słuszne poda zwyciężonym. Nie karki, nie niskie ramiona siekierom, Nie furki Ouiritom, Nie jarzma Samnitom, Ale co przystoi wielkim bohaterom: Niechaj cudzoziemcy służby wolność mają, Niech zbiegi wydadzą, Armatę oddadzą, A nie jej pod ślubem i zdrowiem nie tają. Co na głowę pańską imię swoje dali. Sprzęt im był wrócony, I dzieci i żony, Jako co na włościach świeżo ich zabrali. Szable do czwartego nie podnosić nowiu, Starszy niech się tęgą Uwiążą przysięgą, Za co pokój wszelki ręczy się ich zdrowiu. Porzucą chorągwie pod królewskie nogi, Ani ich podnoszą, Że nisko uproszą, Dopiero rozwiną, gdy miną ostrogi. Gdzie kawalerii
słuszne poda zwyciężonym. Nie karki, nie niskie ramiona siekierom, Nie furki Ouiritom, Nie jarzma Samnitom, Ale co przystoi wielkim bohaterom: Niechaj cudzoziemcy służby wolność mają, Niech zbiegi wydadzą, Armatę oddadzą, A nie jej pod ślubem i zdrowiem nie tają. Co na głowę pańską imie swoje dali. Sprzęt im był wrócony, I dzieci i żony, Jako co na włościach świeżo ich zabrali. Szable do czwartego nie podnosić nowiu, Starszy niech się tęgą Uwiążą przysięgą, Za co pokój wszelki ręczy się ich zdrowiu. Porzucą chorągwie pod królewskie nogi, Ani ich podnoszą, Że nisko uproszą, Dopiero rozwiną, gdy miną ostrogi. Gdzie kawaleryi
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 26
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
służył na czary, że mocy nie miały;
CVIII.
Ten, który Bradamanta była Brunellowi Wzięła, chcąc wrócić przezeń wolność Rugierowi; Potem, aby go była z ręku wyzwoliła Alcyny, Melissie go wiedmie pożyczyła Do Indii; która go chwilę używała I wiele ludzi przezeń nieraz ratowała; Od której Rugierowi potem beł wrócony, I od niego zaś zawżdy na palcu noszony.
CIX.
Ten się dać Angelice zdało Rugierowi, Aby blasku nie odjął swemu puklerzowi I żeby się jem oczy jej nie uraziły, Co go już siecią beły miłości nakryły. I na brzegu, dokąd już orka przypływała I ledwie nie pół morza brzuchem okrywała, Zasadza się
służył na czary, że mocy nie miały;
CVIII.
Ten, który Bradamanta była Brunellowi Wzięła, chcąc wrócić przezeń wolność Rugierowi; Potem, aby go była z ręku wyzwoliła Alcyny, Melissie go wiedmie pożyczyła Do Indyej; która go chwilę używała I wiele ludzi przezeń nieraz ratowała; Od której Rugierowi potém beł wrócony, I od niego zaś zawżdy na palcu noszony.
CIX.
Ten się dać Angelice zdało Rugierowi, Aby blasku nie odjął swemu puklerzowi I żeby się jem oczy jej nie uraziły, Co go już siecią beły miłości nakryły. I na brzegu, dokąd już orka przypływała I ledwie nie pół morza brzuchem okrywała, Zasadza się
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 223
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
; owże głos nakształt gromu runie/ Zadrży ziemia/ i wszytka z gruntu się posunie Chata na nich. Czego raz i drugi/ i trzeci Kiedy było. Owe strach ciężki stąd obleci/ Ze przypadszy do ziemie jakoby nie żywe Spół leżały/ póki te wołania straszliwe/ W dalszej nocy ustały/ i starzec wrócony Zatym je upamiętał. Tedy zapatrzony W nadobną Paskwalinę, dopiero jej spyta Skądby to szła/ i dokąd: i czemu ukryta W swej zacności: Ponieważ musi być Bogini Nowa jakaś: co czyni w głuchej tej pustyni: Punkt II. Nadobnej Paskwaliny. Punkt II.
Pierwejby mi (odpowie) dzień zamierzchnął złoty
; owże głos nákształt gromu runie/ Zádrży ziemiá/ y wszytká z gruntu się posunie Chátá ná nich. Czego raz y drugi/ y trzeci Kiedy było. Owe strách cięszki ztąd obleci/ Ze przypadszy do ziemie iákoby nie żywe Społ leżáły/ poki te wołánia strászliwe/ W dálszey nocy vstáły/ y stárzec wrocony Zátym ie vpámiętał. Tedy zápátrzony W nadobną Pásqualinę, dopiero iey spyta Zkądby to szłá/ y dokąd: y czemu vkryta W swey zacności: Ponieważ musi bydź Bogini Nowa iákaś: co czyni w głuchey tey pustyni: Punkt II. Nadobney Pásqualiny. Punkt II.
