rumieni/ skromność maluje/ A wstyd cnocie Ochmistrzuje. W Kościele jest nabożną/ w domu dozroną Nie chełpliwą nieuporną Gospodynią Czeladzi/ a dziatkom Matką/ Tę mam grzeczną/ tę mam gładką. Lirycorum Polskich Pieśń XVIII. FLISS Do I. M. P. MARCINA DEMBICKIEGO CHORĄZEGO SandomierSKIEGO.
HElasz od lądu/ nie żałując wiosła/ Zećby Komiega jak najśpieszniej poszla. Póki donośna woda w prędkim biegu/ Trzyma się brzegu. Palisz ofiary Eolowi mnogie. Żeby na wodzy wiatry trzymał srogie. Jakbyś niewiedział/ kto się z wodą braci/ Rzadko nie straci. Księgi Trzecie.
Ciasna po ziemi/ droga ludzkiej chuci/ Wnet się na
rumieni/ skromność máluie/ A wstyd cnoćie Ochmistrzuie. W Kośćiele iest nabożną/ w domu dozroną Nie chełpliwą nieuporną Gospodynią Czeládzi/ á dźiatkom Mátką/ Tę mam grzeczną/ tę mam głádką. Lyricorum Polskich PIESN XVIII. FLISS Do I. M. P. MARCINA DEMBICKIEGO CHORĄZEGO SENDOMIRSKIEGO.
HElasz od lądu/ nie záłuiąc wiosłá/ Zećby Komiegá iak nayśpieszniey poszlá. Poko donośna wodá w prędkim biegu/ Trzyma się brzegu. Palisz ofiáry Eolowi mnogie. Zeby ná wodzy wiátry trzymał srogie. Iákbyś niewiedźiał/ kto się z wodą bráći/ Rzadko nie straći. Kśięgi Trzećie.
Ciásna po źiemi/ drogá ludzkiey chući/ Wnet się ná
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 170
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
pożegnanie. Na wojnę jadącego swego Protesila Jako Laodameja strapiona prosiła, Przez wszytkie ścisłe spolnej miłości zadatki, Żeby nie osierocił i dzieci i matki, Żeby i okręt jego nie był pierwszy w biegu I on ostatni stawał na przeciwnym brzegu. Ale cóż to pomogło, tak go chciwość niosła Sławy, że przed wszytkimi zażył swego wiosła I wypadł pierwszy na ląd, kędy swą ochotą Ubogą żonę wieczną zostawił sierotą. Toż się mnie właśnie stało, o tożem płakała, Gdym się z połową dusze mojej rozstawała. Że będąc sławy pilen i z pierwszej młodości Kawalerskiej czyniwszy dosyć powinności Teraz gdy ma dla kogo, żeby się szanował, Co lubo
pożegnanie. Na wojnę jadącego swego Protesila Jako Laodameia strapiona prosiła, Przez wszytkie ścisłe spolnej miłości zadatki, Żeby nie osierocił i dzieci i matki, Żeby i okręt jego nie był pierwszy w biegu I on ostatni stawał na przeciwnym brzegu. Ale coż to pomogło, tak go chciwość niosła Sławy, że przed wszytkimi zażył swego wiosła I wypadł pierwszy na ląd, kędy swą ochotą Ubogą żonę wieczną zostawił sierotą. Toż się mnie właśnie stało, o tożem płakała, Gdym się z połową dusze mojej rozstawała. Że będąc sławy pilen i z pierwszej młodości Kawalerskiej czyniwszy dosyć powinności Teraz gdy ma dla kogo, żeby się szanował, Co lubo
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 508
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
płaczem pomieszany? Gdzież to wziąć szybkie skrzydła sokoła lotnego, Bym dziś za ich pomocą witał pana mego. Gdzież wziąć bieg jednorożca, żebym niewściągnionym Pędem bieżąc zawitał krajom ulubionym. Gdzieżby mi takiej nawy życzyła fortuna, W jakiej kiedyś złotego Jazon doszedł runa,
Pewniebym wszytkie rzeki bez żaglu i wiosła Snadnie przebyć mógł, boby nawę miłość niosła. I choćbym tam był, kędy rane wstają zorze, Lub gdzie szumi na Północ lodowate morze, Lub gdzie ku antypodom Febus ustępuje. Lub gdzie słońce swym ogniem murzyny farbuje, Przecię twoje przymioty i wdzięki kochane, Wyryte na mym sercu będą wspominane. Kto sam
