że kto idzie, bronić nie przestawa I żeby został, ręką z daleka znać dawa.
XCV.
Archanioł się do niego blisko przystępuje I cicho mu poszepce: „Bóg ci rozkazuje, Abyś Rynalda z wojskiem, które już jest bliskie, Przeprowadziło zaraz pod mury paryskie; Ale tak spraw, tak uczyń ciche ich wołanie, Żeby go nie słyszeli nic a nic poganie, I owszem w to potrafiaj, żeby się w tył mieli Pierwej, niżby się o niem z wieści dowiedzieli”.
XCVI.
Milczenie mu inaczej nie odpowiedziało, Tylko, że tak uczyni, głową znak dawało; I nie mieszkając, za niem puściło się potem
że kto idzie, bronić nie przestawa I żeby został, ręką z daleka znać dawa.
XCV.
Archanioł się do niego blizko przystępuje I cicho mu poszepce: „Bóg ci rozkazuje, Abyś Rynalda z wojskiem, które już jest blizkie, Przeprowadziło zaraz pod mury paryskie; Ale tak spraw, tak uczyń ciche ich wołanie, Żeby go nie słyszeli nic a nic poganie, I owszem w to potrafiaj, żeby się w tył mieli Pierwej, niżby się o niem z wieści dowiedzieli”.
XCVI.
Milczenie mu inaczej nie odpowiedziało, Tylko, że tak uczyni, głową znak dawało; I nie mieszkając, za niem puściło się potem
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 319
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
słowo o mnie się rzec może. Głos w Ramie słyszan jest/ płacz i krzyk bardzo wielki/ Rachele płaczącej synów swoich a niechciała się dać utulić/ że ich niemasz. Niechże cię ruszy Synowski przeciw Matce twojej afekt/ niech przerazi serce twoje ten tak gorzki i same niebiosa przenikający płacz/ wzdychanie i wołanie moje/ pociesz mię prze Bóg/ proszę Synu pociesz w tym utrapieniu moim/ gdyżem ja ciebie z młodości twojej cieszyć nie przestawała/ Otrzy łzy od oczu moich upamiętaniem i nawróceniem twoim/ Bom ja tobie w leciech dzieciństwa twego płakać niedopuszczała. Zastawiaj się Synu przy Matce twej w starości jej. bo
słowo o mnie się rzec może. Głos w Rámie słyszan iest/ płácż y krzyk bardzo wielki/ Ráchele płácżącey synow swoich á niechćiáłá się dáć vtulić/ że ich niemász. Niechże ćię ruszy Synowski przećiw Mátce twoiey áffekt/ niech przeráźi serce twoie ten ták gorzki y sáme niebiosá przenikáiący płácż/ wzdychánie y wołánie moie/ poćiesz mię prze Bog/ proszę Synu poćiesz w tym vtrapieniu moim/ gdyżem ia ćiebie z młodośći twoiey ćieszyć nie przestawáłá/ Otrzy łzy od ocżu moich vpámiętániem y náwroceniem twoim/ Bom ia tobie w lećiech dźiećiństwá twego płákáć niedopuszcżáłá. Zástáwiay się Synu przy Mátce twey w stárości iey. bo
Skrót tekstu: SmotLam
Strona: 22v
Tytuł:
Threnos, to iest lament [...] wschodniej Cerkwi
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
odradzających się trybunału początkach żołnierz nam z orężem nie stawa nad głową ani
rzecz przystojna, ażeby we drzwiach samych świątnicy sprawiedliwości gęste kto zuchwale stanowił straże.
Niech nam, Miłościwy Królu, i wojenna trąba nie brzmi w uszach w tym samym miejscu, gdzie same tylko pod hasłem imienia Waszej Królewskiej Mości do prawa ma się ogłaszać wołanie. Niech dawna między obozem a trybunałem będzie różność i pod sądową izbą niech nikt nie rozbija namiotów. A gdy z Waszej Królewskiej Mości ramienia z ziemskiej swojej natury roztrząsamy sprawy, nikt sobie do onychże podobnej niech nie przywłaszcza władzy. Niech bezprawnej nie podlegamy jurysdykcji. Tę zaś, co godnie umie wyrażać na sobie samej
odradzających się trybunału początkach żołnierz nam z orężem nie stawa nad głową ani
rzecz przystojna, ażeby we drzwiach samych świątnicy sprawiedliwości gęste kto zuchwale stanowił straże.
