Piątkowskiego/Roku Pańskiego/ 1640. Na zacny i Starożytnej Familii Klejnot Ich Mościów PP. ZEBRZYDOWSKICH
MOrze trozębem Eolus porusza: Tenże trozębem pieniste wyszusza Syrty. Dotych czas z trozębem malują/ Wieszczkowie Boga Neptuna/ bo czują Ze sobie berło takowe smakują/ Którym swawolnym wiatrom zakazują. Gdy więc uporne między sobą z wodzą Siły, a tęgiem wianiem Masztom szkodzą. Ten na powietrzu moc/ ów w wodzie czuje/ Radwan Troisty nam zaś obiecuje (Ze gdyby Wschodnie/ i Północe chmury Turczyn/ Moskwicin nawodził ponury) Wszytkie rozpędzić. Rzecz pewna bo złoty Krzyż mu przydany/ do takiej ochoty. Wielmożnemu a mnie wielce Mciwemu Panu JEGO MOŚCI
Piątkowskiego/Roku Pańskiego/ 1640. Ná zacny y Stárożytney Fámiliey Kleynot Ich Mośćiow PP. ZEBRZYDOWSKICH
MOrze trozębem AEolus porusza: Tenże trozębem pieniste wyszusza Syrty. Dotych cżas z trozębem máluią/ Wiescżkowie Bogá Neptuná/ bo cżuią Ze sobie berło tákowe smákuią/ Ktorym swawolnym wiátrom zákázuią. Gdy więc vporne między sobą z wodzą Siły, á tęgiem wianiem Másztom szkodzą. Ten na powietrzu moc/ ow w wodźie czuie/ Rádwan Troisty nam záś obiecuie (Ze gdyby Wschodnie/ y Pułnocne chmury Turcżyn/ Moskwićin náwodził ponury) Wszytkie rospędźić. Rzecż pewna bo złoty Krzyż mu przydány/ do tákiey ochoty. Wielmożnemu á mnie wielce Mćiwemu Pánu JEGO MOSCI
Skrót tekstu: OlszSzkoła
Strona: Av
Tytuł:
Szkoła Salernitańska
Autor:
Hieronim Olszowski
Drukarnia:
Walerian Piątkowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
poradniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1640
Data wydania (nie później niż):
1640
gdzie wilgotność twardszą drogę dawa, jedzie. A wtem jej konia szatan, co się w niem zakrywał, Gwałtem wciągnął do wody, że rad nierad pływał. Nie wie, co rzec, lękliwa dziewka, tylko w ręku Siodło ściska i mocno trzyma się u łęku.
XXXVI.
Chce nazad, ale im go barziej wodzą wściąga, Uporniej w głębią idzie i szyję wyciąga. Szatę swoję, żeby jej nie zmaczać, zebrała I nóg, strzegąc się wody, wzgórę umykała. Wiatrek wolny bił złote włosy rozplecione I tam i sam po obu ramionach puszczone; Więtsze wiatry ucichły i cicho milczały I z morzem się tak pięknej twarzy dziwowały.
XXXVII
gdzie wilgotność twardszą drogę dawa, jedzie. A wtem jej konia szatan, co się w niem zakrywał, Gwałtem wciągnął do wody, że rad nierad pływał. Nie wie, co rzec, lękliwa dziewka, tylko w ręku Siodło ściska i mocno trzyma się u łęku.
XXXVI.
Chce nazad, ale im go barziej wodzą wściąga, Uporniej w głębią idzie i szyję wyciąga. Szatę swoję, żeby jej nie zmaczać, zebrała I nóg, strzegąc się wody, wzgórę umykała. Wiatrek wolny bił złote włosy rozplecione I tam i sam po obu ramionach puszczone; Więtsze wiatry ucichły i cicho milczały I z morzem się tak pięknej twarzy dziwowały.
XXXVII
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 156
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Po liliach i jabłka twarde pokrapiały, I pięknych, złotych włosów, które rozplecione Trzęsły się, od wolnego wiatru uderzone.
XCVII.
Skoro oczy w jej oczy wlepił w onej dobie, Na piękną Bradamantę swoję wspomniał sobie I ledwie się od płaczu wstrzymał i litością I przerażony razem w jeden czas miłością; I zawodnika, wodzą wściągnąwszy lotnego: „O piękna panno, godna łańcucha inszego, I tego tylko, którem swoje niewolniki Miłość pożądna wiąże - rzekł do Angeliki -
CXVIII.
