Matka twoja; Niechci będzie w pamięci. Polecaj ciebie i twoich dziś/ i dnia każdego/ w jedności polecenia onegoż z ufnością. 24. Czasu i dnia tego Boleści Matki i panny bolejącej serdecznie przypatruj się/ którą poniosła gdy patrzyła/ a ono mu za pokarm żółć/ a miasto napoju ocet z Izopem wonnym ciężkim Syna jej pragnieniu i wołaniu PRPRAGNę podają! przydaj tu słowa one przerażające serce Macierzyńskie/ z wielkim na ciele i duszy Chrystusa JEzusa utrapieniem wyrzeczone Boże mój/ Bożemój czemuś mię opuścił? A zbolejącymi/ sam bolesny/ bolejąc upraszaj o szczyre nabożeństwo ku męce nadroższej dezolatiach twoich. 25. Boleść największą najboleśniejszej
Mátka twoia; Niechći będźie w pámięći. Polecay ćiebie y twoich dźiś/ y dniá káżdego/ w iednośći poleceńiá onegoż z vfnością. 24. Czásu y dniá tego Boleśći Mátki y pánny boleiącey serdecznie przypátruy się/ ktorą poniosła gdy patrzyła/ á ono mu zá pokárm żołć/ á miasto nápoiu ocet z Izopem wonnym ćiężkim Syná iey prágnieniu y wołaniu PRPRAGNę podaią! przyday tu słowa one przeráżáiące serce Maćierzynskie/ z wielkim na ćiele y duszy Chrystusá IEzusá vtrápieniem wyrzeczone Boże moy/ Bożemoy czemuś mię opuśćił? A zboleiącymi/ sam bolesny/ boleiąc vpraszay o szczyre nabożenstwo ku męce nadroższey desolatiach twoich. 25. Boleść naywiększą nayboleśnieyszey
Skrót tekstu: BanHist
Strona: 181
Tytuł:
Bankiet albo historia jako Adam bankietował
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
w wirydarzach nie wszytko lilije, Nie wszytko roże abo tulipany, Ale i proste najdziesz majerany, I z których ciężki jakiś odor bije, Mięty i ruty ujrzysz na przemiany, Nuż brak podlejszy: choć przecie te wszytki Mają skrytą moc i wielkie pożytki.
Przeto lilią abo tulipanem Lub rożą okrzcisz, co jest duchownego. Wonnym narcyzem nazwiesz, co się z stanem Poważnym zgadza. A co zaś krwawego
Marsa wyraża, niechaj krwią oblanym Goździkiem będzie. Co zaś żartownego, Lawendą: i w tym też nie będą dziwy, Że fraszki uznasz za chwast i pokrzywy.
Luboć to i w tym mam sekret dwojaki, Żem też tu wpisał
w wirydarzach nie wszytko lilije, Nie wszytko roże abo tulipany, Ale i proste najdziesz majerany, I z ktorych ciężki jakiś odor bije, Mięty i ruty ujrzysz na przemiany, Nuż brak podlejszy: choć przecie te wszytki Mają skrytą moc i wielkie pożytki.
Przeto lilią abo tulipanem Lub rożą okrzcisz, co jest duchownego. Wonnym narcyzem nazwiesz, co się z stanem Poważnym zgadza. A co zaś krwawego
Marsa wyraża, niechaj krwią oblanym Goździkiem będzie. Co zaś żartownego, Lawendą: i w tym też nie będą dziwy, Że fraszki uznasz za chwast i pokrzywy.
