kramarze bogaci. We dwoje zarabiając, biorą drudzy fryzy; Czemuż by, pytam, płacić nie mieli akcyzy? Aleć by ich najlepiej taką skarać cięgą, Żeby im kat ozory wywłóczył pod pręgą, Inszej jatki, lepszego rzeźnika niegodne, Gdy, przy swych niewolniczych, przedają swobodne, Gdy najżyczliwsze rady i najzdrowsze wota
Tym słówkiem: nie pozwalam, obala niecnota; Gdy bez wszego respektu tak nikczemne wargi Wiodą na rzeź ojczyznę, dla wziątku, na targi. Cóż stąd idzie? I Turczyn nie będzie tak głupi: Miasto wojsk sta tysięcy, jednego z tych kupi. Cóż mu po wielu, proszę, kiedy jednym zdole?
kramarze bogaci. We dwoje zarabiając, biorą drudzy fryzy; Czemuż by, pytam, płacić nie mieli akcyzy? Aleć by ich najlepiej taką skarać cięgą, Żeby im kat ozory wywłóczył pod pręgą, Inszej jatki, lepszego rzeźnika niegodne, Gdy, przy swych niewolniczych, przedają swobodne, Gdy najżyczliwsze rady i najzdrowsze wota
Tym słówkiem: nie pozwalam, obala niecnota; Gdy bez wszego respektu tak nikczemne wargi Wiodą na rzeź ojczyznę, dla wziątku, na targi. Cóż stąd idzie? I Turczyn nie będzie tak głupi: Miasto wojsk sta tysięcy, jednego z tych kupi. Cóż mu po wielu, proszę, kiedy jednym zdole?
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 200
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
do domu, Chcąc go Bogu zawdzięczyć, ślubuje, że, co mu Najpierwej drogę zajdzie, ofiarą zarżnięte Padnie ku jego chwale na ołtarze święte. Rozumiał, że bydlątko albo co więc z owych Drobiazgów, jako zwykło, wybieży domowych. Aż mu jedyna córka zajdzie przede wrota. Żal, ale że już łomać niepodobna wota, Zarżnął ją i rękę swą w dziewczynie ukrwawił. Sebe, nie Boha okpim, jako nasz pop prawił. Uważnie ślubuj; szkoda ślubu lekko cenić: W twojej mocy ślub czynić, nie w twojej odmienić. 43. NOWY SZLACHCIC Z STARYMI KLEJNOTAMI
Rumelska ferezyja, stare pod nią rysie, Sam je kołnierz wydaje,
do domu, Chcąc go Bogu zawdzięczyć, ślubuje, że, co mu Najpierwej drogę zajdzie, ofiarą zarżnięte Padnie ku jego chwale na ołtarze święte. Rozumiał, że bydlątko albo co więc z owych Drobiazgów, jako zwykło, wybieży domowych. Aż mu jedyna córka zajdzie przede wrota. Żal, ale że już łomać niepodobna wota, Zarżnął ją i rękę swą w dziewczynie ukrwawił. Sebe, ne Boha okpim, jako nasz pop prawił. Uważnie ślubuj; szkoda ślubu lekko cenić: W twojej mocy ślub czynić, nie w twojej odmienić. 43. NOWY SZLACHCIC Z STARYMI KLEJNOTAMI
Rumelska ferezyja, stare pod nią rysie, Sam je kołnierz wydaje,
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 225
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
i w królewskiej radzie
Niech pewna liczba będzie panów senatorów, Jako i przy zadwornych sądziech asesorów. A te mniejsze tytuły znieść jak niepotrzebne I za pany nie wpuszczać do izby służebne. Bo tak między nimi i Żydzi, i Cygani, I różni ludzie wchodzą, a nikt im nie zgani Takiego bezpieczeństwa, gdy nie tylko wota Wynoszą z pośmiewiskiem za zamkowe wrota, Ale też i nienawiść z bezpiecznego zdania, I potrzebnego w jakiej akcyjej mniemania Między pany wzniecają opacznie tłumacząc, Drudzy aż za granicę z pogany się bracąc. Wydają sekreta, ba, i tumulty częste W izbach sądowych czynią, i załebki gęste, Tak że i deputatom samym się dostaje
i w królewskiej radzie