Kto tak okrutny i kto tak jest zazdrościwy, Żeć śmiał krzywdę uczynić? Kto tak jest złośliwy, Że niegodne tej ani żadnej inszej męki Powiązał alabastry twojej pięknej
Po liliach i jabłka twarde pokrapiały, I pięknych, złotych włosów, które rozplecione Trzęsły się, od wolnego wiatru uderzone.
XCVII.
Skoro oczy w jej oczy wlepił w onej dobie, Na piękną Bradamantę swoję wspomniał sobie I ledwie się od płaczu wstrzymał i litością I przerażony razem w jeden czas miłością; I zawodnika, wodzą wściągnąwszy lotnego: „O piękna panno, godna łańcucha inszego, I tego tylko, którem swoje niewolniki Miłość pożądna wiąże - rzekł do Angeliki -
CXVIII.
Kto tak okrutny i kto tak jest zazdrościwy, Żeć śmiał krzywdę uczynić? Kto tak jest złośliwy, Że niegodne tej ani żadnej inszej męki Powiązał alabastry twojej pięknej
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 220
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
do drugiego jeżdżąc/ strzec aby mu z ścieżki nigdziej i namniej żadną nogą/ w który bok wystąpić nie przyszło/ aby jako najprościej chodzić nauczył się. Jedno w tej ścieżce/ gdy się będzie prosto uczyłchodzić Kon/ potrzeba ze stron przypoliczkach u Kawecana poboczki rzemiennie mieć abo na łeku abo je mieć z wodzą w ręku/ żeby skoro na którą stronę chciał wyboczyć koń/ aby oną poboczką w ścieżkę zaraz wtargnion był/ a przyjeżdżając do każdego z nich koła/ gdzie się już obrócić ma przypusiwszy/ w onym obrócił kołku/ ale nie dwa/ za jeden/ bo to w potrzebie szkodliwa zabawka jest/ w której ścieżce w
do drugiego ieżdżąc/ strzedz áby mu z śćieszki nigdźiey y namniey żadną nogą/ w ktory bok wystąpić nie przyszło/ áby iáko nayprośćiey chodźić náuczył sie. Iedno w tey sćieszce/ gdy sie będźie prosto vczyłchodźić Kon/ potrzebá ze stron przypoliczkách v Káwecáná poboczki rzemiennie mieć ábo ná łeku ábo ie mieć z wodzą w ręku/ żeby skoro ná ktorą stronę chćiał wyboczyć koń/ áby oną poboczką w śćieszkę záraz wtárgnion był/ á przyieżdżáiąc do káżdego z nich kołá/ gdźie sie iuż obroćić ma przypuśiwszy/ w onym obroćił kołku/ ále nie dwá/ zá ieden/ bo to w potrzebie szkodliwa zábawká iest/ w ktorey śćieszce w
Skrót tekstu: PienHip
Strona: 14
Tytuł:
Hippika abo sposób poznania chowania i stanowienia koni
Autor:
Krzysztof Pieniążek
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
gospodarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
nie biorą extra Państwa swego, ani o nią jak inni proszą, ale ją z nakrytą głową w swoich granicach siedzący na koniu odbierają: Co im dano jako emeritis na Tronie Cesarskim przez lat 470 w szesnastu Cesarzach Austriackich od Roku 1273 aż do Roku 1740.
DUCES Książęta genuine Wodzowie, po Łacinie Duces że ducunt, wodzą Wojska, Powiat według postanowienia Ottona Cesarza, których kreowano zaraz stanowiąc PORZĄDEK Stanów Imperyj czterech Brunszwickiego, Bawarskiego, Szwabskiego i Lotaryńskiego. Przedtym była ta Godność Personalna, jednej Osobie służąca, potym stała się Heredytaria całej Familii służąca, alicui Communitati; Postesyom, Dobrom praebens Ducatum, alias niemi rządząc, rozkazując. Hiszpańscy Królowie i
nie biorą extra Państwa swego, áni o nię iak inni proszą, ale ią z nakrytą głową w swoich granicach siedzący na koniu odbieraią: Co im dáno iako emeritis na Tronie Cesarskim przez lat 470 w szesnastu Cesarzach Austryackich od Roku 1273 aż do Roku 1740.
DUCES Xiążęta genuine Wodzowie, po Łacinie Duces że ducunt, wodzą Woyska, Powiat według postanowienia Ottona Cesarza, ktorych kreowano zaraz stanowiąc PORZĄDEK Stanow Imperii czterech Brunszwickiego, Bawarskiego, Szwabskiego y Lotaryńskiego. Przedtym była ta Godność Personalna, iedney Osobie służąca, potym stała się Haereditaria całey Familii służąca, alicui Communitati; Postesyom, Dobrom praebens Ducatum, alias niemi rządząc, roskazuiąc. Hiszpańscy Krolowie y
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 505
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
ściskał I mocno do swych piersi Orlanda przyciskał, Wierząc, że mu uczyni, jako Anteowi Herkules cny uczynił beł zapaśnikowi. PIEŚŃ XXIII.
