I WOJCIECHA PATRONÓW POLSKICH, BISKUPÓW I MĘCZENNIKÓW.
5. NA Święto Świętego WojĆIECHA, i Święto Świętego STANISŁAWA, dzisiejsza się Święta Ewangelia o dobrym Pasterzu czyta. 6. Czemu też to wprzód bywa, Święto Świętego WojĆIECHA, toż dopiero Święto Świętego STANISŁAWA? Prostacy będą mówili, bo Święty WOJCIECH przychodzi do nas z-wiosłem, i żeby woda nie upłynęła, pośpiesza się. Prosty to jest, bajeczny wywód. Polityka będzie mówiła: Pierwsze miejsce między Świętami, ma Święto Świętego Wojciecha, bo Wojciech Primas, Arcybiskup, i tak dajemu pierwsze miejsce Święty Stanisław, tylko Biskup. Uczciesz się wszyscy, Primasa szanować, którego szanuje i Biskup Stanisław
I WOYCIECHA PATRONOW POLSKICH, BISKVPOW I MĘCZENNIKOW.
5. NA Swięto Swiętego WOYĆIECHA, i Swięto Swiętego STANISŁAWA, dźisieysza się Swięta Ewangelyia o dobrym Pasterzu czyta. 6. Czemu też to wprzod bywa, Swięto Swiętego WOYĆIECHA, toż dopiero Swięto Swiętego STANISŁAWA? Prostacy będą mowili, bo Święty WOYCIECH przychodźi do nas z-wiosłem, i żeby wodá nie vpłynęłá, pośpiesza się. Prosty to iest, baieczny wywod. Polityká będźie mowiłá: Pierwsze mieysce między Swiętámi, ma Swięto Swiętego Woyćiecha, bo Woyćiech Primas, Arcibiskup, i ták dáiemu pierwsze mieysce Swięty Stánisław, tylko Biskup. Uczćiesz się wszyscy, Primasa szánowáć, ktorego szánuie i Biskup Stánisław
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 58
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
zostawiony/ Wierzch jego jednak wyższe wody okrywają/ A na głębiej i wieże widać się nie dają. Już i Morze/ i ziemia/ różności nie miały/ Bowiem się wszytkie miejsca Morzem udzielały/ A u Morza nie było brzegu: Ten uchodzi Na pagórek/ a drugi w krzywonosej łodzi Tam jeździ/ i pogania onę wiosłem długiem/ Kędy niedawnych czasów rolą orał pługiem: On nad wierzchy zbóż i wsi zatopionych pływa/ K Ten na wielkim Ilmowym drzewie ryb zdobywa. Kotwie (tak szczęście chciało) po łąkach miotano/ Po winnicach krzywymi Okręty stawano; A gdzie subtelne kozki trawą się pasały/ Tam potym Morskie sprosne cielce się składały. Dziwują
zostáwiony/ Wierzch iego iednák wyższe wody okrywáią/ A ná głębiey y wieże widáć się nie dáią. Iuż y Morze/ y źiemiá/ rożnośći nie miáły/ Bowiem się wszytkie mieyscá Morzem vdźieláły/ A v Morzá nie było brzegu: Ten vchodźi Ná págorek/ á drugi w krzywonosey łodźi Tám ieźdźi/ y pogania onę wiosłem długiem/ Kędy niedawnych czásow rolą orał pługiem: On nád wierzchy zboż y wśi zátopionych pływa/ K Ten ná wielkim Ilmowym drzewie ryb zdobywa. Kotwie (ták szczęśćie chćiáło) po łąkách miotano/ Po winnicách krzywymi Okręty stáwano; A gdźie subtelne kozki trawą się pasáły/ Tám potym Morskie sprosne ćielce się skłádáły. Dźiwuią
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 19
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
tedy, gdym smętna, śpiewać mi każecie i że mię uweselą strony, rozumiecie? Ni bym stąd w mych frasunkach nieco folgi miała albo myśl zanurzoną w troskach przerywała. Cóż mi tedy pomogą pilne wasze rady? Nie uleczą smutnego serca i przykłady. Powiadacie, że żeglarz śpiewa zmordowany, gdy na morzu rozpędza wiosłem ciche piany; i pasterze, gdy trzody po łąkach zganiają, samym tylko śpiewaniem długi czas skracają. Błędy, niewczas swym głosem za nic pielgrzym waży, szylwach śpiewa, by nie czuł swej pracy na straży. Co czyni żołnierz, żeglarz, pielgrzym i pasterze, nie chcę ja tego ganić, lecz jeszcze w tej
