jedno się zebrały I przykop, jako wielki, tak opanowały I tak wysoko w niebo ogień roznosiły, Że Latonownie łono wilgotne suszyły. Wzgórę się czarne, srogie chmury przewalają, Które jasne Febowi czoło zasłaniają; Słychać huk ustawiczny, podobny wielkiemu Grzmieniu, po czarnej burzy przebiegającemu,
CXXXIV.
I straszną harmonią, zmieszaną z wołania, Z skarg, z płaczu i z lamentów, z wrzasku i stękania Nieszczęsnego żołnierstwa, co nie dla swej winy, Ale z wodza swojego ginęło przyczyny; Mieszały swoje huki ognie mężobójcze Z wrzaskiem ginących ludzi dla swego przywójce - Ale niech już nie śpiewam więcej: ochrapiałem, I mamli się wam przyznać, poniekąd
jedno się zebrały I przykop, jako wielki, tak opanowały I tak wysoko w niebo ogień roznosiły, Że Latonownie łono wilgotne suszyły. Wzgórę się czarne, srogie chmury przewalają, Które jasne Febowi czoło zasłaniają; Słychać huk ustawiczny, podobny wielkiemu Grzmieniu, po czarnej burzy przebiegającemu,
CXXXIV.
I straszną harmonią, zmieszaną z wołania, Z skarg, z płaczu i z lamentów, z wrzasku i stękania Nieszczęsnego żołnierstwa, co nie dla swej winy, Ale z wodza swojego ginęło przyczyny; Mieszały swoje huki ognie mężobójcze Z wrzaskiem ginących ludzi dla swego przywójce - Ale niech już nie śpiewam więcej: ochrapiałem, I mamli się wam przyznać, poniekąd
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 329
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
uszło nie dobitych Wojskowych się zawarło, Wiec po targu zatym Koło tego nie długim, rzecz stanęła na tym, Żeby się okupili, a Żydy wydali. Jakoż wszytkich zarazem z-Zamku rugowali, I z-Zonami i z-Dziećmi: acz nie bez zbarania, I za to ich do Nieba o pomste wołania. Gdzie pod Wałem zostając trzy dni się bronili, Niż na rześ te okrutną głów swych pozwolili. Wyścinani nakoniec, zarównali trupem Przykop wszytek. A sami, gdy się za okupem Wolni być Spodziewali, nie wziąwszy warunku Ani żadnej Załogi (jako to przy trunku, i kurzonych liquorach) traktowali o tym. Tylko
uszło nie dobitych Woyskowych sie záwárło, Wiec po targu zatym Koło tego nie długim, rzecz stánełá na tym, Zeby sie okupili, á Zydy wydali. Iákoż wszytkich zarazem z-Zamku rugowáli, I z-Zonámi i z-Dźiećmi: acz nie bez zbaránia, I za to ich do Nieba o pomste wołánia. Gdźie pod Wáłem zostaiąc trzy dni sie bronili, Niż ná rześ te okrutną głow swych pozwolili. Wyśćinani nakoniec, zarownali trupem Przykop wszytek. A sami, gdy sie za okupem Wolni bydź Spodźiewali, nie wżiąwszy warunku Ani żadney Załogi (iako to przy trunku, i kurzonych liquorach) traktowali o tym. Tylko
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 14
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
nieszczęsnej/ Ach ze wszech stron zdobr złupionej/ niestetyż na świecko ciała mego hańbę/ zszat zwleczonej/ biada mi nieznosnemi brzemiony obciążonej. Ręce w okowach/ jarzmo na szyj/ pęta na nogach/ łańcuch na biodrach/ miecz nad głową obojętny/ woda pod nogami głęboka/ ogień po stronach nieugaszony/ ze wsząd wołania/ że wsząd strach/ ze wsząd prześladowania/ Biada w mieściech i we wsiach/ biada w polach i dąbrowach/ biada w górach i przepaściach ziemie. Niemasz żadnego miejsca spokojnego/ ani pomieszkania bezpiecznego. Dzień w boleściach i ranach/ noc w stękaniu i wzdychaniu. Lato znojne ku zemdleniu/ Zima mroźna ku śmierci
