: straszne powietrze w Asryce na ludzi, i na bydło.
116 3[...] 53
37. W znaku raka.
99 3870
38. Nader świetna i nader prędko zniknęła.
93 3876
39.
92 trzęsienie ziemi w Modenie dwie góry w okolicy tak gwałtownie wzruszone były, iż ścierać się i uderzać w siebie zdawały się wyrzucając wiry płomieni, i dymu. Pliniusz przydaje: iż ziemia około Modeny czasem ognie wyrzuca.
90 3879
40. W znaku Panny.
87 3882
41.
60 3909
42. Obserwów[...] a od Postidoniusza, jako namienia Seneka mówiąc l.7 9. nat. c. 20. Wiele komet niewidziemy dla tego, iż
: straszne powietrze w Asryce na ludzi, y na bydło.
116 3[...] 53
37. W znaku raka.
99 3870
38. Nader świetna y nader prętko zniknęła.
93 3876
39.
92 trzęsienie ziemi w Modenie dwie góry w okolicy tak gwałtownie wzruszone były, iż ścierać się y uderzać w siebie zdawały się wyrzucaiąc wiry płomieni, y dymu. Pliniusz przydaie: iż ziemia około Modeny czasem ognie wyrzuca.
90 3879
40. W znaku Panny.
87 3882
41.
60 3909
42. Obserwow[...] a od Postidoniusza, iako namienia Seneka mowiąc l.7 9. nat. c. 20. Wiele komet niewidziemy dla tego, iż
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 11
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
z korzeniem powywracały się.
Woda w jezierze Sriksem, i w Stora-Leed na granicach Norwegij podniosła się z wielkim szelestem, ziemia osiadła, i powstała jeszcze z większym łoskotem.
Tegoż dnia trzęsienie w Groenlandyj, na wyspie Islandyj wiele domów obaliło. W Powiecie Myrdahl trwało trzy dni. Góra ognista Ketlugian leżąca w bliskości wyrzucała wiry płomieni, wody, i lodu, któremi pole Myrdahl na 4 lub 5 mil Niemieckich w kwadrat było okryte. Tegoż dnia na wielu miejscach w Hiszpanij ognie napowietrzne nakształt rac widziane: w Almagro słońce wydawało się blade: w Urrera woda w jednej sadzawce zniknęła: w Dajmial siarka napełniła powietrze. Zwierzęta osobliwsze dały
z korzeniem powywracały się.
Woda w iezierze Srixem, y w Stora-Leed na granicach Norwegiy podniosła się z wielkim szelestem, ziemia osiadła, y powstała ieszcze z większym łoskotem.
Tegoż dnia trzęsienie w Groenlandyi, na wyspie Jslandyi wiele domow obaliło. W Powiecie Myrdahl trwało trzy dni. Gora ognista Ketlugian leżąca w bliskości wyrzucała wiry płomieni, wody, y lodu, ktoremi pole Myrdahl na 4 lub 5 mil Niemieckich w kwadrat było okryte. Tegoż dnia na wielu mieyscach w Hiszpaniy ognie napowietrzne nakształt rac widziane: w Almagro słońce wydawało się blade: w Urrera woda w iedney sadzawce zniknęła: w Daymial siarka napełniła powietrze. Zwierzęta osobliwsze dały
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 207
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
jako w Drukarni zażywają. Miej i gummi dragant rozpuszczony nie zbyt gęsty ani zbyt rzadki. To wszystko pogotowawszy. Wlej dragantu w formę drewnianą farbami wedle upodobania nakrop ów dragant gęsto żeby się prawie nimi okrył. Toż grzebieniem wzdłuż po wierzchu lekko przeciągnij przez dragant i farby/ możesz jeszcze i piórem jako chcesz pokręcić na wiry owe farby i dragant. Możeszli same tak tylko farby na dragancie bez przeciągnienia grzebieniem i pomieszania piórem zostawić jak Jaspis. Toż dopiero papier od końca jednego zlekka spuszczać na farby/ aż do drugiego końca formy; palcem po brzegach arkusz lekko nacisnąwszy i zaraz znowu lekko arkusz ufarbowawszy podnosząc/ wyjąć z formy