Niech nam, Miłościwy Królu, i wojenna trąba nie brzmi w uszach w tym samym miejscu, gdzie same tylko pod hasłem imienia Waszej Królewskiej Mości do prawa ma się ogłaszać wołanie. Niech dawna między obozem a trybunałem będzie różność i pod sądową izbą niech nikt nie rozbija namiotów. A gdy z Waszej Królewskiej Mości ramienia z ziemskiej swojej natury roztrząsamy sprawy, nikt sobie do onychże podobnej niech nie przywłaszcza władzy. Niech bezprawnej nie podlegamy jurysdykcji. Tę zaś, co godnie umie wyrażać na sobie samej
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 744
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
/ Jako ja mam dopiero w przejrzanym baczeniu: Jednak niech mój na zawsze wzrok będzie zalany Łzami/ niechaj paroksyzm co raz nowo dany Będzie mi; niechaj serce mdleje smutnym łkaniem; Niech co raz piersi dyszą me większym wzdychaniem. Bo trzeba mi odnawiać co raz i wzdychanie Płacz/ i plankt/ a do Boga podnosić wołanie.
Ach jakoć zle wrożyły z niebieskich gwiazd szyku Influencje górne nieszczęsny grzeszniku/ Za których sięć pomocą trafiło narodzić! Jak prżeklęty Horoskop na cię chciał ugodzić W twym narodzeniu/ któryć pożycia osnowę Twego wywiódł/ i dał tę/ żeś rzekł: O/ A/ mowę Pierwszą z płaczem! jak ten zły
/ Iáko ia mam dopiero w przeyrzanym bácżeniu: Iednák niech moy ná záwsze wzrok będzie zalány Łzami/ niecháy paroxyzm co raz nowo dány Będźie mi; niechay serce mdleie smutnym łkániem; Niech co raz pierśi dyszą me większym wzdychaniem. Bo trzebá mi odnáwiać co raz y wzdychanie Płácż/ y plankt/ á do Bogá ṕodnośić wołánie.
Ach iákoć zle wrożyły z niebieskich gwiazd szyku Influencye gorne nieszcżęsny grzeszniku/ Zá ktorych śięć pomocą tráfiło narodźić! Iák prżeklęty Horoskop ná ćię chćiał ugodźić W twym národzeniu/ ktoryć pożyćiá osnowę Twego wywiodł/ y dáł tę/ żeś rzekł: O/ A/ mowę Pierwszą z ṕłácżem! iak ten zły
Skrót tekstu: BesKuligHer
Strona: 33
Tytuł:
Heraklit chrześcijański
Autor:
Piotr Besseusz
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Kollegium Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1694
Data wydania (nie wcześniej niż):
1694
Data wydania (nie później niż):
1694
podobno tej godziny każą mi się stawić na sądzie straszliwym/ i oddać ścisły rachunek/ ze wszytkich myśli/ słów/ i uczynków wszytkiego żywota mego: a że niewiem tej godziny/ tedy proszę każdej godziny przez mękę Chrystusa Pana/ aby mi był miłościw w godzinę śmierci mojej. Naprzykład jako teraz tej godziny przypominam wołanie ono głośne/ i barzo żałosne na krzyżu Zbawicielowe: Boże mój, Boże mój czemuś mnie opuścił. Przeto proszę go aby mię też nie opuścił w godzinę śmierci mojej; nadto że on tej godziny Ducha swego Bogu Ojcu w ręce oddał. Adam: A więcej co myślisz kiedy zegar bije. JAN: Czytać trzeba
podobno tey godźiny każą mi się stáwić ná sądźie straszliwym/ y oddáć śćisły rachunek/ ze wszytkich myśli/ słow/ y vczynkow wszytkiego żywotá mego: á że niewiem tey godźiny/ tedy proszę każdey godźiny przez mękę Chrystusá Páná/ áby mi był miłośćiw w godźinę śmierći moiey. Naprzykłád iáko teraz tey godźiny przypominam wołanie ono głośne/ y bárzo żáłosne na krzyżu Zbáwićielowe: Boże moy, Boże moy czemuś mnie opuśćił. Przeto proszę go aby mię też nie opuśćił w godźinę śmierći moiey; nadto że on tey godźiny Duchá swego Bogu Oycu w ręce oddał. Adam: A więcey co myślisz kiedy zegár biie. IAN: Czytáć trzebá
Skrót tekstu: BanHist
Strona: 66
Tytuł:
Bankiet albo historia jako Adam bankietował
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