nieszcżęsney/ Ach ze wszech stron zdobr złupioney/ niestetysz ná świecko ćiáłá mego háńbę/ zszat zwlecżoney/ biádá mi nieznosnemi brzemiony obciążoney. Ręce w okowách/ iárzmo ná szyi/ pętá ná nogách/ łáńcuch ná biodrách/ miecż nád głową oboiętny/ wodá pod nogámi głęboká/ ogien po stronách nieugászony/ ze wsząd wołánia/ że wsząd strách/ ze wsząd prześládowania/ Biádá w mieśćiech y we wśiách/ biádá w polách y dąbrowách/ biádá w gorách y przepáśćiách źiemie. Niemász żadnego mieyscá spokoynego/ áni pomieszkánia bespiecżnego. Dźień w boleśćiách y ránách/ noc w stękániu y wzdychániu. Láto znoyne ku zemdleniu/ Zimá mroźna ku śmierći
Skrót tekstu: SmotLam
Strona: 1
Tytuł:
Threnos, to iest lament [...] wschodniej Cerkwi
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
/ Naleziony przez chłopa Rybkę niejakiego. Przed ztem lat tam nie było nic jeno las goły/ (Od którego okolne wsi przezwisk dostały.) Który prawie w środku stał miedzy temi wsiami/ Leszczym/ Tarnim/ wyrosły wielkimi sosnami. Lasowice od lasu/ potym Tarnowice Od tarnek mianowano/ a zasię Sowice Od Sowiego wołania: Leszczy od leszczyny/ Tak te wioski sprzyległych miejsc były nazwany. Miedzy tym prawie w środku Blaszyn mianowano/ Od Pana tego gruntu co go Blachą zwano. Lecz dopiero na ten czas gdy las wyrąbali Na tym miejscu: a miasto byli zbudowali. Przedtym prawie Blaszynem/ bydła straconego Szukając przerzeczony Rybka dnia jednego. Natrafił
/ Náleźiony przez chłopá Rybkę nieiákiego. Przed stem lat tam nie było nic ieno lás goły/ (Od ktorego okolne wśi przezwisk dostáły.) Ktory práwie w środku stał miedzy temi wśiámi/ Lesczym/ Tarnim/ wyrosły wielkimi sosnámi. Lásowice od lásu/ potym Tárnowice Od tarnek miánowano/ á záśię Sowice Od Sowiego wołánia: Lesczy od lesczyny/ Ták te wioski sprzyległych miesc były názwány. Miedzy tym práwie w środku Blászyn miánowano/ Od Páná tego gruntu co go Bláchą zwano. Lecz dopiero ná ten czás gdy lás wyrąbáli Ná tym mieyscu: á miásto byli zbudowáli. Przedtym práwie Blászynem/ bydłá stráconego Szukáiąc przerzeczony Rybká dniá iednego. Nátráfił
Skrót tekstu: RoźOff
Strona: Hv
Tytuł:
Officina ferraria
Autor:
Walenty Roździeński
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
hutnictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
/ i trzy noce leżała: potym zaś przyszedszy do siebie/ kazała zawołać spowiednika naszego: i spowiedź odprawiwszy powiadała/ jako w one trzy dni Anioł stróż jej do czyśca ją prowadził/ gdzie widziała Doktora jednego/ który w ten czas gdy chorzała umarł. Z czyśca prowadził ją na miejsca ciemne barzo i smrodliwe/ pełne wołania i wycia straszliwego/ gdzie wiele Indianów i Indianek widziała złego przedtym żywota/ których tam okrutnie barzo męczono/ i kilka ich pomieniła. Widziała tez i drugie Hiszpany i Hiszpanki/ dwu z nich mianując/ co źle żyli i zeszli bez Sakramentów. Do tego widziała w onych ogniach wiecznych stolec nagotowany dla jednej paniej Hiszpanki/
/ y trzy noce leżáłá: potym záś przyszedszy do śiebie/ kazáłá záwołáć spowiedniká nászego: y spowiedź odpráwiwszy powiádáłá/ iáko w one trzy dni Anyoł stroż iey do czyścá ią prowádźił/ gdźie widźiáłá Doktorá iednego/ ktory w ten czás gdy chorzáłá umárł. Z czyścá prowádźił ią ná mieyscá ćięmne bárzo y smrodliwe/ pełne wołánia y wycia strászliwego/ gdźie wiele Indyanow y Indyánek widźiáłá złego przedtym żywotá/ ktorych tám okrutnie bárzo męczono/ y kilká ich pomieniłá. Widźiáłá tez y drugie Hiszpany y Hiszpánki/ dwu z nich miánuiąc/ co źle żyli y zeszli bez Sákrámentow. Do tego widźiáłá w onych ogniách wiecznych stolec nágotowány dla iedney pániey Hiszpánki/
Skrót tekstu: TorRoz
Strona: 32.
