Wojskiem Lwów odebrał, i skarby znaczne zabrał; Włodzimierz odebrał, Zamki dla rebelii popalił, i potym powrócił do Krakowa, większe wojsko zebrał, wrócił na Ruś, i zawojował, inkorporowawszy do Polski Przemyslską, Łucką, Włodzimierską, Sanocką Ziemie, Lubaczów, Trębowlą, i Kustan, i wiele innych Miast Ruskich jedną wiosną zawojował, i odebrał, które dotąd nie są oderwane. Ze zaś Kazimierzowi Zona pierwsza umarła w przeszłym Roku, więc ożenił się w Roku 1341. z Adleidą Córką Langrafa Hassyj, ale nią w krótce wzgardził, jąwszy się nałożnic. Roku 1343. Kazimierz z niedbającemi na Dekret, ani Cenzury Krzyżakami Pokój w Wrocławku uczynił
Woyskiem Lwów odebrał, i skarby znaczne zabrał; Włodźimierz odebrał, Zamki dla rebellii popalił, i potym powróćił do Krakowa, większe woysko zebrał, wróćił na Ruś, i zawojował, inkorporowawszy do Polski Przemyslską, Łucką, Włodźimierską, Sanocką Ziemie, Lubaczow, Trębowlą, i Kustan, i wiele innych Miast Ruskich jedną wiosną zawojował, i odebrał, które dotąd nie są oderwane. Ze zaś Kaźimierzowi Zona pierwsza umarła w przeszłym Roku, więc ożenił śię w Roku 1341. z Adleidą Córką Langrafa Hassyi, ale nią w krótce wzgardźił, jąwszy śię nałożnic. Roku 1343. Kaźimierz z niedbającemi na Dekret, ani Cenzury Krzyżakami Pokóy w Wrocławku uczynił
Skrót tekstu: ŁubHist
Strona: 42
Tytuł:
Historia polska z opisaniem rządu i urzędów polskich
Autor:
Władysław Łubieński
Drukarnia:
Drukarnia Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
historia, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1763
Data wydania (nie później niż):
1763
swymi dobrymi sąsiady Zażyjem sobie biesiady A tymczasem też zła chwila przeminie. Porucz to Bogu, jeśli cię co piecze A zażyj dobrej doli, Póki masz wiek powoli, Który jako wiatr tak z szczęściem uciecze. Ludzie nie wiedzą jako się starzeją. Dzisia się widzisz młody A jutroć te jagody Białym okryte śniegiem oszedzieją A żadną wiosną już nieodmłodzone. Nie spędzisz tego mrozu Do samego przewozu. Gdy na jezioro wpłyniesz niezbrodzone. 702. Z tegoż.
Chłopcze, przynieś ostatnią na stół wina flaszę. Co zjem, spijem, to nasze A jak biedni pomrzemy, Tak kosztownego wina już nie skosztujemy. Być się o wszytkie rzeczy serce troskać miało,
swymi dobrymi sąsiady Zażyjem sobie biesiady A tymczasem też zła chwila przeminie. Porucz to Bogu, jeśli cię co piecze A zażyj dobrej doli, Poki masz wiek powoli, Ktory jako wiatr tak z szczęściem uciecze. Ludzie nie wiedzą jako się starzeją. Dzisia się widzisz młody A jutroć te jagody Białym okryte śniegiem oszedzieją A żadną wiosną już nieodmłodzone. Nie spędzisz tego mrozu Do samego przewozu. Gdy na jezioro wpłyniesz niezbrodzone. 702. Z tegoż.
