się mile, Aż grzmot, hałas, jakby mnie uparał po żyle: Żona jego z dziewczęty z srogim robi płaczem, Jedne szczepą, a drugie smaruje korbaczem. Patrz, diable, kiedy się tu gościowi dostanie. Zmieszam się. Aż gospodarz: „Nie dziwujcie, panie; Trzydzieści lat dochodzi, jako za swe winy Cierpię, a Waszmość jednej nie możesz godziny?” Owa w śmiech, cisnąwszy kij, co biła kucharki,
Potem szła spać, wypiwszy gorzałki trzy czarki. A ja też, tak niewdzięczną zbrzydziwszy gościnę, Nim się owa obudzi, w swoję drogę kinę. 311 (D). SŁOŃCE I ZIEMIA CO SOBIE SĄ
się mile, Aż grzmot, hałas, jakby mnie uparał po żyle: Żona jego z dziewczęty z srogim robi płaczem, Jedne szczepą, a drugie smaruje korbaczem. Patrz, diable, kiedy się tu gościowi dostanie. Zmieszam się. Aż gospodarz: „Nie dziwujcie, panie; Trzydzieści lat dochodzi, jako za swe winy Cierpię, a Waszmość jednej nie możesz godziny?” Owa w śmiech, cisnąwszy kij, co biła kucharki,
Potem szła spać, wypiwszy gorzałki trzy czarki. A ja też, tak niewdzięczną zbrzydziwszy gościnę, Nim się owa obudzi, w swoję drogę kinę. 311 (D). SŁOŃCE I ZIEMIA CO SOBIE SĄ
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 133
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
(D). CZEMU CIAŁO LUDZKIE SKŁONNIEJSZE DO ZŁEGO
Jeszcze w raju Bóg ziemię przeklął dla Adama; Nic też dobrego z siebie dać nie może sama, Ciernie, osty, a jeśli co lepszego rodzi, Z ciężkim to potem czoła człowieka dochodzi. Z przeklętej ciało nasze ulepione gliny, Dlatego same złości, same lągnie winy; Jeżeli kto owocu jakiej pragnie cnoty, Bez prace i bez ciężkiej nie będzie roboty. Kopać naprzód i grzechy trzeba wykorzenić, Toż siać, sadzić nasienie i drzewo odmienić. 342 (F). GADKA
Która to, między ludźmi będąc, raz od wieku Ziemia się tylko widzieć dała? Zgadni, człeku. Ten
(D). CZEMU CIAŁO LUDZKIE SKŁONNIEJSZE DO ZŁEGO
Jeszcze w raju Bóg ziemię przeklął dla Adama; Nic też dobrego z siebie dać nie może sama, Ciernie, osty, a jeśli co lepszego rodzi, Z ciężkim to potem czoła człowieka dochodzi. Z przeklętej ciało nasze ulepione gliny, Dlatego same złości, same lągnie winy; Jeżeli kto owocu jakiej pragnie cnoty, Bez prace i bez ciężkiej nie będzie roboty. Kopać naprzód i grzechy trzeba wykorzenić, Toż siać, sadzić nasienie i drzewo odmienić. 342 (F). GADKA
Która to, między ludźmi będąc, raz od wieku Ziemia się tylko widzieć dała? Zgadni, człeku. Ten
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 146
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ociec nuci I przed Twoim zniżonym gniewem aż do śmierci Śmierć dwojga ukochanych opłakuje dzieci, Przez mękę Syna i przez Matki Jego smutek, Przez Twoję dobroć, której pewny zawsze skutek, Przez przyczynę Twych świętych, na mdłe mając ciało Respekt, bo z ziemie wzięte, do ziemie ciężało, Odpuść krewkości grzechy, odpuść nasze winy! A za tak rzewliwych łez gorzkie oblewiny Jeśli nie chcesz na ziemi, daj w niebie co rychlej Pociechę, gdzie by śmierć, grzech, świat, szatan ucichli. Tam już przestaniem płakać, w inszym będąc stanie, Po kochanej Teresie i po wdzięcznym Janie, Owszem, cieszyć się będziem i z nimi pospołu,
ociec nuci I przed Twoim zniżonym gniewem aż do śmierci Śmierć dwojga ukochanych opłakuje dzieci, Przez mękę Syna i przez Matki Jego smutek, Przez Twoję dobroć, której pewny zawsze skutek, Przez przyczynę Twych świętych, na mdłe mając ciało Respekt, bo z ziemie wzięte, do ziemie ciężało, Odpuść krewkości grzechy, odpuść nasze winy! A za tak rzewliwych łez gorzkie oblewiny Jeśli nie chcesz na ziemi, daj w niebie co rychléj Pociechę, gdzie by śmierć, grzech, świat, szatan ucichli. Tam już przestaniem płakać, w inszym będąc stanie, Po kochanej Teresie i po wdzięcznym Janie, Owszem, cieszyć się będziem i z nimi pospołu,
Skrót tekstu: MorszSŻaleBar_II
Strona: 110
Tytuł:
Smutne żale...
