Nie szanujesz rozumu, więc wedle przysłowia Nie czyń winem naturze gwałtu, szanuj zdrowia. Boska naprzód, toż ludzka obraza, a za nią I sam się świnią staniesz; wszyscy świnie ganią. Toż choroba, ba, i śmierć, przypatrzysz się i tu, Gdy się ten wrócił, jak pies, do swego womitu. 382 (N). PRIMA APRILIS
O miotłach i kometach, jako im kto wierzy, Kiedy świecą na niebie, słysząc u wieczerzy (A nazajutrz Aprilis przypadała prima, Kędy choć żart bezpieczny, nikt się nie odyma), Wrzuci miotłę na wschody gdzieś do indermachu Frant jeden i, przyszedszy do nich, nie
Nie szanujesz rozumu, więc wedle przysłowia Nie czyń winem naturze gwałtu, szanuj zdrowia. Boska naprzód, toż ludzka obraza, a za nią I sam się świnią staniesz; wszyscy świnie ganią. Toż choroba, ba, i śmierć, przypatrzysz się i tu, Gdy się ten wrócił, jak pies, do swego womitu. 382 (N). PRIMA APRILIS
O miotłach i kometach, jako im kto wierzy, Kiedy świecą na niebie, słysząc u wieczerzy (A nazajutrz Aprilis przypadała prima, Kędy choć żart bezpieczny, nikt się nie odyma), Wrzuci miotłę na wschody gdzieś do indermachu Frant jeden i, przyszedszy do nich, nie
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 163
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
– barłogi i gnoje, ulice – psy zdechłe i ścierwy, podsienia – parowy i doły, rynki – sapiska i przepaści, domy – kloaki i smrody pozastępowały, stajnia koniowi topieliskiem, izba gościowi będzie śmiertelną więźnia Zbawiciela piwnicą, nie inaksza we wszytkim wygoda. A cóż mówić o ludziach i wysłudze zwyczajnej! Zjeść bez womitu niepodobna kawałka podróżnej pieczeni, wejzrawszy na szparago gospodarskie po łbie albo na wąs w tabaczysku uszargany, albo na smrodliwe gospodyni łachy, albo na nabrzmiałą z nieochędostwa roczniego, co ją piecze, kompaturę. Gospodarza, żeby cię nie okradł, wartować, gospodyni, żeby ci pluder nie zrewidowała, strzec się, szynkarki
– barłogi i gnoje, ulice – psy zdechłe i ścierwy, podsienia – parowy i doły, rynki – sapiska i przepaści, domy – kloaki i smrody pozastępowały, stajnia koniowi topieliskiem, izba gościowi będzie śmiertelną więźnia Zbawiciela piwnicą, nie inaksza we wszytkim wygoda. A cóż mówić o ludziach i wysłudze zwyczajnej! Zjeść bez womitu niepodobna kawałka podróżnej pieczeni, wejzrawszy na szparagi gospodarskie po łbie albo na wąs w tabaczysku uszargany, albo na smrodliwe gospodyni łachy, albo na nabrzmiałą z nieochędostwa roczniego, co ją piecze, kompaturę. Gospodarza, żeby cię nie okradł, wartować, gospodyni, żeby ci pluder nie zrewidowała, strzec się, szynkarki
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 203
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
, Że to gadzina. Często i samej roży nie bez strachu W pieszczonym zażyć przychodzi zapachu, Pod którą, oprócz przyrodzonej ości, Wąż w przytomności. Nie wierz pozorom, skrytościom nie dufaj, Złego jak smrodu na drodze nie ruchaj, Przyjacielskiego strzec się nawet chleba Teraz potrzeba. Z którego, oprócz gorszkiego womitu, Żal i ból bywa smakiem apetytu, Bo nim nieszczyra, jakby kromką z błota, Karmi ochota. Zgoła westchnąwszy na ten świat z głęboka, Jużby bez ucha; bez gęby, bez oka, A i bez serca (jeśli na tym mało) Żyć należało. Bo jednoż na tej niedołędze przystać,
