M. P. Wojewody/ Pan Aleksander Sielski Marszałek I. M. X. Biskupa/ P. Stanisław Kostka Graf z Stemberku ubrani w bogate szaty ze złotemi kwiatami/ przy których guzy złote z kamieńmi/ u czapek kity/ na koniach Tureckich w siadania od złota/ od kamieni/ po trzy łańcuchów szczerozłotych nawodzach. P. Adrian Słupecki Siostrzeniec I. M. X. Biskupa/ P. Euarystus Belzecki/ P. Franciszek Ciświcki/ P. Stanisław proski Komornik Poznański Marszałek Jego Mci Pana Wojewody/ wszyscy pięknie dosyć i bogato konie osiedli. P. Jan Trach Gniński w teletowej ferezjej sobolej/ czapka takaż/ kita z
M. P. Woiewody/ Pan Alexander Sielski Márszałek I. M. X. Biskupá/ P. Stánisław Kostká Gráff z Stemberku vbráni w bogáte száty ze złotemi kwiátámi/ przy ktorych guzy złote z kámienmi/ v czapek kity/ ná koniách Tureckich w śiádania od złotá/ od kámieni/ po trzy łáńcuchow szczerozłotych náwodzách. P. Adrián Słupecki Siestrzeniec I. M. X. Biskupá/ P. Euáristus Belzecki/ P. Fránćiszek Ciświcki/ P. Stánisław proski Komornik Poznáński Márszałek Iego Mći Páná Woiewody/ wszyscy pięknie dosyć y bogáto konie ośiedli. P. Ian Trach Gninski w teletowey ferezyey soboley/ czapká tákaż/ kitá z
Skrót tekstu: WjazdPar
Strona: a4v
Tytuł:
Wjazd wspaniały posłów polskich do Paryża
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Walerian Piątkowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1645
Data wydania (nie wcześniej niż):
1645
Data wydania (nie później niż):
1645
, że Martazyn ich wódz i król zginął Od ręki Bradamanty i że się chlubiła Białagłowa, że króla wielkiego zabiła.
XVIII.
W trzeciem hufcu z Marmundy ludzie przechodzili, Co w Gaskoniej wodza Argusta stracili; Temu pułkowi głowy, jako i drugiemu, Któraby jem rządziła, trzeba i czwartemu. I choć Agramantowi na wodzach schodziło, Nie pokazował tego i gdzie trzeba było, Naznaczył: tem Buralda, drugiem Arganiego, A trzeciem dał Ormidę za przełożonego.
XIX.
Arganiemu dał pod moc ludzie z Libikany, Po zmarłem Dudrynasie Brunel z Tyngintany Swe prowadził na popis z wzrokiem niewesołem I smętnem i do ziemie pochylonem czołem; Bo potem, jako
, że Martazyn ich wódz i król zginął Od ręki Bradamanty i że się chlubiła Białagłowa, że króla wielkiego zabiła.
XVIII.
W trzeciem hufcu z Marmundy ludzie przechodzili, Co w Gaskoniej wodza Argusta stracili; Temu pułkowi głowy, jako i drugiemu, Któraby jem rządziła, trzeba i czwartemu. I choć Agramantowi na wodzach schodziło, Nie pokazował tego i gdzie trzeba było, Naznaczył: tem Buralda, drugiem Arganiego, A trzeciem dał Ormidę za przełożonego.
XIX.
Arganiemu dał pod moc ludzie z Libikany, Po zmarłem Dudrynasie Brunel z Tyngintany Swe prowadził na popis z wzrokiem niewesołem I smętnem i do ziemie pochylonem czołem; Bo potem, jako
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 300
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
się nie baczą: Nie pamiętają na kaptury przodków swoich, na obowiązki swoje i ten świeży rokoszowy, na podpisy swoje, sumnieniem podciwością zahartowane, gdzie obiecaliśmy sobie sub fide, honore et con scientiis przy prawiech, wolnościach stać do gardł i majętności, obiecaliśmy rokosz kontynuować i skończyć statecznie, obiecaliśmy przy tych wodzach, co się ujęli, stać i przy sobie też i nie odstępować się; daliśmy tem, co ważyli koszty wielkie i zdrowia pro republica, asekuracje nagrody pod Lublinem. Tego wszytkiego odbiegają ci, co sejmu chcą, a zaraz tracą i adnihilują kaptury wszytkie, obowiązki, do których zawżdy ucieczka w każdem Rzpltej gwałcie
się nie baczą: Nie pamiętają na kaptury przodków swoich, na obowiązki swoje i ten świeży rokoszowy, na podpisy swoje, sumnieniem podciwością zahartowane, gdzie obiecaliśmy sobie sub fide, honore et con scientiis przy prawiech, wolnościach stać do gardł i majętności, obiecaliśmy rokosz kontynuować i skończyć statecznie, obiecaliśmy przy tych wodzach, co się ujęli, stać i przy sobie też i nie odstępować się; daliśmy tem, co ważyli koszty wielkie i zdrowia pro republica, asekuracye nagrody pod Lublinem. Tego wszytkiego odbiegają ci, co sejmu chcą, a zaraz tracą i adnihilują kaptury wszytkie, obowiązki, do których zawżdy ucieczka w każdem Rzpltej gwałcie
Skrót tekstu: PękosSkryptCz_III
Strona: 289
Tytuł:
Skrypt na tych, którzy rokoszu nie pragną a sejmu się napierają.
