KRZYKLIWEGO SŁOWIKA MELODIA PIERWSZA 1
Złote godziny, miodopłynne lata, Mlekiem wzniesione rzek główniejszych wały, Pierwsze dzieciństwo niewinnego świata, Gdy pod pługami role nie jęczały Ani łakomstwu żadna szła intrata, Zboża bez pana dobrowolnie stały, Już w niepamięci ludzkiej utopione, Przy elizejskich rozkoszach zamknione. 2
Ślad tylko został i niejakie cienie Przy lubej wiośnie jeszcze się wieszają Na większą boleść, na większe pragnienie, Gdy przeszłe wieki nam przypominają. Tak ku starości skąpsze przyrodzenie, A z nim bogate ozdoby ustają, Ziemia w podeszłych leciech zstateczniała, W płaszcz się bez wzorów panieńskich ubrała. 3
A kiedy żartkim uniesione lotem Skrzydlaste z świata leciały miesiące, Maj, iż był
KRZYKLIWEGO SŁOWIKA MELODIA PIERWSZA 1
Złote godziny, miodopłynne lata, Mlekiem wzniesione rzek główniejszych wały, Pierwsze dzieciństwo niewinnego świata, Gdy pod pługami role nie jęczały Ani łakomstwu żadna szła intrata, Zboża bez pana dobrowolnie stały, Już w niepamięci ludzkiej utopione, Przy elizejskich rozkoszach zamknione. 2
Ślad tylko został i niejakie cienie Przy lubej wiośnie jeszcze się wieszają Na większą boleść, na większe pragnienie, Gdy przeszłe wieki nam przypominają. Tak ku starości skąpsze przyrodzenie, A z nim bogate ozdoby ustają, Ziemia w podeszłych leciech zstateczniała, W płaszcz się bez wzorów panieńskich ubrała. 3
A kiedy żartkim uniesione lotem Skrzydlaste z świata leciały miesiące, Maj, iż był
Skrót tekstu: CezMelBar_II
Strona: 164
Tytuł:
Melodia krzykliwego na wiosnę słowika
Autor:
Franciszek Józef Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitalamia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1652
Data wydania (nie wcześniej niż):
1652
Data wydania (nie później niż):
1652
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
, Dawidem! Odpuść grzechy, utwierdź mnie w miłosierdziu swojem, Racz obdarzyć czystego sumnienia pokojem; A te drzewa, które tu me niecnoty wytną, Niechaj na wieki w twoim dziardynie zakwitną. TREN V
Zmartwychwstania Pańskiego wielkonocne święto (Triumf jego nad śmiercią, której łomie pęto, Grób zgwałci) następuje, gdzie przy wdzięcznej wiośnie Wszytko się obżywia, co w przeszłą zimę pośnie. Z starej sierci i bydła, i zwierze się lenią, Ptacy pierzą, a góry i lasy zielenią; Ludzie, na jakie kogo ochędćstwo stanie, Stroją się do kościoła w Pańskie Zmartwychwstanie. Daj Boże, wyleniwszy z grzechów się kożucha, Więcej do kapłańskiego nie nosić
, Dawidem! Odpuść grzechy, utwierdź mnie w miłosierdziu swojem, Racz obdarzyć czystego sumnienia pokojem; A te drzewa, które tu me niecnoty wytną, Niechaj na wieki w twoim dziardynie zakwitną. TREN V
Zmartwychwstania Pańskiego wielkonocne święto (Tryumf jego nad śmiercią, której łomie pęto, Grób zgwałci) następuje, gdzie przy wdzięcznej wiośnie Wszytko się obżywia, co w przeszłą zimę pośnie. Z starej sierci i bydła, i zwierze się lenią, Ptacy pierzą, a góry i lasy zielenią; Ludzie, na jakie kogo ochędćstwo stanie, Stroją się do kościoła w Pańskie Zmartwychwstanie. Daj Boże, wyleniwszy z grzechów się kożucha, Więcej do kapłańskiego nie nosić
Skrót tekstu: PotAbKuk_III
Strona: 344
Tytuł:
Abrys ostatniego żalu
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
treny, lamenty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1691
Data wydania (nie wcześniej niż):
1691
Data wydania (nie później niż):
1691
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Na wiosnę Bóg człowieka stworzyć raczył w raju, Obumarła jaskółka wylatuje w maju; A ty, mój wdzięczny synu, nie uznawszy lata. Na wiosnę mi się kryjesz w ziemię tego świata! Lecz idzie druga, gdzie cię Obaczę, moje dziecię. 6. PIEŚŃ ALBO TREN XXXIX OD LATA
Miłe lato po wdzięcznej następuje wiośnie. Ludziom nadzieja rośnie, Że tak długo a ckliwo czekana ich praca Z stokrotną lichwą wraca I choć pustki w stodole, Ale pełne zbóż pole.