Chłopcze, przynieś ostatnią na stoł wina flaszę. Co zjem, spijem, to nasze A jak biedni pomrzemy, Tak kosztownego wina już nie skosztujemy. Być się o wszytkie rzeczy serce troskać miało,
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 440
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
Co by się aż do zimy równym prądem wiodło. Chcesz zaszumieć? poczekaj, aż cię deszcz z obłoku Albo nowa fortuna posiłkuje z boku. Strzeż się każdy, przestrzegam, nim zima zapadnie, Żeby woda rzeczy twych nie zastała na dnie; Zapłakać by na pauzę przyszło tak żałosną, Kiedy zaszumią wszytkie rzeki z nową wiosną. Chyba jeśliś swe stoki na jałmużny wydał, Nie na zbytki, dopiero nie będziesz się wstydał. Stąd ono wiecznie żywe źródło, złotym polem, Bogate piaski z Tygrem ściele i z Paktolem. 319. DO JEGOMOŚCI PANA ZYGMUNTA MIERZYŃSKIEGO, WAŻNIKA WIELICKIEGO
Mierzeńskim się rodziwszy, mój drogi Zygmuncie, Nie masz dziwu,
Co by się aż do zimy równym prądem wiodło. Chcesz zaszumieć? poczekaj, aż cię deszcz z obłoku Albo nowa fortuna posiłkuje z boku. Strzeż się każdy, przestrzegam, nim zima zapadnie, Żeby woda rzeczy twych nie zastała na dnie; Zapłakać by na pauzę przyszło tak żałosną, Kiedy zaszumią wszytkie rzeki z nową wiosną. Chyba jeśliś swe stoki na jałmużny wydał, Nie na zbytki, dopiero nie będziesz się wstydał. Stąd ono wiecznie żywe źródło, złotym polem, Bogate piaski z Tygrem ściele i z Paktolem. 319. DO JEGOMOŚCI PANA ZYGMUNTA MIERZYŃSKIEGO, WAŻNIKA WIELICKIEGO
Mierzeńskim się rodziwszy, mój drogi Zygmuncie, Nie masz dziwu,
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 326
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
nie przykra, ale pełna wesołości, pociech, radości. Tam wirydarze z rajskimi ziołami, drzewa kwitnące złotymi różami, które przenigdy z nich nie opadają, lecz wiecznie trwają. Tam kwitną łąki nigdy niezwiędnione, kwieciem rozlicznym, o, jako upstrzone! Wiosna pomyślnych radości dodaje, a nie ustaje. Rozkoszna jesień oraz z wiosną chodzi, która, o, jako wdzięczne frukty rodzi, pełne zapachu, farby, powabności, rajskiej śliczności.
Tam ostre zimno nigdy nie panuje ani gorące ciepło następuje, lecz trwa powietrze ze wszech najwdzięczniejsze, najprzyjemniejsze. Jakie perfumów wonności wzniecenia dla rozkosznego świętych powonienia tam się znajdują, trudno wypowiedzieć i teraz wiedzieć. Jako
nie przykra, ale pełna wesołości, pociech, radości. Tam wirydarze z rajskimi ziołami, drzewa kwitnące złotymi różami, które przenigdy z nich nie opadają, lecz wiecznie trwają. Tam kwitną łąki nigdy niezwiędnione, kwieciem rozlicznym, o, jako upstrzone! Wiosna pomyślnych radości dodaje, a nie ustaje. Rozkoszna jesień oraz z wiosną chodzi, która, o, jako wdzięczne frukty rodzi, pełne zapachu, farby, powabności, rajskiej śliczności.