iáko w Drukárni záżywáią. Miey i gummi drágánt rospuszczony nie zbyt gęsty áni zbyt rzadki. To wszystko pogotowawszy. Wley drágántu w formę drewniáną fárbámi wedle upodobaniá nákrop ow dragánt gęsto żeby się práwie nimi okrył. Toż grzebieniem wzdłuż po wierzchu lekko przećiągniy przez drágánt i fárby/ możesz ieszcze i piorem iáko chcesz pokręćić ná wiry owe fárby i drágánt. Możeszli same ták tylko fárby ná dragánćie bez przećiągnieniá grzebieniem i pomieszániá piorem zostáwić iák Iáspis. Toż dopiero pápier od końcá iedne^o^ zlekká spuszczáć na fárby/ aż do drugiego końcá formy; pálcem po brzegách arkusz lekko nácisnąwszy i záráz znowu lekko árkusz ufarbowáwszy podnosząc/ wyiąć z formy
Skrót tekstu: SekrWyj
Strona: 239
Tytuł:
Sekret wyjawiony
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Colegii Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1689
Data wydania (nie wcześniej niż):
1689
Data wydania (nie później niż):
1689
, czy się ojcu widziało do dziewki? Pogrzebłeś dwu rodziców, drugą żonę grzebiesz; Pogrzebłeś dwu swych synów niernowiątek; siebież Uważ samego, jeśli w tym śmierci igrzysku Nie uznałeś którego na ciele ucisku: Rany, choroby, trudy, pragnienia i głody. Kiedy pieszczoch największej zażywał wygody, Wymierzając uciesznym wiry dar zom place,
Tyś twardego obozu podejmował prace. Anuż fortuna! gdyś miał, skończywszy z pogany Przymierze, i na ciele, i na sercu rany Odniesione zawijać, żąć, coś siał aż poty, Szałas i na pałace frymarczyć namioty, Aż, już nieszczęśliwego dopądzając lądu, Toniesz.
, czy się ojcu widziało do dziewki? Pogrzebłeś dwu rodziców, drugą żonę grzebiesz; Pogrzebłeś dwu swych synów niernowiątek; siebież Uważ samego, jeśli w tym śmierci igrzysku Nie uznałeś którego na ciele ucisku: Rany, choroby, trudy, pragnienia i głody. Kiedy pieszczoch największej zażywał wygody, Wymierzając uciesznym wiry dar zom place,
Tyś twardego obozu podejmował prace. Anoż fortuna! gdyś miał, skończywszy z pogany Przymierze, i na ciele, i na sercu rany Odniesione zawijać, żąć, coś siał aż poty, Szałas i na pałace frymarczyć namioty, Aż, już nieszczęśliwego dopądzając lądu, Toniesz.
Skrót tekstu: PotZabKuk_I
Strona: 537
Tytuł:
Smutne zabawy ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
treny, lamenty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
nagle spadnie, Że pierwej, niż u brzegu, twoja łódka na dnie. Niedaleko myszkuje stary lis od łasa, Jeśliby mu przed charty przyszło w dutepasa; Młodzik, że niewiadomy (ale go to zdradza, Bo rzadko z futrem ujdzie), w pole się wysadza. Patrzyć z lądu na świeckich rzeczy radzę wiry, Jako się ludziom sprysy, jako łomią styry, Dziwić z góry umysłu wspaniałego światu, Lecz karząc przykładami, nie wsiadać do batu. Jeśli wsiądziesz, nie zawodź głębiej swego wiosła, Żebyś wyskoczył, skoro fala się podniosła. A im bardziej ucichnie, tym łudzi, żeby cię O niepowetowane przywiodła rozbicie. 94
nagle spadnie, Że pierwej, niż u brzegu, twoja łódka na dnie. Niedaleko myszkuje stary lis od łasa, Jeśliby mu przed charty przyszło w dutepasa; Młodzik, że niewiadomy (ale go to zdradza, Bo rzadko z futrem ujdzie), w pole się wysadza. Patrzyć z lądu na świeckich rzeczy radzę wiry, Jako się ludziom sprysy, jako łomią styry, Dziwić z góry umysłu wspaniałego światu, Lecz karząc przykładami, nie wsiadać do batu. Jeśli wsiądziesz, nie zawodź głębiej swego wiosła, Żebyś wyskoczył, skoro fala się podniosła. A im bardziej ucichnie, tym łudzi, żeby cię O niepowetowane przywiodła rozbicie. 94
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 60
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Potrzeba na Nie masz impetu. 147. PATRZYĆ Z BRZEGU NA ROZBICIE CZYJE
