Han nie srogi/ Z swoimi Tatary. Chociaż leży tam pod Wilnem/ Moskal o tej dobie. Wnet że mu ja będę silnem Jak podpiję sobie. Iże Szwedzi twierdzą naszy Wysiedli pod Rygę. Ja przy pełnej siadszy flaszy/ Pokażę im figę. Na Daniny niech kto inny/ Łapa przywileje. Wakans u nas trunek winny/ Kto pełną naleje. Mądrym mądrość niechaj służy/ Dworowi fakcje. Tym się każdy baw coć płuży/ Ten żyje kto pije. A z uciesną Komitywą/ Zasiadszy za stołem. Gardzimy Kontemplatywą/ Przy trunku wesołym. A tobie z Wenery Synem/ Cny Bache ofiary. Oddajem wspieniwszy winem/ Garcowe Puhary. A
Han nie srogi/ Z swoimi Tátáry. Choćiaż leży tám pod Wilnęm/ Moskal o tey dobie. Wnet że mu ia będę śilnem Iák podpiię sobie. Iże Szwedźi twierdzą nászy Wyśiedli pod Rygę. Ia przy pełney śiadszy flászy/ Pokażę im figę. Ná Dániny niech kto inny/ Łápa przywileie. Wákáns v nas trunek winny/ Kto pełną náleie. Mądrym mądrość niechay służy/ Dworowi fákcye. Tym się káżdy baw coć płuży/ Ten żyie kto piie. A z vćiesną Komitywą/ Záśiadszy zá stołem. Gárdźimy Contemplátywą/ Przy trunku wesołem. A tobie z Wenery Synęm/ Cny Bacche ofiáry. Oddáiem wspieniwszy winęm/ Gárcowe Puháry. A
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 154
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
wychodzi na każdy dzień wina. Odpowie ten: „Gdzie wszytkich żup koronnych sole, Tam też i wina siła musi być na stole; Pewnie kędy się Bochnia i Wieliczka złączą, Że tarcalę i tokaj do szczętu wysączą.” „Póki na jednej, polska z węgierską, korony Głowie były, tam też stół i winny, i słony — Rzecze król — ale teraz, skoro się rozporą, Wino kupują, samę sól Polacy biorą. Niechajże to kuchmistrze wiedzą w tajemnicy, Tak solić w kuchni, żeby stawało w piwnicy, Wiedząc, że kwarty soli nie ugasi beczką. Kto gorętszy, niech się też kontentuje brzeczką; Ale pomoże
wychodzi na każdy dzień wina. Odpowie ten: „Gdzie wszytkich żup koronnych sole, Tam też i wina siła musi być na stole; Pewnie kędy się Bochnia i Wieliczka złączą, Że tarcalę i tokaj do szczętu wysączą.” „Póki na jednej, polska z węgierską, korony Głowie były, tam też stół i winny, i słony — Rzecze król — ale teraz, skoro się rozporą, Wino kupują, samę sól Polacy biorą. Niechajże to kuchmistrze wiedzą w tajemnicy, Tak solić w kuchni, żeby stawało w piwnicy, Wiedząc, że kwarty soli nie ugasi beczką. Kto gorętszy, niech się też kontentuje brzeczką; Ale pomoże
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 205
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. Nie słuchamy ich/ jako oni swoje wyznanie objaśniają/ ale coś swoje zmyślamy/ i im calamniosè za ich własne zadajemy: skąd miedzy nami niesworność i nienawiść: i wszytko nasze/ doczesne i wieczne dobro poszło na wywrot. Nie jest to rzecz dobrego człowieka/ winić bliźniego w tym/ wczym on nie jest winny. Równie i obwinionego sprawoty niesłuchać/ ale toż a toż nań wkładać/ kłamstwa i potwarzy jest postępek. Apologia Iż Rzymska Cerkiew żadną Herezyją nie jest zmazana.
