I więtsze i piękniejsze trudno na równinie. Zieleniały się między śpicami jasnemi Różne drzewa pachniące z szczepami pięknemi, Które tak czasu zimy, jako czasu lata Dawały moc owocu i wonnego kwiata.
LXII.
Takich drzew indziej niemasz, jakie się tam rodzą I jakie tam owoce i kwiecia wychodzą, Lilie, gelseminy, fiołki wonniejsze, Amaranty i róże, tam dobrze piękniejsze. Gdzie indziej równo z słońcem rodzi się i ginie, W jednej z niem martwą głowę pochyla godzinie I pręt osierociały opuszcza, pogrzebu Szukając, kwiat podległy odmiennemu niebu;
LXIII.
Ale tu zawżdy wiosna, zawżdy się zieleni I czas żaden wiecznego kwiecia nic nie mieni; Nie
I więtsze i piękniejsze trudno na równinie. Zieleniały się między śpicami jasnemi Różne drzewa pachniące z szczepami pięknemi, Które tak czasu zimy, jako czasu lata Dawały moc owocu i wonnego kwiata.
LXII.
Takich drzew indziej niemasz, jakie się tam rodzą I jakie tam owoce i kwiecia wychodzą, Lilie, gelseminy, fiołki wonniejsze, Amaranty i róże, tam dobrze piękniejsze. Gdzie indziej równo z słońcem rodzi się i ginie, W jednej z niem martwą głowę pochyla godzinie I pręt osierociały opuszcza, pogrzebu Szukając, kwiat podległy odmiennemu niebu;
LXIII.
Ale tu zawżdy wiosna, zawżdy się zieleni I czas żaden wiecznego kwiecia nic nie mieni; Nie
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 212
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
ciernie nie umieją takowej jako JEZUS, żeby na ciernie nic nie ścieląc wyleżeć się mogli spokojnie. Sam tę sztukę umie JEZUS, który w ostatnym bólu/ z cierniowej korony walik będzie miał namiękczejszy. W Japoniej Królowie drogo kupują drzewo Calambe/ którego wonnego/ zażywają miasto poduszki miasto walika/ i na nim głową odpoczywają. Wonniejsze ciernie JEZUSOWE i kosztowniejsze/ i na nim miększe/ i milsze przespanie/ prawie do ostatniego punktu choroby służące/ w którym i schyli na ciernie głowę/ i oda Duszę Ojcu Wiecznemu. Stanie się ten walik cierniowy za najmiękczejsze podgłowki. świat ten/ głowie zwykł dawać różne miękkości. Już nie tylko kwap wyborny będzie cienkimi
ćiernie nie vmieią tákowey iáko IEZVS, żeby ná ćiernie nic nie śćieląc wyleżeć się mogli spokoynie. Sam tę sztukę vmie IEZVS, ktory w ostátnym bolu/ z ćierniowey korony walik będźie miał namiękczeyszy. W Iaponiey Krolowie dro^o^ kupuią drzewo Cálambe/ ktorego wonnego/ zażywáią miásto poduszki miásto waliká/ y ná nim głową odpoczywáią. Wonnieysze ćiernie IEZVSOWE y kosztownieysze/ y ná nim miększe/ y milsze przespánie/ práẃie do ostátniego punktu choroby służące/ w ktorym y schyli ná ćiernie głowę/ y oda Duszę Oycu Wiecznemu. Stánie się ten walik ćierniowy zá naymiękczeysze podgłowki. świát ten/ głowie zwykł dáwáć rożne miękkośći. Iuż nie tylko kwáp wyborny będźie ćienkimi
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 311
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
Bo nie Tagus brzeg mój liże, gdzie po kruszcu grają śliże ani z Indów okręt płynie, niosąc pełne pereł skrzynie.
Ale przyjmi ten dar mały, któryć przez mię dziś posłały w polskim Panny Helikonie: wieniec na twe piękne skronie.
Nie z leliji, nie z fiołki, bo co onym z tymi ziołki? Wonniejsze niż róża cnoty, które wiążą rozum złoty.
Ten ci niosę na twe krzciny, który skoro wiek dziecinny miniesz, włóż na dowcip rany, bo tak pójdzie nieprzebrany.
Bojaźń Boża – pierwsze grono na ten łubek przywiniono, bo ta stróżem, ta i tropem, byś nie spluskał szaty szłopem.
Nastąpiła wiara po
Bo nie Tagus brzeg mój liże, gdzie po kruszcu grają śliże ani z Indów okręt płynie, niosąc pełne pereł skrzynie.
Ale przyjmi ten dar mały, któryć przez mię dziś posłały w polskim Panny Helikonie: wieniec na twe piękne skronie.
Nie z leliji, nie z fijołki, bo co onym z tymi ziołki? Wonniejsze niż róża cnoty, które wiążą rozum złoty.
Ten ci niosę na twe krzciny, który skoro wiek dziecinny miniesz, włóż na dowcip rany, bo tak pójdzie nieprzebrany.
Bojaźń Boża – pierwsze grono na ten łubek przywiniono, bo ta stróżem, ta i tropem, byś nie spluskał szaty szłopem.
Nastąpiła wiara po
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 290
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995