Pierweyby mi (odpowie) dzień zámierzchnął złoty
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 50
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
tobą czarownica; Którąś ty, gdy cię gusłami przemoże, Na obiecane mnie przypuścił łoże. Bodajbym była w rozumieniu płocha; Lub każdy prędko uwierzy, co kocha; Żeby, co sieją wieści świegotliwe O tobie, były u mnie za fałszywe. Kilka dni, jako z Tessalijskiej strony, Trefunkiem do mnie przybył człek wrócony, I ledwie zblizył na próg mego dachu, O tom go naprzód pytała ze strachu; Żyjeż mój Jazon, i gdzie dotąd siedzi? Lecz mi Tesalczyk nie dał odpowiedzi: Ale się wstydem zapłonąwszy, że mię Przed sobą widział, spuścił oczy w ziemię. Zdrętwiałam na to, i z bojaźni wielki, Wszystkiem
tobą czárownicá; Ktorąś ty, gdy ćię gusłami przemoże, Ná obiecáne mnie przypuśćił łoże. Bodáybym byłá w rozumieniu płocha; Lub káżdy prętko uwierzy, co kocha; Zeby, co sieią wieśći świegotliwe O tobie, były u mnie zá fałszywe. Kilká dni, iáko z Tessáliyskiey strony, Trefunkiem do mnie przybył człek wrocony, Y ledwie zblizył ná prog mego dáchu, O tom go náprzod pytáłá ze stráchu; Zyież moy Iázon, y gdźie dotąd siedźi? Lecz mi Tesálczyk nie dał odpowiedźi: Ale się wstydem zápłonąwszy, że mię Przed sobą widźiał, spuśćił oczy w źiemię. Zdrętwiáłám ná to, y z boiáźni wielki, Wszystkiem
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 70
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
oglądać nie dała, Ty bądź szczęśliwy, ty obłap oboje Ojca i Matkę — dobrodzieje moje! Jeżliby też zaś (czego Boże wieczny Zachowaj — proszę przez mój płacz serdeczny) Ciebie nieszczęście jakie potkać miało, Żeby cię zdrowia twego postradało, Jeden przynamniej z którejlkolwiek strony — Lub ty, lubo ja — z nas będzie wrócony W dom swych rodziców dla onych podpory, Bo tego ich wiek potrzebuje chory.” Tu jeszcze płacząc Gotfred coś chciał mówić, Lecz brat od żalu nie mógł się uchronić W swoim afekcie, gdyż go zaraz bierze Przez moc, a w silnej tak zawoła cerze: „Praw ty, jako chcesz, i gotuj się
oglądać nie dała, Ty bądź szczęśliwy, ty obłap oboje Ojca i Matkę — dobrodzieje moje! Jeżliby też zaś (czego Boże wieczny Zachowaj — proszę przez mój płacz serdeczny) Ciebie nieszczęście jakie potkać miało, Żeby cię zdrowia twego postradało, Jeden przynamniej z którejlkolwiek strony — Lub ty, lubo ja — z nas będzie wrócony W dom swych rodziców dla onych podpory, Bo tego ich wiek potrzebuje chory.” Tu jeszcze płacząc Gotfred coś chciał mówić, Lecz brat od żalu nie mógł sie uchronić W swoim afekcie, gdyż go zaraz bierze Przez moc, a w silnej tak zawoła cerze: „Praw ty, jako chcesz, i gotuj się
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 99
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
tej zabitej Reginy, córki, sądzilizmy na grzywny wyżej pomienionego Błażeja: naprzod ojcu połosmy grzywny, potym Dworowi pięćdziesiąt grzywien kościołowi trzydzieści grzywien, szpitalowi zło. dziesięć, od pogrzebu zło. dwadzieścia i cztery, po pogrzebie ociec tej nieboszczyczki, co było dano z nią posagu, to wszytko odebrał, i koszt weselny ojcu wrócony zło. trzynascie i groszy dziesięć. — Znowu za rozkazaniem Wielmożnego IMci Pana Stanisława Wierzbowskiego, Chorążego Łęczyckiego, Pana i Dobrodzieja naszego, powtórny dekret stal się w prawie naszym Wolej lasienskiej, za wyżej pomienioną głowę grzywien 60, które na kościół oddano; a to względem tego, że była wyżej pomieniona matka tego Błażeja Agnieszka
tey zabitey Reginy, corki, sądzilizmy na grzywny wyzey pomienionego Błazeia: naprzod oycu połosmy grzywny, potym Dworowi pięcdziesiąt grzywięn kosciołowi trzydziesci grzywięn, szpitalowi zło. dziesięc, od pogrzebu zło. dwadziescia y cztery, po pogrzebie ociec tey niebosczyczki, co było dano z nią posagu, to wszytko odebrał, y koszt weselny oycu wrocony zło. trzynascie y groszy dziesięc. — Znowu za roskazaniem Wielmożnego IMci Pana Stanisława Wierzbowskiego, Chorążego Łęczyckiego, Pana y Dobrodzieia naszego, powtorny dekret stal się w prawie naszym Woley lasienskiey, za wyzey pomienioną głowę grzywien 60, ktore na koscioł oddano; a to względem tego, że była wyzey pomieniona matka tego Błażeia Agnieszka
Skrót tekstu: KsJasUl_2
Strona: 443
Tytuł:
Księga gromadzka wsi Wola Jasienicka, cz. 2
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Wola Jasienicka
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
księgi sądowe
Tematyka:
sprawy sądowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1672 a 1697
Data wydania (nie wcześniej niż):
1672
Data wydania (nie później niż):
1697
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Księgi sądowe wiejskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bolesław Ulanowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1921
.
