do Paktolu, że do boru grzyby, Bursztyny do Królewca i do huty szyby, Że do Litwy metresy, że do zduna garki, Do Bochnie sól, do biegłych Holendrów zegarki, Żelazo niosę na Spisz, obrazy do Rzymu, Kiedy cię uczestnikiem swego czynię rymu, Który jako z pełnego, z twojej głowy, wora Sypie się do ksiąg, zacny chorąży Zatora. Nie gardź przecie, bo chociaż u ciebie się rodzi, Domowemu przewoźne piwo nie przeszkodzi. 395 (N). NIE CHŁOPSKI HUMOR W CHŁOPIE
Jeden z tej, co i dziewka, drugi ze wsi obcej, Marcin z Bartkiem, o nią się starali parobcy. Choć
do Paktolu, że do boru grzyby, Bursztyny do Królewca i do huty szyby, Że do Litwy metresy, że do zduna garki, Do Bochnie sól, do biegłych Holendrów zegarki, Żelazo niosę na Spisz, obrazy do Rzymu, Kiedy cię uczestnikiem swego czynię rymu, Który jako z pełnego, z twojej głowy, wora Sypie się do ksiąg, zacny chorąży Zatora. Nie gardź przecie, bo chociaż u ciebie się rodzi, Domowemu przewoźne piwo nie przeszkodzi. 395 (N). NIE CHŁOPSKI HUMOR W CHŁOPIE
Jeden z tej, co i dziewka, drugi ze wsi obcej, Marcin z Bartkiem, o nię się starali parobcy. Choć
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 168
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, Jeżeli nie rozkaże czego mniszka która. Żeby jej kupił mirry, rozkazuje ksieni I daje na nią kopę, dobywszy z kieszeni. Chłop prosty, jako żywo nie słysząc o mirrze, Że mu nie napisali tego na papierze, Że mu nery, nie mirry, kupić do klasztora Kazano, musiał wrócić do domu dla wora. I sprawił, jako pojął: poszedszy do jatek, Kupił ner, wielkich owych wołowych, dostatek. Patrzy ksieni i czeka, rychło li papierki Odda z mirrą, a chłop jej kładzie z worem nerki. „Jam — rzecze ksieni — kupić kazała kadzidła.” Na to chłop: „Jam rozumiał
, Jeżeli nie rozkaże czego mniszka która. Żeby jej kupił mirry, rozkazuje ksieni I daje na nię kopę, dobywszy z kieszeni. Chłop prosty, jako żywo nie słysząc o mirrze, Że mu nie napisali tego na papierze, Że mu nery, nie mirry, kupić do klasztora Kazano, musiał wrócić do domu dla wora. I sprawił, jako pojął: poszedszy do jatek, Kupił ner, wielkich owych wołowych, dostatek. Patrzy ksieni i czeka, rychło li papierki Odda z mirrą, a chłop jej kładzie z worem nerki. „Jam — rzecze ksieni — kupić kazała kadzidła.” Na to chłop: „Jam rozumiał
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 177
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
nie robił daremnie. A ów: „Idź precz, bo krzywdy nie cierpisz ode mnie. Tyś mnie dźwiękiem godzinę ucieszył, a ja cię Przez całą noc nadzieją: to za to masz, bracie. Tyś mnie smyczkiem, ja tobie mieszkiem wstrząsnął wczora; Iłem ja wziął do uszu, ty schowasz do wora. Więc kwita; bo wiatr za wiatr, nadzieja za dźwięki,
Dość za granie słuchanie, a w przydatku dzięki.” Tak też mnie za te księgi podobno kto powie: Za pisanie — czytanie i Boże daj zdrowie. 309. ŁYCZKOĆ TEŻ BYŁO
Chciał się żenić młodzieniec w domu pana Łyczka, Pewnie, że
nie robił daremnie. A ów: „Idź precz, bo krzywdy nie cierpisz ode mnie. Tyś mnie dźwiękiem godzinę ucieszył, a ja cię Przez całą noc nadzieją: to za to masz, bracie. Tyś mnie smyczkiem, ja tobie mieszkiem wstrząsnął wczora; Iłem ja wziął do uszu, ty schowasz do wora. Więc kwita; bo wiatr za wiatr, nadzieja za dźwięki,
Dość za granie słuchanie, a w przydatku dzięki.” Tak też mnie za te księgi podobno kto powie: Za pisanie — czytanie i Boże daj zdrowie. 309. ŁYCZKOĆ TEŻ BYŁO
Chciał się żenić młodzieniec w domu pana Łyczka, Pewnie, że
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 322
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
temu Panu nie będę żałował.
