było. Mowie Błogosawiony Apostoł z Tarsu: Christi bonus odor sumus aliis in vitam. to jest: Dobrą wonnośćą jesteśmy Chrystusową innym do żywota. Toż ja z każdym pobożnym rzec mogę: Dobry Chrystusów zapach są Święci Ojcowie naszy Pieczarscy/ których przewdzięczna wonność szeroko różniozszy się do onej przedwiecznej wonności Pana Boga/ na którego ungwentów wonie biec mamy wszyscy/ świętobliwych ludzi prowadzi. Na ten to zapach ungwentów tych pośpieszając mianowany Presbyter/ z diaecesanem swoim wszedł co Cerkwie Przeczystej Panny/ w której jakoby się z ucichą pięknie przed majestatem Bożym winiającemi oblał łzami Wieleb: Ociec Ihumen Monastyra Świętej Trójce HYŁARION WOCKIEWICZ TWOROWSKI, (któremu potym i sumnienia swe powierzyli) i
było. Mowie Błogosáwiony Apostoł z Társu: Christi bonus odor sumus aliis in vitam. to iest: Dobrą wonnośćą iestesmy Chrystusową innym do żywotá. Toż ia z káżdym pobożnym rzec mogę: Dobry Chrystusow zapách są Swięći Oycowie nászy Pieczárscy/ ktorych przewdźięczna wonność szyroko rozniozszy się do oney przedwieczney wonnośći Pána Boga/ ná ktorego vngwentow wonie biec mamy wszyscy/ świętobliwych ludźi prowádźi. Ná ten to zapách vngwentow tych pośpieszáiąc miánowány Presbyter/ z diaecesanem swoim wszedł co Cerkwie Przeczystey Pánny/ w ktorey iákoby sie z vćichą pięknie przed máiestatem Bożym winiáiącemi oblał łzámi Wieleb: Ociec Ihumen Monástyrá Swiętey Troyce HYŁARION WOCKIEWICZ TWOROWSKI, (ktoremu potym y sumnienia swe powierzyli) y
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 125.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
karbunkuły. W stanie taśmą subtelną przepasana, która Tam się kończy, gdzie niżej piękna garniturą (Jak niegdy w Kolchach) strzeże runa bogatego, Kradnąc je przed promieniem oka śmiertelnego. Nawet ziemia, na której ozdobne stawiła Stopy, zaraz się w kwiaty rożne przystroiła, Których kolor i zapach przechodził dziardyny Włoskie i wszytkie wonie sabejskiej krainy. Wtąż i nieba jakoby weselsze się zdały, A łagodne zefiry ze wszytkich stron wiały. Na stronie niedaleko stał jej woz złocony, Rożami, tulipany wszytek umajony. Miasto koni łabęcie z wyniosłymi karki Zaprzężone ciągną woz pierzchliwymi barki.
Jedwabne na nich szory, pasy i z lejcami, Które rządził najgładszy
karbunkuły. W stanie taśmą subtelną przepasana, ktora Tam się kończy, gdzie niżej piękna garniturą (Jak niegdy w Kolchach) strzeże runa bogatego, Kradnąc je przed promieniem oka śmiertelnego. Nawet ziemia, na ktorej ozdobne stawiła Stopy, zaraz się w kwiaty rożne przystroiła, Ktorych kolor i zapach przechodził dziardyny Włoskie i wszytkie wonie sabejskiej krainy. Wtąż i nieba jakoby weselsze się zdały, A łagodne zefiry ze wszytkich stron wiały. Na stronie niedaleko stał jej woz złocony, Rożami, tulipany wszytek umajony. Miasto koni łabęcie z wyniosłymi karki Zaprzężone ciągną woz pierzchliwymi barki.
