wdzięczność wzbiła/ że i tego który przyszedł był nieprawości nasze znieść/ tknęła się głowy; lubo on nie tą ale pobożnością/ z której to pochodziło/ ucieszony był/ i łzami od przynoszącej kontent został/ i to przyjął ponieść. Prawosławny Czytel: w świętych zapachach gdy zakochamy się pewnie Asyryskich/ Sabejskich/ i Arabskich woni wdzięczność podepcemy/ rumienidła i piżma wywołamy /boć te zakrytych biad i smrodów wnętrznych pewne są znaki/ a wojować dobrze z srogimi naszemi nieprzyjacioły/ i krwią swoją/ jako święci męczennicy/ Wyznawcy/ i Apostołowie czynili/ szkarłacić nauczymy się/ w połowicy zaś potarczki tej z niezwyciężonym przed tym Annibalem do Kapui/
wdźięczność wzbiłá/ że y tego ktory przyszedł był niepráwośći násze znieść/ tknęłá się głowy; lubo on nie tą ále pobożnośćią/ z ktorey to pochodźiło/ vćieszony był/ y łzámi od przynoszącey kontent został/ y to przyiął ponieść. Práwosławny Czytel: w świetych zapáchách gdy zákochamy się pewnie Assyryskich/ Sábeyskich/ y Arábskich woni wdźięczność podepcemy/ rumienidłá y piżmá wywołamy /boć te zákrytych biad y smrodow wnętrznych pewne są znáki/ á woiowáć dobrze z srogimi nászemi nieprzyiaćioły/ y krwią swoią/ iáko święći męczennicy/ Wyznawcy/ y Apostołowie czynili/ szkárłaćić náuczymy się/ w połowicy záś potarczki tey z niezwyćiężonym przed tym Annibalem do Kápui/
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 126.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
zdrowie czasem przyprawować, jako czytam/ że Saul gdy go czart dręczył Dawidowa Arsą bywał uwolniony od niego; przypadnie do drzwi/ zawarte zastanie/ i ostatnie głosów kończących się usłysz finały/ potym szum wielki; przyzowie paraecclesiarcha/ ten Cerkiew otworzy/ świce niebieskim ogniem i ręką zaśweicone znajdzie/ zapachu górnego Jeruzalimu pełną/ i woni rozmaitych dostatkiem napełnioną; potym pomyśliwszy nieco zsobą/ padnie na oblicze swoje; stropi pawiment obfitemi łez potokami/ i rzecze do Braciej/ na ten Cud święty patrzać się zeszłej: Zgrzeszylismy wszyscy Ojcowie i Bracia na Niebo/ tego stworzyciela i Ojca naszego zgrzeszylismy: gdy mróz od tej Cerkwie/ którą on u Salomona Oblubieniec
zdrowie czásem przypráwowáć, iáko czytam/ żę Saul gdy go czárt dręczył Dáwidowa Arsą bywał vwolniony od niego; przypádnie do drzwi/ záwárte zástánie/ y ostátnie głosow kończących się vsłysz finały/ potym szum wielki; przyzowie páráecclesiárchá/ ten Cerkiew otworzy/ świce niebieskim ogniem y ręką záśweicone znaydźie/ zapáchu gornego Ieruzalimu pełną/ y woni rozmáitych dostátkiem nápełnioną; potym pomyśliwszy nieco zsobą/ pádnie ná oblicze swoie; stropi páwiment obfitemi łez potokámi/ y rzecze do Bráćiey/ ná ten Cud święty pátrzáć się zeszłey: Zgrzeszylismy wszyscy Oycowie y Bráćia ná Niebo/ tego stworzycielá y Oycá nászego zgrzeszylismy: gdy mroz od tey Cerkwie/ ktorą on v Sálomoná Oblubieniec
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 140.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
Cefizu. Jeśli póki na ziemi między ludźmi żyła, I nimfy, i urodą muzy przenosiła, Cóż rozumieć ozdobą, jeśli teraz nową, Twa rodzicielka, bywszy na niebie królową, Choć nazbyt te boginie swej wierzyły cerze, Nie da metu Junonie, Palladzie, Wenerze. Kwitnijże, mój Narcyzie, a twoich cnót woni Ani wicher, ani mróz zazdrościwy spłoni. Jakoś kwitnął w obozach, tak kwitnij i w Sączu, Ale nam trzeba wydać nowy kwiatek w kłączu. MNEMOSYNA
Panny! Wesoła wiosna, rzeki w bystrym szumie Zbiegają. Dzisia, która co może, co umie, Zaśpiewaj! Dziś piękny maj, świata delicyje! Dziś
Cefizu. Jeśli póki na ziemi między ludźmi żyła, I nimfy, i urodą muzy przenosiła, Cóż rozumieć ozdobą, jeśli teraz nową, Twa rodzicielka, bywszy na niebie królową, Choć nazbyt te boginie swej wierzyły cerze, Nie da metu Junonie, Palladzie, Wenerze. Kwitnijże, mój Narcyzie, a twoich cnót woni Ani wicher, ani mróz zazdrościwy spłoni. Jakoś kwitnął w obozach, tak kwitnij i w Sączu, Ale nam trzeba wydać nowy kwiatek w kłączu. MNEMOSYNA
Panny! Wesoła wiosna, rzeki w bystrym szumie Zbiegają. Dzisia, która co może, co umie, Zaśpiewaj! Dziś piękny maj, świata delicyje! Dziś
Skrót tekstu: PotSielKuk_I
Strona: 112
Tytuł:
Sielanka
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