, więc bożkowie mali, słuchając, ktoby śpiewał, często się pytali, lecz on, na sercu nosząc rany niezgojone, nie powiadał a kończył piosnki zaczynione. Jako więc pospolicie odszedszy od siebie, któżkolwiek słuchu próżen oczy trzyma w niebie, ani dba nic na miłe najpierwej pytanie, ani się on odzywa na głośne wołanie, swą rzecz prawi. Tak czynił isty w onej dobie. Nie powiadał o piosnkach nic ani o sobie;
a wszakże też i język, zapomniawszy mowy, nie umiał nic innego, tylko swymi słowy przypominał pochodnie nigdy nie zgaszone, łuczko i strzałki w swoje piersi zawiedzione. Powiedał, jako swojej pannie usługuje, jako
, więc bożkowie mali, słuchając, ktoby śpiewał, często się pytali, lecz on, na sercu nosząc rany niezgojone, nie powiadał a kończył piosnki zaczynione. Jako więc pospolicie odszedszy od siebie, któżkolwiek słuchu próżen oczy trzyma w niebie, ani dba nic na miłe najpierwej pytanie, ani się on odzywa na głośne wołanie, swą rzecz prawi. Tak czynił isty w onej dobie. Nie powiadał o piosnkach nic ani o sobie;
a wszakże też i język, zapomniawszy mowy, nie umiał nic innego, tylko swymi słowy przypominał pochodnie nigdy nie zgaszone, łuczko i strzałki w swoje piersi zawiedzione. Powiedał, jako swojej pannie usługuje, jako
Skrót tekstu: WieszczSielGur
Strona: 35
Tytuł:
Sielanki albo Pieśni
Autor:
Adrian Wieszczycki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1634
Data wydania (nie wcześniej niż):
1634
Data wydania (nie później niż):
1634
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory poetyckie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Anna Gurowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2001
za pasy chodzą, Ale go ujął za łeb a ręce Marsowe W szczyrojedwabne włosy wplotły się bożkowe. Jako gdy jedwab robi bombiks, robak mały, Tak się ręce Marsowe w jego włosach zdały. Potym się wszytka orda boska poruszyła, Porzuciwszy dobrą myśl k broni się rzuciła. Huk się srogi po niebie, wszczęło i wołanie, Grzmot prawie niezwyczajny, broń gołych trzaskanie. Janus drzwi pozamykał, by snadź Kupidyna Wenus w chmurę nie skryła, jak Priama syna, Gdy czynił z Menelaem o Helenę, który Bić się wyszedł z Parysem przed trojańskie mury. Wstał potym i sam Jowisz gniewny z stołka swego, Że się zwada zaczęła na tej uczcie
za pasy chodzą, Ale go ujął za łeb a ręce Marsowe W szczyrojedwabne włosy wplotły się bożkowe. Jako gdy jedwab robi bombix, robak mały, Tak się ręce Marsowe w jego włosach zdały. Potym się wszytka orda boska poruszyła, Porzuciwszy dobrą myśl k broni się rzuciła. Huk się srogi po niebie, wszczęło i wołanie, Grzmot prawie niezwyczajny, broń gołych trzaskanie. Janus drzwi pozamykał, by snadź Kupidyna Wenus w chmurę nie skryła, jak Pryama syna, Gdy czynił z Menelaem o Helenę, ktory Bić się wyszedł z Parysem przed trojańskie mury. Wstał potym i sam Jowisz gniewny z stołka swego, Że się zwada zaczęła na tej uczcie
Skrót tekstu: NaborWierWir_I
Strona: 311
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Daniel Naborowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1620 a 1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
to sprawił, Że ani wiem, jakom cię i kędy zostawił!”
V.
To mówiąc, krzywą ścieżką bieży, niewściągniony, Jak nagłębiej w gęsty las i trafia w te strony, Skąd beł niedawno wyszedł, ani nóg hamuje, Aż nieszczęśliwy swojej śmierci ślad najduje. Słyszy konie, słyszy huk i wielkie wołanie I głos nieprzyjacielski i groźne łajanie, Na ostatek i słyszy i widzi swojego Medora, między konnych tak wielą pieszego. PIEŚŃ XIX.
VI.
Ode sta konnych sam jest, pieszy, obegnany; Zerbin woła, aby beł żywo pojmany. On się kręci, jak cyga, nakoło po lesie, A miły ciężar przecię
to sprawił, Że ani wiem, jakom cię i kędy zostawił!”