Jedwabne na nich szory, pasy i z lejcami, Ktore rządził najgładszy
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 252
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
Pallady wszystkie tajemnice, Trzeba napoju czerpać z zdroju i z krynice. Zdrój jest każdemu wolny i gmin gęsty miwa, Krynica się od gminu inszego ukrywa, Samym tylko panieńskim ustom się podaje, Próżno tam sięga, kto ma insze obyczaje. W niej wody płyną żadnym piaskiem nie zmieszane, W niej są smaki rozkoszne, wonie nie słychane, W niej Pallas swoje członki panieńskie omywa, W niej stateczności panien swoich doświadczywa. Bo (cud dziwny) gdy się kto dotknie pokalany, Zaraz woda ucieka i pierzcha na ściany. Tam tedy i na ten czas z dworem swym jechała, I wam, o smętne siostry, przy sobie kazała. Niedługa
Pallady wszystkie tajemnice, Trzeba napoju czerpać z zdroju i z krynice. Zdrój jest każdemu wolny i gmin gęsty miwa, Krynica się od gminu inszego ukrywa, Samym tylko panieńskim ustom się podaje, Próżno tam sięga, kto ma insze obyczaje. W niej wody płyną żadnym piaskiem nie zmieszane, W niej są smaki rozkoszne, wonie nie słychane, W niej Pallas swoje członki panieńskie omywa, W niej stateczności panien swoich doświadczywa. Bo (cud dziwny) gdy się kto dotknie pokalany, Zaraz woda ucieka i pierzcha na ściany. Tam tedy i na ten czas z dworem swym jechała, I wam, o smętne siostry, przy sobie kazała. Niedługa
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 83
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
kryje, Już miedzy równą sobie młodzią się nie wije. Czasem po wirydarzach, po chodnikach schadza, A lada zabawami wiek i żywot zdradza. Naczęściej go muzyka i tańce trzymają Abo łagodne pieśni w ucho mu wlewają Mali Kupidynowie, abo mu błaznują, I sen, i rozpieszczone pokoje cukrują. Zewsząd piżma i drogie zalatują wonie, Róże nigdy nie schodzą z utrafionej skronie, Bankiety całonocne, a chęć pięknej sławy Zagasła i rycerskie zginęły zabawy. Muzy wygnane, wzmianki żadnej o dzielności, Wszystko poległo w miękkich wczasach i gnuśności. Ludzkie chęci odpadły i serca życzliwe, Nastąpiły hańbienia i mowy dotkliwe; I one piękną krasę i oblicze śliczne Poszpeciły rozkoszy
kryje, Już miedzy równą sobie młodzią się nie wije. Czasem po wirydarzach, po chodnikach schadza, A leda zabawami wiek i żywot zdradza. Naczęściej go muzyka i tańce trzymają Abo łagodne pieśni w ucho mu wlewają Mali Kupidynowie, abo mu błaznują, I sen, i rozpieszczone pokoje cukrują. Zewsząd piżma i drogie zalatują wonie, Róże nigdy nie schodzą z utrafionej skronie, Bankiety całonocne, a chęć pięknej sławy Zagasła i rycerskie zginęły zabawy. Muzy wygnane, wzmianki żadnej o dzielności, Wszystko poległo w miękkich wczasach i gnuśności. Ludzkie chęci odpadły i serca życzliwe, Nastąpiły hańbienia i mowy dotkliwe; I one piękną krasę i oblicze śliczne Poszpeciły rozkoszy
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 95
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
słońce wiatr ogrzeje I piękna wiosna łąki trawami odzieje, Pójdziemy na przechadzki; tam kwiateczków sobie Nazbieramy, a tęsknić będziemy po tobie. Będziemy siła tęsknić, jako tęskni siła Jagnię do matki, gdy je nowo urodziła. My tobie barwinkowy wieniec ukręcimy I na wielkim jaworze w polu zawiesimy. Tamże będą i piżma, i wonie rozlane, A na skórze te słowa będą wyrzezane, Że je każdy wyczyta, idąc w tę dziedzinę: „Kłaniaj się, gościu, drzewo to jest Helenine”. Bóg was żegnaj, cne stadło, niech nad wami boży Opiek będzie, niechaj was sam Pan Bóg pomnoży! Niech wam da dolą dobrą i ludzkość
słońce wiatr ogrzeje I piękna wiosna łąki trawami odzieje, Pójdziemy na przechadzki; tam kwiateczków sobie Nazbieramy, a tęsknić będziemy po tobie. Będziemy siła tęsknić, jako tęskni siła Jagnię do matki, gdy je nowo urodziła. My tobie barwinkowy wieniec ukręcimy I na wielkim jaworze w polu zawiesimy. Tamże będą i piżma, i wonie rozlane, A na skórze te słowa będą wyrzezane, Że je każdy wyczyta, idąc w tę dziedzinę: „Kłaniaj się, gościu, drzewo to jest Helenine”. Bóg was żegnaj, cne stadło, niech nad wami boży Opiek będzie, niechaj was sam Pan Bóg pomnoży! Niech wam da dolą dobrą i ludzkość