płaczem pomieszany? Gdzież to wziąć szybkie skrzydła sokoła lotnego, Bym dziś za ich pomocą witał pana mego. Gdzież wziąć bieg jednorożca, żebym niewściągnionym Pędem bieżąc zawitał krajom ulubionym. Gdzieżby mi takiej nawy życzyła fortuna, W jakiej kiedyś złotego Jazon doszedł runa,
Pewniebym wszytkie rzeki bez żaglu i wiosła Snadnie przebyć mogł, boby nawę miłość niosła. I choćbym tam był, kędy rane wstają zorze, Lub gdzie szumi na połnoc lodowate morze, Lub gdzie ku antypodom Febus ustępuje. Lub gdzie słońce swym ogniem murzyny farbuje, Przecię twoje przymioty i wdzięki kochane, Wyryte na mym sercu będą wspominane. Kto sam
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 227
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
pogody Pewne obiecowało, Rynald szedł do wody. Skoro wsiadł w łódź, żeglarze powrozy zbierali I od brzegów ją w drogę wiosły odpychali. Tak jachali, aż byli tam, gdzie z niewściągnionem Pławem swem piękny Tamis ginie w morzu słonem, Skąd potem łódź przez wielki ustęp morski poszła Do Londru, używając i żaglu i wiosła.
XXVII.
I cesarz i król Otton, który w oblężeniu Beł z cesarzem w Paryżu, dał na odprawieniu Do książęcia z Waliej pisma wyrażone Rynaldowi i znaki przedtem umówione, Aby się pilnie starał i tak o tem radził, Jakoby co nawiętsze do portów sprowadził Wojsko i do Kales je w armacie przeprawił, A stamtąd
pogody Pewne obiecowało, Rynald szedł do wody. Skoro wsiadł w łódź, żeglarze powrozy zbierali I od brzegów ją w drogę wiosły odpychali. Tak jachali, aż byli tam, gdzie z niewściągnionem Pławem swem piękny Tamis ginie w morzu słonem, Skąd potem łódź przez wielki ustęp morski poszła Do Londru, używając i żaglu i wiosła.
XXVII.
I cesarz i król Otton, który w oblężeniu Beł z cesarzem w Paryżu, dał na odprawieniu Do książęcia z Waliej pisma wyrażone Rynaldowi i znaki przedtem umówione, Aby się pilnie starał i tak o tem radził, Jakoby co nawiętsze do portów sprowadził Wojsko i do Kales je w armacie przeprawił, A stamtąd
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 154
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
.
XLIII.
Nim się to ogłosiło, nim się to odkryło, Wziąwszy z sobą, co więcej stało, mniej ważyło, Spuścił się mój towarzysz po powrozie z góry Z okna na fustę, która czekała pod mury, W której beł ze Flandrii brat jego przyjechał I nas oczekiwając, pod pałac podjechał; Wtemeśmy wiosła wodzie, a żagle wiatrowi Dali i jako Bóg chciał, ujechali zdrowi.
XLIV.
Nie wiem, czy beł król barziej żalem przerażony Po swem synu, czy barziej gniewem zapalony Przeciwko mnie, kiedy tam drugiego dnia potem Przyjechawszy po bitwie, dowiedział się o tem; Wracał się triumfując z zwycięstwa swojego I z książęcia,
.
XLIII.
Nim się to ogłosiło, nim się to odkryło, Wziąwszy z sobą, co więcej stało, mniej ważyło, Spuścił się mój towarzysz po powrozie z góry Z okna na fustę, która czekała pod mury, W której beł ze Flandriej brat jego przyjechał I nas oczekiwając, pod pałac podjechał; Wtemeśmy wiosła wodzie, a żagle wiatrowi Dali i jako Bóg chciał, ujechali zdrowi.
XLIV.
Nie wiem, czy beł król barziej żalem przerażony Po swem synu, czy barziej gniewem zapalony Przeciwko mnie, kiedy tam drugiego dnia potem Przyjechawszy po bitwie, dowiedział się o tem; Wracał się tryumfując z zwycięstwa swojego I z książęcia,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 182
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
czynienie oku, oko temu obojgu przytomne bywały.