Wydoiwszy okrzętna gospodyni krowy, Śle je po trybut nowy, A te się po zielonym rozszedszy ugorze, Drugie po zielonym borze, Które z nich kędy wolą, Tam trawę
Na wiosnę Bóg człowieka stworzyć raczył w raju, Obumarła jaskółka wylatuje w maju; A ty, mój wdzięczny synu, nie uznawszy lata. Na wiosnę mi się kryjesz w ziemię tego świata! Lecz idzie druga, gdzie cię Obaczę, moje dziecię. 6. PIEŚŃ ALBO TREN XXXIX OD LATA
Miłe lato po wdzięcznej następuje wiośnie. Ludziom nadzieja rośnie, Że tak długo a ckliwo czekana ich praca Z stokrotną lichwą wraca I choć pustki w stodole, Ale pełne zbóż pole.
Wydoiwszy okrzętna gospodyni krowy, Śle je po trybut nowy, A te się po zielonym rozszedszy ugorze, Drugie po zielonym borze, Które z nich kędy wolą, Tam trawę
Skrót tekstu: PotNabKuk_I
Strona: 523
Tytuł:
Pieśni nabożne ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
w tym Małżeństwie w prawdzie jest dosyć miłości, lecz nie dosyć uwagi. W tym czasie posłaliśmy mu kilka set czerwonych złotych, żeby swoim okolicznościam tym lepiej mógł wygodzić. Obiecaliśmy mu, tak prędko go nawiedzić, jakby sposobniejsze pogody, i moje okoliczności pozwoliły, ponieważem córkę powiła. Jechaliśmy w następującej wiośnie do Hagi. Zastaliśmy dobrane stadło z naszego Karlsona i jego żony, którzy siebie byli godni. Marianna była wcale nadzwyczajnej urody. Była białą, mającą parę wielkich modrych i miłosnych oczu, które, tak się zdało, że się wstydziły, iż miały być zdradliwym tłumaczem zbyt delikatnego serca. J choćby także insze części
w tym Małżeństwie w prawdzie iest dosyć miłośći, lecz nie dosyć uwagi. W tym czaśie posłaliśmy mu kilka set czerwonych złotych, żeby swoim okolicznośćiam tym lepiey mogł wygodzić. Obiecaliśmy mu, tak prętko go nawiedzić, iakby sposobnieysze pogody, i moie okolicznośći pozwoliły, ponieważem corkę powiła. Jechaliśmy w następuiącey wiośnie do Hagi. Zastaliśmy dobrane stadło z naszego Karlsona i iego żony, ktorzy śiebie byli godni. Maryanna była wcale nadzwyczayney urody. Była białą, maiącą parę wielkich modrych i miłosnych oczu, ktore, tak śię zdało, że śię wstydziły, iż miały bydź zdradliwym tłumaczem zbyt delikatnego serca. J choćby także insze częśći
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 45
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
swojej Marianny, a z nim smutek, bojaźń, wstyd, żal, i utrapiona serdeczność. Boleśnie było na to patrzać, jak się to dwoje ludzi jedno drugiemu stawiało. Religia kazała miłość małżeńską, w braterski, i siostrzeński odmienić afekt, a ich serce żądało przeciwnoróżności. Niewypowiedzianie się oboje kochali. Byli jeszcze w wiośnie swego małżeństwa; a mieli ten związek teraz bez odwłoki na zawsze rozerwać. W swoim życiu oboje się z sobą nigdy nie widzieli. J tak im podufałość nie była pomocą, która inaczej miłość miedzy pokrewnymi gasić zwykła. Własna ich natura dobru ich w tym się nie sprzeciwiała. Jakoż mogli co w sobie poczuwać, co
swoiey Maryanny, a z nim smutek, boiazń, wstyd, żal, i utrapiona serdeczność. Boleśnie było na to patrzać, iak śię to dwoie ludzi iedno drugiemu stawiało. Religia kazała miłość małżeńską, w braterski, i śiestrzeński odmienić afekt, a ich serce żądało przećiwnorożnośći. Niewypowiedzianie śię oboie kochali. Byli ieszcze w wiośnie swego małżeństwa; a mieli ten związek teraz bez odwłoki na zawsze rozerwać. W swoim żyćiu oboie śię z sobą nigdy nie widźieli. J tak im podufałośc nie była pomocą, ktora inaczey miłość miedzy pokrewnymi gaśić zwykła. Własna ich natura dobru ich w tym śię nie sprzeciwiała. Jakoż mogli co w sobie poczuwać, co
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 54