Tytuł:
O rozszerzeniu wiary świętej chrześcijańskiej katolickiej w Ameryce na Nowym Świecie
Autor:
Diego de Torres
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
I będzie PAN ucieczką ubogiemu/ ucieczką czasu ucisku. 11 I będą ufać w tobie którzy znają imię twoje: abowiem nie opuszczasz tych PANIE którzy cię szukają. 12 Śpiewajcież PAnu/ który mieszka na Syonie: opowiadajcie miedzy narody sprawy jego. 13 Bo on szuka krwie/ i mają w pamięci: a niezapomina wołania utrapionych. 14 ZMiłuj się nade mną PANIE: obacz utrapienie moje/ od tych którzy mię mają w nienawiści: ty/ co mię wyrywasz z bram śmierci. 15 Abym opowiadał wszystkie chwały twoje w bramach córki Syjońskiej weseląc się wzbawieniu twoim. 16 Zanurzeni są poganie w dole/ który uczynili: w sieci/
Y będźie PAN ućiecżką ubogiemu/ ućiecżką cżásu ućisku. 11 Y będą ufáć w tobie ktorzy znáją imię twoje: ábowiem nie opuszcżász tych PANIE ktorzy ćię szukáją. 12 Spiewajćież PAnu/ ktory mieszka ná Syonie: opowiádajćie miedzy narody spráwy jego. 13 Bo on szuka krwie/ y mają w pámięći: á niezápomina wołánia utrapionych. 14 ZMiłuj śię náde mną PANIE: obacż utrapienie moje/ od tych ktorzy mię mają w nienawiśći: ty/ co mię wyrywasz z bram śmierći. 15 Abym opowiádał wszystkie chwały twoje w bramách corki Syońskiey weseląc śię wzbáwieniu twojim. 16 Zánurzeni są pogánie w dole/ ktory ucżynili: w śieći/
Skrót tekstu: BG_Ps
Strona: 555
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Psalmów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
. 5. Oglądamli się na prawą stronę a przypatruję się/ niemasz ktoby mię znał: zginęła ucieczka moja: niemasz ktoby się ujął o duszę moję. 6. PAnie do ciebie wołam/ mówiąc: Tyś nadzieja moja: tyś dział mój w ziemi żyjących. 7. Posłuchaj pilnie wołania mego/ bom barzo znędzony: wyrwi mię od tych/ którzy mię prześladują/ abowiem są mocniejszymi nad mię. 8. Wywiedźże z ciemnice duszę moję/ abym chwalił Imię twoje: obstąpią mię sprawiedliwi/ gdy mi dobrodziejstwo uczynisz. PSALM CXLII. I. Prosi Prorok, żeby PAn modlitwą jego wysłuchał,
. 5. Oglądamli śię ná práwą stronę á przypatruję śię/ niemász ktoby mię znał: zginęłá vćiecżká mojá: niemász ktoby śię vjął o duszę moję. 6. PAnie do ćiebie wołam/ mowiąc: Tyś nádźiejá mojá: tyś dźiał moj w źiemi żyjących. 7. Posłucháj pilnie wołánia mego/ bom bárzo znędzony: wyrwi mię od tych/ ktorzy mię prześládują/ ábowiem są mocniejszymi nád mię. 8. Wywiedźże z ćiemnice duszę moję/ ábym chwalił Imię twoje: obstąpią mię spráwiedliwi/ gdy mi dobrodźiejstwo vczynisz. PSALM CXLII. I. Prośi Prorok, żeby PAn modlitwą jego wysłuchał,
Skrót tekstu: BG_Ps
Strona: 621.