Tam ostre zimno nigdy nie panuje ani gorące ciepło następuje, lecz trwa powietrze ze wszech najwdzięczniejsze, najprzyjemniejsze. Jakie perfumów wonności wzniecenia dla rozkosznego świętych powonienia tam się znajdują, trudno wypowiedzieć i teraz wiedzieć. Jako
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 117
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
Tłumiąc; w różowym golenia kolorze. Nad wiatry skrzydła lotniejsze, obłokiem Pozłota zdobi przyidziane bokiem. Z gniazda nie idzie, i żaden płodu Nie zna, przyczyną sam jest sweg rodu; I tyle razy żywot swój odnawia: Ile umiera, ile się go zbawia. Albowiem gdy my tysiąc lat upłynie, Tyleż zim z wiosną, tyle jesiń minie: Dopiero długim wiekiem obciążony, Poczyna słabieć; jak gdy się wkrzewiony Na Kaukazjiskiej dąb opoce wali, Którego część deszcz gwałtowny obali: Drugą część wicher szalony zwojuje: Ostatek sa czas, i dawność zespuje. Już wesołego źrzenica tępieje Oka, już wzroku ubywa, jak mdleje Pod chmurą Księżyc, i
Tłumiąc; w rożowym golenia kolorze. Nád wiátry skrzydłá lotnieysze, obłokiem Pozłotá zdobi przyidźiáne bokiem. Z gniazdá nie idźie, y żaden płodu Nie zna, przyczyną sam iest sweg rodu; Y tyle rázy żywot swoy odnawia: Ile umiera, ile się go zbawia. Albowiem gdy my tyśiąc lat upłynie, Tyleż źim z wiosną, tyle ieśiń minie: Dopiero długim wiekiem obćiążony, Poczyna słábieć; iák gdy się wkrzewiony Ná Kaukázyiskiey dąb opoce wáli, Ktorego część deszcz gwałtowny obáli: Drugą część wicher szalony zwoiuie: Ostátek sa czás, y dawność zespuie. Iuż wesołego źrzenica tępieie Oká, iuż wzroku ubywa, iák mdleie Pod chmurą Xiężyc, y
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 58
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
Ponieważ drzewa wyschłego do budynku należy używać; bo nie wyschłe gną się i szpary zostawują: zaczym po nadcięciu do koła drzewa, wilgoć i drzewo nie wnidzie, a ta co przedtym weszła, w zimie albo spłynie, albo też przez mróz ściśniona, wyschnie. Na koniec nim drzewo pocznie w siebie zabierać humor, przed wiosną ma być ze pnia złożone. SCHOLION. się w drzewo. Drugiego roku, w ciąż do koła aż do drzenia obcinają i zostawiają: Robactwo za kilka lat stoczy z korzeniem drzewo, które potym sznury u góry zarzuciwszy z korzeniem obalają. EKsPERENCJA PROBLEMA. Przełożył obserwację Architektoniczne, w drzewa wysuszeniu, Rez: W stosy
Ponieważ drzewa wyschłego do budynku należy używać; bo nie wyschłe gną się y szpáry zostawuią: záczym po nadcięciu do koła drzewa, wilgoć y drzewo nie wnidzie, á tá co przedtym weszła, w zimie álbo spłynie, álbo też przez mroz ściśniona, wyschnie. Ná koniec nim drzewo pocznie w siebie zabierać humor, przed wiosną má bydź ze pnia zlożone. SCHOLION. się w drzewo. Drugiego roku, w ciąż do koła áż do drzenia obcináią y zostawiaią: Robáctwo za kilka lát ztoczy z korzeniem drzewo, które potym sznury u gory zarzuciwszy z korzeniem obaláią. EXPERENCYA PROBLEMA. Przełożył obserwacyę Architektoniczne, w drzewa wysuszeniu, Rez: W stosy
Skrót tekstu: ŻdżanElem
Strona: 8
Tytuł:
Elementa architektury domowej
Autor:
Kajetan Żdżanski
Drukarnia:
Drukarnia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
architektura
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1749
Data wydania (nie wcześniej niż):