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
, i Marianna w samej rzeczy zasłużyła, żeby dla niej obóz i Dwór opuścić. Była jeszcze zupełnie piękną. Nieszczęście nie ujęło jej niż z pozwierzchownych powabów, a piękności jej umysłu jeszcze więcej przyczyniło. Przez naszę konwersacją stała się jeszcze miłości godniejszą. Miała dopiero ośmnasty albo dziewiętnasty rok, w zupełnej swego wieku znajdując się wiośnie. Dormund wiedział, jak się jej miał przymilić. Może, że w przyjacielu nieboszczyka, swego jeszcze kochała męża. Dość, pozyskał jej serce. Przyszła raz do mnie, i zaczęła z głosem wiele znaczącym. Mcia Pani, słusznaby rzecz była, żebyśmy ten zegarek Panu Dormundowi, który mi od mego przywiozł
, i Maryanna w samey rzeczy zasłużyła, żeby dla niey oboz i Dwor opuścić. Była ieszcze zupełnie piękną. Nieszczęście nie uięło iey niz z pozwierzchownych powabow, a piękności iey umysłu ieszcze więcey przyczyniło. Przez naszę konwersacyą stała śię ieszcze miłości godnieyszą. Miała dopiero ośmnasty albo dziewiętnasty rok, w zupełney swego wieku znayduiąc śię wiośnie. Dormund wiedział, iak śię iey miał przymilić. Może, że w przyiaćielu nieboszczyka, swego ieszcze kochała męża. Dość, pozyskał iey serce. Przyszła raz do mnie, i zaczęła z głosem wiele znaczącym. Mćia Pani, słusznaby rzecz była, żebyśmy ten zegarek Panu Dormundowi, ktory mi od mego przywiozł
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 63
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
W tenczas do źrzodła, i pierwszego łona, Ksantowa rzeka musi być wrócona. Ksancie płyń nazad, i wrócone wody, Bądźcie skądeście wyniknęły wprzody: Już to na sobie Parys, już przewiedzie, Ze OEnone, porzutką odjedzie. Ten dzień był na mnie snadź najnieszczęśliwszy, Ten mię kochanka mojego zbawiwszy; Po wiośnie , oraz po straconym lecie, Przyniósł mi srogą zimę przy walecie, Kiedy trzy razem przed tobą Boginie, Postawiły się w Frygijskiej krainie; Minerwa, Juno twego pragnąc sądu, I trzecia Wenus, skłonna do nierządu. Zdrętwiałam na to, i serce upadło, Skoroś mi takie powiędział widziadło, Dusza zaledwie została
W tenczas do źrzodłá, y pierwszego łoná, Xántowá rzeká muśi bydź wrocona. Xánćie płyń názad, y wrocone wody, Bądźćie zkądeśćie wyniknęły wprzody: Iuż to ná sobie Párys, iuż przewiedźie, Ze OEnone, porzutką odiedźie. Ten dźień był ná mnie snadź naynieszczęśliwszy, Ten mię kochánka moiego zbáwiwszy; Po wiośnie , oraz po stráconym lećie, Przyniosł mi srogą źimę przy walećie, Kiedy trzy rázem przed tobą Boginie, Postáwiły się w Frygiyskiey kráinie; Minerwá, Iuno twego prágnąc sądu, Y trzećia Wenus, skłonna do nierządu. Zdrętwiáłám ná to, y serce upádło, Skoroś mi tákie powiędźiał widźiádło, Duszá zaledwie zostáłá
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 57
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
ROZDZIAŁ I. O Niewieście.
Córko przyjemna miłości, słuchaj z pilnością nauk roztropności, a pra-
widła prawdy niech się głęboko wkorżenią w serce twoje.
A tak wdzięki rozumu twego przydadzą więcej krasy do ozdoby twej postawy, i cera twoja do roży podobna zatrzyma zawsze swój wdzięk, gdy nawet pierwsza jej piękność spełznie.
W wiośnie młodości twojej, w poranku dni twoich, gdy oczy mężczyzn przyjemnie się nad tobą zastanawiać będą i gdy natura tłumaczem onych języka będzie, strzeż się ich mowy obłudnej, pilnuj serca swego dobrze, i nie pozwalaj ucha poduszczającym ich namowom.
Pomnij na to, żeś jest rozumną towarzyszką męża, nie zaś niewolnicą jego namiętności
ROZDZIAŁ I. O Niewieście.
Corko przyiemna miłości, słuchay z pilnością nauk rostropności, á pra-
widła prawdy niech się głęboko wkorżenią w serce twoie.
