zbiorą, Nie uszkodzą pasterza i z jego oborą. 366 (P). PAŃSKIE OKO TUCZY KONIA
„Wielkim u wszytkich, wielkim i u mnie to cudem, Że sam jeździsz na koniu, bywszy tłusty, chudem” — Pytam u siebie w domu jednego szlachcica. „Bo ja sam siebie pasę, a konia woźnica.” 367 (P). RÓWNY RÓWNEGO SZUKA
Z starym się zwykle stary, z młodym cieszy młody, Nie masz jako równego z równym milszej zgody. W kupie zwajcy, pijacy, w kupie chodzą ciszy, Zły ze złym, dobry z dobrym zawsze towarzyszy. Znam stadło, gdzie mąż diabłu, żona równa
zbiorą, Nie uszkodzą pasterza i z jego oborą. 366 (P). PAŃSKIE OKO TUCZY KONIA
„Wielkim u wszytkich, wielkim i u mnie to cudem, Że sam jeździsz na koniu, bywszy tłusty, chudem” — Pytam u siebie w domu jednego szlachcica. „Bo ja sam siebie pasę, a konia woźnica.” 367 (P). RÓWNY RÓWNEGO SZUKA
Z starym się zwykle stary, z młodym cieszy młody, Nie masz jako równego z równym milszej zgody. W kupie zwajcy, pijacy, w kupie chodzą ciszy, Zły ze złym, dobry z dobrym zawsze towarzyszy. Znam stadło, gdzie mąż diabłu, żona równa
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 157
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
leszczynie Jeszcze o pierwszej godzinie
Błagając okropne cienie Żałosne powtarza pienie, Pomniąc na nieuleczone Rany w sercu zatajone.
Z tymci się ja zgodzić mogę Mając wielką w sercu trwogę, Gdy cię nie dobrego pana Lecz srogiego znam tyrana;
Gdy twe oko nieżyczliwe Moje serce nieszczęśliwe
Tak w popioły obróciło, Jak słońce ziemię spaliło,
Gdy woźnica niewiadomy Źle woz kierował złocony. Wami, o progi kochane Świadczę, na was skłopotane
Skronie się moje skłoniły, Wyście je snem posiliły. Jeżeli snem słusznie mienię Zdumiałych zmysłów strętwienie
I wiedz to, jeśli mię dalej Serce się twe nie użali, Że co ja dzisia hejnały Śpiewam ci, to za czas mały
leszczynie Jeszcze o pierwszej godzinie
Błagając okropne cienie Żałosne powtarza pienie, Pomniąc na nieuleczone Rany w sercu zatajone.
Z tymci się ja zgodzić mogę Mając wielką w sercu trwogę, Gdy cię nie dobrego pana Lecz srogiego znam tyrana;
Gdy twe oko nieżyczliwe Moje serce nieszczęśliwe
Tak w popioły obrociło, Jak słońce ziemię spaliło,
Gdy woźnica niewiadomy Źle woz kierował złocony. Wami, o progi kochane Świadczę, na was skłopotane
Skronie się moje skłoniły, Wyście je snem posiliły. Jeżeli snem słusznie mienię Zdumiałych zmysłow ztrętwienie
I wiedz to, jeśli mię dalej Serce się twe nie użali, Że co ja dzisia hejnały Śpiewam ci, to za czas mały
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 379
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
. W kościołach i zgromadzeniach publicznych ludzie się poznawać zwykli, u stołów doznają przyjaciele, komunikacyją ludzkości wiążą się ze sobą serca ludzkie. Z tych rodzi się miłość zobopólna, z miłości wzajemna obserwancja, z obserwancji reputacja, a ta jest szlachcicowi prawem zacności przyzwoita. Inaczej Maciek nagotuje, Maciek zje, to pewnie parobek albo woźnica, bo się tak szlachta nie krzci.
I kłamstwo za sprośny występek szlachcicowi rzymskiemu poczytano: Verus eques non sit mendax.
Jako bowiem przez rzetelność godności człowieka dochodziemy, tak przez matactwo i obłudę doświadczymy niedoskonałości onego. Niesforne z samą rzeczą usta z myśliwą sfory nie są godne złają, która głosem swoim inaczej niedźwiedzia, inaczej
. W kościołach i zgromadzeniach publicznych ludzie się poznawać zwykli, u stołów doznają przyjaciele, komunikacyją ludzkości wiążą się ze sobą serca ludzkie. Z tych rodzi się miłość zobopólna, z miłości wzajemna obserwancyja, z obserwancyi reputacyja, a ta jest szlachcicowi prawem zacności przyzwoita. Inaczej Maciek nagotuje, Maciek zje, to pewnie parobek albo woźnica, bo się tak szlachta nie krzci.
