bez żadnych głosów zabierania, ob metum dysput i niebezpiecznego sejmu, gdyby poszedł w przeciąg, a zatem i traktatu, żeby który miał być sejmem utwierdzony, tymże nie był skasowany i zerwany.
Generał comte de Frise dekretowany, odprzysiężeniem się, jako nie ex odio imienia polskiego obwiesić kazał p. Łaściszewskiego, lecz jako winowajcę, który et excessivum contra jura belli, i którego nikt nie bronił, owszem za prośbą omnium instigatione vicinorum. Kazano mu przecie wieżę siedzieć i stronę pogodzić, co on i łatwo wypełnił i strona kontenta, że dobrze wyszedł nieboszczyk.
Po zakończonym traktacie i sejmie, malkontenci zwinionych regimentów i chorągwi poczęli się byli bawić najazdami
bez żadnych głosów zabierania, ob metum dysput i niebezpiecznego sejmu, gdyby poszedł w przeciąg, a zatém i traktatu, żeby który miał być sejmem utwierdzony, tymże nie był skasowany i zerwany.
Generał comte de Frise dekretowany, odprzysiężeniem się, jako nie ex odio imienia polskiego obwiesić kazał p. Łaściszewskiego, lecz jako winowajcę, który et excessivum contra jura belli, i którego nikt nie bronił, owszem za prośbą omnium instigatione vicinorum. Kazano mu przecie wieżę siedzieć i stronę pogodzić, co on i łatwo wypełnił i strona kontenta, że dobrze wyszedł nieboszczyk.
Po zakończonym traktacie i sejmie, malkontenci zwinionych regimentów i chorągwi poczęli się byli bawić najazdami
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 315
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
któregoś czcić kazał, Nie zawszem sobie jak trzeba poważał, I gdy napomniał, mimo uszy hardzie Puszczałem, wieku siwemu ku wzgardzie. Ja, łubom we krwi z łaski Twej nie zmoczył Ręki, lecz gniewem często-m tak wykroczył, Żebym był oraz wszytko na to łożył, Abym był swego winowajcę pożył; Więc i to było, żem z lekkiej przyczynki Na zakazane wstawał pojedynki, Tak chęci dosyć do zabójstwa było, Twe miłosierdzie skutku zabroniło. Jam wszeteczeństwa wszelkiego świadomy I obywatel bezbożnej Sodomy; Rzadki dzień minął, rzekę, i godzina, Żeby nie przybył świeży grzech i wina: To myśl pragnęła,
któregoś czcić kazał, Nie zawszem sobie jak trzeba poważał, I gdy napomniał, mimo uszy hardzie Puszczałem, wieku siwemu ku wzgardzie. Ja, łubom we krwi z łaski Twej nie zmoczył Ręki, lecz gniewem często-m tak wykroczył, Żebym był oraz wszytko na to łożył, Abym był swego winowajcę pożył; Więc i to było, żem z lekkiej przyczynki Na zakazane wstawał pojedynki, Tak chęci dosyć do zabójstwa było, Twe miłosierdzie skutku zabroniło. Jam wszeteczeństwa wszelkiego świadomy I obywatel bezbożnej Sodomy; Rzadki dzień minął, rzekę, i godzina, Żeby nie przybył świeży grzech i wina: To myśl pragnęła,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 223
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
żadna sprawiedliwość nie ubezpiecża; ani w ziciu, ani w jego dobytku.
Pryncypalna obligacja gubernii jest, obmyślić securitatem, każdemu ziemianinowi; chłop jej u nas żadnej nie ma, kiedy Pan Jego często z pasyj, albo żawziętości bez sądu, proprio nutu, może kazać stracić poddanego, czego najudzielniejszy Monarcha nie czini; największego winowajcę nie karząc ziciem, tylko per viam ordinariam legitimi judicij. Są insze jura Dominij Dziedzica nad poddanym, których uchowaj Boże nie tykam, ale co do sprawiedliwości distinguo, że ją może administrare każdy w swoich dobrach, ale są sądy partykularne, nie powinnyby być, tylko primae instantiae, z których żeby apelować się godziło
źadna sprawiedliwość nie ubespiecźa; ani w źyćiu, ani w iego dobytku.
