944 trzęsienie ziemi znaczne w Szwajcaryj.
Burza straszliwa w Montmartre niedaleko Paryża obaliła mury, po wydzierała zboża w kłosach, zniszczyła winnice etc.
944 i 945
172. Wielka.
Trzęsienie ziemi.
956 7 Septembra zorza północa.
968
Trzęsienie ziemi: wiatry wielkie zniszczywszy zboża w krajach wschodnich, głodu przyczyną były.
974 całe Królestwo Angielskie było skołatane gwałtownym ziemi trzęsieniem.
975
74. Widziana przez 8 miesięcy.
979
175. W znaku Panny.
2
931 powietrze w Carogrodzie.
941 y 942
171. Widziana w Konstellacyi przez 14 dni.
Niektórzy pisarze twierdzą: iż wiele innych komet tegoż czasu ukazało się. Powodzi: powietrze na bydło.
944 trzęsienie ziemi znaczne w Szwaycaryi.
Burza straszliwa w Montmartre niedaleko Paryża obaliła mury, po wydzierała zboża w kłosach, zniszczyła winnice etc.
944 y 945
172. Wielka.
Trzęsienie ziemi.
956 7 Septembra zorza pułnocna.
968
Trzęsienie ziemi: wiatry wielkie zniszczywszy zboża w kraiach wschodnich, głodu przyczyną były.
974 całe Królestwo Angielskie było skołatane gwałtownym ziemi trzęsieniem.
975
74. Widziana przez 8 miesięcy.
979
175. W znaku Panny.
2
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 42
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
, bydła utonęło: drzewa, sprzęty, wozy, łóżka, domy, nawet z grobów truny pływały.
Około 20 Maja w Hildesheim burza z deszczem, gradem, i grzmotami: Piorun Kościół i Klasztor, jako też wiele domów w popiół obrócił.
9 i 10 Września około Madrytu nawałnice na 10 mil kraju zniszczyły. Winnice albo grad wybił, albo woda z korzenia powyrywała.
12 Listopada o 2 ½ z rana "około Genewy kula ognista zamieniwszy się niby w racę z wielkim grzmotem pękła. W pośród tego widoku dało się uczuć lekkie trzęsienie zmruczeniem podziemnym: ludzie, którzy na nią patrzyli, po zniknieniu rozumieli, iż są w pośród ciemności
, bydła utonęło: drzewa, sprzęty, wozy, łożka, domy, nawet z grobow truny pływały.
Około 20 Maia w Hildesheim burza z deszczem, gradem, y grzmotami: Piorun Kościoł y Klasztor, iako też wiele domow w popioł obrocił.
9 y 10 Września około Madrytu nawałnice na 10 mil kraju zniszczyły. Winnice albo grad wybił, albo woda z korzenia powyrywała.
12 Listopada o 2 ½ z rana "około Genewy kula ognista zamieniwszy się niby w racę z wielkim grzmotem pękła. W posrzod tego widoku dało się uczuć lekkie trzęsienie zmruczeniem podziemnym: ludzie, ktorzy na nią patrzyli, po zniknieniu rozumieli, iż są w posrzod ciemności
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 226
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
mogli. Nastąpiła nawałność z gradem wielkości jaja kokoszy: ten okna, dachy potłukł, wiele ludzi zranił: piorun bił po piorunie. Jeden z nich dom pewny spalił, drugi ogień zgasił. 19 Tamże o[...] godz: z południa burza z gradem, którego najmniejsze ziarna równały się orzechom włoskim, ten okna, dachy, winnice potłukł. Na kilka tysięcy ptastwa zabitego na polu znaleziono. O 4 mile piorun 2 domy zapalił, ale ludzie dla bojaźni gradu do ratowania ich wyruszyć się z domów nie mogli. 20 w Slorencyj kilka miesięczna susza zdroje w studnie wysuszywszy do ostatniej nędzy wiele ludzi przyprowadziła.
W Rzymie upały niezwyczajne.
W Prowincjach Lugdunu i
mogli. Nastąpiła nawałność z gradem wielkości iaia kokoszy: ten okna, dachy potłukł, wiele ludzi zranił: piorun bił po piorunie. Jeden z nich dom pewny zpalił, drugi ogień zgasił. 19 Tamże o[...] godz: z południa burza z gradem, ktorego naymnieysze ziarna rownały się orzechom włoskim, ten okna, dachy, winnice potłukł. Na kilka tysięcy ptastwa zabitego na polu znaleziono. O 4 mile piorun 2 domy zapalił, ale ludzie dla boiaźni gradu do ratowania ich wyruszyć się z domow nie mogli. 20 w Slorencyi kilka miesięczna susza zdroie w studnie wysuszywszy do ostatniey nędzy wiele ludzi przyprowadziła.
W Rzymie upały niezwyczayne.
W Prowinciach Lugdunu y
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 244
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770