Którym się echo przeciwi. A pielgrzym ranego wstania Dla tak wdzięcznego śpiewania
Nie żałuje, gdy w pustyni Spoczynek z trudu uczyni; Potym zaś w zaczęte drogi Wyprawi zwyczajne nogi.
Już zwierz srogi gdy dzień czuje, Z pol do pustyń ustępuje. Już i pczołki pracowite Lecą na sady obfite,
Skąd swoje woskowe grody Napełnią wonnymi miody. Już z ziołek krople perłowe Zbiorą promienie febowe.
Już na królewskie pałace Gromada dworzan kołace. Już i muzyki krzykliwe Grają im na dni szczęśliwe.
Już się w dziedziniec bogaty Pańskie sypą kawalkaty; Pięknych strojów pełno wszędy, Świecą się bogate rzędy.
Pryskają konie chodziwe, Głosy podnosząc krzykliwe. Nie czują jeźdźca na
Ktorym się echo przeciwi. A pielgrzym ranego wstania Dla tak wdzięcznego śpiewania
Nie żałuje, gdy w pustyni Spoczynek z trudu uczyni; Potym zaś w zaczęte drogi Wyprawi zwyczajne nogi.
Już zwierz srogi gdy dzień czuje, Z pol do pustyń ustępuje. Już i pczołki pracowite Lecą na sady obfite,
Zkąd swoje woskowe grody Napełnią wonnymi miody. Już z ziołek krople perłowe Zbiorą promienie febowe.
Już na krolewskie pałace Gromada dworzan kołace. Już i muzyki krzykliwe Grają im na dni szczęśliwe.
Już się w dziedziniec bogaty Pańskie sypą kawalkaty; Pięknych strojow pełno wszędy, Świecą się bogate rzędy.
Pryskają konie chodziwe, Głosy podnosząc krzykliwe. Nie czują jeźdźca na
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 377
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
, grobowe Pokładź te stopnie, w które córki Cynarowe Obrażona ich pychą Juno tak zniżyła, Że w podnóżki podłego gminu przemieniła. Na koniec dokończonej już cale roboty Niechaj się Midas dotknie i niech wszytkę w złoty Obróci kruszec ręki złotorobnej sztuką, A tak się materia porówna z nauką.
Potem tak grób skończywszy, pomnij więc wonnymi Ciało kwiatkami potrząść i wieńcy witymi Trunnę ozdobić i grób, i dom, a podwoje Niech pod zielonym kwieciem skryją żale swoje: Niechaj będzie Narcyzus najpierwej zerwany, Za wzgardę inszych własną miłością skarany; I Hiacyntus, który od gamrata swego Rzuconym legł ciężarem ołowu śniadego; I Klityje zazdrosna, która i po śmierci W
, grobowe Pokładź te stopnie, w które córki Cynarowe Obrażona ich pychą Juno tak zniżyła, Że w podnóżki podłego gminu przemieniła. Na koniec dokończonej już cale roboty Niechaj się Midas dotknie i niech wszytkę w złoty Obróci kruszec ręki złotorobnej sztuką, A tak się materyja porówna z nauką.