LXXXVI.
Bierze go w pas i to go wielkiemi siłami Pchnie od siebie, to go zaś potargnie rękami Do siebie i biedzi się i z niem się morduje I co się z wodzą jego dzieje, nie pilnuje. Orland się, jako może, na siedle opiera I fortelów swych patrzy i sam się w się zbiera I ściągnie rękę jego koniowi do grzywy I zedrze uzdę z niego, końca boju chciwy.
LXXXVII.
Wszytką siłą poganin chce się o to kusić, Aby go z konia zwalić, aby
ściskał I mocno do swych piersi Orlanda przyciskał, Wierząc, że mu uczyni, jako Anteowi Herkules cny uczynił beł zapaśnikowi. PIEŚŃ XXIII.
LXXXVI.
Bierze go w pas i to go wielkiemi siłami Pchnie od siebie, to go zaś potargnie rękami Do siebie i biedzi się i z niem się morduje I co się z wodzą jego dzieje, nie pilnuje. Orland się, jako może, na siedle opiera I fortelów swych patrzy i sam się w się zbiera I ściągnie rękę jego koniowi do grzywy I zedrze uzdę z niego, końca boju chciwy.
LXXXVII.
Wszytką siłą poganin chce się o to kusić, Aby go z konia zwalić, aby
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 217
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
mądrzejszy przecie Ojczystym mnie głosem pyta: „Ziemia i dom, Proszę, gdzie są twoje, bracie?” Odpowiadam: „Chata Jest przy Betlejem moja”. Lecz dziwne są rzeczy, O które dalej pyta: „Bracie, czy wiesz, Dziecię (Które Bóg niegdyś przyrzekł dać ojcom naszym, By pod jego wodzą do nieba ród ludzki
Powrócił i wyzwolił się spod kar piekła) — Czy wiesz, rzekł, gdzie ono wraz z matką przebywa, Świeżo bowiem ujrzeliśmy gwiazdę jego?” Odpowiadam, że nie znam ni narodzonego, ani też miejsca. Co rzecz ta znaczy, rozważcie, bracia, mądrze.
TITYRUS Prawdę, bracia
mądrzejszy przecie Ojczystym mnie głosem pyta: „Ziemia i dom, Proszę, gdzie są twoje, bracie?” Odpowiadam: „Chata Jest przy Betlejem moja”. Lecz dziwne są rzeczy, O które dalej pyta: „Bracie, czy wiesz, Dziecię (Które Bóg niegdyś przyrzekł dać ojcom naszym, By pod jego wodzą do nieba ród ludzki
Powrócił i wyzwolił się spod kar piekła) — Czy wiesz, rzekł, gdzie ono wraz z matką przebywa, Świeżo bowiem ujrzeliśmy gwiazdę jego?” Odpowiadam, że nie znam ni narodzonego, ani też miejsca. Co rzecz ta znaczy, rozważcie, bracia, mądrze.
TITYRUS Prawdę, bracia
Skrót tekstu: RódLudzOkoń
Strona: 29
Tytuł:
Ekloga, w której ród ludzki ...