Niech pewna liczba będzie panów senatorów, Jako i przy zadwornych sądziech asesorów. A te mniejsze tytuły znieść jak niepotrzebne I za pany nie wpuszczać do izby służebne. Bo tak między nimi i Żydzi, i Cygani, I różni ludzie wchodzą, a nikt im nie zgani Takiego bezpieczeństwa, gdy nie tylko wota Wynoszą z pośmiewiskiem za zamkowe wrota, Ale też i nienawiść z bezpiecznego zdania, I potrzebnego w jakiej akcyjej mniemania Między pany wzniecają opacznie tłumacząc, Drudzy aż za granicę z pogany się bracąc. Wydają sekreta, ba, i tumulty częste W izbach sądowych czynią, i załebki gęste, Tak że i deputatom samym się dostaje
Skrót tekstu: StarVotBar_I
Strona: 311
Tytuł:
Votum o naprawie Rzeczypospolitej
Autor:
Szymon Starowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1625
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
głupiuchny: to Tobie, to mnie, z Panem Bogiem przez przykopę podział aniżeli wszytkie razem seraficzne z tytułu i druku swojego bez serca modlitwy, hymny i nabożeństwa nasze. Smaczniejsza była z kawałka razowego chleba dla ubogiego porcyjka, szacowniejszy grosz albo szelążek aniżeli wytworne stypy, bankiety albo kosztowne od pereł, od złota i kamieni wota i ofiary pańskie. A to czemu? pytam się. Bo Bóg, własność pracy i prostotę serca poważając w dającym, w takich tylko zwykł smakować daninach, a jako je ochotnie i mile przyjmował, tak stokrotnie wypłacał pracowitym ludziom i poddanym naszym. W granicach bowiem własności swojej oni trzymali się przedtem, z jednej rąk
głupiuchny: to Tobie, to mnie, z Panem Bogiem przez przykopę podział aniżeli wszytkie razem seraficzne z tytułu i druku swojego bez serca modlitwy, hymny i nabożeństwa nasze. Smaczniejsza była z kawałka razowego chleba dla ubogiego porcyjka, szacowniejszy grosz albo szelążek aniżeli wytworne stypy, bankiety albo kosztowne od pereł, od złota i kamieni wota i ofiary pańskie. A to czemu? pytam się. Bo Bóg, własność pracy i prostotę serca poważając w dającym, w takich tylko zwykł smakować daninach, a jako je ochotnie i mile przyjmował, tak stokrotnie wypłacał pracowitym ludziom i poddanym naszym. W granicach bowiem własności swojej oni trzymali się przedtem, z jednej rąk
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 46
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
języku: I odpuść nam, jako i my odpuszczamy, ale serce przez rankor i zawziętość we krwi brodzi, myśl w sposobach zemsty tuła się, rozum, co gęba plecie, nie pojmuje, P. Bóg z wszytkiego nie korzysta.
Mikołaj: To podobno i owe pod brzuchem decymki nasze, tabliczki, osóbki i wota daremnie na ołtarzu wiszą i jednakową w Boskiej przyjemności korzyść miewają?
Stanisław: Niewiele należytych i dobrych, bo albo z lada jakich początków, albo nie inakszym końcem od dawających pochodzą.
Mikołaj: To przynajmniej z samej materii szacują się.
Stanisław: Do ludzkiego, ale nie do Boskiego oka, upewniam.
Mikołaj: A
języku: I odpuść nam, jako i my odpuszczamy, ale serce przez rankor i zawziętość we krwi brodzi, myśl w sposobach zemsty tuła się, rozum, co gęba plecie, nie pojmuje, P. Bóg z wszytkiego nie korzysta.
Mikołaj: To podobno i owe pod brzuchem decymki nasze, tabliczki, osóbki i wota daremnie na ołtarzu wiszą i jednakową w Boskiej przyjemności korzyść miewają?
Stanisław: Niewiele należytych i dobrych, bo albo z lada jakich początków, albo nie inakszym końcem od dawających pochodzą.
Mikołaj: To przynajmniej z samej materyi szacują się.
Stanisław: Do ludzkiego, ale nie do Boskiego oka, upewniam.