DAjąc tedy to my przed oczyma/ i w pewnej wiadomości/ że Rzymska Cerkiew żadną Herezją nie jest zarażona. A przytym i owo/ że
. Nie słuchamy ich/ iáko oni swoie wyznánie obiáśniáią/ ále coś swoie zmyślamy/ y im calamniosè zá ich własne zadáiemy: zkąd miedzy námi niesworność y nienawiść: y wszytko násze/ doczesne y wiecżne dobro poszło ná wywrot. Nie iest to rzecż dobrego człowieká/ winić bliźniego w tym/ wczym on nie iest winny. Rownie y obwinionego spráwoty niesłucháć/ ále toż á toż nań wkłádáć/ kłamstwá y potwarzy iest postępek. Apologia Iż Rzymska Cerkiew żadną Haerezyią nie iest zmázána.
DAiąc tedy to my przed oczymá/ y w pewney wiádomośći/ że Rzymska Cerkiew żadną Haerezyą nie iest záráżona. A przytym y owo/ że
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 117
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
oddawali. Skąd na pierwoci dziecinnego świata Ten który poległ od własnego brata, Modlił się twórcy swojemu i w dary Przynosił z chęcią palone ofiary. Trwa i po dziśdzień w tym nałogu świętym Tenże czyn boży, lecz wiele przeklętym Błędem zwiedzionych. Najbardziej szkarady Błądzi poganin, co bogów gromady Chwali szalony, nawet lada czemu Winny oddaje ukłon wszechmocnemu. Nie wie o piekle, nie wie i o niebie I o żywocie drugim po pogrzebie. Błądzi bezbożnie bisurmanin brzydki, Choć mocą posiadł sjońskie przybytki. Woli w sprosnego swego zwodziciela Niż w prawdziwego wierzyć zbawiciela A najplugawsze cielesne lubości Kładzie za koniec wszytkich szczęśliwości, Przez które ciału powabne zakony Jakie pociągnął ludzi
oddawali. Zkąd na pierwoci dziecinnego świata Ten ktory poległ od własnego brata, Modlił się tworcy swojemu i w dary Przynosił z chęcią palone ofiary. Trwa i po dziśdzień w tym nałogu świętym Tenże czyn boży, lecz wiele przeklętym Błędem zwiedzionych. Najbardziej szkarady Błądzi poganin, co bogow gromady Chwali szalony, nawet lada czemu Winny oddaje ukłon wszechmocnemu. Nie wie o piekle, nie wie i o niebie I o żywocie drugim po pogrzebie. Błądzi bezbożnie bisurmanin brzydki, Choć mocą posiadł syońskie przybytki. Woli w sprosnego swego zwodziciela Niż w prawdziwego wierzyć zbawiciela A najplugawsze cielesne lubości Kładzie za koniec wszytkich szczęśliwości, Przez ktore ciału powabne zakony Jakie pociągnął ludzi
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 400
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
k’sobie, alić się wznowiły Wszytkie me żale, które do mogiły Doprowadzą mię, da Bóg, niezadługo. A toż zapłata twoja, wierny sługo: Nie mów nic panu, chociaż cię co boli; Lepiej, że cię śmierć z milczeniem podgoli. Wywlecz kto język, przyczynę mej winy; Jeśli ten winny, przecz cierpi kto inny? Oczy co winne, żeś im zakazała Paść się w twej twarzy i mnieś postradała, Okrutna dziewko, wszytkich mych radości? Atoli dosyć czyniąc surowości Twej i mandatom, idę między skały,
Żeby mię oczy twoje nie widziały. Nie apeluję, bo twe wszytkie słowa Pokorna bierze za
k’sobie, alić się wznowiły Wszytkie me żale, które do mogiły Doprowadzą mię, da Bóg, niezadługo. A toż zapłata twoja, wierny sługo: Nie mów nic panu, chociaż cię co boli; Lepiej, że cię śmierć z milczeniem podgoli. Wywlecz kto język, przyczynę mej winy; Jeśli ten winny, przecz cierpi kto iny? Oczy co winne, żeś im zakazała Paść się w twej twarzy i mnieś postradała, Okrutna dziewko, wszytkich mych radości? Atoli dosyć czyniąc surowości Twej i mandatom, idę między skały,
Żeby mię oczy twoje nie widziały. Nie apeluję, bo twe wszytkie słowa Pokorna bierze za
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 20
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, w której by przez znoje Nienaruszone skryła śniegi swoje. Nie dziw po części, bo tak złodziej czyni, Kryje się pilno, kiedy co zawini, I zbójca, kiedy na lesie dowodzi, W odmiennej sukni i w maszkarze chodzi; Ja-ć się o kradzież nie będę prawował Ani o rozbój będę następował, Tylko niech winny szuka ze mną zgody I da się na znak całować ugody. LETNI STRÓJ