XXXI.
Tak rzekł Leon i słowy naciągał lubemi, Iż łzami zalawszy się znowu obfitemi, Mile nań pojrzał Rugier; serce w niem miękczeje, Które jakaś nadzieja nowa z lekka grzeje; Zda mu się, iżby zgrzeszył przeciwko ludzkości, Gdyby milczeniem zbyć miał najwdzięczniejszych gości, I już chce odpowiadać, lecz trzykroć wrócony Hamuje słowa język, niewczasem zemdlony.
XXXII.
Potem przez dzięki mówi: „O, gdybyś znał tego, Leonie, co mu życzysz tak wiele dobrego, Bez chyby w gniewy przykre, tęgie, niepojęte Obróciłbyś te swoje miłości rozczęte! Wiedzże, żem ja jest Rugier nienawisny tobie, Którego
.
XXXI.
Tak rzekł Leon i słowy naciągał lubemi, Iż łzami zalawszy się znowu obfitemi, Mile nań pojrzał Rugier; serce w niem miękczeje, Które jakaś nadzieja nowa z lekka grzeje; Zda mu się, iżby zgrzeszył przeciwko ludzkości, Gdyby milczeniem zbyć miał najwdzięczniejszych gości, I już chce odpowiadać, lecz trzykroć wrócony Hamuje słowa język, niewczasem zemdlony.
XXXII.
Potem przez dzięki mówi: „O, gdybyś znał tego, Leonie, co mu życzysz tak wiele dobrego, Bez chyby w gniewy przykre, tęgie, niepojęte Obróciłbyś te swoje miłości rozczęte! Wiedzże, żem ja jest Rugier nienawisny tobie, Którego
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 372
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
się Tarcze o tarcze tłuką bez obłazy Ze im żal teraz gdy puklerzmi biją Co pozwolili uraz amnistyą. CLVIII. Postrzegszy tego Anton, nie przestawa Fortelu, na swe ciągnąć wodę koła A gdy przemowę mieć ma według prawa Konsul, Przyjaciel, i pokrewny zgoła Nad tym, co się mu we wszem równy stawa Do swych wrócony figlów tak zawoła: Nie jest rzecz słuszna i muszę się żalić Ze się tu ważę sam Cezara chwalić. CLIX. Ojczyzna cała na jego pogrzebie Niech o tak wielkim wspomni Kawalerze Dosyć rozumiem ja uczynię z siebie Gdy głos mój wszytkie te honory zbierze I w teraźniejszej Zjawi je potrzebie Którymi Senat, Pospólstwo, Żołnierze Przez zobopolne
śię Tarcze ó tarcze tłuką bez obłazy Ze im żal teraz gdy puklerzmi biią Co pozwolili uraz amnistyą. CLVIII. Postrzegszy tego Anton, nie przestawa Fortelu, na swe ćiągnąć wodę koła A gdy przemowę mieć ma według prawa Konsul, Przyiaćiel, y pokrewny zgoła Nad tym, co śię mu we wszem rowny stawa Do swych wrocony figlow tak zawoła: Nie iest rzecz słuszna y muszę śię żalić Ze śię tu ważę sam Caezara chwalić. CLIX. Oyczyzna cała na iego pogrzebie Niech ó tak wielkim wspomni Kawalerze Dosyć rozumiem ia uczynię z śiebie Gdy głos moy wszytkie te honory zbierze I w teraznieyszey ziawi ie potrzebie Ktorymi Senat, Pospolstwo, Zołnierze Przez zobopolne
Skrót tekstu: ChrośKon
Strona: 43
Tytuł:
Pharsaliej... kontynuacja
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Klasztor Oliwski
Miejsce wydania:
Oliwa
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1693
Data wydania (nie później niż):
1693
