.
Dobreżby mu cepy/ widły pług/ radlica/ Patrz jak na żołnierską chce już i kozica.
PRZYTULA.
Wszak zdawna takowi na wojnę chadzali/ Awżdy przedsię bitwy wielkie wygrawali/
MAĆIEK.
To pewna/ iż siła jest chociaj z wieśniaków/ Przy niemałcyh dworach hej rządnych junaków/
Z nich jedni hajducką/ drudzy woźnicami/ Wiele świata zwiedzą z wielkimi panami/ Ba i na dworzańską też się obierają: O i chłopić ludzie/ choć je poniżają.
CHUDYFERENS.
Z tysiąca zaledwie jeden się znajduje/ Gdyż dworski stan wielu rzeczy potrzebuje. Który niezgrabnością haniebnie się brzydzi/ Leniem/ głupim/ ospałym/ plugawcem się hydzi. Więc do żołnierskiego
.
Dobreżby mu cepy/ widły pług/ rádlicá/ Pátrz iák na żołnierską chce iuż y koźicá.
PRZYTVLA.
Wszák zdawná tákowi ná woynę chadzáli/ Awżdy przedśię bitwy wielkie wygrawáli/
MAĆIEK.
To pewna/ iż śiła iest choćiay z wieśniakow/ Przy niemáłcyh dworach hey rządnych iunakow/
Z nich iedni háyducką/ drudzy woźnicámi/ Wiele światá zwiedzą z wielkimi pánámi/ Bá y ná dworzáńską też się obieráią: O y chłopić ludźie/ choć ie poniżáią.
CHVDYFERENS.
Z tyśiącá záledwie ieden sie znayduie/ Gdyż dworski stan wielu rzeczy potrzebuie. Ktory niezgrábnośćią hániebnie sie brzydźi/ Leniem/ głupim/ ospáłym/ plugáwcem sie hydźi. Więc do żołnierskiego
Skrót tekstu: PaxUlis
Strona: G2
Tytuł:
Tragedia o Ulissesie
Autor:
Adam Paxillus
Drukarnia:
Wojciech Kobyliński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
z jego go zbroje zewleczono I w samem go kaftanie tylko zostawiono I jakoby beł na rzeź do jatek wiedziony, f Na wysokiem beł wozie wzgórę posadzony, W którem beły dwie szpetne krowie zaprzężone, Słabe, chude i wielkiem głodem wycieńczone.
CXXXII.
Około zelżonego woza nierządnice Szły zewsząd niewstydliwe i stare zwodnice. Te beły woźnicami i krów poganiały, A wszytkie go sromotnie lżyły i szczypały; Ale mu się najbarziej chłopięta przykrzyły, Bo okrom słów plugawych, które mu mówiły, Na śmierćby beł kamieńmi od nich obrażony, Kiedyby od baczniejszych nie miał beł obrony.
CXXXIII.
Zbroja, która przyczyną jego złego była l która nieprawdziwy sąd o
z jego go zbroje zewleczono I w samem go kaftanie tylko zostawiono I jakoby beł na rzeź do jatek wiedziony, f Na wysokiem beł wozie wzgórę posadzony, W którem beły dwie szpetne krowie zaprzężone, Słabe, chude i wielkiem głodem wycieńczone.
CXXXII.
Około zelżonego woza nierządnice Szły zewsząd niewstydliwe i stare zwodnice. Te beły woźnicami i krów poganiały, A wszytkie go sromotnie lżyły i szczypały; Ale mu się najbarziej chłopięta przykrzyły, Bo okrom słów plugawych, które mu mówiły, Na śmierćby beł kamieńmi od nich obrażony, Kiedyby od baczniejszych nie miał beł obrony.
CXXXIII.
Zbroja, która przyczyną jego złego była l która nieprawdziwy sąd o
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 34
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
nas tam, gdzie błyśnie fortuna, doniosły, Robimy: jeśli lądem, przycinamy koni, Choć dosyć rączo bieżą, przycinamy do niej. Nie wadzi gruda drodze i szarga żegludze: Jeśli swoje ustały, zaprzągamy cudze. Sumnienie, jako hajduk, nie wziąwszy i grosza, Uszargawszy się, skacze na łogosz z łogosza; Woźnicami apetyt sławy i pieniędzy, Byle stanąć, gdzie się kto zapuścił, czym prędzej. Prawda, że się w pół drogi koła często łomią, Często konie podbite niejednemu chromią, Często zima zapadnie z śniegiem, z wiatrem, z mrozem, Że dalej ani łodzią, ani ruszy wozem; Siłaż przygód śmiertelnych każdy ma
nas tam, gdzie błyśnie fortuna, doniosły, Robimy: jeśli lądem, przycinamy koni, Choć dosyć rączo bieżą, przycinamy do niej. Nie wadzi gruda drodze i szarga żegludze: Jeśli swoje ustały, zaprzągamy cudze. Sumnienie, jako hajduk, nie wziąwszy i grosza, Uszargawszy się, skacze na łogosz z łogosza; Woźnicami apetyt sławy i pieniędzy, Byle stanąć, gdzie się kto zapuścił, czym prędzej. Prawda, że się w pół drogi koła często łomią, Często konie podbite niejednemu chromią, Często zima zapadnie z śniegiem, z wiatrem, z mrozem, Że dalej ani łodzią, ani ruszy wozem; Siłaż przygód śmiertelnych każdy ma
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 18
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Stamtąd wróciliśmy się znowu do pałacu arcyksiążęcego, ostatek nocy trawiąc na przypatrowaniu się foremnemu tańcu chłopów kuchelberskich z wielką uciechą królewicza imci.
28. Obiad dano solenniter na wszystkich onych gości tak panów jako i pań. Po obiedzie grą jakąś niemiecką sobie zaczęli rozdawania różnych urzędów, z taką mieszaniną, że się panom dostawało być woźnicami, masztalerzami, a ich sługom panami. Nie byliśmy z panem starostą kałuskim przy tej grze, bośmy odjechali byli do Strasburku, ale mnie z relacji najmniej do smaku nie przypadła, jako wszystkie krotofile niemieckie, oprócz samych łowów zwierzynnych, którzy mają dobry sposób i commoditatem dla mnóstwa wielkiego wszędy zwierza.
29.
Ztamtąd wróciliśmy się znowu do pałacu arcyksiążęcego, ostatek nocy trawiąc na przypatrowaniu się foremnemu tańcu chłopów kuchelberskich z wielką uciechą królewica jmci.
28. Obiad dano solenniter na wszystkich onych gości tak panów jako i pań. Po obiedzie grą jakąś niemiecką sobie zaczęli rozdawania różnych urzędów, z taką mieszaniną, że się panom dostawało być woźnicami, masztalerzami, a ich sługom panami. Nie byliśmy z panem starostą kałuskim przy téj grze, bośmy odjechali byli do Strasburku, ale mnie z relacyi najmniéj do smaku nie przypadła, jako wszystkie krotofile niemieckie, oprócz samych łowów zwierzynnych, którzy mają dobry sposób i commoditatem dla mnóstwa wielkiego wszędy zwierza.
29.
Skrót tekstu: PacOb
Strona: 81
Tytuł:
Obraz dworów europejskich
Autor:
Stefan Pac
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1624 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Kazimierz Plebański
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zygmunt Schletter
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1854