Nie gań mi lata, nie łaj ciepłej chwili, W którą nie, jako Adam z Ewą żyli, Nago się nosim, atoli pieszczone Dziewczęta lekko chodzą ustrojone I przypadłyby, znając swą płeć czystą, Na materyją jaką przezroczystą. Teraz,
, w której by przez znoje Nienaruszone skryła śniegi swoje. Nie dziw po części, bo tak złodziej czyni, Kryje się pilno, kiedy co zawini, I zbójca, kiedy na lesie dowodzi, W odmiennej sukni i w maszkarze chodzi; Ja-ć się o kradzież nie będę prawował Ani o rozbój będę następował, Tylko niech winny szuka ze mną zgody I da się na znak całować ugody. LETNI STRÓJ
Nie gań mi lata, nie łaj ciepłej chwili, W którą nie, jako Adam z Ewą żyli, Nago się nosim, atoli pieszczone Dziewczęta lekko chodzą ustrojone I przypadłyby, znając swą płeć czystą, Na materyją jaką przezroczystą. Teraz,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 177
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
i ta tajemnica, że pomienione słowa, Chaldajskie tłumaczenie tak czyta: Introduxit me Dominus in domum Gymnasij, doctrinae Israel. W-prowadził mię prawi Pan do domu szkoły, nauki Izraelskij. A zaż to jedno piwnica winna, i dom szkoły? ej przedcięć to daleko od siebie chodzą cella vinaria i domus Gymnasij, szynk winny od szkoły i nauki. Toć będą pewnie za sobą mówili Panowie Inspektórowie; nie trzeba się dziwować choć też człowiek czasem kieliszeczek wina wypije: boć to pospołu z-sobą chodzą domus Gymnasij, i cella vinaria, nauka i wino. 1. DajĘ TŁUMACZENIE: Co to jest wszedszy w-piwnicę winną,
i tá táiemnicá, że pomienione słowá, Cháldáyskie tłumáczenie ták czyta: Introduxit me Dominus in domum Gymnasij, doctrinae Israel. W-prowádźił mię práwi Pan do domu szkoły, náuki Izráelskiy. A zaż to iedno piwnicá winna, i dom szkoły? ey przedćięć to dáleko od śiebie chodzą cella vinaria i domus Gymnasij, szynk winny od szkoły y náuki. Toć będą pewnie zá sobą mowili Pánowie Inspektorowie; nie trzebá się dźiwowáć choć też człowiek czásem kieliszeczek winá wypije: boć to pospołu z-sobą chodzą domus Gymnasij, i cella vinaria, náuká i wino. 1. DAIĘ TŁUMACZENIE: Co to iest wszedszy w-piwnicę winną,
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 55
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
i plugawego wydzierstwa. Nie zmazała krew nienasyconego promocyj pragnienia i albo kupnej faworami albo poprzysiężonej zawziętością i przyostrzony sprawiedliwości. Obaczysz tam WKM. zasłużonym praemia. Policzysz WKM. publiczne i prywatne ozdoby. Pokaże jawnie tak sławna na wypędzonym koniu z-wyciągnioną ręką i bronią Pogonią że nie do innego tu uganiała się kresu/ tylko winny ku Bogu i Kościołom jego konserwacyj Królom Panom swoim dostojeństwa i całej Rzeczyp. Ten tedy oddawszy żadną niezaszpecony zmazą czystym już przed Bogiem sumnieniem olim sobie powierzony depozyt zaleca. tych wszytkich WKM. którzy mu prac pieczętarskich godnie i życzliwie pomagali. Naprzód IMX. Biskupa Wileńskiego/ którego wielkie cnoty i merita, lubo już W
i plugawego wydźierstwa. Nie zmázałá krew nienásyconego promocyi prágnienia i álbo kupney faworami álbo poprzyśiężoney záwźiętośćią i przyostrzony spráwiedliwośći. Obaczysz tam WKM. zásłużonym praemia. Policzysz WKM. publiczne i prywatne ozdoby. Pokaże iáwnie tak sławna ná wypędzonym koniu z-wyćiągnioną ręką i bronią Pogonią że nie do innego tu vgániáłá się kresu/ tylko winny ku Bogu i Kośćiołom iego konserwácyi Krolom Pánom swoim dostoieństwá i cáłey Rzeczyp. Ten tedy oddawszy żadną niezászpecony zmázą czystym iuż przed Bogiem sumnieniem olim sobie powierzony depozyt záleca. tych wszytkich WKM. ktorzy mu prac pieczętárskich godnie i życzliwie pomagáli. Naprzod IMX. Biskupá Wileńskiego/ ktorego wielkie cnoty i merita, lubo iuż W
Skrót tekstu: PisMów_II
Strona: 44
Tytuł:
Mówca polski, t. 2
Autor:
Jan Pisarski
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Posłuchaj proszę tej mojej obrony, Z którą ja stawam jako obwiniony Przed twój trybunał, chcąc uznać mej sprawy Dekret łaskawy.