Luboć to i w tym mam sekret dwojaki, Żem też tu wpisał
Skrót tekstu: TrembPrzedWir_I
Strona: 3
Tytuł:
Przedmowa
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1651 a 1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1651
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
Dziewki tak urodziwej/ dzieckiem małym bywszy/ Ile przez nią niebieskiej broni tej pozbywszy/ W której moc/ i potęga wszytka jego była/ A ponieważ to nie jej sprawowała siła/ Domyślić się nie mogąc/ i poradzić sobie/ Do Matki z tym poleci. W której ona dobie/ Marsa się spodziewając/ pod namiotkiem wonnym Loże mu uściełała/ kiedy tak bezbronnym Stanie przed nią Kupido. Matko droga moja/ Gdyby mi niewiadoma Macierzyńska twoja Miłość była/ bodajby pokazać przed tobą Oczy przyszło/ (z taką się serdeczną żałobą Jej uskarży/) nie tylko żem ci nic nie sprawił/ Alem się też/ i łuku/ i
Dziewki ták vrodziwey/ dzieckiem máłym bywszy/ Ile przez nię niebieskiey broni tey pozbywszy/ W ktorey moc/ y potęgá wszytká iego byłá/ A ponieważ to nie iey sprawowáłá siłá/ Domyślić się nie mogąc/ y porádzić sobie/ Do Mátki z tym poleci. W ktorey oná dobie/ Mársá się spodziewáiąc/ pod namiotkiem wonnym Loże mu vściełáła/ kiedy ták bezbronnym Stánie przed nią Kupido. Mátko droga moiá/ Gdyby mi niewiadoma Mácierzyńska twoiá Miłość byłá/ bodayby pokazáć przed tobą Oczy przyszło/ (z táką się serdeczną żáłobą Iey vskárży/) nie tylko żem ći nic nie spráwił/ Alem się też/ y łuku/ y
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 98
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
Lecz ziemią przyduszona/ głowyś niewładała Dźwignąć/ ciałemeś Nimfo bez dusze leżała Żalu cięższego Faebus nie miał po wsze lata/ Od onych miast/ jak ogniem zszedł Faeton z świata Owa okrzepłe członki/ by tylo pomocno/ I żywej cerze/ promienną mocą/ chce wieść mocno Lecz że przyźrzenie Boże odwagę spierało/ Wonnym skropił nektarem/ i miejsce/ i ciało. I nabiadawszy się rzekł: Przecię pójdziesz w zgórę. Natychmiast/ tylokoż nektar wszedł w ciało przez skorę/ A ziemiezapach przejął/ korzonki rozwarszy/ Kadzidlny pręt wymknął się/ grób wierzchem rozparszy. V Klicji od tych dób/ llub żałość miłością/ A wydanie złożyć
Lecz źiemią przyduszona/ głowyś niewładałá Dźwignąć/ ćiáłemeś Nympho bez dusze leżáłá Zalu ćięższego Phaebus nie miał po wsze látá/ Od onych miast/ iák ogniem zszedł Pháeton z świátá Owa okrzepłe członki/ by tylo pomocno/ Y żywey cerze/ promienną mocą/ chce wieść mocno Lecz że przyźrzenie Boże odwagę spieráło/ Wonnym skropił nektárem/ y mieysce/ y ćiáło. Y nábiádawszy się rzekł: Przećię poydźiesz w zgorę. Nátychmiast/ tylokoż nektár wszedł w ćiáło przez skorę/ A źiemiezapách przeiął/ korzonki rozwárszy/ Kádźidlny pręt wymknął się/ grob wierzchem rospárszy. V Klitiey od tych dob/ llub żałosć miłośćią/ A wydánie złożyć
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 86
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
stanął; jak się wracał Z triumfem/ rozparszy się z nieprzyjaciołami. Podniowszy ręce w zgórę pospołu z rogami/ Cóżkolwiek/ rzeki/ bogowie/ te nam wrożą cuda/ Lubeli? dla ojczyzny/ i Rzymskiego luda/ Nie smaczneli? niech dla mnie zostaną samego. Z tym ołtarze sprawione z darnia zielonego/ Wonnym ogniem choduje/ wino w kruże cadzi/ A coby z tąd? osierdzia owczego się radzi. W ktpre gdy Wrożek rodu Tyreńskiego pojźrzał: Wielkie i niechybne i w rzeczach odmienności dojźrzał/ Toli jeszcze nie głośnej: i dzwognąwszy oczy/ Z tą/ od krzew do Cyppowychrogów/ rzeczą skoczy: Zdrów bądź