, Że to gadzina. Często i samej roży nie bez strachu W pieszczonym zażyć przychodzi zapachu, Pod którą, oprócz przyrodzonej ości, Wąż w przytomności. Nie wierz pozorom, skrytościom nie dufaj, Złego jak smrodu na drodze nie ruchaj, Przyjacielskiego strzedz się nawet chleba Teraz potrzeba. Z którego, oprócz gorszkiego womitu, Żal i bol bywa smakiem apetytu, Bo nim nieszczyra, jakby kromką z błota, Karmi ochota. Zgoła westchnąwszy na ten świat z głęboka, Jużby bez ucha; bez gęby, bez oka, A i bez serca (jeśli na tym mało) Żyć należało. Bo jednoż na tej niedołędze przystać,
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 253
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
trochę mąki grząnkowej przydawszy/ to przyłożysz na dołek żołądkowy i stełu/ abo uczyn worek wziąwszy prochów zarówno diarrhod: koral: Jeleniego rogu/ rożej czerwonej/ piołunu/ cinamonu i spice. A jeśliby ta affectio długo i srogo stała/ bańkę do ust żołądkowych z płomieniem przysadzisz trochę przed pokarmy. Etius dla ustanowienia womitu nogi i ręce w ciepłą wodę włożyć każe/ ludzie prości w zimną kładą/ ale to gorącej chorobie/ tamta zimnej służy. Zaś jeśli z tego umiarkowania gorącego choroba jest/ i przytym spalone rzyganie/ nic kosztowniejszego/ jako dobry trunek zimnej wody z wolną wysarkać/ którą O Przypadkach Brzemiennych. P. Z.
trochę mąki grząnkowey przydawszy/ to przyłożysz ná dołek żołądkowy y ztełu/ ábo vczyn worek wźiąwszy prochow zárowno diarrhod: koral: Ieleniego rogu/ rożey czerwoney/ piołunu/ cinámonu y spicae. A ieśliby tá affectio długo y srogo stałá/ báńkę do vst żołądkowych z płomieniem przysádźisz trochę przed pokármy. Aetius dla vstánowienia womitu nogi y ręce w ćiepłą wodę włożyć każe/ ludźie prośći w źimną kłádą/ ále to gorącey chorobie/ támtá źimney służy. Záś ieśli z tego vmiárkowánia gorącego chorobá iest/ y przytym spalone rzygánie/ nic kosztownieyszego/ iáko dobry trunek źimney wody z wolną wysarkáć/ ktorą O Przypadkách Brzemiennych. P. Z.
Skrót tekstu: CiachPrzyp
Strona: B4v
Tytuł:
O przypadkach białychgłów brzemiennych
Autor:
Piotr Ciachowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
poradniki, traktaty
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
/ do jedzenia niechęci/ twardości/ szczkaniu wielką pomoc i ratunek przynosi. Ale znajdują się drudzy Medycy/ którzy przeciwnie o takowych wodach/ które w sobie mają siarkę i saletrę trzymają: powiadając że wielką szkodę żołądkowi takowe wody czynią: a to nawięcej dla saletry/ która z przyrodzenia swego/ obrzydzenie jakieś i chciwość do womitu czyni: i przeto nie tylko niechęć do jedzenia miałaby leczyć woda/ ale i owszem niechęć więtszą może sprawić w żołądku/ gdy onę kto pije. Jednakże przystaję ja barziej do mniemania Oczka: gdyż i kąpiąc się ludzie tego doznawają/ i ci którzy onę pijają/ tedy i chęć do jedzenia/ i
/ do iedzenia niechęći/ twárdośći/ szcżkániu wielką pomoc y rátunek przynośi. Ale znáyduią się drudzy Medycy/ ktorzy przećiwnie o tákowych wodách/ ktore w sobie máią śiárkę y saletrę trzymáią: powiadáiąc że wielką szkodę żołądkowi tákowe wody cżynią: á to nawięcey dla saletry/ ktora z przyrodzenia swego/ obrzydzenie iákieś y chćiwość do womitu cżyni: y przeto nie tylko niechęć do iedzenia miáłáby lecżyć wodá/ ále y owszem niechęć więtszą może spráwić w żołądku/ gdy onę kto piie. Iednákże przystáię ia bárźiey do mniemánia Ocżká: gdiż y kąpiąc się ludżie tego doznawáią/ y ći ktorzy onę piiáią/ tedy y chęć do iedzenia/ y
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 143.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