Autor:
Stanisław Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
nauce swojej doświadczony, Co krwawym pędzlem pisze i cynobrem, Jak ciężko cierpi, jako nam jest dobrem; Poci się krwią (o dobroci!): Król, który własnej dochodząc korony, W szkarłatnej rosie na ubiór bogaty Namacza swoje purpurowe szaty.
Poci się krwią i już mdleje: Najwyższa litość, co na cudze winy Płacząc, że na to nie dosyć dwie oczy, Z całego te łzy krwawe ciała toczy, Poci się krwią i truchleje: Wstyd święty, który czując bez przyczyny Zelżywość swoję, tak się w sercu burzy, Że się przez skórę i ze krwią wynurzy.
Poci się krwią zmordowany: Alembik, w którym ogniowa robota
nauce swojej doświadczony, Co krwawym pędzlem pisze i cynobrem, Jak ciężko cierpi, jako nam jest dobrem; Poci się krwią (o dobroci!): Król, który własnej dochodząc korony, W szkarłatnej rosie na ubiór bogaty Namacza swoje purpurowe szaty.
Poci się krwią i już mdleje: Najwyższa litość, co na cudze winy Płacząc, że na to nie dosyć dwie oczy, Z całego te łzy krwawe ciała toczy, Poci się krwią i truchleje: Wstyd święty, który czując bez przyczyny Zelżywość swoję, tak się w sercu burzy, Że się przez skórę i ze krwią wynurzy.
Poci się krwią zmordowany: Alembik, w którym ogniowa robota
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 219
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, żebym ja dostąpił zbawienia, Żeś dlatego krwie lał nieprzepłacony Strumień, abym żył i mógł być zbawiony, Żeś tym okupem najdroższej zasługi Za swoje sługi powypłacał długi; Niechże ta męka i ta dobroć wieczna Będzie grzesznemu teraz pożyteczna, Niech moc Twej śmierci, wymowa przyczyny Przed Ojcem Twoim skryje moje winy. A sam, o Jezu, wspomnij, jako-ć było Około zdrowia dusz pracować miło, Jakoś z grzeszniki, którymi się brzydzi Zakon, obcował, choć wołali Żydzi, I jaką łaskę odnosił, kto tyle Miał się do Ciebie i ufał Twej sile. Tyś Magdalenie, chociaż miasta całe Na jej
, żebym ja dostąpił zbawienia, Żeś dlatego krwie lał nieprzepłacony Strumień, abym żył i mógł być zbawiony, Żeś tym okupem najdroższej zasługi Za swoje sługi powypłacał długi; Niechże ta męka i ta dobroć wieczna Będzie grzesznemu teraz pożyteczna, Niech moc Twej śmierci, wymowa przyczyny Przed Ojcem Twoim skryje moje winy. A sam, o Jezu, wspomnij, jako-ć było Około zdrowia dusz pracować miło, Jakoś z grzeszniki, którymi się brzydzi Zakon, obcował, choć wołali Żydzi, I jaką łaskę odnosił, kto tyle Miał się do Ciebie i ufał Twej sile. Tyś Magdalenie, chociaż miasta całe Na jej
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 226
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Polacy, radzę szukać złota, Ponieważ wszytko za nim, sama nawet cnota! 204. POPIELEC
Wąż, piszą, jesionowym posuty popiołem, Aże zdechnie, tak długo wić się będzie kołem. Gdy w wstępną środę pójdę na popieleć, księże, Wiedząc, że rajskich grzechów okazją węże, Żebyś wiecznie umorzył wszytkie moje winy, Warujże mi inszego wsypać do czupryny. 205. DOKTOR Z JURYSTĄ, ALE NIE W PolscĘ
Do tego przyszło, że poszli za dworem O pierwsze miejsce jurysta z doktorem. Ponieważ wszytkich sentencja padnie: Doktor zabija, a jurysta kradnie, Złodziej ma nosić drabinę przed katem, Jurystę przeto uczczono prymatem. 206.