1749
Data wydania (nie później niż):
1749
aby rąbane było po pełni Listopada albo Marca. Pod Jesień albowiem sok (ze tak rzekę) drzewa i vigor/ którysię był po wszytkim drzewie i gałęziach roszedł/ zbiera się i wraca ad truncum, i na ten czas drzewo jakoby się gotuje na wytrwanie zimy/ i dla tegoż czerstwe/ mocne soczyste. Przed wiosną zaś w Marcu/ dla tego że Zamros z niego wynidzie/ pokąd się rozwijać nie pocznie/ jeszcze vigor wszytek w kupie. Aleć lepszy przecię czas Jesienny/ gdyż drzewo nie zniewczasowane zimą i tego dokładają aby do połowicę naciąwszy drzewo/ tak je na pniu zostawić/ i nie obalić aż za dni kilka: Aby
áby rąbáne było po pełni Listopádá álbo Márcá. Pod Ieśień álbowiem sok (ze ták rzekę) drzewá y vigor/ ktorysię był po wszytkim drzewie y gáłęźiách roszedł/ zbiera się y wráca ad truncum, y ná ten czás drzewo iákoby się gotuie ná wytrwánie źimy/ y dla tegoż czerstwe/ mocne soczyste. Przed wiosną záś w Márcu/ dla tego że Zamros z niego wynidźie/ pokąd się rozwiiáć nie pocznie/ ieszcze vigor wszytek w kupie. Aleć lepszy przećię czás Ieśienny/ gdyż drzewo nie zniewczásowane zimą y tego dokładáią áby do połowicę náćiąwszy drzewo/ tak ie ná pniu zostáwić/ y nie obalić áż zá dni kilká: Aby
Skrót tekstu: NaukaBud
Strona: B
Tytuł:
Krótka nauka budownicza
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Wdowa i Dziedzice Andrzeja Piotrowczyka
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
architektura, budownictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1659
Data wydania (nie wcześniej niż):
1659
Data wydania (nie później niż):
1659
, który walecznego Marsa uwalnia ab opere bellandi, i sfatygowanego ustawicznie pracami Żołnierza miłym kontentuje odpoczynkiem, który od wszelkich niewczasów dyspensując daje plenarias do uspokojenia się i folgi indulgentias. Listopad mówię tempus quô bella quiescunt, do Wojny obiera Himeneuc, nie uważa pory, prawa niemający: verus amor nullum noscens habere modum. Jesień z Wiosną w jednym ma paragonie, i dopiero wojnę zaczynając, kiedy się kończyć powinna z tym się odzywa: Bella geri placet semper habitura triumphos. I nie dziw, ma bowiem racją, aby znać Jesienią oziębionych tą zagrzała igraszką, za natwiększą ponętę mając triumfy, zwycięstwa, zniewolenie, i hołdu odebranie. Wojowała ta Bohatyrka miłość
, ktory walecznego Marsa uwalnia ab opere bellandi, y zfatygowanego ustawicznie pracami Zołnierza miłym kontentuie odpoczynkiem, ktory od wszelkich niewczasow dyspensuiąc daie plenarias do uspokoienia się y folgi indulgentias. Listopad mowię tempus quô bella quiescunt, do Woyny obiera Himeneutz, nie uważa pory, prawa niemaiący: verus amor nullum noscens habere modum. Ieśień z Wiosną w iednym ma paragonie, y dopiero woynę zaczynaiąc, kiedy się kończyć powinna z tym się odzywa: Bella geri placet semper habitura triumphos. Y nie dźiw, ma bowiem racyą, aby znać Ieśienią oźiębionych tą zagrzała igraszką, za natwiększą ponętę maiąc tryumfy, zwyćięstwa, zniewolenie, y hołdu odebranie. Woiowała ta Bohatyrka miłość
Skrót tekstu: DanOstSwada
Strona: 11
Tytuł:
Swada polska i łacińska t. 1, vol. 2
Autor:
Jan Danejkowicz-Ostrowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1745
Data wydania (nie wcześniej niż):
1745
Data wydania (nie później niż):
1745
1685.