A tak wdzięki rozumu twego przydadzą więcey krasy do ozdoby twey postawy, y cera twoia do roży podobna zatrzyma zawsze swoy wdzięk, gdy nawet pierwsza iey piękność spełznie.
W wiośnie młodości twoiey, w poranku dni twoich, gdy oczy mężczyzn przyiemnie się nad tobą zastanawiać będą y gdy natura tłumaczem onych ięzyka będzie, strzeż się ich mowy obłudney, pilnuy serca swego dobrze, y nie pozwalay ucha poduszczaiącym ich namowom.
Pomniy na to, żeś iest rozumną towarzyszką męża, nie zaś niewolnicą iego namiętności
Skrót tekstu: ChesMinFilozof
Strona: 31
Tytuł:
Filozof indyjski
Autor:
Philip Dormer Stanhope Chesterfield
Tłumacz:
Józef Epifani Minasowicz
Drukarnia:
Drukarnia Mitzlerowska
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1767
Data wydania (nie wcześniej niż):
1767
Data wydania (nie później niż):
1767
dowierza, Gardzi radą, śnieg sobie ściele, miasto pierza; Kto się, nie znając prawa, rad bawi w ratuszu, O lada co pieniając, nie dziw, że do uszu, Co gorsza z urąganiem nieprzyjaciół, brodzi: Często, co miało pomóc, barzo mu zaszkodzi. Może wróbel na drugiej poprawić się wiośnie; Straciwszy substancyją, rzadki kto porośnie. 17 (D). ZAKONNIK
„Już i świata, i jego marnych zabaw syty, Bied przy tym i ustawnej po drogach włokity, Część przy dworach, z marsowym część włócząc się płatkiem Przez lat trzydzieści, chciałem żywota ostatkiem Błagać Boga za grzechy w klasztornym zakonie.
dowierza, Gardzi radą, śnieg sobie ściele, miasto pierza; Kto się, nie znając prawa, rad bawi w ratuszu, O leda co pieniając, nie dziw, że do uszu, Co gorsza z urąganiem nieprzyjaciół, brodzi: Często, co miało pomóc, barzo mu zaszkodzi. Może wróbel na drugiej poprawić się wiośnie; Straciwszy substancyją, rzadki kto porośnie. 17 (D). ZAKONNIK
„Już i świata, i jego marnych zabaw syty, Bied przy tym i ustawnej po drogach włokity, Część przy dworach, z marsowym część włócząc się płatkiem Przez lat trzydzieści, chciałem żywota ostatkiem Błagać Boga za grzechy w klasztornym zakonie.
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 240
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
.
Królowi o niczyjej zdradzie nie chciej być pierwszym powiadaczem, oprócz żebyś rzecz za pewne wiedział, a żeby też to od ciebie wdzięcznie przyjęto było; inaczej głową grasz. Nowiny jeśli jakie wiesz nie powiadaj, aby drugi usłyszawszy ciebie nie rozsławił.
Przynoś śpiewając, mój słowiku, głośnie, Nowinę dobrą nam o pięknej wiośnie. A brudni krucy i puhacze sprosne Niech na nowiny zostaną żałosne. POWIEŚĆ IX.
Każdemu człowiekowi swój rozum się podoba i każdemu też dziecię własne piękne się widzi, Raz słyszałem Żyda z Turczynem o wierze się zgadawszy i pewnemi słowy z Alkoranu dowodząc mówiących.
Turczyn rzeki: — „Jeśliby te moje księgi nie
.
Królowi o niczyjéj zdradzie nie chciéj być pierwszym powiadaczem, oprócz żebyś rzecz za pewne wiedział, a żeby też to od ciebie wdzięcznie przyjęto było; inaczéj głową grasz. Nowiny jeśli jakie wiesz nie powiadaj, aby drugi usłyszawszy ciebie nie rozsławił.
Przynoś śpiewając, mój słowiku, głośnie, Nowinę dobrą nam o pięknéj wiośnie. A brudni krucy i puhacze sprosne Niech na nowiny zostaną żałosne. POWIEŚĆ IX.
Kożdemu człowiekowi swój rozum się podoba i kożdemu też dziecię własne piękne się widzi, Raz słyszałem Żyda z Turczynem o wierze się zgadawszy i pewnemi słowy z Alkoranu dowodząc mówiących.
Turczyn rzeki: — „Jeśliby te moje księgi nie
Skrót tekstu: SaadiOtwSGul
Strona: 238
Tytuł:
Giulistan to jest ogród różany
Autor:
Saadi
Tłumacz:
Samuel Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1610 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
I. Janicki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Świdzińscy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1879