Potem tak grób skończywszy, pomnij więc wonnymi Ciało kwiatkami potrząść i wieńcy witymi Trunnę ozdobić i grób, i dom, a podwoje Niech pod zielonym kwieciem skryją żale swoje: Niechaj będzie Narcyzus najpierwej zerwany, Za wzgardę inszych własną miłością skarany; I Hijacyntus, który od gamrata swego Rzuconym legł ciężarem ołowu śniadego; I Klityje zazdrosna, która i po śmierci W
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 135
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
grzechowa trwoga. Aleć i jawne głupstwo słabym stoi krokiem, leci na łeb dotknione za Boskim wyrokiem. Budujemy ku niebu zamki i pałace, mniemając, że na wieki zażyjem swej prace, alić gdy jutro każą wyzuć się z żywota, wtenczas ujrzy, że była szalona robota. Rozsadzamy dziardyny ślicznymi drzewami, wirydarze zdobimy wonnymi różami, a co, głupcy, siejemy, ledwie dziedzic trzeci ujrzy i jabłko urwą wnuków jego dzieci. Tak mniemam, że się dla tej więc starzy przyczyny z dziatek śmieją, gdy domki sobie lepią z gliny: frasobliwie o śmiesznych swych budynkach radzą, owi snopki, ci plewki na domki gromadzą; jeden gunty na
grzechowa trwoga. Aleć i jawne głupstwo słabym stoi krokiem, leci na łeb dotknione za Boskim wyrokiem. Budujemy ku niebu zamki i pałace, mniemając, że na wieki zażyjem swej prace, alić gdy jutro każą wyzuć się z żywota, wtenczas ujrzy, że była szalona robota. Rozsadzamy dziardyny ślicznymi drzewami, wirydarze zdobimy wonnymi różami, a co, głupcy, siejemy, ledwie dziedzic trzeci ujrzy i jabłko urwą wnuków jego dzieci. Tak mniemam, że się dla tej więc starzy przyczyny z dziatek śmieją, gdy domki sobie lepią z gliny: frasobliwie o śmiesznych swych budynkach radzą, owi snopki, ci plewki na domki gromadzą; jeden gunty na
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 32
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
w takt podskakiwały. Mnie ani lutnia wdzięczna muzyka trackiego poruszy, ani strony skrzypka aońskiego. Każdego swe afekty, swoja rozkosz wiedzie, ten dla oczu, dla uszu drugi więźniem będzie. Nie chcę wzroku i słuchu wytchnieniem ratować, mdłość moję pismo perskie może posiłkować. Me Światło! Włosy Twoje pachną zybetami, głowa zmokła wonnymi zewsząd olejkami, palestyńskim zaś nardem pachną Twoje skronie, wdzięczna mirta z warg Twoich rości miłe wonie; tchnienia Twe orontejskiej łąki zapach mają, usta zaś słówka wdzięczne jak różą wydają. Szyję białą olejki pancheńskie skropiły, asyryjskie zaś rosy ramiona zmoczyły; ambrozyjskie spływają na ręce słodkości, a na palce libijskie wychodzą wonności. Nawet
w takt podskakiwały. Mnie ani lutnia wdzięczna muzyka trackiego poruszy, ani strony skrzypka aońskiego. Każdego swe afekty, swoja rozkosz wiedzie, ten dla oczu, dla uszu drugi więźniem będzie. Nie chcę wzroku i słuchu wytchnieniem ratować, mdłość moję pismo perskie może posiłkować. Me Światło! Włosy Twoje pachną zybetami, głowa zmokła wonnymi zewsząd olejkami, palestyńskim zaś nardem pachną Twoje skronie, wdzięczna mirta z warg Twoich rości miłe wonie; tchnienia Twe orontejskiej łąki zapach mają, usta zaś słówka wdzięczne jak różą wydają. Szyję białą olejki pancheńskie skropiły, asyryjskie zaś rosy ramiona zmoczyły; ambrozyjskie spływają na ręce słodkości, a na palce libijskie wychodzą wonności. Nawet
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 99
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
, gdzie Kartago stoi, Nie znajdziesz, Hannibal się i Hektor nie boi. Więc zielonej ozdobie przydawając krasy, Wdzięczna wiosna, pieśń nasza, i wesołe czasy! ERATO
Wdzięcznej wiosny wesołe nastąpiły chwile: Gdziekolwiek pojrzysz, wszędzie na świat pojźreć mile, Który dopiero nagi, dopiero był goły, Już się odział kwiatkami i wonnymi zioła. Poglądając wyniosłe pagórki po sobie, Nie mogą się tak ślicznej nawierzyć ozdobie. Odymają się znacznie barwą góry nową, Jakoby zabóść w niebo swoją chciały głową. Igra po łąkach ślicznie śmiejących się Flora, Gdy ją ranna przybierze w perły Aurora, I śmie się równać słońcu rozlicznych barw glancem, Kiedy złotym do góry
, gdzie Kartago stoi, Nie znajdziesz, Hannibal się i Hektor nie boi. Więc zielonej ozdobie przydawając krasy, Wdzięczna wiosna, pieśń nasza, i wesołe czasy! ERATO
Wdzięcznej wiosny wesołe nastąpiły chwile: Gdziekolwiek pojźrysz, wszędzie na świat pojźreć mile, Który dopiero nagi, dopiero był goły, Już się odział kwiatkami i wonnymi zioły. Poglądając wyniosłe pagórki po sobie, Nie mogą się tak ślicznej nawierzyć ozdobie. Odymają się znacznie barwą góry nową, Jakoby zabóść w niebo swoją chciały głową. Igra po łąkach ślicznie śmiejących się Flora, Gdy ją ranna przybierze w perły Aurora, I śmie się równać słońcu rozlicznych barw glancem, Kiedy złotym do góry
Skrót tekstu: PotSielKuk_I
Strona: 110
Tytuł:
Sielanka
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
odpoczywa.