I kłamstwo za sprośny występek szlachcicowi rzymskiemu poczytano: Verus eques non sit mendax.
Jako bowiem przez rzetelność godności człowieka dochodziemy, tak przez matactwo i obłudę doświadczymy niedoskonałości onego. Niesforne z samą rzeczą usta z myśliwą sfory nie są godne złają, która głosem swoim inaczej niedźwiedzia, inaczej
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 187
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
czyli to z Zamościa. Staram się choć by drogo, by miód był w mym domu, I Piwo nie żałująć tych trunków nikomu, Jest wodka pospolita i alembikowa, Takiej się wolno napić, jaka komu zdrowa. Korzenie mam kupione, a nie żydzi noszą, Bo mię o protekcją dla siebie nie proszą, Woźnica, posługaczka, chłopieć, gospodyni, Płacąc im punktualnie, co na rok uczyni? Co Goście, co Odpusty, mogą mię kosztować? Wie każdy co u siebie zwykł tego probować. Podź w Ogród w ornamentach co kosztu i pracy. W którym lub sam pracuję, nie jest tam bez płacy. Obaczyć mój Budynek
czyli to z Zamościa. Stáram się choć by drogo, by miod był w mym domu, I Piwo nie żałuiąć tych trunkow nikomu, Iest wodká pospolita y alembikowa, Takiey się wolno napić, iaka komu zdrowa. Korzenie mam kupione, a nie żydzi noszą, Bo mię o protekcyą dla siebie nie prosżą, Woznica, posługaczka, chłopieć, gospodyni, Płacąc im punktuálnie, co na rok uczyni? Co Goście, co Odpusty, mogą mię kosztować? Wie każdy co u siebie zwykł tego probować. Podź w Ogrod w ornámentach co kosztu y pracy. W ktorym lub sam pracuię, nie iest tam bez płacy. Obaczyć moy Budynek
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 540
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
dla studentów, gdzie się uczą i żyją z prowentów Klasztornych. Stoi te Miasto blisko Albis, alias Elby rzeki. Tuż Freiberg alias Friberga Miasto Misneńskie nad rzeką Muldą, gdzie złote, srebrne, cynowe, miedziane, ołowiane są kruszce znalezione, założone od Ottona Marchiona Misneńskiego, Roku 1175 zracyj, że kilku latami Woźnica z Goslaryj, złoty minerał tam wynalazł casu, koło w nim uwalawszy. Tu są Groby Elektorów Saskich, a przed niemi Margrabiów Misneńskich. Tu Miasto Atemburg. Tu jest w SAKsONII Górnej TURYNGIA, przed tym Herulów, Kattów Kraina, olim Królestwo. Panował tu Bazin, potym Klodoweusz Królewicz Francuski, Teodoryk. Lotariusz II
dla studentow, gdzie się uczą y żyią z prowentow Klasztornych. Stoi te Miasto blisko Albis, alias Elby rzeki. Tuż Freiberg alias Friberga Miasto Misneńskie nad rzeką Muldą, gdzie złote, srebrne, cynowe, miedziane, ołowiane są kruszcze znalezione, założone od Ottona Marchiona Misneńskiego, Roku 1175 zracyi, że kilku latami Woznica z Goslarii, złoty minerał tam wynalazł casu, koło w nim uwalawszy. Tu są Groby Elektorow Saskich, a przed niemi Margrabiow Misneńskich. Tu Miasto Attemburg. Tu iest w SAXONII Gorney TURINGIA, przed tym Herulow, Káttow Kraina, olim Krolestwo. Panowáł tu Bazin, potym Klodoweusz Krolewicz Francuski, Teodoryk. Lotariusz II
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 278
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
To-ć tedy sokół sowia może być rodzina. II
Był-liś pirwej szlachcicem, niżli predykantem, Przestałeś nim być, skoroś został takim frantem. Jeśli kopyto, łokieć, młot, sypień, nożyce, Odzierają z własnego szlachectwa szlachcice, Ty tak sprosny rzemieślnik masz uść za szlachcica? Godniejszy tego jaki niżli ty woźnica. Bo jego lepszy urząd niż was, zwodziciele, Co do piekła dusz ludzkich zawozicie wiele. III
Dambrowskim-eś się nazwał - zow się i Dębowskim, Możesz jeśli chcesz jeszcze zwać się Powrozowskim. Wszytko to tobie służy: dąb, powróz, dąbrowa, Godnyś żeby twa była kruczą strawą głowa. Godzieneś gdzie na
To-ć tedy sokół sowia może być rodzina. II