stánął; iák się wracał Z tryumphem/ rospárszy się z nieprzyiaćiołámi. Podniowszy ręce w zgorę pospołu z rogámi/ Cożkolwiek/ rzeki/ bogowie/ te nam wrożą cudá/ Lubeli? dla oyczyzny/ y Rzymskiego ludá/ Nie smáczneli? niech dla mnie zostáną sámego. Z tym ołtarze spráwione z darnia żielonego/ Wonnym ogniem choduie/ wino w kruże cádźi/ A coby z tąd? ośierdźia owczego się rádźi. W ktpre gdy Wrożek rodu Tyrenskiego poyźrzał: Wielkie y niechybne y w rzeczách odmiennośći doyźrzał/ Toli ieszcze nie głośney: y dzwognąwszy oczy/ Z tą/ od krzew do Cyppowychrogow/ rzeczą skoczy: Zdrow bądź
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 392
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
się skończyło”, jakoby tak rzekł: “Co o mnie było w karciech prorockich, co w psalmiech o mnie, zyściłem wszystko, koniec już po mnie. Pominął zimy mróz Jadamówej, a następuje w tropy rok nowy: topnieją śniegi, zimne dżdże poszły, zielone trawy kwiatkiem przerosły; winnice cieszą zapachem wonnym, owocem grozi figa niepłonnym, synogarlica już huczy w gaju, szczepom czas niż list rozwiną w maju. Spiesz, przyjaciółko namilsza moja, do szarłatnego oto podwoja pospiesz ty sama, o z córek Jewy naurodziwsza, płci lilijewej. Pódź, ulubiona oblubienico, puść do mnie bystry lot, gołębico,
nie widzisz lochów w
się skończyło”, jakoby tak rzekł: “Co o mnie było w karciech prorockich, co w psalmiech o mnie, zyściłem wszystko, koniec już po mnie. Pominął zimy mróz Jadamowéj, a następuje w tropy rok nowy: topnieją śniegi, zimne dżdże poszły, zielone trawy kwiatkiem przerosły; winnice cieszą zapachem wonnym, owocem grozi figa niepłonnym, synogarlica już huczy w gaju, szczepom czas niż list rozwiną w maju. Spiesz, przyjaciółko namilsza moja, do szarłatnego oto podwoja pospiesz ty sama, o z córek Jewy naurodziwsza, płci lilijewej. Pódź, ulubiona oblubienico, puść do mnie bystry lot, gołębico,
nie widzisz lochów w
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 91
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995
różany. Tenże zarazem spół wytoczony, w jeden go zleją statek toczony, a otworzywszy bogate słoje balsamów wonnych, puszczą weń zdroje i pomazawszy mirrą po wierzchu uwiną, bo dzień prawie na smierzchu. 7. Kompleta
Poniżej smętnej góry, na stronie, gdzie w równi leży nad miastem błonie, gdzie i gaj wonnym owocem płodny, i gęsty stanął parkan ogrodny, tamże też swój sad Józef na czoło rumioną cegłą obtoczył wkoło. A w nim, jako człek na swą śmierć pomny, żelazem kamień wydrożył łomny, gotując tamże grób sobie nowy, co by był próżen umarłej głowy.
Tenże na prędce z sztucznej roboty sam ofiaruje Panu
różany. Tenże zarazem spół wytoczony, w jeden go zleją statek toczony, a otworzywszy bogate słoje balsamów wonnych, puszczą weń zdroje i pomazawszy mirrą po wierzchu uwiną, bo dzień prawie na smierzchu. 7. Kompleta
Poniżej smętnej góry, na stronie, gdzie w równi leży nad miastem błonie, gdzie i gaj wonnym owocem płodny, i gęsty stanął parkan ogrodny, tamże też swój sad Józef na czoło rumioną cegłą obtoczył wkoło. A w nim, jako człek na swą śmierć pomny, żelazem kamień wydrożył łomny, gotując tamże grób sobie nowy, co by był próżen umarłej głowy.