Jacek: O szczęśliwości czasów! Czemużeś dzieciom naszym ustąpiła? Z których tylko póty pociechy kawałek mamy, póki aplikacji nie mają.
Wincenty: Tak jest, a nie inaczej. Dać syna albo córkę tymi czasy do dworu, jest jednoż, co i wypchnąć bez wiosła na morze, kędy szumców, wichrów, bałwanów niebezpiecznych bez miary. Pan wartogłów, lunatyk i fantastyk pohany, pani pijaczka, w słowach i czynieniu wszeteczna, w humorze hipokondryczka, jako Scylla i Charybdys, pewny szwank i zguba młodzieży bywają, która jako przedtem słodkim szczęśliwości śladem brała cnót i doskonałości naukę, tak teraźniejszym
czynienie oku, oko temu obojgu przytomne bywały.
Jacek: O szczęśliwości czasów! Czemużeś dzieciom naszym ustąpiła? Z których tylko póty pociechy kawałek mamy, póki aplikacyi nie mają.
Wincenty: Tak jest, a nie inaczej. Dać syna albo córkę tymi czasy do dworu, jest jednoż, co i wypchnąć bez wiosła na morze, kędy szumców, wichrów, bałwanów niebezpiecznych bez miary. Pan wartogłów, lunatyk i fantastyk pohany, pani pijaczka, w słowach i czynieniu wszeteczna, w humorze hipokondryczka, jako Scylla i Charybdys, pewny szwank i zguba młodzieży bywają, która jako przedtem słodkim szczęśliwości śladem brała cnót i doskonałości naukę, tak teraźniejszym
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 277
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
rząd Okrętu, Bierze się i za rządy Państwa, ug. Clavus Imperyj Antenne są drzewa poprzeczne: u Maszat drzewo, do którego przywiązują Vela, alias Zigle Remi Wiosła vulgo pojazdy: u Wiosłów końce dolne, zowią się Funsae, że tundant aquas; Rudentes Liny Ad remos,ad Contos TERMINY MYŚLISTWU SŁUZĄCE
do wiosła nu jeno wołają Flifi: Novigare, Navem ventis comittere, remigâre: Płynąc Velificare, vela pandere, rozpuścić żagle: Navem solvere, Portu exire, Ruszyć się, odbić od brzegu. Navem appellere oris allabi Przybić do portu: Propelle Szybuj: Dirige dextrorsum, Styruj ku bakortu: Dirige sinistrorsum: Styruj ku Szymbortu:
rząd Okrętu, Bierze się y za rządy Państwa, vg. Clavus Imperii Antennae są drzewa poprzećzne: u Maszát drzewo, do ktorego przywiązuią Vela, alias Zigle Remi Wiosła vulgò poiazdy: u Wiosłow końce dolne, zowią się Funsae, że tundant aquas; Rudentes Liny Ad remos,ad Contos TERMINY MYSLISTWU SŁUZĄCE
do wiosła nu ieno wołaią Flifi: Novigare, Navem ventis comittere, remigâre: Płynąc Velificare, vela pandere, rospuścić żagle: Navem solvere, Portu exire, Ruszyć się, odbić od brzegu. Navem appellere oris allabi Przybić do portu: Propelle Szybuy: Dirige dextrorsum, Styruy ku bakortu: Dirige sinistrorsum: Styruy ku Szymbortu:
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 80
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
, w który Rzymianie Starożytni oraz z psem, kogutem, wężem, małpą, Męczennika, lub. winowajcę zaszywszy. w wodę rzucili.
Ośma species, Krzyż albo szubienica. Dziewiąta species Miecz. Dziesiąta specios Ogień Jedenasta species w Morzu, w wodzie utopić. Dwunasta species mąk, w łódź dziurawą wszadziwszy, puścić bez wiosła, żaglów: jak Świętych Maksyma, Martę, Magdalenę na Morze puszczono, ale ich sterujące Niebo z judzkiej Ziemi do Francuskiej zaprowadziło. Trzynasta species okrucieństwa, wrzucić nago między Lwy, Tygrysy, Lamparty na pożarcie: co się na Amsiteatrach Rzymskich najczęściej praktykowało z ukontentowaniem Spektatora, Se- O Wierze Katolickiej
natûs Papuliq; Romani.