Autor:
Prokop Pękosławski
Miejsce wydania:
Jędrzejów
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
czasem ich odbiegam.
Tu kładę Praeliminare, że Rzymska Monarchia w ten czas się zaczęła, gdy Rex Regum Messias, tojest Unctus Domini przyjść miał. W ten czas bowiem Prorocy przyjście jego obiecywali, kiedy Świata całego jeden miał być Monarcha, albo Jednowładca; co się też stało, bo po zwyciężonych tyle Królach, Wielkich Wodzach, po nabytych tyle Prowincjach, Jure Belli, na siebie obrócili Orężę Rzymianie; to Grachowie, to Syla i Marius: Opanowało trzech potężnych Senat Rzymski; M. Grasus, Julius Cezar i Cnejus Pompejus, Juliusz i Pompejusz, o to certowali, któremuby z nich Imperium przyznane. Pierwszy z nich opanował Armis Włochy
czasem ich odbiegam.
Tu kładę Praeliminare, że Rzymska Monarchia w ten czas się zaczeła, gdy Rex Regum Messias, toiest Unctus Domini przyiść miał. W ten czas bowiem Prorocy przyiście iego obiecywali, kiedy Swiata całego ieden miał bydź Monarcha, albo Iednowładca; co się też stáło, bo po zwyciężonych tyle Krolach, Wielkich Wodzach, po nabytych tyle Prowincyach, Iurè Belli, ná siebie obrocili Orężę Rzymianie; to Grachowie, to Sylla y Marius: Opanowało trzech potężnych Senat Rzymski; M. Grasus, Iulius Caesar y Cneius Pompeius, Iuliusz y Pompeiusz, o to certowali, ktoremuby z nich Imperium przyznane. Pierwszy z nich opanował Armis Włochy
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 467
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
leżeć rosole Mars im dopuścił, i w tej trwać sromocie, Ale ich prędko potem znowu w pole, Gdzie plac przestronny był otwarty cnocie, Wywiódł pod Zbaraż, sławę nad Paktole I Hermy złote kładąc ich ochocie, Którąby hańbę na się zaciągnioną Znieśli dzielnością swoją przyrodzoną.
Tam cne sarmackie rycerstwo skupione, Przy mężnych wodzach lubo w poczcie małym Tysiąc dwunastu, kupy niezliczone Mężnie znosiło animuszem stałym Zdradzieckich pułków, które spół złączone Z hordą tatarską i chłopstwem zuchwałem, Pułmiliona liczby przewyższało; Jednak stateczny odpór im dawało
Szlachetne plemie: lubo codzień prawie Nieprzyjacielską zgrają otoczeni, Trwając na srogiej Bellony zabawie, I choć na koło wojskami ściśnieni Bez odpoczynku
leżeć rosole Mars im dopuścił, i w tej trwać sromocie, Ale ich prędko potem znowu w pole, Gdzie plac przestronny był otwarty cnocie, Wywiódł pod Zbaraż, sławę nad Paktole I Hermy złote kładąc ich ochocie, Którąby hańbę na się zaciągnioną Znieśli dzielnością swoją przyrodzoną.
Tam cne sarmackie rycerstwo skupione, Przy mężnych wodzach lubo w poczcie małym Tysiąc dwunastu, kupy niezliczone Mężnie znosiło animuszem stałym Zdradzieckich pułków, które spół złączone Z hordą tatarską i chłopstwem zuchwałém, Pułmiliona liczby przewyższało; Jednak stateczny odpór im dawało
Szlachetne plemie: lubo codzień prawie Nieprzyjacielską zgrają otoczeni, Trwając na srogiej Bellony zabawie, I choć na koło wojskami ściśnieni Bez odpoczynku
Skrót tekstu: OdymWŻałKoniec
Strona: 321
Tytuł:
Żałośna postać Korony Polskiej
Autor:
Walenty Odymalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1659
Data wydania (nie wcześniej niż):
1659
Data wydania (nie później niż):
1659
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
Aby się one gwałty uśmierzyły I krwie niewinnej srogie rozlewanie? Kto i potężniej buntowniki one Ukracał, przeciw panom swym spiknione?