Był-liś pirwej ślachcicem, niżli predykantem, Przestałeś nim być, skoroś został takim frantem. Jeśli kopyto, łokieć, młot, sypień, nożyce, Odzierają z własnego ślachectwa ślachcice, Ty tak sprosny rzemieślnik masz uść za ślachcica? Godniejszy tego jaki niżli ty woźnica. Bo jego lepszy urząd niż was, zwodziciele, Co do piekła dusz ludzkich zawozicie wiele. III
Dambrowskim-eś się nazwał - zow się i Dębowskim, Możesz jeśli chcesz jeszcze zwać się Powrozowskim. Wszytko to tobie służy: dąb, powróz, dąbrowa, Godnyś żeby twa była kruczą strawą głowa. Godzieneś gdzie na
Skrót tekstu: RamMKolKontr
Strona: 263
Tytuł:
Kolenda
Autor:
Mikołaj Aleksander Ramułt
Drukarnia:
Jan Wolrab
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
sadu/ Białogłowie do tajemnic/ Kosterze do pieniędzy. Nie powierzaj kluczy. Gdzie Dworka pijanica/ Klucznik gamrat/ Włodarz łgarz. Pewna w folwarku szkoda. Dym/ Dach dziurawy/ Zła żona. Narychlej wypędza z domu. Próżnowanie w nędzy/ Swawola w grzech/ Zbytek w szaleństwo. Ludzie wprawiają. Wóz nierządny/ Woźnica opiły/ Jazda z wieczora/ Radzi przyczyniają drogi. Hiszpańska prostota/ Włoska hojność/ Polski rząd/ Pruskie dworstwo/ Duńskie Państwo/ Angielska wolność/ Francuski wstyd/ Niemiecka pokora/ Szotcki wczas/ Moskiewskie słowo/ Wołoska wierność/ Żydowskie nabożeństwo/ Ariańska miłość. Te są wszytkie podejrzane rzeczy. Muchy/ Psi/ Ciekawcowie
sádu/ Białogłowie do táiemnic/ Kosterze do pieniędzy. Nie powierzay kluczy. Gdźie Dworká piiánicá/ Klucżnik gámrat/ Włodarz łgarz. Pewna w folwárku szkodá. Dym/ Dách dźiuráwy/ Zła żoná. Narychley wypędza z domu. Prożnowánie w nędzy/ Swawola w grzech/ Zbytek w szaleństwo. Ludzie wpráwiáią. Woz nierządny/ Woźnica opiły/ Iázdá z wiecżorá/ Rádzi przyczyniáią drogi. Hiszpáńská prostotá/ Włoska hoyność/ Polski rząd/ Pruskie dworstwo/ Duńskie Páństwo/ Angielska wolność/ Fráncuski wstyd/ Niemiecka pokorá/ Szotcki wcżás/ Moskiewskie słowo/ Wołoska wierność/ Zydowskie nabożeństwo/ Aryáńska miłość. Te są wszytkie podeyrzáne rzeczy. Muchy/ Pśi/ Ciekáwcowie
Skrót tekstu: ŻabPol
Strona: B4v
Tytuł:
Polityka dworska
Autor:
Jan Żabczyc
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
nie wcześniej niż 1616
Data wydania (nie wcześniej niż):
1616
Data wydania (nie później niż):
1650
rzeczy, Jak możesz, ukontentuj ten narod człowieczy. A jeśli przeciw tobie równego wystawią, Sztukami z nim narabiaj, a ci się niech bawią. A to też trzeba wiedzieć, że równy równego Ma szanować, a zwłaszcza rzemiesła jednego. Muzyk muzyka szanuj, dworzanin dworaka, Nie kpi duda z balwierza, ni woźnica z żaka, Abo kucharz z kucharza, ni trębacz z storcisty, Skrzypek z skrzypka, ani też surmacz z bebenisty. Powinny powinnemu nie mów nigdy „racha”, Bo ani się obaczysz, wyjeździ-ć wałacha. Z panien możesz przeszydzać, gdy pani nie widzi, Mianowicie pod wieczor, boć każda odszydzi
rzeczy, Jak możesz, ukontentuj ten narod człowieczy. A jeśli przeciw tobie rownego wystawią, Sztukami z nim narabiaj, a ci sie niech bawią. A to też trzeba wiedzieć, że rowny rownego Ma szanować, a zwłaszcza rzemiesła jednego. Muzyk muzyka szanuj, dworzanin dworaka, Nie kpi duda z balwierza, ni woźnica z żaka, Abo kucharz z kucharza, ni trębacz z storcisty, Skrzypek z skrzypka, ani też surmacz z bebenisty. Powinny powinnemu nie mow nigdy „racha”, Bo ani sie obaczysz, wyjeździ-ć wałacha. Z panien możesz przeszydzać, gdy pani nie widzi, Mianowicie pod wieczor, boć każda odszydzi
Skrót tekstu: DzwonStatColumb
Strona: 7
Tytuł:
Statut Jana Dzwonowskiego, to jest Artykuły prawne jako sądzić łotry i kuglarze jawne
Autor:
Jan Dzwonowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1611
Data wydania (nie wcześniej niż):
1611
Data wydania (nie później niż):
1611
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wacław Walecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Collegium Columbinum
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1998
śmierci rodziców dzielić się muszą i po cugach p. ojca wierzchem podle kija do cudzego domu wędrować.
