swe afekty, swoja rozkosz wiedzie, ten dla oczu, dla uszu drugi więźniem będzie. Nie chcę wzroku i słuchu wytchnieniem ratować, mdłość moję pismo perskie może posiłkować. Me Światło! Włosy Twoje pachną zybetami, głowa zmokła wonnymi zewsząd olejkami, palestyńskim zaś nardem pachną Twoje skronie, wdzięczna mirta z warg Twoich rości miłe wonie; tchnienia Twe orontejskiej łąki zapach mają, usta zaś słówka wdzięczne jak różą wydają. Szyję białą olejki pancheńskie skropiły, asyryjskie zaś rosy ramiona zmoczyły; ambrozyjskie spływają na ręce słodkości, a na palce libijskie wychodzą wonności. Nawet co Arabija ma woni u siebie w słojkach, co drogi balsam – wszystkie czuć od Ciebie.
swe afekty, swoja rozkosz wiedzie, ten dla oczu, dla uszu drugi więźniem będzie. Nie chcę wzroku i słuchu wytchnieniem ratować, mdłość moję pismo perskie może posiłkować. Me Światło! Włosy Twoje pachną zybetami, głowa zmokła wonnymi zewsząd olejkami, palestyńskim zaś nardem pachną Twoje skronie, wdzięczna mirta z warg Twoich rości miłe wonie; tchnienia Twe orontejskiej łąki zapach mają, usta zaś słówka wdzięczne jak różą wydają. Szyję białą olejki pancheńskie skropiły, asyryjskie zaś rosy ramiona zmoczyły; ambrozyjskie spływają na ręce słodkości, a na palce libijskie wychodzą wonności. Nawet co Arabija ma woni u siebie w słojkach, co drogi balsam – wszystkie czuć od Ciebie.
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 99
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
. Znowum się bała, abyś dla nieznaku, Nie zawiązł był gdzie na Hebrowym haku; I żeby twoje, dla jakiej niesprawy Nie zatonęły w siwych nurtach nawy. Częstom i Bogów, ażebyś był zdrowy, Błagała; paląc popiół bursztynowy, I przy modlitwach czyniła ofiary, Dając kadzidła, piżma, wonie, pary. Często życzliwe, gdy Fawoniusze Sprzyjały morzu, czekałam cię z dusze, Mówiąc do siebie; jeżeli zdrów ninie, To już on pewnie; nie kto inszy płynie. Zgoła cokolwiek trudnić może w drodze, To miłość kładła przed oczy niebodze; Ogląałam się na wszystkie zawady; Ile dowcipny rozum mógł mieć
. Znowum się bałá, ábyś dla nieznáku, Nie záwiązł był gdzie ná Hebrowym haku; Y żeby twoie, dla iákiey niespráwy Nie zátonęły w śiwych nurtách náwy. Częstom y Bogow, ażebyś był zdrowy, Błágáłá; paląc popioł bursztynowy, Y przy modlitwách czyniła ofiáry, Dáiąc kádźidłá, piżmá, wonie, páry. Często życzliwe, gdy Fawoniusze Sprzyiáły morzu, czekáłám cię z dusze, Mowiąc do śiebie; ieżeli zdrow ninie, To iuż on pewnie; nie kto inszy płynie. Zgołá cokolwiek trudnić może w drodze, To miłość kłádłá przed oczy niebodze; Ogląáłám się ná wszystkie zawády; Ile dowćipny rozum mogł mieć
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 13
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
twarz różaną, Zaraz z Septemtryjonu śniegi z zimą sprosną Uciekły, na ich miejsce młody Zefir z wiosną Nastąpiwszy, kwiatami pola uhaftował. Tej rozmaryn wrodzoną przyjemność darował. Tej róże sromieźliwe wstydu udzieliły, Tej ciało białością swą lilije okryły, Tej fiołki barwiste i pachniące zioła Koronę dla świetnego zgotowały czoła,
Tę nabatejskie kołem otoczyły wonie, Tę gracyje na wdzięcznym piastowały łonie, Tę kameny na wierzchu libetryjskiej skały Przy muzyce niebieską rosą wykąpały. Ta w jednej nawie z matką moją pianorodną Na oceanie wielkim pływać była godną. Tę ja, gdy zamyślała boskiemu imieniu Służby oddać u Westy w niedostępnym cieniu Namówiłem w małżeństwo, że też ani zgadła, Jako
twarz różaną, Zaraz z Septemtryjonu śniegi z zimą sprosną Uciekły, na ich miejsce młody Zefir z wiosną Nastąpiwszy, kwiatami pola uhaftował. Tej rozmaryn wrodzoną przyjemność darował. Tej róże sromieźliwe wstydu udzieliły, Tej ciało białością swą lilije okryły, Tej fijołki barwiste i pachniące zioła Koronę dla świetnego zgotowały czoła,