tedy, gdym smętna, śpiewać mi każecie i że mię uweselą strony, rozumiecie? Ni bym stąd w mych frasunkach nieco folgi miała albo myśl zanurzoną w troskach przerywała. Cóż mi tedy pomogą pilne wasze rady? Nie uleczą smutnego serca i przykłady. Powiadacie, że żeglarz śpiewa zmordowany, gdy na morzu rozpędza wiosłem ciche piany; i pasterze, gdy trzody po łąkach zganiają, samym tylko śpiewaniem długi czas skracają. Błędy, niewczas swym głosem za nic pielgrzym waży, szylwach śpiewa, by nie czuł swej pracy na straży. Co czyni żołnierz, żeglarz, pielgrzym i pasterze, nie chcę ja tego ganić, lecz jeszcze w tej
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 122
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
już będą bały tak panny, jak panie. I jest czego, bo właśnie jakby żyć nie chciała, Która by potem z tobą czwarty raz ślub brała. Folguj więc trzeciej, radzę, bo jak byś ją stracił, Wiecznym byś już lenistwem tej straty przypłacił. DO ZOSIE
Żeglarz, gdy w morzu płaskim wiosłem brodzi, Podniósłszy żagle nakieruje łodzi, Gdzie chce przypłynąć; któremu gdy w biegu Przeciwne wiatry nie dadzą do brzegu, Kotwice rzuca w morski grunt a stoi Czekając, aż się wicher uspokoi. A jeśli większa fala następuje, I maszt ucina, a gdy go zdejmuje Strach w nawałnościach, rzuca i towary Dla bezpieczeństwa Neptunowi
już będą bały tak panny, jak panie. I jest czego, bo właśnie jakby żyć nie chciała, Która by potem z tobą czwarty raz ślub brała. Folguj więc trzeciej, radzę, bo jak byś ją stracił, Wiecznym byś już lenistwem tej straty przypłacił. DO ZOSIE
Żeglarz, gdy w morzu płaskim wiosłem brodzi, Podniósłszy żagle nakieruje łodzi, Gdzie chce przypłynąć; któremu gdy w biegu Przeciwne wiatry nie dadzą do brzegu, Kotwice rzuca w morski grunt a stoi Czekając, aż się wicher uspokoi. A jeśli większa fala następuje, I maszt ucina, a gdy go zdejmuje Strach w nawałnościach, rzuca i towary Dla bezpieczeństwa Neptunowi
Skrót tekstu: MorszHSumBar_I
Strona: 273
Tytuł:
Sumariusz
Autor:
Hieronim Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
ty Co masz za korzyść z zdrowia mego straty? Pławisz mię, pławisz w niestałej powodzi, Serce me trapisz, a strach — kto nagrodzi? Płynę ja przecię, lub tam odwieźć duszę, Gdzie ciało ciągnie, choćbym nierad, muszę. Chcąc swej, podniósszy żagle, uprzejmości Dopłynąć skutkiem portu twej miłości, Wiosłem prace swej, gdy się rozigrały U portu swego, rozcinałem wały. Szum popędliwej niewdzięczności twojej Nie chce do brzegu dać galerze mojej. Kotwicę-m rzucił statecznej nadzieje, Przecię w niestałym łódź się gruncie chwieje. Maszt cierpliwości mej się padać musi, Jak go twej srogość niewdzięczności dusi. Serce twe kamień, samaś własna
ty Co masz za korzyść z zdrowia mego straty? Pławisz mię, pławisz w niestałej powodzi, Serce me trapisz, a strach — kto nagrodzi? Płynę ja przecię, lub tam odwieźć duszę, Gdzie ciało ciągnie, choćbym nierad, muszę. Chcąc swej, podniósszy żagle, uprzejmości Dopłynąć skutkiem portu twej miłości, Wiosłem prace swej, gdy się rozigrały U portu swego, rozcinałem wały. Szum popędliwej niewdzięczności twojej Nie chce do brzegu dać galerze mojej. Kotwicę-m rzucił statecznej nadzieje, Przecię w niestałym łódź się gruncie chwieje. Maszt cierpliwości mej się padać musi, Jak go twej srogość niewdzięczności dusi. Serce twe kamień, samaś własna
Skrót tekstu: MorszHSumBar_I
Strona: 274
Tytuł:
Sumariusz
Autor:
Hieronim Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