tak jest/ a nie inaczej. a Antyllus stary Medyk/ jako pisze Orybasius , powiada/ że siarczane wody nie są dobre i zdrowe w napoju: dla tego; iż żołądek tak zmiękczają/ nie inaczej jako owo skórę/ kiedy kto długo rozmoczy w wodzie: skąd potym obrzydzenie jakieś/ abo też chciwość ustawiczna do womitu pochodzi. Toż i Etius prawie trzyma. Ale mylą się ci Medycy. gdyż kędykolwiek jest przymieszana/ abo sama siarka/ abo też para onej do wody; tedy i smak onej wody lepszy jest/ i pożytek więtszy pijąc onę: gdyż takowa woda i przenika lepiej/ i wilgotności grube subtylniejszemi czyni/ i precz
tak iest/ a nie inácżey. á Antillus stáry Medyk/ iáko pisze Oribasius , powiáda/ że śiárcżáne wody nie są dobre y zdrowe w napoiu: dla tego; iż żołądek ták zmiękcżaią/ nie inacżey iako owo skórę/ kiedy kto długo rozmocży w wodzie: zkąd potym obrzydzenie iákieś/ ábo też chćiwosć vstawicżna do womitu pochodźi. Toż y AEtius práwie trzyma. Ale mylą się ći Medycy. gdyż kędykolwiek iest przymieszána/ ábo sámá śiárká/ ábo też párá oney do wody; tedy y smák oney wody lepszy iest/ y pożytek więtszy piiąc onę: gdyż takowa wodá y przenika lepiey/ y wilgotnośći grube subtylnieyszemi cżyni/ y precż
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 169.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
za rok suma wyniosła od moczu. Tak za jednę nogę wron uchwycimy parę, Bo i pieniądze będą, i grzech weźmie karę. Podam drugi, komu się ten kształt nie podoba, Choć mogą być pospołu traktowane oba: Ktokolwiek się upije do zawrotu głowy, Niech na pobór do skarbu da szóstak gotowy; Kto do womitu, orta: dosyć kara lekka, Że się w świnię przetworzył z rozumnego człeka; Ubogich się to nie tknie, wystarczą bogaci, Wszak mówimy: kto bluje, że ortami płaci. Trudne, rzeczesz, sposoby; trudniejszyć od moczu, Bo z uryną każdy się ludzkich strzeże oczu, Z tym ani z tamtym nikt
za rok suma wyniosła od moczu. Tak za jednę nogę wron uchwycimy parę, Bo i pieniądze będą, i grzech weźmie karę. Podam drugi, komu się ten kształt nie podoba, Choć mogą być pospołu traktowane oba: Ktokolwiek się upije do zawrotu głowy, Niech na pobór do skarbu da szóstak gotowy; Kto do womitu, orta: dosyć kara lekka, Że się w świnię przetworzył z rozumnego człeka; Ubogich się to nie tknie, wystarczą bogaci, Wszak mówimy: kto bluje, że ortami płaci. Trudne, rzeczesz, sposoby; trudniejszyć od moczu, Bo z uryną każdy się ludzkich strzeże oczu, Z tym ani z tamtym nikt
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 553
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Chrześcijańskiej; lecz daleko jest trudniejsza zatrzymać je w niej. Jasna to rzecz jest/ iż Brasilczykowie nie trzymają się długo wiary/ tylko kędy są blisko od Portugalczyków: a gdzie od nich daleko mieszkają/ za skłonnością przyrodzoną/ i za zwyczajem/ i za obcowaniem z inszymi/ które ich przemaga/ wracają się łacno do womitu. I przetoż zakonnicy/ którzy tam pilnują/ nie rozumieją ich pospolicie być sposobnymi do chrztu/ tylko abo w znacznej chorobie/ abo w ostatniej starości: na ten czas bowiem pasie, które ich trapią/ za starością spokojniejsze i ciższe zostają/ i mniej zasłaniają światło rozumu ich i rozsądek: i niewiele też na