Patrząc z lądu na morze fortuny obłudnej, Okręty, galeony widziałem i sudny, Tysiącem form zrobione; zgoła mówiąc krótce, Każdy człek szczęścia szukał na inakszej łódce. Ci się boją od brzegu; ci na bystre fale, Na wichry, wiry, nurty płyną poufale. Widziałem też rozbitów, sam krom trwogi, siłu, Stojąc na suchym brzegu; aż też i mnie z tyłu Taż fala ogarnęła, taż obeszła woda. Ach, gdzież na ziemi nie ma miejsca zła przygoda! Nie mogąc dostać łódki, przegniłą tarcicę, Pijąc morze słonych
Potrzeba na Nie masz impetu. 147. PATRZYĆ Z BRZEGU NA ROZBICIE CZYJE
Patrząc z lądu na morze fortuny obłudnej, Okręty, galeony widziałem i sudny, Tysiącem form zrobione; zgoła mówiąc krótce, Każdy człek szczęścia szukał na inakszej łódce. Ci się boją od brzegu; ci na bystre fale, Na wichry, wiry, nurty płyną poufale. Widziałem też rozbitów, sam krom trwogi, siłu, Stojąc na suchym brzegu; aż też i mnie z tyłu Taż fala ogarnęła, taż obeszła woda. Ach, gdzież na ziemi nie ma miejsca zła przygoda! Nie mogąc dostać łódki, przegniłą tarcicę, Pijąc morze słonych
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 85
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
w odmęcie, na twoję wielkość, a co cię nad miarę bolało, kłamstwo że nalazło wiarę w królewskich uszu, gdzie jak szach bez metu dosyć oskarżyć było do dekretu. I tego winić tak dalece szkoda, bo gdzie wyleje z brzegów bystra woda,
dopieroż gdy wiatr obróci się po niej, zniesie sternika na wiry, na toni. Cóż gdy się zlęknie i będzie tak miękki, brzytwy się chwyta, nie tylko osęki; zgoła najlepiej nie tykać się wiosła, kto żeglarskiego nie umie rzemiosła. Już był nasz Księżyc na zginionej drodze, kiedy tak gwiazdy rządzieły niem srodze, kiedy komety, co królestwa straszą, okropnymi go ogonami gaszą
w odmęcie, na twoję wielkość, a co cię nad miarę bolało, kłamstwo że nalazło wiarę w królewskich uszu, gdzie jak szach bez metu dosyć oskarżyć było do dekretu. I tego winić tak dalece szkoda, bo gdzie wyleje z brzegów bystra woda,
dopieroż gdy wiatr obróci się po niéj, zniesie sternika na wiry, na toni. Cóż gdy się zlęknie i będzie tak miękki, brzytwy się chwyta, nie tylko osęki; zgoła najlepiej nie tykać się wiosła, kto żeglarskiego nie umie rzemiosła. Już był nasz Księżyc na zginionej drodze, kiedy tak gwiazdy rządzieły niem srodze, kiedy komety, co królestwa straszą, okropnymi go ogonami gaszą
Skrót tekstu: PotPocztaKarp
Strona: 74
Tytuł:
Poczta
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
panegiryki
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Muza polska: na tryjumfalny wjazd najaśniejszego Jana III
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Adam Karpiński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1996
, Indeks skazuje na każdej godzinie, Ześ codzień starsza, nadsłabiałe siły Krótkość ci życia, znaki ogłosiły. Do mnie się udaj, odemnie recepty Nabądź Sylwio na wewnętrzne strachy, Mnie wierz, że moje niezawodne szepty, Uzbroj animusz na przyszłe zamachy, Zdaj wolą twoję pod najwyższe rządy, Przebrniesz głębiny, wiry, warty, prądy. Żyj, tak jakobyś umierała codzień, Nie ufaj zdrowiu, owszem w ciele choruj, Niech cię nie łudzi lekarstwami zwodzień, Dla czerstwej Duszy drogę w Niebo toruj, By nie siedziała osadzona w wieży, Ty żyjąc oddaj, co komu należy. Często przetrząsaj zastarzałe śmiecie, Żałuj za