, w ktory Rzymianie Starożytni oraz z psem, kogutem, wężem, małpą, Męczennika, lub. winowaycę zászywszy. w wodę rzucili.
Osma species, Krzyż albo szubienica. Dziewiąta species Miecz. Dziesiąta specios Ogień Iedenasta species w Morzu, w wodzie utopić. Dwunasta species mąk, w łodź dziurawą wszadziwszy, puścić bez wiosła, żaglow: iak Swiętych Maxyma, Martę, Magdalenę na Morze puszczono, ale ich steruiące Niebo z judzkiey Ziemi do Francuskiey zaprowadziło. Trzynasta species okrucieństwa, wrzucić nago między Lwy, Tygrysy, Lamparty na pożarcie: co się na Amsiteatrach Rzymskich nayczęściey praktykowało z ukontentowaniem Spektatora, Se- O Wierze Katolickiey
natûs Papuliq; Romani.
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 1012
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
dźwigający z napisem: Nil obstat virtuti. Pochwała stąd być może odważnego.
JUDASZ zdrajca zawieszony cum Epigraphe: Vocem perdit, dum Verbum perdidit. (subintellige AEternum , tojest Syna Boskiego.)
MATEUSZ Święty z Celnika z napisem: Terris dominatur et Astris. Chwaląc Monarchę pobożnego, tego Lemma zażyj.
SERCE na łódce bez wiosła po morzu pływające z napisem: Quo verterit aura, paratum. Strofuje te Symbolum letkich i niestatecznych ludzi
PTAK z klatki aktu uciekający, namalowany z napisem: Liber, sed male securus. Na tych, którzy przez wykręta uchodzą karania do czasu. Inny takiemuż Ptakowi napisał Lemma: E carcere ad AEthera. Tak umierają
dźwigaiący z napisem: Nil obstat virtuti. Pochwała ztąd bydź może odważnego.
IUDASZ zdrayca zawieszony cum Epigraphe: Vocem perdit, dum Verbum perdidit. (subintellige AEternum , toiest Syná Boskiego.)
MATEUSZ Swięty z Celnika z napisem: Terris dominatur et Astris. Chwáląc Monarchę pobożnego, tego Lemma zażyi.
SERCE na łodce bez wiosłá po morzu pływaiące z nápisem: Quo verterit aura, paratum. Strofuie te Symbolum letkich y niestatecznych ludzi
PTAK z klatki actu uciekaiący, namalowany z nápisem: Liber, sed male securus. Na tych, ktorzy przez wykręta uchodzą kárania do czasu. Inny takiemuż Ptakowi napisał Lemma: E carcere ad AEthera. Tak umieráią
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 1118
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
sprawy mojej, jakobym na czółnie dobrym płynął jakimsi kanałem szerokim i głębokim, wodą barzo bystrą i jakobym miał dwa wiosła pod pachami. Jedne piękne, wiszniowym kolorem, jak smyczki hebanowe bywają, a drugie wiosło dębowe, białe, nowe. Wtem jakoby mi coś obydwa wiosła spod pach wyrwało i już bez żadnego wiosła płynąłem. Potem niby nadpłynęła laska marszałkowska, ale barzo mizerna i pokrzywiona, cienka, sękowata, sosnowa, którą laskę wziąwszy, zacząłem nią,jak wiosłem robić i przybiłem się pod brzeg, który był wysoki i palisadą ostawiony. Tymczasem ów mój czółen nowy i dobry zrobił się starym i barzo ciekącym,
sprawy mojej, jakobym na czółnie dobrym płynął jakimsi kanałem szerokim i głębokim, wodą barzo bystrą i jakobym miał dwa wiosła pod pachami. Jedne piękne, wiszniowym kolorem, jak smyczki hebanowe bywają, a drugie wiosło dębowe, białe, nowe. Wtem jakoby mi coś obydwa wiosła spod pach wyrwało i już bez żadnego wiosła płynąłem. Potem niby nadpłynęła laska marszałkowska, ale barzo mizerna i pokrzywiona, cienka, sękowata, sosnowa, którą laskę wziąwszy, zacząłem nią,jak wiosłem robić i przybiłem się pod brzeg, który był wysoki i palisadą ostawiony. Tymczasem ów mój czółen nowy i dobry zrobił się starym i barzo ciekącym,
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 577
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986