/ jest pewny Dom/ gdzie już gotowych wioseł/ na 80. Galei leży/ a jeszcze co dzień do nich przyrabiają. Znowu dalej/ drugi Dom/ gdzie 400. i kilka wioseł/ do Galei zrobionych leży/ które już bywały w potrzebie/ taki wielkości/ że 8. albo 9. osób/ jednym wiosłem robić muszą. W pomienionym mieszkaniu/ także panowie do rady/ przez długi czas zasiadali/ a to względem Pałacu/ który był Piorun spalił. Znajduje się dobrych Galei/ którym nic więcej niedostaje/ tylko co na nie Działa pokłaść/ a na Morze spuścić/ nad 300. zaś 259. inszych które co dzień
/ iest pewny Dom/ gdźie iuż gotowych wioseł/ ná 80. Gálei leży/ á iescze co dźień do nich przyrabiáią. Znowu dáley/ drugi Dom/ gdźie 400. y kilká wioseł/ do Gálei zrobionych leży/ ktore iuż bywały w potrzebie/ táki wielkośći/ że 8. álbo 9. osob/ iednym wiosłem robić muszą. W pomienionym mieszkániu/ tákże pánowie do rády/ przez długi czás záśiádáli/ á to względem Páłácu/ ktory był Piorun spalił. Znayduie się dobrych Gálei/ ktorym nic więcey niedostaie/ tylko co ná nie Dźiáłá pokłáść/ á ná Morze spuśćić/ nád 300. záś 259. inszych ktore co dźień
Skrót tekstu: DelicWłos
Strona: 9
Tytuł:
Delicje ziemie włoskiej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1665
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1665
kolorem, jak smyczki hebanowe bywają, a drugie wiosło dębowe, białe, nowe. Wtem jakoby mi coś obydwa wiosła spod pach wyrwało i już bez żadnego wiosła płynąłem. Potem niby nadpłynęła laska marszałkowska, ale barzo mizerna i pokrzywiona, cienka, sękowata, sosnowa, którą laskę wziąwszy, zacząłem nią,jak wiosłem robić i przybiłem się pod brzeg, który był wysoki i palisadą ostawiony. Tymczasem ów mój czółen nowy i dobry zrobił się starym i barzo ciekącym, tak dalece, że tonąć zaczął. Widzę, że jestem w niebezpieczeństwie, aż trzymając się owej palisady i pzółen popychając braniem się palisad, trafiłem na palisadę oplecioną
kolorem, jak smyczki hebanowe bywają, a drugie wiosło dębowe, białe, nowe. Wtem jakoby mi coś obydwa wiosła spod pach wyrwało i już bez żadnego wiosła płynąłem. Potem niby nadpłynęła laska marszałkowska, ale barzo mizerna i pokrzywiona, cienka, sękowata, sosnowa, którą laskę wziąwszy, zacząłem nią,jak wiosłem robić i przybiłem się pod brzeg, który był wysoki i palisadą ostawiony. Tymczasem ów mój czółen nowy i dobry zrobił się starym i barzo ciekącym, tak dalece, że tonąć zaczął. Widzę, że jestem w niebezpieczeństwie, aż trzymając się owej palisady i pzółen popychając braniem się palisad, trafiłem na palisadę oplecioną
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 577
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
to na Ośle, to na żółwiu, to łodkami płyną; a ztych jeden na krzyż wsiadłszy, tych wszystkich wyprzedza, chwyta koronę, z inskrypcją: Omnes quidem currunt, unus autem accipit bravium 1: Cor. 9. v. 24.
Wszyscy biegą, żółwiem, osłem, Ten jeleniem, koniem, wiosłem. A jeden z nich ubiegł wieniec, Na krzyż usiadłszy cny młodzieniec:
Koło tego Symbolum Geniusz trąbi, u trąby zawieszony mając kartelusz, z kalim Pismem: Dies aeternos in mente habui Psal 76. AEonum certamen certavi etc reposita est mihi corona etc 2. Timoth: 4. aeternis inbiánti omnia sunt fastidio S.
to na Osle, to na żołwiu, to łodkami płyną; a ztych ieden na krzyż wsiadłszy, tych wszystkich wyprzedza, chwyta koronę, z inskrypcyą: Omnes quidem currunt, unus autem accipit bravium 1: Cor. 9. v. 24.