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
jasełka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1727
Data wydania (nie wcześniej niż):
1727
Data wydania (nie później niż):
1727
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Staropolskie pastorałki dramatyczne: antologia
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Okoń
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1989
innych jego poddanych. Księga Pierwsza,
Jest pewne postanowienie starożytnym Traktatem miedzy Turkami a Tatarami stwierdzone/ ile razy Cesarz Turecki osobą swoją na Wojnę idzie/ aby też Han we Stu Tysięcy ludzi przy nim szedł. Kiedy zaś tylko Wezyr najwyższy/ albo który inszy Hetman będzie przy Wojsku/ dosyć że Syna/ albo znacznego którego wodzą we Czterdziestu albo Piąciudziesiąt Tysięcy ludzi wyprawi/ którym insza płaca nie idzie/ oprócz zdybyczy/ co sobie dostaną. W Roku 1663. Tatarowie wezwani od Turków na pomoc pod czas Wojny Węgierskiej/ tak splondrowali tamten kraj/ Morawę/ i Śląsko/ mieczem i ogniem znosząc gdziekolwiek szli/ że krom inszego łupu/ samych więźniów
innych iego poddánych. Xięga Pierwsza,
Iest pewne postánowienie stárożytnym Tráktatem miedzy Turkámi á Tatárámi stwierdzone/ ile rázy Cesarz Turecki osobą swoią ná Woynę idźie/ áby też Han we Stu Tyśięcy ludźi przy nim szedł. Kiedy záś tylko Wezyr naywyższy/ álbo ktory inszy Hetman będźie przy Woysku/ dosyć że Syná/ álbo znácznego ktorego wodzą we Czterdźiestu álbo Piąćiudźieśiąt Tyśięcy ludźi wypráwi/ ktorym insza płáca nie idźie/ oprocz zdybyczy/ co sobie dostáną. W Roku 1663. Tátárowie wezwáni od Turkow ná pomoc pod czás Woyny Węgierskiey/ ták splondrowáli támten kray/ Moráwę/ y Sląsko/ mieczem y ogniem znosząc gdźiekolwiek szli/ że krom inszego łupu/ sámych więźniow
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 73
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
subtelne psuje/ przyrobić/ ani Lancuszka właśnie przynależącego/ któryby w miarę swą prawie pod podbrodkiem leżał/ z długiemi z obu stron haczykami dla naruszenia tego błahego kształtu/ przyprawić żaden ślosarz może: ani żaden jeździec by najwolniejszej ręki/ w czynieniu pracowitym/ abo w ćwiczeniu temu tak nie dogodzi/ aby nie porywając koń wodzą abo nie wsparzając/ w miarę bez rozkrwanienia abo naruszenia dziąsł i warg/ głowę i kark nosić kiedy mógł. Czego nie tylko racjami/ ale i doświadczeniem każdy baczny snadnie dosiądź może. Radzę tedy/ aby takowych pospolitych swych Munsztuków poprzestali/ a nie upodobywająli sobie owych śrzednie zakrzywionych/ co je Włoskiemi nazywają/ tedy wzdam
subtelne psuie/ przyrobić/ áni Láncuszká własnie przynależącego/ ktoryby w miárę swą práwie pod podbrodkiem leżał/ z długiemi z obu stron haczykámi dla náruszenia tego błáhego kształtu/ przypráwić żaden ślosarz może: áni żaden ieźdźiec by naywolnieyszey ręki/ w czynieniu prácowitym/ ábo w ćwiczeniu temu ták nie dogodźi/ áby nie porywáiąc koń wodzą ábo nie wsparzáiąc/ w miárę bez roskrwánienia ábo náruszenia dźiąsł y warg/ głowę y kárk nośić kiedy mogł. Czego nie tylko rátiámi/ ále y doświádczeniem káżdy báczny snádnie dośiądz może. Rádzę tedy/ áby tákowych pospolitych swych Munsztukow poprzestáli/ á nie vpodobywáiąli sobie owych śrzednie zákrzywionych/ co ie Włoskiemi názywáią/ tedy wzdam
Skrót tekstu: DorHip_II
Strona: Av
Tytuł:
Hippica to iest o koniach księgi_II
Autor:
Krzysztof Dorohostajski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
zdradną waliła Część na olbrzymy/ tłumiąc dzieje możnych bogów: Twierdząc jakoby z niskich wywarszy się progów Tyfon tak im był straszny/ że wszyscy biegali: Ledwie się nawet w ziemi Egipstskiej zostali; Kędy Nil siedmoraźną odnogą wystaje. I te ziermioród Tyfon jakby burzył kraje; Aż się Bogowie w stuczne przekryli osoby. W wodzą trzody Jupiter: od onejże doby/ Dotychmiast Hamon Libski w rogatym jest ciele. Apolo w kruka się wdał/ w kozła syn Semele/ Siostra Faebowa w kotkę/ w krowę Saturnia/ W Ibisa Merkurius/ a w rybę Cypria. Poty przy Cytrze nocąc krzyczała po swemu. Każą nam Aoniankom: lecz podno po
zdrádną wáliłá Część ná olbrzymy/ tłumiąc dźieie możnych bogow: Twierdząc iákoby z niskich wywárszy się progow Typhon ták im był strászny/ że wszyscy biegáli: Ledwie się náwet w źiemi AEgipstskiey zostáli; Kędy Nil śiedmoráźną odnogą wystáie. Y te źiermiorod Typhon iákby burzył kráie; Aż się Bogowie w stuczne przekryli osoby. W wodzą trzody Iupiter: od oneyże doby/ Dotychmiast Hámon Lybski w rogátym iest ćiele. Apolo w kruká się wdał/ w kozłá syn Semele/ Siostrá Phaebowá w kotkę/ w krowę Sáturnia/ W Ibisá Merkuryus/ á w rybę Cypria. Poty przy Cytrze nocąc krzyczáłá po swemu. Każą nam Aoniánkom: lecz podno po
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 115
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636