Polacy, radzę szukać złota, Ponieważ wszytko za nim, sama nawet cnota! 204. POPIELEC
Wąż, piszą, jesionowym posuty popiołem, Aże zdechnie, tak długo wić się będzie kołem. Gdy w wstępną środę pójdę na popieleć, księże, Wiedząc, że rajskich grzechów okazyją węże, Żebyś wiecznie umorzył wszytkie moje winy, Warujże mi inszego wsypać do czupryny. 205. DOKTOR Z JURYSTĄ, ALE NIE W POLSZCZĘ
Do tego przyszło, że poszli za dworem O pierwsze miejsce jurysta z doktorem. Ponieważ wszytkich sentencyja padnie: Doktor zabija, a jurysta kradnie, Złodziej ma nosić drabinę przed katem, Jurystę przeto uczczono prymatem. 206.
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 287
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
rzecz miła! Z tamtych dwóch w teoriej każda swój dank miała, Ale ta zaś in praksi obudwom met dała. 838. Na bliźnięta brata i siostrę, z których każde się było urodziło mając po jednym jasnym oku, po drugim ciemnym.
Porównajcie się z sobą, pieszczone dzieciny, Abyście w tym natury poprawiły winy. Weź ty sobie od siostry oko to zaćmione A daj jej na to miejsce swe nienaruszone. Ty ślepego Kupida tytuł z swego cienia, Ona ślicznej Wenery dostanie imienia. 839. Na ślub pewny w Toruniu in anno 1693.
I to do fraszek przypisać się zdało, Co się tu u nas świeżo w Prusiech stało
rzecz miła! Z tamtych dwoch w teoriej każda swoj dank miała, Ale ta zaś in praxi obudwom met dała. 838. Na bliźnięta brata i siostrę, z ktorych każde się było urodziło mając po jednym jasnym oku, po drugim ciemnym.
Porownajcie się z sobą, pieszczone dzieciny, Abyście w tym natury poprawiły winy. Weź ty sobie od siostry oko to zaćmione A daj jej na to miejsce swe nienaruszone. Ty ślepego Kupida tytuł z swego cienia, Ona ślicznej Wenery dostanie imienia. 839. Na ślub pewny w Toruniu in anno 1693.