Chrześćiáńskiey; lecz dáleko iest trudnieysza zátrzymáć ie w niey. Iásna to rzecz iest/ iż Brasilczykowie nie trzymáią się długo wiáry/ tylko kędy są blisko od Portogálczykow: á gdźie od nich dáleko mieszkáią/ zá skłonnośćią przyrodzoną/ y zá zwyczáiem/ y zá obcowániem z inszymi/ ktore ich przemaga/ wrácáią się łácno do womitu. Y przetoż zakonnicy/ ktorzy tám pilnuią/ nie rozumieią ich pospolićie być sposobnymi do chrztu/ tylko ábo w znáczney chorobie/ ábo w ostátniey stárośći: ná ten czás bowiem pássiae, ktore ich trapią/ zá stárośćią spokoynieysze y ćiższe zostáią/ y mniey zásłániáią świátło rozumu ich y rozsądek: y niewiele też ná
Skrót tekstu: BotŁęczRel_V
Strona: 20
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. V
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
/ ale jeszcze weszcia do Królestwa nam nie dopuszczają/ dla niektórych braciej niedbalstwa/ z których jedni nie rychło/ drudzy ozięble/ abo wszyscy niechętnie Psalmy i Modlitwy które powinni/ za dusze nasze oddaja. A nie tylko dla tego nam są winni/ ale Chrystus Pan wiele ma przeciwko nim/ abowiem go przywodzą do womitu/ gdy się niedbale w powołaniu swym zachowują/ Regułę święta bez żadnego skrupułu przestępują. Czasu i miejsca modlitwy i Psalmód jej namniej nabożeństwa ku Panu Bogu w sobie nie wzbudzają/ ale tylko żeby się zwyczajowi dosyć stało/ co barzo gniew Boży pobudza/ iż w ten czas kiedy bracia na czesć Trójce przenaświętszej/ głowy nisko
/ ále iescze weszćia do Krolestwá nam nie dopusczaią/ dla niektorych bráćiey niedbalstwá/ z ktorych iedni nie rychło/ drudzy oźięble/ abo wszyscy niechętnie Psalmy y Modlitwy ktore powinni/ zá dusze násze oddáia. A nie tylko dla tego nam są winni/ ále Chrystus Pan wiele ma przećiwko nim/ ábowiem go przywodzą do womitu/ gdy sie niedbale w powołániu swym zachowuią/ Regułę święta bez żadnego skrupułu przestępuią. Czasu y mieyscá modlitwy y Psalmod iey namniey nabożeństwá ku Panu Bogu w sobie nie wzbudzáią/ ale tylko żeby sie zwyczáiowi dosyc sstáło/ co bárzo gniew Boży pobudza/ iż w ten czas kiedy brácia na czesć Troyce przenaświętszey/ głowy nisko
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 298
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Przestań, zleź, do nieszczęścia, błaźnie, z kazalnice! Nie ludziom — srokom, żebyś nauczył je gadać, Takie, jakim nas męczysz, kazanie powiadać. 363. NA TOŻ DRUGI RAZ
Jeśliż kazanie biesu, dwiema zły wiersz godzi; Tłumacząc, łacińskiego autora osmrodzi. I już tu nie miednice do womitu, raczej Stolca trzeba z kadzidłem; niech, proszę, przebaczy: Wszytko, co duszą w wierszach nazwali poeci, Tylną szrubą krom wszego pożytku wyleci. Tak wszytkie sentencyje, wszytkie kwiaty zgasił, Jakby zalawszy ogień, nos dymem zakwasił. Po bażancie słonina, po dropiu wędzonka, Z zielonej trawy siano, z pomarańcze
Przestań, zleź, do nieszczęścia, błaźnie, z kazalnice! Nie ludziom — srokom, żebyś nauczył je gadać, Takie, jakim nas męczysz, kazanie powiadać. 363. NA TOŻ DRUGI RAZ
Jeśliż kazanie biesu, dwiema zły wiersz godzi; Tłumacząc, łacińskiego autora osmrodzi. I już tu nie miednice do womitu, raczej Stolca trzeba z kadzidłem; niech, proszę, przebaczy: Wszytko, co duszą w wierszach nazwali poeci, Tylną szrubą krom wszego pożytku wyleci. Tak wszytkie sentencyje, wszytkie kwiaty zgasił, Jakby zalawszy ogień, nos dymem zakwasił. Po bażancie słonina, po dropiu wędzonka, Z zielonej trawy siano, z pomarańcze
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 216
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987