, Jndex skázuie ná każdey godzinie, Ześ codzień stársza, nádsłabiałe siły Krotkość ći życia, znáki ogłosiły. Do mnie się uday, odemnie recepty Nábądź Sylwio ná wewnętrzne stráchy, Mnie wierz, że moie niezáwodne szepty, Uzbroy ánimusz na przyszłe zámachy, Zdáy wolą twoię pod náywyższe rządy, Przebrniesz głębiny, wiry, wárty, prądy. Zyi, ták iákobyś umieráła codzień, Nie ufay zdrowiu, owszem w ciele choruy, Niech cię nie łudzi lekárstwami zwodzien, Dla czerstwey Duszy drogę w Niebo toruy, By nie siedziała osadzona w wieży, Ty żyiąc odday, co komu náleży. Często przetrząsay zástarzałe śmiecie, Záłuy zá
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 265
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
I ty Dunaju swe Nieprzyjacioły. Zatapiaj mściwie; w głębi, niezbrodzony Niech ta zaraza w przepaść razem wleci, I twych kryształów, niech więcej nie szpeci. 75. I tak się dzieje; rozwiódł swe otchłani Bezdenny Ister; otworzył przepaści. Rwie się most na pół; lecą Bissurmani Uciekający w niedobitej garści W zakręte wiry; swą złością skarani Przezorny Dunaj, w małej chwili, ażci Drugim się staje krwawym Rubikonem Brzuch napełniwszy licznym Mirmidonem. 76. Zbierajciesz Orły, korzyści odbite Po odprawionym z Sępy pojedynku Tulipy, Kity, stroje wyśmienite Tu z Stambolskiego przywiezione rynku Zbroje, Cydary, Jupy złotolite, I co mieć mógł w swym najdroższego
Y ty Dunáiu swe Nieprzyiaćioły. Zátapiay mśćiwie; w głębi, niezbrodzony Niech tá zarázá w przepáść rázem wleći, Y twych krzyształow, niech więcey nie szpeći. 75. Y ták się dźieie; rozwiodł swe otchłáni Bezdenny Ister; otworzył przepáśći. Rwie się most ná puł; lecą Bissurmáni Vćiekáiący w niedobitey garśći W zakręte wiry; swą złośćią skaráni Przezorny Dunay, w máłey chwili, áżći Drugim się sstáie krwawym Rubikonem Brzuch nápełniwszy licznym Mirmidonem. 76. Zbierayćiesz Orły, korzyśći odbite Po odpráwionym z Sępy poiedynku Tulippy, Kity, stroie wyśmienite Tu z Stámbolskiego przywieźione rynku Zbroie, Cydáry, Iupy złotolite, Y co mieć mogł w swym naydroższego
Skrót tekstu: ChrośTrąba
Strona: D
Tytuł:
Trąba wiekopomnej sławy
Autor:
[Chrościński Wojciech Stanisław]
Drukarnia:
Karol Ferdynand Schreiber
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
panegiryki
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
rusza I per honor co wtedy miał w drobnej monecie, Rzucił: »Żołnierze, za me zdrowie przepijecie«! I nie zawiodł się na nich jako na swej żonie, Która, czy zgadnąć można w której teraz stronie? Czy jej tam, gdzie zamyśla, łagodne zefiry Żagle kierują, czy ją gdzie w śmiertelne wiry Huczny pędzi Boreas lub Eurus szalony? Jakożkolwiek — dość, iżeś cale pozbył żony, Pozbyłeś i puściłeś właśnie jak wpoł morza Nigdy niedościgłego, samochcąc, węgorza! Patrzy tam gdzieś na błędny Bootes, czy złoty Bosfor — nabawiwszy cię wieczystej sromoty Wraz i szkody. Niż z wzorem z koroną — tym czasem
rusza I per honor co wtedy miał w drobnej monecie, Rzucił: »Żołnierze, za me zdrowie przepijecie«! I nie zawiodł się na nich jako na swej żonie, Ktora, czy zgadnąć można w ktorej teraz stronie? Czy jej tam, gdzie zamyśla, łagodne zefiry Żagle kierują, czy ją gdzie w śmiertelne wiry Huczny pędzi Boreas lub Eurus szalony? Jakożkolwiek — dość, iżeś cale pozbył żony, Pozbyłeś i puściłeś właśnie jak wpoł morza Nigdy niedościgłego, samochcąc, węgorza! Patrzy tam gdzieś na błędny Bootes, czy złoty Bosfor — nabawiwszy cię wieczystej sromoty Wraz i szkody. Niż z wzorem z koroną — tym czasem
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 107
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949