Wiele w tym razie, przyznać to, pracował, Komu rząd wojska tedy był oddany, Wieleś nad insze prawda dokazował Cny Wiśniowiecki, mężu zawołany, I stan rycerski także niepróżnował Przy swoich wodzach, ale też przyznany Ma dank i przodek niemniejszy sławnemu Aleksandrowi być Koniecpolskiemu.
On gdy rozterki zewsząd powstające Postrzegł Kozactwa z czernią buntownego, I do kupy się gromady schodzące, Wnet Stanisława zwabił Broniewskiego, Przy którym ludu było dwa tysiące, By z Ukrainy do Wiśniowieckiego Przybywszy, społem chłopstwo rozganiali, A gdzie potrzeba mocą uskramiali
Aby się one gwałty uśmierzyły I krwie niewinnej srogie rozlewanie? Kto i potężniej buntowniki one Ukracał, przeciw panom swym spiknione?
Wiele w tym razie, przyznać to, pracował, Komu rząd wojska tedy był oddany, Wieleś nad insze prawda dokazował Cny Wiśniowiecki, mężu zawołany, I stan rycerski także niepróżnował Przy swoich wodzach, ale też przyznany Ma dank i przodek niemniejszy sławnemu Alexandrowi być Koniecpolskiemu.
On gdy rosterki zewsząd powstające Postrzegł Kozactwa z czernią buntownego, I do kupy się gromady schodzące, Wnet Stanisława zwabił Broniewskiego, Przy którym ludu było dwa tysiące, By z Ukrainy do Wiśniowieckiego Przybywszy, społem chłopstwo rozganiali, A gdzie potrzeba mocą uskramiali
Skrót tekstu: OdymWŻałKoniec
Strona: 341
Tytuł:
Żałośna postać Korony Polskiej
Autor:
Walenty Odymalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1659
Data wydania (nie wcześniej niż):
1659
Data wydania (nie później niż):
1659
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
ks. Szaniawski prałat i rezydent tuteczny im. ks. wileńskiego drukowaną gazetę wiktoryjej teraźniejszej kampanijej, którą w Wilnie drukowano, czytał. Trochę w niesmak niektórym była, nieżyczliwym temu narodowi, ale się więcej z tego cieszyło, że to in lucem wyszło, co należało debite narodowi temu, ile tak kawalerskiemu przy dzielnych wodzach, bo absolute pp. koronni, pereant mihi, ujęli tej chwały, na którą zarównie zarobili, a bodaj nie więcej, jako patet z tej gazety, kiedy przełomali nieprzyjaciela. I ks. Gołębiowskiemu nie masz za co dziękować, kiedy i on na kazaniu swoim ad imitationem złych ludzi żadnego z ichmpp. hetmanów litewskich
ks. Szaniawski prałat i rezydent tuteczny jm. ks. wileńskiego drukowaną gazetę wiktoryjej teraźniejszej kampanijej, którą w Wilnie drukowano, czytał. Trochę w niesmak niektórym była, nieżyczliwym temu narodowi, ale się więcej z tego cieszyło, że to in lucem wyszło, co należało debite narodowi temu, ile tak kawalerskiemu przy dzielnych wodzach, bo absolute pp. koronni, pereant mihi, ujęli tej chwały, na którą zarównie zarobili, a bodaj nie więcej, jako patet z tej gazety, kiedy przełomali nieprzyjaciela. I ks. Gołębiowskiemu nie masz za co dziękować, kiedy i on na kazaniu swoim ad imitationem złych ludzi żadnego z ichmpp. hetmanów litewskich
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 160
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
w Niebie nad grzesznikiem Jednym pokutującym. Jeżeli wzbudzone Wesele bywa w Niebie, gdy za popełnione Grzechy swe jaki zbrodzień szczerze pokutuje, Dalekoć więtszą płatę Bóg za to zgotuje. O BARLAAMIE I JOZAFAĆIE ŚŚ. Luc. 19.