WOJTEK Tyś pan, ja zaś, jak ubogi, jagniątko mu będę ofiarował.
WAWRZEK Ja gęsi kilkoro.
BŁAŻEK A ja mu seścioro Dam kurcąt młodych.
BARTOS Maciek mu tez da jendyków z parę, Tomek kackę i kacora, Symek z Wałkiem na klusecki mąki dadzą choć po pół wora, Stach mu tatarcanej, A Sobek jaglanej Kasy przyniesie. Wy tez, drudzy, dajcie, co się któremu z was będzie podobało. Przyjmie ten Pan wszytko, który tak za wiele, jako i za mało Zapłaci stokrotnie, Tylko mu ochotnie Dajcie, co macie. Parobcy tez, jeźli będą chcieli przejść się do
temu Panu nie będę żałował.
WOJTEK Tyś pan, ja zaś, jak ubogi, jagniątko mu będę ofiarował.
WAWRZEK Ja gęsi kilkoro.
BŁAŻEK A ja mu seścioro Dam kurcąt młodych.
BARTOS Maciek mu tez da jendyków z parę, Tomek kackę i kacora, Symek z Wałkiem na klusecki mąki dadzą choć po pół wora, Stach mu tatarcanej, A Sobek jaglanej Kasy przyniesie. Wy tez, drudzy, dajcie, co się któremu z was będzie podobało. Przyjmie ten Pan wsytko, ktory tak za wiele, jako i za mało Zapłaci stokrotnie, Tylko mu ochotnie Dajcie, co macie. Parobcy tez, jeźli będą chcieli przejść się do
Skrót tekstu: RozPasOkoń
Strona: 309
Tytuł:
Rozmowa pasterzów
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
jasełka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1750
Data wydania (nie wcześniej niż):
1750
Data wydania (nie później niż):
1750
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Staropolskie pastorałki dramatyczne: antologia
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Okoń
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1989
Lota żonie.
JAWOR w cudzych krajach cudownej jest wielkości, dla miłej umbry, którą czyni wielkim i gęstym liściem Cardanus świadczy, że Kserkses właśnie w tym drzewie, dziwnie się był rozkochał idąc, na Wojnę, niby żegnając go dzień cały zabawił pod nim, straż kolokował, drogim noszeniem, łańcuchem i klejnotami gałęzie lawora tegoż stroił, jak Damę jaką.
LAURUS Laurowe albo Bobkowe Drzewo zawsze zielone, jako o nim napisał Propertius libr: 3. AEternum servans fronde virente Decus Zimy i piorunów nie aprehendujące, Triumfatorskich głów i uczonych Ornament, dla tego dycata triumfis według Pliniusza: Tiberius Cesarz ile razy widział Niebo do grzmotu się zabierające,
Lota żonie.
IAWOR w cudzych kraiach cudowney iest wielkości, dla miłey umbry, ktorą czyni wielkim y gęstym liściem Cardanus swiadczy, że Xerxes własnie w tym drzewie, dziwnie się był roskochał idąc, na Woynę, niby żegnaiąc go dzień cały zabawił pod nim, straż kollokował, drogim noszeniem, łańcuchem y kleynotami gałęzie lawora tegoż stroił, iak Damę iaką.