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 172
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
lotem, Na Ołtarz (jako wieść powiada o tem:) Przed obraz Pański, i tron Boga swego: Spalone członki i siebie pierwszego, Miedzy roźliczne porzuca ofiary, I kładzie w ogień; a wonne pożary Złote Kościoła oświecają gmachy, Do Peluzjiskich Indyjskie zapachy Ciągną się jezior, i Nilowe tonie Nad Nektar pełnią przyjemniejsze wonie. Szczęśliwy nader, którego się rodzi Stąd żywot: co nam pospolicie szkodzi, Którego młodość z śmiertelności płynie: I starość lubo sam nie giniesz: ginie. Widziałeś wszytko co się kędy działo, Tyś świadkiem wieków, wiesz kiedy wylało Potopem morze; albo kiedy były, Faetonowe ognie świat spaliły. Ciebie nic
lotem, Ná Ołtarz (iáko wieść powiáda o tem:) Przed obraz Páński, y tron Bogá swego: Spalone członki y śiebie pierwszego, Miedzy roźliczne porzuca ofiáry, Y kłádźie w ogień; á wonne pożáry Złote Kośćiołá oświecáią gmáchy, Do Peluzyiskich Indyiskie zapáchy Ciągną się ieźior, y Nilowe tonie Nád Nektár pełnią przyiemnieysze wonie. Szczęśliwy náder, ktorego się rodźi Ztąd żywot: co nam pospolićie szkodźi, Ktorego młodość z śmiertelnośći płynie: Y stárość lubo sam nie giniesz: ginie. Widźiáłeś wszytko co się kędy dźiało, Tyś świádkiem wiekow, wiesz kiedy wylało Potopem morze; álbo kiedy były, Fáetonowe ognie świát spaliły. Ciebie nic
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 61
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
toty Szlachectwo twe od Króla/ masz/ a nie od Cnoty Fraszek. Sąsiad.
Sąsiad słówko/ ja niewiem/ jak się ma wykładać/ Chyba ze sam bez drugich/ zwykł w swym domu siadać. Perfumy.
GAch/ Doktor/ Prałat/ Dama/ swoje maszczą dłonie/ Tylko aby Sabejskie od nich czuto Wonie Skąd ten zapach? To wszytkim niech niebędzie tajno/ Uryna Rysia/ Ptaszy gnoi/ i Szczurze łajno. O Coenipetach.
PRzyjaciel ów stołowy/ a zwłaszcza u Dworu/ Tej co pies jest własności/ i tegoż Humoru/ Tylko patrzy a wietrzy/ gdzie zażyć Gratysa/ I poto z tobą/ póki
toty Szláchectwo twe od Krolá/ masz/ á nie od Cnoty Frászek. Samśiad.
SAmśiad słowko/ ia niewiem/ iák sie ma wykładác/ Chybá ze sąm bez drugich/ zwykł w swym domu śiadáć. Perfumy.
GAch/ Doktor/ Práłat/ Dámá/ swoie mászczą dłonie/ Tylko áby Sábeyskie od nich czuto Wonie Skąd ten zápách? To wszytkim niech niebędźie táyno/ Vryná Ryśiá/ Ptászy gnoi/ y Sczurze łáyno. O Coenipetách.
PRzyiaćiel ow stołowy/ á zwłasczá v Dworu/ Tey co pies iest własnośći/ y tegosz Humoru/ Tylko pátrzy á wietrzy/ gdźie záżyć Grátysa/ Y poto z tobą/ poki
Skrót tekstu: KochProżnEp
Strona: 12
Tytuł:
Epigramata polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
się świat śmieje, Ziemia szatę odmienia, wiatr zachodni wieje. Ptacy krzyczą a piękne zielenią się lasy: Takie snadź na początku świata były czasy. Gdy Hebe Alcydesa śliczna obłapiała, Na skroniach swych rumianych z roży wieniec miała.
Gratia z Ortigenem kiedy się pieściła, Tak sobie jako jemu z roży wianki wiła. Wszytkie wonie, które nam Arabczyk przynosi, I które snadź do gniazda swego feniks nosi, Roża przeszła w wonności, w barwie karmazyny I kosztowne kamienie murzyńskiej krainy. Jej listek jeszcze miększy niż puch Ledejskiego Łabęcia, choć był z brody Jowisza samego. Stąd z niej bogom wezgłowia na ołtarz kładali Poganie, aby się tak miękczej wylegali
się świat śmieje, Ziemia szatę odmienia, wiatr zachodni wieje. Ptacy krzyczą a piękne zielenią się lasy: Takie snadź na początku świata były czasy. Gdy Hebe Alcydesa śliczna obłapiała, Na skroniach swych rumianych z roży wieniec miała.