Mikołaj: A
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 246
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
, jako to skarbu koronnego i litewskiego, aukcja z królewszczyzn, aukcja hiberny, także czopowego, koekwacja w Koronie województw podolskiego i bracławskiego z innymi województwami i zniesienie, a przynajmniej modyfikacja, pogłównego, a w Litwie agrariae contributionis, podymnego. W tych tedy kategoriach przy powitaniu izby poselskiej i przypuszczeniu do pocałowania ręki pańskiej szły wota senatorskie. Po skończonych wotach powróciliśmy do izby poselskiej, gdzie marszałek poselski nominował deputatów do konstytucji pisania, do kalkulacji skarbu koronnego i litewskiego, do kalkulacji artylerii koronnej etc. Brat mój, płocki poseł, był naznaczony do kalkulacji skarbu litewskiego, a ja do kalkulacji skarbu koronnego. Wpadały różne inne materie w izbie poselskiej
, jako to skarbu koronnego i litewskiego, aukcja z królewszczyzn, aukcja hiberny, także czopowego, koekwacja w Koronie województw podolskiego i bracławskiego z innymi województwami i zniesienie, a przynajmniej modyfikacja, pogłównego, a w Litwie agrariae contributionis, podymnego. W tych tedy kategoriach przy powitaniu izby poselskiej i przypuszczeniu do pocałowania ręki pańskiej szły wota senatorskie. Po skończonych wotach powróciliśmy do izby poselskiej, gdzie marszałek poselski nominował deputatów do konstytucji pisania, do kalkulacji skarbu koronnego i litewskiego, do kalkulacji artylerii koronnej etc. Brat mój, płocki poseł, był naznaczony do kalkulacji skarbu litewskiego, a ja do kalkulacji skarbu koronnego. Wpadały różne inne materie w izbie poselskiej
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 275
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
dla Biskupów w materyj Wiary, aby odszczepieństwo wszczęte Luterskiej i Kalwińskiej Sekty nie przyjmowało. Wyszła w tym książka cum titulo: Artykuły przez Władzę Królewską postanowione: Ze w Najświętszym SAKRAMENCIE jest przeistoczenie Chleba i Wina w Ciało Pańskie. 2 Ze dostateczna do zbawienia Komunia sub una specie. 3 Aby Caelibatus w Kapłanach observetur 4 Aby Wota Panien, Wdów, zachowane były 5 Aby Msza odprawowana była. 6 Spowiedź sekretna do ucha ma być w Kościele konserwowana. To wszystko Sejm i Synod uchwalił, tylko że od Głowy się odszczepili, i zburzyli Klasztory.
Szlachta starej Religii trzymała się i Pospólstwo, a widząc srebra Kościelne, kielichy pobrane, Linkonia, Nortumbria
dla Biskupow w materyi Wiary, aby odszczepieństwo wszczęte Luterskiey y Kálwińskiey Sekty nie przyimowáło. Wyszła w tym ksiąszka cum titulo: Artykuły przez Władzę Krolewską postanowione: Ze w Nayswiętszym SAKRAMENCIE iest przeistoczenie Chleba y Wina w Ciało Pańskie. 2 Ze dostateczna do zbawienia Kommunia sub una specie. 3 Aby Caelibatus w Kapłanach observetur 4 Aby Wota Panien, Wdow, zachowane były 5 Aby Msza odprawowana była. 6 Spowiedź sekretna do ucha má bydź w Kościele konserwowana. To wszystko Seym y Synod uchwalił, tylko że od Głowy się odszczepili, y zburzyli Klasztory.