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Psalmów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
do samych okrętów przybiegają/ i podle nich pływają grzbiet tylko apołowicę oka z wody wynurzywszy którym się okrętom i ludziom pilnie przypatrują. Okrętom nic nie szkodzą: poty jednak/ póki się im przyczyna nie da: inaczy, zleby więc z okrętem beło gdyby ich rozdraźnić i rozgniewać miano. Dla tegoź na ten czas i wołania i strzelania zaniechać muszą a ich pięknemi i łagodnemi słówkami błagać. Wielorybowie ci na wejrzeniu straszni są/ a to częścią dla swojej wielkości/ częścią dla czarności/ abowiem same się im tylko oczy w głowie świecą jak ogień. Gdy się po morzu przechodzą/ wiele i barzo wysoko przed sobą wody pędzą/ a kiedy się
do sámych okrętow przybiegáją/ y podle nich pływają grzbiet telko ápołowicę oka z wody wynurzywszy ktorym śię okrętom y ludźiom pilnie przipatrują. Okrętom nic nie szkodzą: poty jednak/ poki śię im przyczyna nie da: ináczy, zleby więc z okrętem beło gdyby ich rozdraźnić y rozgniewać miano. Dla tegoź na ten czás y wołánia y strzelania zaniecháć muszą á ich pięknemi y łágodnemi słowkami błagać. Wielorybowie ći na weyrzeniu straszni są/ á to częscią dla swoiey wielkośći/ częscią dla czarnosći/ ábowiem same śię im telko oczy w głowie swiecą ják ogien. Gdy śię po morzu przechodzą/ wiele y barzo wysoko przed sobą wody pędzą/ á kiedy śię
Skrót tekstu: VetIsland
Strona: 45
Tytuł:
Islandia albo Krótkie opisanie Wyspy Islandii
Autor:
Daniel Vetter
Miejsce wydania:
Leszno
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, relacje
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
poważają z cerymoniami: a rzemięslnicy też/ jeśli do nich uczciwie i łagodnie mówić nie będziesz/ niczegoć nie zrobią. Przestrzegają z pilnością/ aby w słowie/ i w postępku wszelkim nie pokazali bojaźni/ abo nikczemności jakiej: i nikomu też nie zwierzają się swych frasunków/ ani potrzeb: a nie mniej się też chronią wołania i rozruchów jawnie/ ba i w domu: więc i mową nieprzystojną. Nie bawią się kradzieżą/ przysięgą/ ani grami. jednak przy tych dobrych przymiotach swych/ mają też wielkie przygany. Trawią cały dzień koło piły/ na pijaństwie/ i na gorszych rzeczach: barzo różne mają serce od ust. niemasz narodu
poważáią z cerimoniámi: á rzemięslnicy też/ iesli do nich vczćiwie y łágodnie mowić nie będźiesz/ niczegoć nie zrobią. Przestrzegáią z pilnośćią/ áby w słowie/ y w postępku wszelkim nie pokazáli boiáźni/ ábo nikczemnośći iákiey: y nikomu też nie zwierzáią się swych frásunkow/ áni potrzeb: á nie mniey się też chronią wołánia y rozruchow iáwnie/ bá y w domu: więc y mową nieprzystoyną. Nie báwią się kradźieżą/ przyśięgą/ áni grámi. iednák przy tych dobrych przymiotách swych/ máią też wielkie przygány. Trawią cáły dźień koło piły/ ná piiáństwie/ y ná gorśzych rzeczách: bárzo rozne máią serce od vst. niemász narodu
Skrót tekstu: BotŁęczRel_II
Strona: 28
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. II
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609