V.
To mówiąc, krzywą ścieszką bieży, niewściągniony, Jak nagłębiej w gęsty las i trafia w te strony, Skąd beł niedawno wyszedł, ani nóg hamuje, Aż nieszczęśliwy swojej śmierci ślad najduje. Słyszy konie, słyszy huk i wielkie wołanie I głos nieprzyjacielski i groźne łajanie, Na ostatek i słyszy i widzi swojego Medora, między konnych tak wielą pieszego. PIEŚŃ XIX.
VI.
Ode sta konnych sam jest, pieszy, obegnany; Zerbin woła, aby beł żywo poimany. On się kręci, jak cyga, nakoło po lesie, A miły ciężar przecię
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 86
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
z doliny W towarzystwie niezbożnej, przeklętej Gabryny.
XLIV.
Dwie mili ujachawszy, pyszno zbudowany Zamek ujźrzą, Wysoki Brzeg z dawna nazwany; Tam się zastanowili w nocy dla noclegu, Co od ziemie do nieba już szła w pełnem biegu. Ledwie co z koni zsiedli, srogie narzekanie Usłyszą i wielki płacz i krzyk i wołanie. Widzą potem, że wszędzie co żywo płakało, Tak, jakoby co na tem wszytkiem należało.
XLV.
Kiedy się o tem pytał, taką Zerbinowi Sprawę dano, że świeżo grabi Andzelmowi Staremu ktoś z nowiną dopiero przybieżał, Że syn jego zabity niedaleko leżał. On chcąc uść podejźrzenia, czyni tę postawę, Że
z doliny W towarzystwie niezbożnej, przeklętej Gabryny.
XLIV.
Dwie mili ujachawszy, pyszno zbudowany Zamek ujźrzą, Wysoki Brzeg z dawna nazwany; Tam się zastanowili w nocy dla noclegu, Co od ziemie do nieba już szła w pełnem biegu. Ledwie co z koni zsiedli, srogie narzekanie Usłyszą i wielki płacz i krzyk i wołanie. Widzą potem, że wszędzie co żywo płakało, Tak, jakoby co na tem wszytkiem należało.
XLV.
Kiedy się o tem pytał, taką Zerbinowi Sprawę dano, że świeżo grabi Andzelmowi Staremu ktoś z nowiną dopiero przybieżał, Że syn jego zabity niedaleko leżał. On chcąc uść podejźrzenia, czyni tę postawę, Że
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 206
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
wielomowność Bogu podobać muszą: A gdybyś go pytał/ o co się Bogu modlił: tedyćby właśnie tak wiele umiał odpowiedzieć jako nic. Eksód. 14. V. 15.
Radsieby takowi pamiętali na przykład Mojżeszów/ który czasu jednego tylko do Boga sercem wzdychał: a ono wzdychanie jego w uszach Boskich stało za wielkie wołanie: bo rzekł do niego: Quid clamas? A cóż wołasz? D. Balduinus sup. 9. Cap. Epist. ad Roman. p. m. 169.
Ściągają się do tego one słowa/ kiedy jeden pobożny Teolog mówi: Cum DEUS sit Scrutator cordium non opus erit multiloquio in verà precatione; sed
wielomownosć Bogu podobać muszą: A gdybyś go pytał/ o co się Bogu modlił: tedyćby właśnie ták wiele umiał odpowiedźieć iáko nic. Exod. 14. V. 15.
Rádsieby tákowi pámiętáli ná przykład Moyzeszow/ ktory czásu iednego tylko do Bogá sercem wzdychał: á ono wzdychánie iego w uszách Boskich stało zá wielkie wołánie: bo rzekł do niego: Quid clamas? A coż wołasz? D. Balduinus sup. 9. Cap. Epist. ad Roman. p. m. 169.
Sćiągáią śię do tego one słowá/ kiedy ieden pobożny Teolog mowi: Cum DEUS sit Scrutator cordium non opus erit multiloquio in verà precatione; sed
Skrót tekstu: GdacPan
Strona: Fii
Tytuł:
O pańskim i szlacheckim [...] stanie dyszkurs
Autor:
Adam Gdacjusz
Drukarnia:
Jan Krzysztof Jakub
Miejsce wydania:
Brzeg
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1679
Data wydania (nie wcześniej niż):
1679
Data wydania (nie później niż):
1679