Który że mi już według myśli padnie, Z tych przyczyn sobie obiecuję snadnie, Wprzód iż sam sędzia bliższy do litości Niż do srogości.
Potym, że wszędzie zna fawor ta sprawa, Kiedy sam winny pod sąd się poddawa, Na ten czas i miecz nie siecze surowy Pokornej głowy.
Znam to, iż w gniewie będąc niecierpliwy, Posłałem ci był wiersz kęs uszczypliwy, Który mi żal mój dyktował obfity W sercu zakryty.
Ale i sama nie jesteś bez winy, Dawszy mi wielkie do tego przyczyny, Gdy jakby
Posłuchaj proszę tej mojej obrony, Z ktorą ja stawam jako obwiniony Przed twoj trybunał, chcąc uznać mej sprawy Dekret łaskawy.
Ktory że mi już według myśli padnie, Z tych przyczyn sobie obiecuję snadnie, Wprzod iż sam sędzia bliższy do litości Niż do srogości.
Potym, że wszędzie zna fawor ta sprawa, Kiedy sam winny pod sąd się poddawa, Na ten czas i miecz nie siecze surowy Pokornej głowy.
Znam to, iż w gniewie będąc niecierpliwy, Posłałem ci był wiersz kęs uszczypliwy, Ktory mi żal moj dyktował obfity W sercu zakryty.
Ale i sama nie jesteś bez winy, Dawszy mi wielkie do tego przyczyny, Gdy jakby
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 255
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
o tym,
Bo komu muzy chętne, żadnej straty Nie cierpi z laty.
Nie tak by i dziś była sławna ona Pani, dla której Troja wywrócona, By nie poeta, w czym jej wiek uszkodził, Rymem nagrodził.
I ty, cna Anno, w tym tusz dobrze sobie, Że takąż sławę wieki winny tobie, Gdy im twe poda wdzięki osobliwe Pióro życzliwe.
A przetoż kochać racz sługę twojego, Któryć na dowód serca powolnego Krew, zdrowie, mienie, honor i posługi Zapisał w długi. 769. Do Wenery.
Matko miłości, Paphu wdzięcznego królowa, Która cieszysz serce moje, Gdzieżby mi się na takie zdobyć
o tym,
Bo komu muzy chętne, żadnej straty Nie cierpi z laty.
Nie tak by i dziś była sławna ona Pani, dla ktorej Troja wywrocona, By nie poeta, w czym jej wiek uszkodził, Rymem nagrodził.
I ty, cna Anno, w tym tusz dobrze sobie, Że takąż sławę wieki winny tobie, Gdy im twe poda wdzięki osobliwe Pioro życzliwe.
A przetoż kochać racz sługę twojego, Ktoryć na dowod serca powolnego Krew, zdrowie, mienie, honor i posługi Zapisał w długi. 769. Do Wenery.
Matko miłości, Paphu wdzięcznego krolowa, Ktora cieszysz serce moje, Gdzieżby mi się na takie zdobyć
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 258
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911