i Frygyjskie Cybelline gaje. Jowisz bojąc się o Niebieskie kraje. Na bliższe bije, Nie zmieszczą się strachy Nigdy przenigdy wielkie wpodłe gmachy, Domu prostego, godzina wątpliwa, Zbyt skoro leci, wiary nie strzymywa Szceście nikomu, ale z wszystkich szydzi. Ten który gwiazdy jasne teraz widzi, I dzień przyjemny od śmierci wrócony, Na to (iż wrócił) narżeka strapiony, Smutniejszą niźli Awerna urodę W ojczystej Ziemi ogląda gospodę. Czysta Pallado której część oddaje Naród Ateński: (że Niebieskie kraje I górne światła Tezeusz przenika, Ze się z Stygowej kałuże wymyka) Niewinnas nic dać stryjowi chciwemu, Wraca się liczba Panu piekielnemu. Cóż za głos
y Phrygyyskie Cybelline gáie. Jowisz boiąc się o Niebieskie kráie. Ná bliszsze bije, Nie zmieszcżą się stráchy Nigdy przenigdy wielkie wpodłe gmachy, Domu prostego, godźiná wątpliwá, Zbyt skoro leći, wiáry nie strzymywá Szceśćie nikomu, ále z wszystkich szydźi. Ten ktory gwiázdy iásne teraz widźi, I dźięń przyięmny od smierći wrocony, Ná to (iż wrocił) nárżeka strapiony, Smutnieyszą niźli Awerna urodę W oyczystey Zięmi ogląda gospodę. Czysta Pálládo ktorey część oddáie Narod Atheński: (że Niebieskie kráie I gorne swiátłá Thezeusz przenika, Ze się z Stygowey káłuże wymyka) Niewinnás nic dáć stryiowi chciwęmu, Wraca się liczbá Pánu piekielnęmu. Coż zá głos
Skrót tekstu: SenBardzTrag
Strona: 174
Tytuł:
Smutne Starożytności Teatrum, to jest Tragediae Seneki rzymskiego
Autor:
Seneka
Tłumacz:
Jan Alan Bardziński
Drukarnia:
Jan Christian Laurer
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Cóż znaczy ten szalony wrzask i narżekanie, Nad ciałem obrzydliwym? co ciężkie płakanie? F. Na mnie Panie okrutny morza głębokiego Obróć rękę; na mnie cud brodu błękitnego, Wypuść, cokolwiek Tetys ostatnia zawiera Wswym Państwie, co ocean rozwleczony wiera Kryje wswej nawałności, pod nurt niezbrodzony. O okrutny Tezeu, nigdy nie wrócony Z pokojem do swych! Ojciec i syn zapłacili Śmiercią twoje wrocenie: zgubisz dom pochwili Miłościąalbo gniewem, małżęństwuś szkodliwy. Hippolite, tak że cię widzę urodziwej Twarzy, to żem zrobiła? czy cię Ścinis srogi, Czy Prokrust pogruchotał? Czy skretęńskiej drogiRóżno krętej Dedala, okrutnie ryczący Dwój postatni cię pobódł rogami
Coż znáczy ten szalony wrzask y nárżekánie, Nád ciałęm obrzydliwym? co cięszkie płákánie? Ph. Ná mnie Pánie okrutny morżá głębokiego Obroć rękę; ná mnie cud brodu błękitnego, Wypuść, cokolwiek Thetys ostátnia záwiera Wswym Páństwie, co ocean rozwleczony wierá Kryie wswey náwáłnośći, pod nurt niezbrodzony. O okrutny Thezeu, nigdy nie wrocony Z pokoięm do swych! Oyćiec y syn zápłácili Smierćią twoie wrocęnie: zgubisz dom pochwili Miłośćiąálbo gniewęm, małżęństwuś szkodliwy. Hippolite, ták że cię widzę urodźiwey Twárzy, to żem zrobiłá? cży cię Scinis srogi, Czy Prokrust pogruchotał? Cży zkretęńskiey drogiRożno krętey Dedálá, okrutnie ryczący Dwoy postátni cię pobodł rogámi
Skrót tekstu: SenBardzTrag
Strona: 175
Tytuł:
Smutne Starożytności Teatrum, to jest Tragediae Seneki rzymskiego
Autor:
Seneka
Tłumacz:
Jan Alan Bardziński
Drukarnia:
Jan Christian Laurer
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696