Szláchta starey Religii trzymáła się y Pospolstwo, a widząc srebra Kościelne, kielichy pobráne, Linkonia, Nortumbrya
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 99
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
, Ja do Klorydy zapał mam wiernej miłości, I pierwszy się odrzekę honoru i zbiorów, Niech umieram, jeśli tych niedojdę faworów. Sylfronid. To pewna, że w naturze wiek znać przyrodzony, Gdy i ja do Albiny mam afekt skłoniony: Niechże trzech Braci razem, trzy Siostry pojmują. O to cię wota nasze nisko suplikują. Demokryt; Dziwny kurs niestatecznej fortuny obrotów, Póki Człek żyje, nigdy niezbędzie kłopotów, Szczęście w kunsztach wybiegłych znajduje fortele, Aby Człek miał uciski póki Dusza w ciele. Ja pozwalam i chętnie, ktemu dopomogę, Starać się i przyjaciół posłać prosząc mogę: Lecz jeżeli odmówi, wiecie jak zuchwały
, Ia do Klorydy zapał mam wierney miłości, Y pierwszy się odrzekę honoru y zbiorow, Niech umieram, ieśli tych niedoydę faworow. Sylfronid. To pewna, że w naturze wiek znać przyrodzony, Gdy y ia do Albiny mam affekt skłoniony: Niechże trzech Braci razem, trzy Siostry poymuią. O to cię wota nasze nisko supplikuią. Demokryt; Dźiwny kurs niestateczney fortuny obrotow, Poki Człek żyie, nigdy niezbędźie kłopotow, Szczęście w kunsztach wybiegłych znayduie fortele, Aby Człek miał uciski poki Dusza w ciele. Ia pozwalam y chętnie, ktemu dopomogę, Starać się y przyiacioł posłać prosząc mogę: Lecz ieżeli odmowi, wiecie iak zuchwały
Skrót tekstu: RadziwiłłowaFMiłość
Strona: E
Tytuł:
Miłość mistrzyni doskonała
Autor:
Franciszka Urszula Radziwiłłowa
Miejsce wydania:
Żółkiew
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
nasza zjedna strona. Kloryda. Ja pozwalam serdecznie; Albina. i jam nie od tego, Filida: Ja zaś nie, bom jest wcale wyroku inszego. Dziwuję się wam żeście tak chciwi zdobyczy, Bez Rodziców dziś moje nic serce nieżyczy. Lecz jeżeli pozwolą, i pobłogosławią, Chętnie się moje wota do tych związków stawią. Czy miło wam by było, żeby ciż Synowie? Bez błogosławieństwa wasze mordowali zdrowie. Niech ginę, niech umieram, niechaj życie kończę, Bez woli mych Rodziców w ten szlub się niezłączę. Demokryt: Chwalebna o Filido! cnota tym dziś ściślej Niewoli nasze serca, zdanie, chęć
nasza ziedna strona. Kloryda. Ia pozwalam serdecznie; Albina. y iam nie od tego, Filida: Ia zaś nie, bom iest wcale wyroku inszego. Dźiwuię się wam żeśćie tak chćiwi zdobyczy, Bez Rodźicow dźiś moie nic serce nieżyczy. Lecz ieżeli pozwolą, y pobłogosławią, Chętnie się moie wota do tych związkow stawią. Czy miło wam by było, żeby ciż Synowie? Bez błogosławieństwa wasze mordowali zdrowie. Niech ginę, niech umieram, niechay życie kończę, Bez woli mych Rodźicow w ten szlub się niezłączę. Demokryt: Chwalebna o Filido! cnota tym dźiś ściśley Niewoli nasze serca, zdanie, chęć
Skrót tekstu: RadziwiłłowaFMiłość
Strona: Gv
Tytuł:
Miłość mistrzyni doskonała
Autor:
Franciszka Urszula Radziwiłłowa
Miejsce wydania:
Żółkiew
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
przypominać trzeba I oczyma na jego poglądać figurę, A nie raczej przykładem Chrystusowym w górę, Odwróciwszy od ludzkiej ręki malowania, Oczy i serce podnieść do jego mieszkania? I tegom, ojcze, żebym umiał odpowiedzieć Heretykom, chciałbym się od ciebie dowiedzieć: Czemu ludzkim obrazom przyznając tak wiele Cudów, co świadczą wota wiszące w kościele, Do nich się obiecując chodzić nie bez trudu, Obrazom Świętej Trójce ni ślubu, ni cudu, Choćby podobniej śluby Bogu wieszać, bo ta Cuda czynić na świecie jego jest robota: Jego palcem Chrystus Pan, Chrystusowym ludzie Czynili, byłli który znaczny w jakim cudzie. Lepiej by nam nie w
przypominać trzeba I oczyma na jego poglądać figurę, A nie raczej przykładem Chrystusowym w górę, Odwróciwszy od ludzkiej ręki malowania, Oczy i serce podnieść do jego mieszkania? I tegom, ojcze, żebym umiał odpowiedzieć Heretykom, chciałbym się od ciebie dowiedzieć: Czemu ludzkim obrazom przyznając tak wiele Cudów, co świadczą wota wiszące w kościele, Do nich się obiecując chodzić nie bez trudu, Obrazom Świętej Trójce ni ślubu, ni cudu, Choćby podobniej śluby Bogu wieszać, bo ta Cuda czynić na świecie jego jest robota: Jego palcem Chrystus Pan, Chrystusowym ludzie Czynili, byłli który znaczny w jakim cudzie. Lepiej by nam nie w
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 521
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987