Kto się nad PANNĄ Przenaświętszą w jej boleściach lituje, ten w utrapieniu swoim od tejże Panny, także JEZUSA, pocieszony bywa.
Kto słowa i sprawy JEZUSOWE nabożnie rozmyśla, maściami drogimi i pachnącymi ciało Jego namaszcza.
Kto za dobrodziejstwa P Bogu uprzejmie i nabożnie dziękuje, ten przy Magdalenie do grobu JEZUSOWEGO z wonnymi przychodzi maściami.
Kto skruszony spowiada się i poprawić się ma wolą, z JEZUSEM od śmierci z grobu powstaje.
Kto, oziębłość i niedbalstwo zarzuciwszy, na nową się gorącość w pobożności zdobywa, Wielkanoc z JEZUSEM odprawuje i wesołe “Alleluja!” śpiewa.
Kto wszytkimi świata pociechami gardzi, od niebezpieczeństwa grzechowego ucieka, a
odpoczywa.
Kto się nad PANNĄ Przenaświętszą w jej boleściach lituje, ten w utrapieniu swoim od tejże Panny, także JEZUSA, pocieszony bywa.
Kto słowa i sprawy JEZUSOWE nabożnie rozmyśla, maściami drogimi i pachnącymi ciało Jego namaszcza.
Kto za dobrodziejstwa P Bogu uprzejmie i nabożnie dziękuje, ten przy Magdalenie do grobu JEZUSOWEGO z wonnymi przychodzi maściami.
Kto skruszony spowiada się i poprawić się ma wolą, z JEZUSEM od śmierci z grobu powstaje.
Kto, oziębłość i niedbalstwo zarzuciwszy, na nową się gorącość w pobożności zdobywa, Wielkanoc z JEZUSEM odprawuje i wesołe “Alleluja!” śpiewa.
Kto wszytkimi świata pociechami gardzi, od niebezpieczeństwa grzechowego ucieka, a
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 135
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
na pogrzeb do ziemie Chananejskiej prowadzi. 15 Bracia przepraszają Józefa. 24. Który się też kazał w ziemi Chananejskiej schować po śmierci. 26. A zatym umarł. 1.
Zatym upadł Józef na twarz Ojca swego/ i płakał nad nim/ a całował go. 2.
I Rozkazał Józef sługom swym lekarzom/ aby wonnymi maściami namazali Ojca jego/ i namazali wonnymi maściami lekarze Izraela. 3. A gdy się mazania jego wypełniło czterdzieści dni/ (bo się tak wypełniają dni tych którzy wonnymi maściami mazami bywają) tedy go płakali Egipczanie/ przez siedmdziesiąt dni. 4.
A Po wyiściu dni żałoby jego/ rzekł Józef do sług Faraonowych/
ná pogrzeb do źiemie Chánánejskiey prowadźi. 15 Brácia przepraszáją Iozefá. 24. Ktory śię też kazał w źiemi Chánánejskiey zchowáć po śmierći. 26. A zátym umárł. 1.
Zátym upadł Iozef ná twarz Ojcá swego/ y płákał nád nim/ á cáłował go. 2.
Y Rozkazał Iozef sługom swym lekárzom/ áby wonnymi máśćiámi námázáli Ojcá jego/ y námázáli wonnymi máśćiámi lekárze Izráelá. 3. A gdy śię mázania jego wypełniło czterdźieśći dni/ (bo śię ták wypełniáją dni tych ktorzy wonnymi máśćiámi mázámi bywáią) tedy go płákáli Egipczánie/ przez śiedmdźieśiąt dni. 4.
A Po wyiśćiu dni żałoby jego/ rzekł Iozef do sług Fáráonowych/
Skrót tekstu: BG_Rdz
Strona: 54
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Rodzaju
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
Bracia przepraszają Józefa. 24. Który się też kazał w ziemi Chananejskiej schować po śmierci. 26. A zatym umarł. 1.
Zatym upadł Józef na twarz Ojca swego/ i płakał nad nim/ a całował go. 2.