LAURUS Laurowe albo Bobkowe Drzewo zawsze zielone, iako o nim nápisał Propertius libr: 3. AEternum servans fronde virente Decus Zimy y piorunow nie apprehenduiące, Tryumfatorskich głow y uczonych Ornament, dla tego dicata triumphis według Pliniusza: Tiberius Cesarz ile razy widział Niebo do grzmotu się zábieraiące,
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 641
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
, co dziś wzięła, często z zyskiem wraca, Często ten, co dziś serce srogim żalem skrwawił, Wieczór albo nazajutrz szczęściu błogosławił; Żelazna, nieużyta natura zaś co tu Wzięła komu, próżno się spodziewa powrotu: Nie płużą w jej koniecznych regiestrach przepłochy, Tak męczenniki jako fortuny pieszczochy Jednym palcem skazuje i jakoby z wora. Pełną garścią od rana sieje do wieczora. Co się kolwiek nawinie, wszytko w ziemię garnie, Nie ma czasu respektu, nie ma braku w ziarnie, Lecz kędykolwiek ostrym toporem zasięże, Równo stary dąb z młodą latoroślą lęże: Wszędy odmianie, wszędy śmierci dała władzą, O cokolwiek słoneczne promienie zawadzą. We mnie
, co dziś wzięła, często z zyskiem wraca, Często ten, co dziś serce srogim żalem skrwawił, Wieczór albo nazajutrz szczęściu błogosławił; Żelazna, nieużyta natura zaś co tu Wzięła komu, próżno się spodziewa powrotu: Nie płużą w jej koniecznych regiestrach przepłochy, Tak męczenniki jako fortuny pieszczochy Jednym palcem skazuje i jakoby z wora. Pełną garścią od rana sieje do wieczora. Co się kolwiek nawinie, wszytko w ziemię garnie, Nie ma czasu respektu, nie ma braku w ziarnie, Lecz kędykolwiek ostrym toporem zasięże, Równo stary dąb z młodą latoroślą lęże: Wszędy odmianie, wszędy śmierci dała władzą, O cokolwiek słoneczne promienie zawadzą. We mnie
Skrót tekstu: PotNabKuk_I
Strona: 531
Tytuł:
Pieśni nabożne ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
woli swej obłów z wędy zdziera: Ten, cały dzień siedząc, nic albo marną świnkę, Połykając od rana do wieczora ślinkę; Ów ledwie siadł na brzegu, tak mu pofortuni, Pełną kobiel szczupaków nabrał i okuni. Opak będzie nazajutrz: co nic nie wziął wczora, Kiedy ów próżny pójdzie, natka ryb do wora. Patrz i ty na herbowną Wędę swej pieczęci: Niechaj cię krzywe oko tej paniej nie smęci; Niechaj bredzi: oprzeć się i placu jej dostać, Nie truchleć, nie rozpaczać, weźmie inszą postać. Goni krokodyl z Nilu, kto przed nim ucieka; Na tego nie natrze, kto w posturze go czeka.
woli swej obłów z wędy zdziera: Ten, cały dzień siedząc, nic albo marną świnkę, Połykając od rana do wieczora ślinkę; Ów ledwie siadł na brzegu, tak mu pofortuni, Pełną kobiel szczupaków nabrał i okuni. Opak będzie nazajutrz: co nic nie wziął wczora, Kiedy ów próżny pójdzie, natka ryb do wora. Patrz i ty na herbowną Wędę swej pieczęci: Niechaj cię krzywe oko tej paniej nie smęci; Niechaj bredzi: oprzeć się i placu jej dostać, Nie truchleć, nie rozpaczać, weźmie inszą postać. Goni krokodyl z Nilu, kto przed nim ucieka; Na tego nie natrze, kto w posturze go czeka.