Tę nabatejskie kołem otoczyły wonie, Tę gracyje na wdzięcznym piastowały łonie, Tę kameny na wierzchu libetryjskiej skały Przy muzyce niebieską rosą wykąpały. Ta w jednej nawie z matką moją pianorodną Na oceanie wielkim pływać była godną. Tę ja, gdy zamyślała boskiemu imieniu Służby oddać u Westy w niedostępnym cieniu Namówiłem w małżeństwo, że też ani zgadła, Jako
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 19
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
i cnoty. T. Cnot jest fundamentem prawdziwym prawdziwej zacności. B. Szczęśliwszy w którym się zaczyna, niż w którym ustawa Szlachetności zacność. T. Zacność Szlachetności nie trwała i odmienna, ponieważ częstokroć Niewolnicy zasiadają trony Królewskie, a Synowie Królewscy kajdany noszą. B. szlachetność nie eist rzeczą przyrodzoną, lecz wolną i wonie nabytą, bo inaczej, wszyscyby być musieli Zecni, wsyscy Rodowici, Zacność nabywa się przez odważnę dzieła cnot i dzieł Rycerskich, jako ja nabywałem i nabywam sławy, czci, honorów, i triumfów. Bohatyr i Totumfacki. Bohatyr i Totumfacki. Bohatyr i Totumfacki. Bohatyr i Totumfacki. Bohatyr i Totumfacki.
y cnoty. T. Cnot iest fundámentem prawdźiwym prawdźiwey zacnośći. B. Szczęśliwszy w ktorym się záczyna, niż w ktorym vstawa Szláchetnośći zacność. T. Zacność Szláchetnośći nie trwáła y odmienna, poniewasz częstokroć Niewolnicy záśiadáią throny Krolewskie, a Synowie Krolewscy káydány noszą. B. szláchetność nie eist rzeczą przyrodzoną, lećz wolną y wonie nábytą, bo ináczey, wszyscyby być muśieli Zecni, wsyscy Rodowići, Zacność nábywa się przez odważnę dźiełá cnot y dźieł Rycerskich, iáko ia nábywałem y nábywam sławy, czci, honorow, y tryumphow. Bohátyr y Totumfácki. Bohátyr y Totumfácki. Bohátyr y Totumfácki. Bohátyr y Totumfácki. Bohátyr y Totumfácki.
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 119
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
twarzą (mając lat 72.) oddała Ducha swego Bogu. Którą gdy omywali/ pozbierali z niej Cylicja/ i łańcuch/ i rany na grzbiecie jej od dyscyplin całowali/ i dla zgromadzenia wielkiego ludu/ aż dnia trzeciego pochowana była/ ale widząc Ciało jej w kilka lat/ jakoby świeżo pochowane/ i wdzięczne dając wonie/ Roku 1589. przeniesione/ i na innym miejscu przystojniejszym/ przez Biskupa Rangiej/ przy Wikaryim Zakonnym Serafinie Razzy położone. W czym niech będzie chwała na wieki Bogu/ a ludziom grzesznym pokutującym ratunek szczęśliwości. Amen. Żywot B. Siostry Luchiny z Soncynu. Żywot B. Siostry Dominika Z. Luchiny z Soncynu,
twarzą (máiąc lat 72.) oddáłá Duchá swego Bogu. Ktorą gdy omywáli/ pozbieráli z niey Cylicya/ y łáncuch/ y rány na grzbiećie iey od dyscyplin cáłowáli/ y dla zgromádzenia wielkiego ludu/ áż dniá trzećiego pochowána byłá/ ále widząc Ciáło iey w kilká lat/ iákoby świeżo pochowáne/ y wdźięczne dáiąc wonie/ Roku 1589. przenieśione/ y ná innym mieyscu przystoynieyszym/ przez Biskupá Rángiey/ przy Wikáryim Zakonnym Seráphinie Rázzy położone. W czym niech będźie chwałá ná wieki Bogu/ á ludźiom grzesznym pokutuiącym rátunek szczęśliwośći. Amen. Zywot B. Siostry Luchiny z Soncynu. Zywot B. Siostry Dominiká S. Luchiny z Soncynu,
Skrót tekstu: OkolNiebo
Strona: 98
Tytuł:
Niebo ziemskie aniołów w ciele
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Okolski
Drukarnia:
Drukarnia Jezuitów
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1644
Data wydania (nie wcześniej niż):
1644
Data wydania (nie później niż):
1644