Gratia z Ortigenem kiedy się pieściła, Tak sobie jako jemu z roży wianki wiła. Wszytkie wonie, ktore nam Arabczyk przynosi, I ktore snadź do gniazda swego feniks nosi, Roża przeszła w wonności, w barwie karmazyny I kosztowne kamienie murzyńskiej krainy. Jej listek jeszcze miększy niż puch Ledejskiego Łabęcia, choć był z brody Jowisza samego. Ztąd z niej bogom wezgłowia na ołtarz kładali Poganie, aby się tak miękczej wylegali
Skrót tekstu: NaborWierWir_I
Strona: 301
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Daniel Naborowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1620 a 1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
się trzy boginie o jabłko sądziły? Gdzie stopy onej greckiej Heleny chodziły? Ilion zacny i też zamki Pergamowe? Wszytko opanowały krzaki malinowe. Sama na złość Junonie Wenus to sprawiła, By malina wszytkiego wiecznym świadkiem była. Lecz niedosyć, że wdzięcznym zapachem maliny Wonne zioła przechodzą arabskiej krainy I kadzidła Sabejskie i te wszytkie wonie, Które Flora zamknęła w swym pachniącym łonie, Cudowną nad wsze insze jagody moc mają, Że jednako i chłodzą i też zapalają. Gdy skryty ogień w ludzkie zakradnie się żyły, Niejednego maliny od śmierci wróciły, Sok zdrowy z siebie dając. Rozliczne napoje Od malin zawsze biorą miłe smaki swoje. Serce z malin największy
się trzy boginie o jabłko sądziły? Gdzie stopy onej greckiej Heleny chodziły? Ilion zacny i też zamki Pergamowe? Wszytko opanowały krzaki malinowe. Sama na złość Junonie Wenus to sprawiła, By malina wszytkiego wiecznym świadkiem była. Lecz niedosyć, że wdzięcznym zapachem maliny Wonne zioła przechodzą arabskiej krainy I kadzidła Sabejskie i te wszytkie wonie, Ktore Flora zamknęła w swym pachniącym łonie, Cudowną nad wsze insze jagody moc mają, Że jednako i chłodzą i też zapalają. Gdy skryty ogień w ludzkie zakradnie się żyły, Niejednego maliny od śmierci wrociły, Sok zdrowy z siebie dając. Rozliczne napoje Od malin zawsze biorą miłe smaki swoje. Serce z malin największy
Skrót tekstu: NaborWierWir_I
Strona: 305
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Daniel Naborowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1620 a 1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
Dwie rzece kryształowe miasto przedzielają, Które swą wilgotnością gęste odżywiają Zawżdy pełne i liścia i kwiecia ogrody, Rozsyłając przez różne strumienie swe wody. Twierdzą, że w niem tak wiele wód cedrowych, żeby I młyny jemi mogły mleć według potrzeby, I że kto przez ulicę idzie, w każdej stronie Czuje ze wszystkich domów wychodzące wonie.
XX.
Jedna między inszemi główna ulicami Wszytka była z różnych barw nakryta suknami, Insze zaś były kryte ziołami wonnemi, Albo ogrodowemi albo też polnemi. Wszytkie bramy i okna wszytkie są ubrane W kobierce drogie, z różnych jedwabiów utkane, Ale najbarziej w dziwnie piękne białegłowy, Strojne w perły, w kamienie, w
Dwie rzece kryształowe miasto przedzielają, Które swą wilgotnością gęste odżywiają Zawżdy pełne i liścia i kwiecia ogrody, Rozsyłając przez różne strumienie swe wody. Twierdzą, że w niem tak wiele wód cedrowych, żeby I młyny jemi mogły mleć według potrzeby, I że kto przez ulicę idzie, w każdej stronie Czuje ze wszystkich domów wychodzące wonie.
XX.
Jedna między inszemi główna ulicami Wszytka była z różnych barw nakryta suknami, Insze zaś były kryte ziołami wonnemi, Albo ogrodowemi albo też polnemi. Wszytkie bramy i okna wszytkie są ubrane W kobierce drogie, z różnych jedwabiów utkane, Ale najbarziej w dziwnie piękne białegłowy, Strojne w perły, w kamienie, w
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 6
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905