cierpieli/ jako to wrzaskiem i wyciem pokazowali: co mię wszytko do zapominania się przywodziło. Byłam stamtąd prowadzona na pole wesołe i kwitnące/ kędy się niebo pokazowało nad zwyczaj pospolity/ świetne i jasne/ a dzień pomierny i wdzięczny: widzieć było wszędzie wesołe pola/ kwitnące łąki/ z rozmaitością nienasyconą farb/ i woni wdzięcznych/ spor wiodły z sobą zioła i drzewa. Idąc dalej drogą wszędzie złotem położoną/ ukazało mi się jedno budowanie/ nasadzone wszędzie kamieńmi barzo pięknemi/ a w nim osoba jedna pojźrzenia i spaniałości dziwnej: którego jasności gdym niemogła znieść/ spuściłam z bojaźni i z uczciwości oczy: Podniósłszy je zaś/
ćierpieli/ iáko to wrzaskiem y wyćiem pokázowáli: co mię wszytko do zápominánia się przywodźiło. Byłám ztámtąd prowadzona ná pole wesołe y kwitnące/ kędy się niebo pokázowáło nád zwyczay pospolity/ świetne y iásne/ á dźień pomierny y wdźięczny: widźieć było wszędźie wesołe polá/ kwitnące łąki/ z rozmáitośćią nienásyconą farb/ y woni wdźięcznych/ spor wiodły z sobą źiołá y drzewá. Idąc dáley drogą wszędźie złotem położoną/ vkazáło mi się iedno budowánie/ násádzone wszędźie kámieńmi bárzo pięknemi/ á w nim osobá iedná poyźrzenia y spániáłośći dźiwney: ktorego iásnośći gdym niemogłá znieść/ spuśćiłám z boiáźni y z vczćiwośći oczy: Podnioższy ie záś/
Skrót tekstu: BotŁęczRel_V
Strona: 79
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. V
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
I JOZAFAĆIE ŚŚ.
Rozkazał tedy z drzewa cztery skrzynie zrobić, Z których dwie z wierzchu złotem kazał przyozdobić, A w nie kości smrodliwych trupich naładować, I złotemi zawiasy mocno obwarować. Drugie dwie skrzynie zasię szpeciła do koła Z rozkazu jego z czarną farbą lgnąca smoła, A w nie Merojskich pereł, i kamieni drogich Woni, i inszych kazał nakłaść ozdób mnogich, A powrozem okręcić z wierzchu, dla zaszczytu, I skrycia drogiego w niej wewnątrz depozytu. Do skrzyń tedy sposobem takim sporządzonych, Dla uwagi, które z nich droższe, wezwał onych Panów, od których lekce był poszanowany Za afekt onym Mężom nisko pokazany. I rozkazał, aby
Y IOZAFAĆIE ŚŚ.
Roskazał tedy z drzewá cztery skrzynie zrobić, Z ktorych dwie z wierzchu złotem kazał przyozdobić, A w nie kośći smrodliwych trupich náłádowáć, Y złotemi zawiásy mocno obwárowáć. Drugie dwie skrzynie zaśię szpećiłá do kołá Z rozkázu iego z czarną fárbą lgnąca smołá, A w nie Meroyskich pereł, y kámieni drogich Woni, y inszych kazał nákłáść ozdob mnogich, A powrozem okręćić z wierzchu, dla zászczytu, Y skryćia drogiego w niey wewnątrz depozytu. Do skrzyń tedy sposobem tákim sporządzonych, Dla vwagi, ktore z nich drozsze, wezwał onych Pánow, od ktorych lekce był poszánowány Zá áffekt onym Mężom nisko pokazány. Y roskazał, áby
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 39
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
zwierz drapał, albo co podobnego. na takich gdy kto zawoła że się porwą albo na bok obrócą, wszystko ustawa, bo za onym poruszeniem dymy się rozsypują. 45. Czemu rzadko nam się śni o woniach? O tym się śni czego mam i w głowie obrazy które przez species do głowy idą: species zaś woni idą przez mokrą drogę że osłabione rzadko mocno się w mózg wlepić mogą. ROZDZIAŁ XVII. O pracy i odpoczynku.
1. Czemu praca wielka suszy człowieka? Gdy człowiek pracuje ciepło się w zbudza, od którego taje tłustość która jest, a nowa ma przeszkodę aby się nie zbierała. 2. Czemu pracując człowiek potnieje
zwierz drapał, álbo co podobnego. ná takich gdy kto záwoła że się porwą álbo ná bok obrocą, wszystko ustawa, bo zá onym poruszeniem dymy się rozsypuią. 45. Czemu rzadko nám się śni o woniách? O tym się śni czego mam y w głowie obrazy ktore przez species do głowy idą: species zaś woni idą przez mokrą drogę że osłábione rzadko mocno się w mozg wlepić mogą. ROZDZIAŁ XVII. O pracy y odpoczynku.
1. Czemu praca wielka suszy człowieká? Gdy człowiek prácuie ćiepło się w zbudza, od ktorego táie tłustość ktora iest, á nowa ma przeszkodę áby się nie zbieráłá. 2. Czemu prácuiąc człowiek potnieie
Skrót tekstu: TylkRoz
Strona: 293
Tytuł:
Uczone rozmowy
Autor:
Wojciech Tylkowski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1692
Data wydania (nie wcześniej niż):
1692
Data wydania (nie później niż):
1692