Tenże na prędce z sztucznej roboty sam ofiaruje Panu
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 100
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995
– mąż leży wielkiej pewnie siły”. A dochodząc tam bliżej, głos słyszy żałobny, Nijobie po synach swych, Nijobie podobny, i umknąwszy na lewą stronę trochę kroku, ujźrzy, gdzie włos spuściwszy smętna żona z boku i lejąc łzy bez miary, powtarza Hektora; jako jedna Cyntyja świeciła z wieczora, kropiąc olejkiem wonnym i prózny grób kości trzęsąc kwiatkiem, aż tęten poczuła swych gości. Równy wizerunk Kraków dziś wita przed sobą, ale co równy, mówię? Z więtszą on ozdobą patrzy na wyrażone święte miejsca one, a nawięcej szarłatną gdzie rosą skropione. Jako Pan od Oliwnej góry skrępowany szedł pokornie na stosy, policzki i rany,
– mąż leży wielkiej pewnie siły”. A dochodząc tam bliżej, głos słyszy żałobny, Nijobie po synach swych, Nijobie podobny, i umknąwszy na lewą stronę trochę kroku, ujźrzy, gdzie włos spuściwszy smętna żona z boku i lejąc łzy bez miary, powtarza Hektora; jako jedna Cyntyja świeciła z wieczora, kropiąc olejkiem wonnym i prózny grób kości trzęsąc kwiatkiem, aż tęten poczuła swych gości. Równy wizerunk Kraków dziś wita przed sobą, ale co równy, mówię? Z więtszą on ozdobą patrzy na wyrażone święte miejsca one, a nawięcej szarłatną gdzie rosą skropione. Jako Pan od Oliwnej góry skrępowany szedł pokornie na stosy, policzki i rany,
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 108
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995
kto ją podniesie? Kopiją łomia, a kto z nią oprze się tak bystrze albo czasem i tak snadnie, gdy trwoga padnie?
Skrusz ją, pacholę, bo nie ma równego, daj Boże, żeby wstał za wieku mego. A jeśli kto więc z jego pewnie szkoły, podnieś miecz goły.
Posypię wonnym kwiatkiem ten grób głuchy, balsamem skropię aż do kości suchej, że chłodną członki po pracy poczciwejprzez wiek szedziwy.
A ty, krwi jego, wstąp w ojcowskie tropy, począwszy, jako on, od Kallijopy. Wiele (wierz mi) ci i na wojnie płużą, co Muzom służą.
Ale pamiętaj
kto ją podniesie? Kopiją łomią, a kto z nią oprze się tak bystrze albo czasem i tak snadnie, gdy trwoga padnie?
Skrusz ją, pacholę, bo nie ma równego, daj Boże, żeby wstał za wieku mego. A jeśli kto więc z jego pewnie szkoły, podnieś miecz goły.
Posypię wonnym kwiatkiem ten grób głuchy, balsamem skropię aż do kości suchéj, że chłodną członki po pracy poczciwéjprzez wiek szedziwy.
A ty, krwi jego, wstąp w ojcowskie tropy, począwszy, jako on, od Kallijopy. Wiele (wierz mi) ci i na wojnie płużą, co Muzom służą.
Ale pamiętaj
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 174
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995
rozum swój zamek wysoki, skąd płyną z góry do zmysłów stoki. Ujźrzy, skąd licha źrzenica wiele obłapi wzrokiem i patrzy śmiele w okrągłe niebo, gdzie czasy wrotne cztery nam dzielą koła obrotne. Niemniej skąd ucho rozezna głosy i świercze polne, gdy płaczą rosy; skąd po ogródku chodząc zielonym, cieszą się nozdrza zapachem wonnym,
nuż smak gotowy, gdy za stół siędzie, chocia do sta tam półmisków będzie, a gdy się czego ręką swą dotknie, w rozsądku co jest, namniej się potknie. Gdzie ma swój pokój pamięć przestronna i gdzie hetmańska twierdza, obronna troistym wałem i murem z rogu, jako się zdało budować Bogu.
To
rozum swój zamek wysoki, skąd płyną z góry do zmysłów stoki. Ujźrzy, skąd licha źrzenica wiele obłapi wzrokiem i patrzy śmiele w okrągłe niebo, gdzie czasy wrotne cztery nam dzielą koła obrotne. Niemniej skąd ucho rozezna głosy i świercze polne, gdy płaczą rosy; skąd po ogródku chodząc zielonym, cieszą się nozdrza zapachem wonnym,
nuż smak gotowy, gdy za stół siędzie, chocia do sta tam półmisków będzie, a gdy się czego ręką swą dotknie, w rozsądku co jest, namniej się potknie. Gdzie ma swój pokój pamięć przestronna i gdzie hetmańska twierdza, obronna troistym wałem i murem z rogu, jako się zdało budować Bogu.
To
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 277
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995