Pryncypálna obligácya gubernii iest, obmyślić securitatem, kaźdemu źiemiáninowi; chłop iey u nas źadney nie ma, kiedy Pan Iego cźęsto z pássyi, albo źawźiętośći bez sądu, proprio nutu, moźe kazać straćić poddanego, czego nayudźielnieyszy Monarcha nie cźyni; naywiększego winowaycę nie karząc źyćiem, tylko per viam ordinariam legitimi judicij. Są insze jura Dominij Dźiedźica nad poddanym, ktorych uchoway Boźe nie tykam, ale co do sprawiedliwośći distinguo, źe ią moźe administrare kaźdy w swoich dobrach, ale są sądy partykulárne, nie powinnyby bydź, tylko primae instantiae, z ktorych źeby appellowáć się godźiło
Skrót tekstu: LeszczStGłos
Strona: 103
Tytuł:
Głos wolny wolność ubezpieczający
Autor:
Stanisław Leszczyński
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
którą oprócz sumnienia głęboka uwaga, rozsądek i prawo wchodzić powinny. Gdzież to jest? pytam się. O, jako wielu niesłusznie i nieprzyzwoicie ginie na katowskie potępionych odbyty, jak ich niewinnie napełnia pale, szubienice i insze niesławne śmierci warsztaty. Często po osiecku za szewca obwieszą kołodzieja, za ślusarza gancarza, za winowajcę stracą niewinnego. Forma sądów ucieszna, inkwizycja plotki, Sakson na pozór rozłożony zadrze nogi do góry, sentencja racji, dekret żadnego mieć nie będzie fundamentu. Za trzepaczkę na gardło, za wołu na grzywny i gorzałkę, za zabójstwo na misterne pod pręgą plagi, albo z miasta wywołanie i wyświecenie skażą, osądzą i egzekwują
którą oprócz sumnienia głęboka uwaga, rozsądek i prawo wchodzić powinny. Gdzież to jest? pytam się. O, jako wielu niesłusznie i nieprzyzwoicie ginie na katowskie potępionych odbyty, jak ich niewinnie napełnia pale, szubienice i insze niesławne śmierci warsztaty. Często po osiecku za szewca obwieszą kołodzieja, za ślusarza gancarza, za winowajcę stracą niewinnego. Forma sądów ucieszna, inkwizycyja plotki, Sakson na pozór rozłożony zadrze nogi do góry, sentencyja racyi, dekret żadnego mieć nie będzie fundamentu. Za trzepaczkę na gardło, za wołu na grzywny i gorzałkę, za zabójstwo na misterne pod pręgą plagi, albo z miasta wywołanie i wyświecenie skażą, osądzą i egzekwują
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 201
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
się wszytkie moje wiodły na tej ziemi. Ani w żadnym królestwie mór, wojska, rozboje Broniły dróg, boś dawał przeżegnanie swoje. Raz jeden i nie postał nigdy na mym ciele. Zawżdym się cało wracał, chociam zjeździł wiele Europskich państw, aż nawet wtenczas, kiedym swego, Zły człowiek, winowajcę dusił za dług jego. Nie takeś winowajcy Ty, mnie, płacił swemu, Iżeś Pan miłosierdziem sławny światu wszemu. Cud-eś i wtenczas sprawił, bo trzem czapkowali Kilkadziesiąt, co nas trzech brać byli zjechali, leszcze dobrze nie oschły ze krwie ręce były, Eurom szumiącym zdrowia kiedyśmy wierzyli, Gdy
się wszytkie moje wiodły na tej ziemi. Ani w żadnym królestwie mór, wojska, rozboje Broniły dróg, boś dawał przeżegnanie swoje. Raz jeden i nie postał nigdy na mym ciele. Zawżdym się cało wracał, chociam zjeździł wiele Europskich państw, aż nawet wtenczas, kiedym swego, Zły człowiek, winowajcę dusił za dług jego. Nie takeś winowajcy Ty, mnie, płacił swemu, Iżeś Pan miłosierdziem sławny światu wszemu. Cud-eś i wtenczas sprawił, bo trzem czapkowali Kilkadziesiąt, co nas trzech brać byli zjechali, leszcze dobrze nie oschły ze krwie ręce były, Eurom szumiącym zdrowia kiedyśmy wierzyli, Gdy
Skrót tekstu: ArciszLamBar_I
Strona: 380
Tytuł:
Lament
Autor:
Krzysztof Arciszewski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1622
Data wydania (nie wcześniej niż):
1622
Data wydania (nie później niż):
1622
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
, szkłem tłuczonym, krzemieniami, cierniem usłane; na którym Męczenników nagich po dni kilka trapiono, obracano, według Prudenciusza, który ten instrument nazywa nowym tyraństwa rodzajem.