Wszyscy biegą, żołwiem, osłem, Ten ieleniem, koniem, wiosłem. A ieden z nich ubiegł wieniec, Na krzyż usiadłszy cny młodzieniec:
Koło tego Symbolum Geniusz trąbi, u trąby zawieszony maiąc kartelusz, z kalim Pismem: Dies aeternos in mente habui Psal 76. AEonum certamen certavi etc reposita est mihi corona etc 2. Timoth: 4. aeternis inbiánti omnia sunt fastidio S.
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 535
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
prawdę mam rzec o mym dość surowem Utrapieniu/ i nędzy/ jednym zamknę słowem: Wszytkych darów niebieskich/ które miałem sobie Dane od Boga mego ku ciała ozdobie/ I duszy przy stworzeniu/ poniosłem utatę; Bo tę/ którąm wziął na chrzcie/ utraciłem szatę/ Po morżu występków mych pędząc hardej wiosłem Dumy łódź życia/ mówię/ utratę poniosłem O syrty kary Bożej którą zasłużyłem/ I wszytkie/ jako duszy/ tak ciała/ zgubiłem Ozdoby/ i przymioty/ którem od natury Autora miał nad insze dane kreatury/
Lecz jeszcze nie tu koniec mojej niewdzięczności Darów mych/ którem dane miał do mej godności;
prawdę mam rzec o mym dość surowem Vtrápieniu/ y nędzy/ iednym zamknę słowem: Wszytkych dárow niebieskich/ ktore miáłem sobie Dáne od Boga mego ku ćiáła ozdobie/ Y duszy przy stworzeniu/ poniosłem utátę; Bo tę/ ktorąm wźiął ná chrzćie/ utraćiłem szátę/ Po morżu występkow mych pędząc hárdey wiosłem Dumy łodź żyćia/ mowię/ utrátę poniosłem O syrty káry Bożey ktorą zasłużyłem/ Y wszytkie/ iáko duszy/ ták ćiáłá/ zgubiłem Ozdoby/ y przymioty/ ktorem od nátury Authorá miáł nad insze dane kreatury/
Lecż ieszcże nie tu koniec moiey niewdźięcżnośći Dárow mych/ ktorem dáne miał do mey godnośći;
Skrót tekstu: BesKuligHer
Strona: 22
Tytuł:
Heraklit chrześcijański
Autor:
Piotr Besseusz
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Kollegium Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1694
Data wydania (nie wcześniej niż):
1694
Data wydania (nie później niż):
1694
Miarę wziąwszy z powietrza, spodziewa się statku? Wiatr na powietrzu chmury jako w garncu kasze, A na ziemi fortuna miesza rzeczy nasze; W tym różność, że jeden wiatr spądza wszytkie chmury, Z ludzi każdy osobne swoje ma eury: Ten do portu pod żaglem zamysłów podniosłem Płynie, gdzie drugi dobyć nie może się wiosłem; Często go, gdzie drugiemu nie przeszkodzi mucha, Nazad niesie przeciwna szczęścia zawierucha. Niejeden w oczach naszych, co stał rano lodem, Łzami topniał, niestetyż, przed słońca zachodem; Niejeden miasto sanny, jako sobie tuszy, Tegoż prawie momentu bobrował po uszy. Więc bywszy powietrznikiem człek płochej fortuny, Która
Miarę wziąwszy z powietrza, spodziewa się statku? Wiatr na powietrzu chmury jako w garncu kasze, A na ziemi fortuna miesza rzeczy nasze; W tym różność, że jeden wiatr spądza wszytkie chmury, Z ludzi każdy osobne swoje ma eury: Ten do portu pod żaglem zamysłów podniosłem Płynie, gdzie drugi dobyć nie może się wiosłem; Często go, gdzie drugiemu nie przeszkodzi mucha, Nazad niesie przeciwna szczęścia zawierucha. Niejeden w oczach naszych, co stał rano lodem, Łzami topniał, niestetyż, przed słońca zachodem; Niejeden miasto sanny, jako sobie tuszy, Tegoż prawie momentu bobrował po uszy. Więc bywszy powietrznikiem człek płochej fortuny, Która
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 606
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987