I Rozkazał Józef sługom swym lekarzom/ aby wonnymi maściami namazali Ojca jego/ i namazali wonnymi maściami lekarze Izraela. 3. A gdy się mazania jego wypełniło czterdzieści dni/ (bo się tak wypełniają dni tych którzy wonnymi maściami mazami bywają) tedy go płakali Egipczanie/ przez siedmdziesiąt dni. 4.
A Po wyiściu dni żałoby jego/ rzekł Józef do sług Faraonowych/ mówiąc: Jeślim teraz nalazł łaskę w
Brácia przepraszáją Iozefá. 24. Ktory śię też kazał w źiemi Chánánejskiey zchowáć po śmierći. 26. A zátym umárł. 1.
Zátym upadł Iozef ná twarz Ojcá swego/ y płákał nád nim/ á cáłował go. 2.
Y Rozkazał Iozef sługom swym lekárzom/ áby wonnymi máśćiámi námázáli Ojcá jego/ y námázáli wonnymi máśćiámi lekárze Izráelá. 3. A gdy śię mázania jego wypełniło czterdźieśći dni/ (bo śię ták wypełniáją dni tych ktorzy wonnymi máśćiámi mázámi bywáią) tedy go płákáli Egipczánie/ przez śiedmdźieśiąt dni. 4.
A Po wyiśćiu dni żałoby jego/ rzekł Iozef do sług Fáráonowych/ mowiąc: Ieslim teraz nálazł łáskę w
Skrót tekstu: BG_Rdz
Strona: 54
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Rodzaju
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
.
Zatym upadł Józef na twarz Ojca swego/ i płakał nad nim/ a całował go. 2.
I Rozkazał Józef sługom swym lekarzom/ aby wonnymi maściami namazali Ojca jego/ i namazali wonnymi maściami lekarze Izraela. 3. A gdy się mazania jego wypełniło czterdzieści dni/ (bo się tak wypełniają dni tych którzy wonnymi maściami mazami bywają) tedy go płakali Egipczanie/ przez siedmdziesiąt dni. 4.
A Po wyiściu dni żałoby jego/ rzekł Józef do sług Faraonowych/ mówiąc: Jeślim teraz nalazł łaskę w oczach waszych/ powiedzcie proszę Faraonowi mówiąc: 5. Ociec mój poprzysiągł mię mówiąc: Oto ja umieram: w grobie moim/
.
Zátym upadł Iozef ná twarz Ojcá swego/ y płákał nád nim/ á cáłował go. 2.
Y Rozkazał Iozef sługom swym lekárzom/ áby wonnymi máśćiámi námázáli Ojcá jego/ y námázáli wonnymi máśćiámi lekárze Izráelá. 3. A gdy śię mázania jego wypełniło czterdźieśći dni/ (bo śię ták wypełniáją dni tych ktorzy wonnymi máśćiámi mázámi bywáią) tedy go płákáli Egipczánie/ przez śiedmdźieśiąt dni. 4.
A Po wyiśćiu dni żałoby jego/ rzekł Iozef do sług Fáráonowych/ mowiąc: Ieslim teraz nálazł łáskę w oczách wászych/ powiedzćie proszę Fáráonowi mowiąc: 5. Oćiec moj poprzyśiągł mię mowiąc: Oto ja umieram: w grobie mojm/
Skrót tekstu: BG_Rdz
Strona: 54
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Rodzaju
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
ale Bóg zapewne nawiedzi was/ i wyprowadzi was z ziemie tej/ do ziemie o którą przysiągł Abrahamowi/ Izaakowi/ i Jakobowi. 25. I poprzysiągł Józef Syny Izraelowe mówiąc: Gdy was nawiedzi Pan Bóg/ wynieście też kości moje z tąd. 26. I umarł Józef mając sto i dziesięć lat/ którego namazawszy wonnymi maściami/ włożono do truny w Egipcie.
ále Bog zápewne náwiedźi was/ y wyprowádźi was z źiemie tey/ do źiemie o ktorą przyśiągł Abráhámowi/ Izáákowi/ y Iákobowi. 25. Y poprzyśiągł Iozef Syny Izráelowe mowiąc: Gdy was náwiedźi Pan Bog/ wynieśćie też kośći moje z tąd. 26. Y umárł Iozef májąc sto y dźieśięć lat/ ktorego námázawszy wonnymi máśćiámi/ włożono do truny w Egipćie.
Skrót tekstu: BG_Rdz
Strona: 55
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Rodzaju
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632