Ichm. panów i szlachty dobra wycieńcza i ta perswazyja, żs wiele rozumie, iż ani muzykant, ani dobry kucharz, ani krawiec, ani perukarz, ani doktor, ani kredencerz, ani lokaj, ani kamerdyneris i woźnica, ani golarz, nawet ani lulki zapalacz etc. (bo tych wszystkich spraw dość mizernych w ojczyźnie naszej cudzoziemców nazywają s) Polak być może i dlatego na te officia Włochów, Francuzów, Szotów, Szwabów, Szwajcarów, Tatarów, Kałmuków i innych narodów ludzi nazywają, a ci wzięte z Polski pieniądze dość znacznie,
śmierci rodziców dzielić się muszą i po cugach p. ojca wierzchem podle kija do cudzego domu wędrować.
Ichm. panów i szlachty dobra wycieńcza i ta perswazyja, żs wiele rozumie, iż ani muzykant, ani dobry kucharz, ani krawiec, ani perukarz, ani doktor, ani kredencerz, ani lokaj, ani kamerdyneris i woźnica, ani golarz, nawet ani lulki zapalacz etc. (bo tych wszystkich spraw dość mizernych w ojczyźnie naszej cudzoziemców nazywają s) Polak być może i dlatego na te officia Włochów, Francuzów, Szotów, Szwabów, Szwajcarów, Tatarów, Kałmuków i innych narodów ludzi nazywają, a ci wzięte z Polski pieniądze dość znacznie,
Skrót tekstu: DobraDuchRzecz
Strona: 77
Tytuł:
Krzywo patrzących na dobra duchownych oczy polskich
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1726
Data wydania (nie wcześniej niż):
1726
Data wydania (nie później niż):
1726
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Rzeczpospolita w dobie upadku 1700-1740. Wybór źródeł
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Gierowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
od tej wiszą do połowy Kolan śrebrne łańcuchy. Tak gdy się z nich ruszy Który, brzękiem po skórze bliskie razi uszy. Janczarowie bez broni, laski tylko mają W rękach, które na piersiach złożone trzymają. Gdy się już ten tak długi szereg uszykował, Dalszej asystencyji sam mowty przodkował. Para koni w karetce, woźnica piechotą, Mołnów kupa szło wkoło, pieszą a z ochotą. W sobolach mowty siedział, na drogim dywanie, Zawój srogi, ledwo nie jak gniazdo bocianie. Za nim chan nowy jechał, ten w letnim kubraku, Tatarów kilkadziesiąt z nim samego braku. Potem, lubo nie zaraz, lecz po małej chwili Różnej szarży
od tej wiszą do połowy Kolan śrebrne łańcuchy. Tak gdy się z nich ruszy Który, brzękiem po skórze bliskie razi uszy. Janczarowie bez broni, laski tylko mają W rękach, które na piersiach złożone trzymają. Gdy się już ten tak długi szereg uszykował, Dalszej asystencyji sam mowty przodkował. Para koni w karetce, woźnica piechotą, Mołnów kupa szło wkoło, pieszą a z ochotą. W sobolach mowty siedział, na drogim dywanie, Zawój srogi, ledwo nie jak gniazdo bocianie. Za nim chan nowy jechał, ten w letnim kubraku, Tatarów kilkadziesiąt z nim samego braku. Potem, lubo nie zaraz, lecz po małej chwili Różnej szarży
Skrót tekstu: GośPosBar_II
Strona: 458
Tytuł:
Poselstwo wielkie Stanisława Chomentowskiego...
Autor:
Franciszek Gościecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1732
Data wydania (nie wcześniej niż):
1732
Data wydania (nie później niż):
1732
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965