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 445
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
?” — rzecze. „Prawdziwiem nie uważał; lecz to nie uciecze, Rozmówimy się czasu wolniejszego o niej, Ale mi teraz w głowie co inszego dzwoni.” A ów cicho do siebie, ruszywszy ramiony: „Nie uprosisz u siostry bez szczęścia rodzonej; Przywiózłbym był gotowych gałek mu z pół wora, Żeby mię słuchał, garścią jedząc, do wieczora.” 339. NA TOŻ TRZECI RAZ
Siłuż takich żołnierzów i na wojnie będzie, Siłu dziś senatorów do rady zasiądzie, Których jakby nie było. Tamtemu tchórz w szyku Serce obleciał, temu niemota w języku; Dość tego w jupie widzieć, tamtego w kirysie
?” — rzecze. „Prawdziwiem nie uważał; lecz to nie uciecze, Rozmówimy się czasu wolniejszego o niej, Ale mi teraz w głowie co inszego dzwoni.” A ów cicho do siebie, ruszywszy ramiony: „Nie uprosisz u siostry bez szczęścia rodzonej; Przywiózłbym był gotowych gałek mu z pół wora, Żeby mię słuchał, garścią jedząc, do wieczora.” 339. NA TOŻ TRZECI RAZ
Siłuż takich żołnierzów i na wojnie będzie, Siłu dziś senatorów do rady zasiędzie, Których jakby nie było. Tamtemu tchórz w szyku Serce obleciał, temu niemota w języku; Dość tego w jupie widzieć, tamtego w kirysie
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 203
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
GADKA
Zgadni: co tak na ziemi, jak na wodzie bywa, Na początku i końcu znacznie go przybywa, We środku najszczuplejsze, dopiero dziesiętą Przeszło w godzinę przykryje człek piętą. 247. POCHLEBSTWO
Chwalą cię pochlebnicy i twe dzieła szerzą; Rad głupi, kiedy jego cień błaznowie mierzą. Choćbyś do największego kota wsadził wora, Nie będzie większy jutro, niżeli był wczora. 248 (D). SŁOŃCE
Rozliczne do spraw boskich dziwu są pobudki. Między inszymi słońce przeciwnymi skutki Ziemię suszy na popiół, ale zaraz potem,
Ususzywszy popiołem, rozmoczy ją błotem; Bo te-ż promienie, które niską ziemię suszą, Wodą z niej wyciągnioną na deszcz
GADKA
Zgadni: co tak na ziemi, jak na wodzie bywa, Na początku i końcu znacznie go przybywa, We środku najszczuplejsze, dopiero dziesiętą Przeszło w godzinę przykryje człek piętą. 247. POCHLEBSTWO
Chwalą cię pochlebnicy i twe dzieła szerzą; Rad głupi, kiedy jego cień błaznowie mierzą. Choćbyś do największego kota wsadził wora, Nie będzie większy jutro, niżeli był wczora. 248 (D). SŁOŃCE
Rozliczne do spraw boskich dziwu są pobudki. Między inszymi słońce przeciwnymi skutki Ziemię suszy na popiół, ale zaraz potem,
Ususzywszy popiołem, rozmoczy ją błotem; Bo te-ż promienie, które niską ziemię suszą, Wodą z niej wyciągnioną na deszcz
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 339
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
co szkodzi Co wpomoc niech szperaja/ niech ważą ustawy: Naszemu wieku służą Wenery zabawy. Dotąd coby płaciło niepewni mniemamy Ze się nam wszytko zejdzie/ i z bogi trzymamy. Ni zły ojciec/ ni zacność sławy nam przeszkodzi: Ni strach/ przyczyna strachu niech tylko nie wchodzi. Jest mi z tobą dowora mówienia w ukradki/ Jasne są obłapiania/ jasne całowania/ Cóż po więcej pożałuj/ wyznawce kochania/ Czegobym nie przyznała: aż w najcięższej dobie: Ani chciej na mym pisan być przyczyna grobie. Tak wosk pełny piszącej darmo ręki został: wiersz ostatni na kraju ledwie miejsca dostał. Co wskok spisane złości zapieczętowała
co szkodźi Co wpomoc niech szperáia/ niech ważą vstáwy: Nászemu wieku służą Wenery zabáwy. Dotąd coby płáćiło niepewni mniemamy Ze się nam wszytko zeydźie/ y z bogi trzymamy. Ni zły oyćiec/ ni zacnosć sławy nam przeszkodźi: Ni strách/ przyczyna strachu niech tylko nie wchodźi. Iest mi z tobą doworá mowięnia w vkradki/ Iásne są obłápiánia/ iásne cáłowánia/ Coż po więcey pożáłuy/ wyznawce kochánia/ Czegobym̃ nie przyznałá: áż w nayćięższey dobie: Ani chćiey ná mym pisan być przyczyna grobie. Ták wosk pełny piszącey dármo ręki został: wiersz ostátni na kráiu ledwie mieyscá dostał. Co wskok spisane złośći zápieczętowáła
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 234
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636