Niedosyć było Najjaśniejszy Królu PMM. nie dawno laurami Marsowe osypać pole, nie dosyć teraz Rzeczpospolitą Divino Consilio z Sejmowch wyprowadzić trudności, deeśle jeszcze immortalitati Imienia i własnej W. K. M. satysfakcyj videbatur, abyś i na prywatne łaskawy wzgląd obróciwszy interesa, Tertia Regna petas, nowe inter Cives z wiosną beneficia szczepiąc et castos rore łaski swojej Pańskiej odżywiając humores. Niemniejszać to W. K. Mci sławy distributa, między Poddanych swoich dzielić in Toga Przyjaciół, quos ament, jako in Sago Nieprzyjaciół, quos vincant, aby gdy tak wiele przez gniewy Marsowe przez wyroki Nieba krwie Szlacheckiej ginie, nowe per Sacratam coniugii fidem odrastały
1685.
Niedosyć było Nayiaśnieyszy Krolu PMM. nie dawno laurami Marsowe osypáć pole, nie dosyć teraz Rzeczpospolitą Divino Consilio z Seymowch wyprowadzić trudności, deesle ieszcze immortalitati Imienia y własney W. K. M. satisfakcyi videbatur, ábyś y ná prywatne łáskáwy wzgląd obrociwszy interessa, Tertia Regna petas, nowe inter Cives z wiosną beneficia szczepiąc et castos rore łaski swoiey Pańskiey odżywiáiąc humores. Niemnieyszać to W. K. Mci sławy distributa, między Poddanych swoich dzielić in Toga Przyiacioł, quos ament, iáko in Sago Nieprzyiacioł, quos vincant, áby gdy ták wiele przez gniewy Marsowe przez wyroki Nieba krwie Szlacheckiey ginie, nowe per Sacratam coniugii fidem odrastáły
Skrót tekstu: DanOstSwada
Strona: 38
Tytuł:
Swada polska i łacińska t. 1, vol. 2
Autor:
Jan Danejkowicz-Ostrowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1745
Data wydania (nie wcześniej niż):
1745
Data wydania (nie później niż):
1745
marnie nie szafował Wróg żywota ludzkiego, miasto srogiej kaźni Przybrałem towarzysza do twojej przyjaźni, Nie prostej krwie, lecz zacnych rodzicielów córę, Napiękniejszą w rosiejskim kraju Lilidorę. Ta zaledwie z jutrzenką na Olimpie raną Pokazała niskiemu światu twarz różaną, Zaraz z Septemtryjonu śniegi z zimą sprosną Uciekły, na ich miejsce młody Zefir z wiosną Nastąpiwszy, kwiatami pola uhaftował. Tej rozmaryn wrodzoną przyjemność darował. Tej róże sromieźliwe wstydu udzieliły, Tej ciało białością swą lilije okryły, Tej fiołki barwiste i pachniące zioła Koronę dla świetnego zgotowały czoła,
Tę nabatejskie kołem otoczyły wonie, Tę gracyje na wdzięcznym piastowały łonie, Tę kameny na wierzchu libetryjskiej skały Przy muzyce niebieską rosą
marnie nie szafował Wróg żywota ludzkiego, miasto srogiej kaźni Przybrałem towarzysza do twojej przyjaźni, Nie prostej krwie, lecz zacnych rodzicielów corę, Napiękniejszą w rosiejskim kraju Lilidorę. Ta zaledwie z jutrzenką na Olimpie raną Pokazała niskiemu światu twarz różaną, Zaraz z Septemtryjonu śniegi z zimą sprosną Uciekły, na ich miejsce młody Zefir z wiosną Nastąpiwszy, kwiatami pola uhaftował. Tej rozmaryn wrodzoną przyjemność darował. Tej róże sromieźliwe wstydu udzieliły, Tej ciało białością swą lilije okryły, Tej fijołki barwiste i pachniące zioła Koronę dla świetnego zgotowały czoła,
Tę nabatejskie kołem otoczyły wonie, Tę gracyje na wdzięcznym piastowały łonie, Tę kameny na wierzchu libetryjskiej skały Przy muzyce niebieską rosą
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 18
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983