I tak to rzecz jest pewna, że w tym wątpić niemasz. Cóż? czy o wodzach Wiary Twej inaczej mniemasz, O Apostołach? którzy to nieraz czynili Pewną radą, że Boskie mandata gwałcili Mniejsze, a to więtszego przykazania względem. Aza Tymoteusza Żydowskim Obrzędem Wasz Paweł nieoberznął? a wam obrzezania Dawnego zakazują wasze przykazania, A przecie Paweł Święty uczynił to śmiele. Nuż i innych w twym Piśmie przykładów jest
w Niebie nád grzesznikiem Iednym pokutuiącym. Ieżeli wzbudzone Wesele bywa w Niebie, gdy zá popełnione Grzechi swe iáki zbrodźień szczerze pokutuie, Dálekoć więtszą płátę Bog zá to zgotuie. O BARLAAMIE Y IOZAPHAĆIE ŚŚ. Luc. 19.
Y ták to rzecz iest pewna, że w tym wątpić niemasz. Coż? czy o wodzách Wiáry Twey ináczey mniemasz, O Apostołách? ktorzy to nieraz czynili Pewną rádą, że Boskie mándatá gwałćili Mnieysze, á to więtszego przykazánia względem. Aza Tymotheuszá Zydowskim Obrzędem Wász Páweł nieoberznął? á wam obrzezánia Dawnego zákázuią wásze przykazánia, A przecie Páweł Swięty vczynił to śmiele. Nuż y innych w twym Piśmie przykłádow iest
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 229
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
tej rozumu żeglugi! Rozbije na spokojnej wodzie okręt drugi, Jeśli fryc, nie ćwiczony w takowym urzędzie, Zgubi całe królestwo, za kompasem siędzie. Cóż mówić, kiedy szturmem wicher wodę zmąci! O lada hak, skąd mądry mógł wywieść, roztrąci. 132. NA TOŻ DRUGI RAZ
Na królach państwom, królom na wodzach wojskowych Należy, a co pierwsza rzecz, na radach zdrowych. Bóg, niech się w jego rządy człek żaden nie wdziera, Podług swej woli głowy do koron obiera. Za królewskim buławy tych, co wojska wodzą, Obozy na krew toczą, przywilejem chodzą; Ci królewskie, ci zdrowie, by w najgorszej toni,
tej rozumu żeglugi! Rozbije na spokojnej wodzie okręt drugi, Jeśli fryc, nie ćwiczony w takowym urzędzie, Zgubi całe królestwo, za kompasem siędzie. Cóż mówić, kiedy szturmem wicher wodę zmąci! O leda hak, skąd mądry mógł wywieść, roztrąci. 132. NA TOŻ DRUGI RAZ
Na królach państwom, królom na wodzach wojskowych Należy, a co pierwsza rzecz, na radach zdrowych. Bóg, niech się w jego rządy człek żaden nie wdziera, Podług swej woli głowy do koron obiera. Za królewskim buławy tych, co wojska wodzą, Obozy na krew toczą, przywilejem chodzą; Ci królewskie, ci zdrowie, by w najgorszej toni,
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 79
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
częstych, Hazardów, nieszczęść i fatyg tak gęstych, Tylko naukę: ze rzadko się komu Lepiej co nada, jako siedzieć w domu. Już tedy dwory i handle przeklina, Mówiąc: Fortuno, fatyg mych przyczyna, Drwisz sobie z ludzi, ale ten drwi z ciebie, Który swe żądze tak trzyma u siebie Na wodzach, że się jednym kontentuje, Co mu natura i BÓG ofiaruje. Ty tylko Ludzi do biedy przywodzisz, Nienasycone gdy chciwości rodzisz. Wrócić do Domu, i mnie już się trzeba, I tego zażyć, co mi dadzą nieba. Wtedy rezolucyj, do Domu powraca, Do którego BÓG jak go prędko wraca, Ledwo
częstych, Hazardow, nieszczęść i fatyg tak gęstych, Tylko naukę: ze rzadko śie komu Lepiey co nada, iako śiedźieć w domu. Już tedy dwory i handle przeklina, Mowiąc: Fortuno, fatyg mych przyczyna, Drwisz sobie z ludźi, ale ten drwi z ćiebie, Ktory swe żądze tak trzyma u śiebie Na wodzach, że śię iednym kontentuie, Co mu natura i BOG ofiaruie. Ty tylko Ludźi do biedy przywodźisz, Nienasycone gdy chćiwośći rodźisz. Wroćić do Domu, i mnie iuż się trzeba, I tego zażyć, co mi dadzą nieba. Wtedy rezolucyi, do Domu powraca, Do ktorego BOG iak go prętko wraca, Ledwo
Skrót tekstu: JabłEzop
Strona: 14
Tytuł:
Ezop nowy polski
Autor:
Jan Stanisław Jabłonowski
Drukarnia:
Andrzej Ceydler
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
bajki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1731
Data wydania (nie wcześniej niż):
1731
Data wydania (nie później niż):
1731