Siódma species Aculeus, Saccus Coriuceus, tojest wór skórzany, w który Rzymianie Starożytni oraz z psem, kogutem, wężem, małpą, Męczennika, lub. winowajcę zaszywszy. w wodę rzucili.
Ośma species, Krzyż albo szubienica. Dziewiąta species Miecz. Dziesiąta specios Ogień Jedenasta species w Morzu, w wodzie utopić. Dwunasta species mąk, w łódź dziurawą wszadziwszy, puścić bez wiosła, żaglów: jak Świętych Maksyma, Martę, Magdalenę na Morze puszczono, ale ich sterujące Niebo z
, szkłem tłuczonym, krzemieniami, cierniem usłane; na ktorym Męczennikow nagich po dni kilka trapiono, obracano, według Prudenciusza, ktory ten instrument nazywa nowym tyraństwa rodzaiem.
Siodma species Aculeus, Saccus Coriuceus, toiest wor skorzany, w ktory Rzymianie Starożytni oraz z psem, kogutem, wężem, małpą, Męczennika, lub. winowaycę zászywszy. w wodę rzucili.
Osma species, Krzyż albo szubienica. Dziewiąta species Miecz. Dziesiąta specios Ogień Iedenasta species w Morzu, w wodzie utopić. Dwunasta species mąk, w łodź dziurawą wszadziwszy, puścić bez wiosła, żaglow: iak Swiętych Maxyma, Martę, Magdalenę na Morze puszczono, ale ich steruiące Niebo z
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 1012
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
iż innego do tej zażyje funkcyj, tak razem pociągnoł, iż się rozpukł. Nierembergius l. 8. cap. 88 Histor. Natur. Annibal wódz Kartagineński widząc słonie ociągające się iść w wodę, pierwszego kazał uderzyć, uderzywszy skoczyć w wodę; więc za tym co go uderzył, puścił się w rzekę, goniąc winowajcę, a drugie za nim popłyneły; tak są apetyczni zemsty. Pierius Hierogl l. 2. c. 18. W Mieście Indyjskim Cochin żołnierz z swywoli, na słonia rzu- O Zwierzętach Historia Naturalna.
cił łupiną z orzechu, słoń tęż samą wziął, i po dniach kilku zdybawszy się stymże żołnierzem, rzucił
iż innego do tey zażyie funkcyi, tak razem pociągnoł, iż się rospukł. Nierembergius l. 8. cap. 88 Histor. Natur. Annibal wodz Kartagineński widząc słonie ociągaiące się iść w wodę, pierwszego kazał uderzyć, uderzywszy skoczyć w wodę; więc za tym co go uderzył, puścił się w rzekę, goniąc winowaycę, a drugie za nim popłyneły; tak są appetyczni zemsty. Pierius Hierogl l. 2. c. 18. W Mieście Indyiskim Cochin żołnierz z swywoli, na słonia rzu- O Zwierzetách Historya Naturalna.
cił łupiną z orzechu, słoń tęż samą wziął, y po dniach kilku zdybawszy się ztymże żołnierzem, rzucił
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 285
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
po nim czuje się człowiek przy dość dobrej sile; lub usiłowanie w wyrzuceniu i materia przez wymiot od niego wyrzucona/ przykrość czyni: gdzie insze lekarstwa/ przy złym/ i wiele dobrego wyprowadzają/ skąd znaczna słabość. Przetoż równają więc to lekarstwo do pobożnego zbierca albo sługi Miejskiego/ który w cudzym domu bierze samego winowajcę/ niewinnych się nie tykając. A tyka się winowajców skutecznie i całą ręką/ którym się insze lekarstwa ledwo co naprzykrzają/ to jest melancholii i cholery. Śledzionę znacznie/ i prawie do czucia oczyszczając/ z wielkim ulżeniem głowy i serca. Znałem kilkoro ludzi w cieplejszych krajach/ którzy pod czas kanikuły/ (gdy