I to do fraszek przypisać się zdało, Co się tu u nas świeżo w Prusiech stało
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 302
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
nie chełpi Boskim przebaczeniem, ponieważ grzech i głupstwo jest ludzkim więzieniem. To powietrze zaraża zmysłów wyniosłości i głupim wiatrem ludzkie nadyma hardości. Na co taić: wszyscyśmy zawrót głowy mieli, stąd ludzie za herb przodków znak szaleństwa wzięli, gdyż i Adam, i Ewa, nasze pierwociny, zostawili nam głupstwa dowód za swe winy. Wiedz-że tedy, następco, żeś głupie przedany za rajski tylko owoc, nad zakaz urwany. Nie mniej Ezaw szalony w łakomej chciwości, co pozbył za garść kasze swych obfitych włości. I Salomon błąd uznał, że był głowę skaził, gdy głupią cielesnością dom czysty zaraził. Słusznie tedy król wielki wydał swoje zdanie
nie chełpi Boskim przebaczeniem, ponieważ grzech i głupstwo jest ludzkim więzieniem. To powietrze zaraża zmysłów wyniosłości i głupim wiatrem ludzkie nadyma hardości. Na co taić: wszyscyśmy zawrót głowy mieli, stąd ludzie za herb przodków znak szaleństwa wzięli, gdyż i Adam, i Ewa, nasze pierwociny, zostawili nam głupstwa dowód za swe winy. Wiedz-że tedy, następco, żeś głupie przedany za rajski tylko owoc, nad zakaz urwany. Nie mniej Ezaw szalony w łakomej chciwości, co pozbył za garść kasze swych obfitych włości. I Salomon błąd uznał, że był głowę skaził, gdy głupią cielesnością dom czysty zaraził. Słusznie tedy król wielki wydał swoje zdanie
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 32
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
Zwykli ludzie wyrzucać grzech ojcu pierwszemu, na oczy przypisując złość i głupstwo jemu. Prostak Adam, że się dał za nos Ewie wodzić, lecz to miało zuchwalstwo Ewie barziej szkodzić. Ja nie tak, ale przyznam, jeśli płacz pozwoli, byłam grzechu przyczyną i spólnej niewoli. Tak i tobie przystało barziej na swe winy skarżyć, niźli potępiać starszych bez przyczyny. Śmierć z żywotem stawiając w kostki nieszczęśliwie, utratnemu przodkowi pomagałaś chciwie. Wierz, potomku, tyś to syn i Adam, i Ewa, twe ręce rwały jabłko zakazane z drzewa, za to, nędzni tułacze, bied skończyć nie możem, trawim lata we wstydzie i
Zwykli ludzie wyrzucać grzech ojcu pierszemu, na oczy przypisując złość i głupstwo jemu. Prostak Adam, że się dał za nos Ewie wodzić, lecz to miało zuchwalstwo Ewie barziej szkodzić. Ja nie tak, ale przyznam, jeśli płacz pozwoli, byłam grzechu przyczyną i spólnej niewoli. Tak i tobie przystało barziej na swe winy skarżyć, niźli potępiać starszych bez przyczyny. Śmierć z żywotem stawiając w kostki nieszczęśliwie, utratnemu przodkowi pomagałaś chciwie. Wierz, potomku, tyś to syn i Adam, i Ewa, twe ręce rwały jabłko zakazane z drzewa, za to, nędzni tułacze, bied skończyć nie możem, trawim lata we wstydzie i
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 150
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
, Póki puls sercem bije i krew sączy, Żegna cię, nim się na wieki rozłączy. Ta częścią bóstwa i nieskazitelną Będąc, wyzuwszy postawę śmiertelną, Tym doskonalej twe cnoty obaczy I wiecznej termin miłości naznaczy. Żal mi jest wprawdzie, że cię me powieki Więcej nie ujrzą zawarte na wieki, Lecz jeśli wielkie przepuściwszy winy, Bóg mię niebieskiej domieści krainy,
Konkury o kasztelanką Zaleską Tam twej piękności oryginał żywy, Boga samego, obaczę szczęśliwy. W chórach anielskich, w świętych panien gronie Ujrzę twej portret piękności w Syjonie. A gdy już idę na taki plac głuchy, Gdzie pewny sekret na ludzkie podsłuchy, Choć wstyd najczystszy twarz ci zarumieni
, Póki puls sercem bije i krew sączy, Żegna cię, nim się na wieki rozłączy. Ta częścią bóstwa i nieskazitelną Będąc, wyzuwszy postawę śmiertelną, Tym doskonalej twe cnoty obaczy I wiecznej termin miłości naznaczy. Żal mi jest wprawdzie, że cię me powieki Więcej nie ujrzą zawarte na wieki, Lecz jeśli wielkie przepuściwszy winy, Bóg mię niebieskiej domieści krainy,
Konkury o kasztelanką Zaleską Tam twej piękności oryginał żywy, Boga samego, obaczę szczęśliwy. W chórach anielskich, w świętych panien gronie Ujrzę twej portret piękności w Syjonie. A gdy już idę na taki plac głuchy, Gdzie pewny sekret na ludzkie podsłuchy, Choć wstyd najczystszy twarz ci zarumieni
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 260
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986