po nim czuie się człowiek przy dość dobrey śile; lub uśiłowánie w wyrzuceniu i máteryá przez wymiot od niego wyrzuconá/ przykrość czyni: gdźie insze lekárstwá/ przy złym/ i wiele dobrego wyprowádzáią/ zkąd znáczná słabość. Przetoż rownáią więc to lekárstwo do pobożnego zbiercá albo sługi Mieyskiego/ ktory w cudzym domu bierze sámego winowáycę/ niewinnych się nie tykaiąc. A tyká się winowáycow skutecznie i cáłą ręką/ ktorym się insze lekárstwá ledwo co náprzykrzáią/ to iest meláncholiey i cholery. Sledzionę znacznie/ i práwie do czućiá oczyszczáiąc/ z wielkim ulżeniem głowy i sercá. Znáłem kilkoro ludźi w ćiepleyszych kráiach/ ktorzy pod czás kánikuły/ (gdy
Skrót tekstu: SekrWyj
Strona: 263
Tytuł:
Sekret wyjawiony
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Colegii Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1689
Data wydania (nie wcześniej niż):
1689
Data wydania (nie później niż):
1689
to rozum i honor do nauki nęci. Demokryt. Za waszym uproszeniem daję przystęp wolny, Usłyszę rozpacz słusznę i umysł powolny, Jednak wątpię o skutkach, bo któż nagiąć może Dąb prochnem oszpecony, chyba ty mój Boże. SCENA II
Demokryt, Hersylla, Zyzym, Sylfronid, Galezjusz: ACh Ojcze! widzisz u stop winowajcę złego, Bez nauk, bez dowcipu, wzór uporczywego, Jam ci to obłąkany, jam syn nieszczęśliwy, Odpuść mi bom z rozpaczy, z żalu ledwie żywy. Niech cię uzbroi litość w miłość naturalnę, Nadgrodzi pracowitość dni życia feralne, Daj Metrów, rozum ostry, dowcip i pojęcie, Przysięgam, że
to rozum y honor do nauki nęci. Demokryt. Za waszym uproszeniem daię przystęp wolny, Usłyszę rospacz słusznę y umysł powolny, Iednak wątpię o skutkach, bo ktoż nagiąć może Dąb prochnem oszpecony, chyba ty moy BOZE. SCENA II
Demokryt, Hersylla, Zyzym, Sylfronid, Galezyusz: ACh Oycze! widźisz u stop winowaycę złego, Bez nauk, bez dowcipu, wzor uporczywego, Iam ci to obłąkany, iam syn nieszczęśliwy, Odpuść mi bom z rospaczy, z żalu ledwie żywy. Niech cię uzbroi litość w miłość naturalnę, Nadgrodźi pracowitość dni życia feralne, Day Metrow, rozum ostry, dowcip y poięcie, Przysięgam, że
Skrót tekstu: RadziwiłłowaFMiłość
Strona: C2v
Tytuł:
Miłość mistrzyni doskonała
Autor:
Franciszka Urszula Radziwiłłowa
Miejsce wydania:
Żółkiew
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
. Gdy przez mniejszą Azją/ którą teraz Turecką ziemią zowią/ z wojskiem jachał; zabiegła mu niejaka niewiasta/ skarżąc się na jednego Tatarzyna/ który wziąwszy od niej sztukę mięsa i szmat syra/ zjadł/ zapłaty żadnej za to nie dawszy/ kazał zaraz wszytkiemu wojsku stanąć/ i po parze przechodzić/ rozkazując onejniewieście aby winowajcę swego poznawała/ którego gdy poznała/ a on się do tego przyznać niechciał: kazał Tamerlanes onemu Tatarzynowi brzuch rozproć/ a gdy w żołądku znalazł się ser/ kazał niewieście z posostałych rzeczy Tatarskich ono wydarcie nagrodzić: a gdyby się też był ten ser w brzuchu Tatarskim nie znalażł/ niewiastę samę toż spodkać miało.
. Gdy przez mnieyszą Azyą/ ktorą teraz Turecką źiemią zowią/ z woyskiem iáchał; zábiegłá mu nieiáka niewiástá/ skárżąc się ná iednego Tátárzyná/ ktory wźiąwszy od niey sztukę mięsá y szmát syrá/ ziadł/ zápłáty żadney zá to nie dawszy/ kazał záraz wszytkiemu woysku stánąc/ y po parze przechodźić/ roskázuiąc oneyniewieście áby winowáycę swego poznáwáłá/ ktorego gdy poznáłá/ á on się do tego przyznáć niechćiał: kazał Támerlánes onemu Tátárzynowi brzuch rosproć/ á gdy w żołądku ználazł sie ser/ kazał niewieśćie z posostáłych rzecży Tátárskich ono wydárćie nágrodźić: á gdyby się też był ten ser w brzuchu Tátárskim nie ználáżł/ niewiástę sámę toż spodkáć miáło.
Skrót tekstu: CzyżAlf
Strona: 67
Tytuł:
Alfurkan tatarski
Autor:
Piotr Czyżewski
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
egzotyka, historia, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617