Boginie przęde dokonają twojej. K Nie dokończyła była jeszcze mowy swojej: A;e gdy się powiedać coś więcej zawzięła Koło urady Boskiej/ serdecznie westchnęła. Łzami jej wypadłymi jagody spłynęły. W tym rzekła: Za mię się wprzód sądy Boskie jęły/ Już mi więcej nie wolno mówić. Już mi mego Odjęte używanie głosu wrodzonego. Zaprawdę/ żeć te wieszcze nauki nie stały Nigdy za to/ które mi gniew Boży zjednały. I lepiej mnie niewiedzieć było przyszłych rzeczy: Już mi widzę i twarz/ i wzrost wzięt jest człowieczy. Już nad wszelkie pokarmy trawa mi smakuje: Już mię po wielkich polach biegać chęć zejmuje. W klaczę
Boginie przęde dokonáią twoiey. K Nie dokończyłá byłá ieszcze mowy swoiey: A;e gdy się powiedáć coś więcey záwźięłá Koło vrády Boskiey/ serdecznie westchnęłá. Lzámi iey wypádłymi iágody spłynęły. W tym rzekłá: Zá mię się wprzod sądy Boskie ięły/ Iuż mi więcey nie wolno mowić. Iuż mi mego Odięte vżywánie głosu wrodzonego. Záprawdę/ żeć te wieszcze náuki nie stáły Nigdy zá to/ ktore mi gniew Boży ziednáły. Y lepiey mnie niewiedźieć było przyszłych rzeczy: Iuż mi widzę y twarz/ y wzrost wźięt iest człowieczy. Iuż nád wszelkie pokármy trawá mi smákuie: Iuż mię po wielkich polách biegáć chęć zeymuie. W kláczę
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 88
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
żony mojej szklenica. Tak wiele słysząc uczony inszych okoliczności się wybadawszy/ tak jako było trzeba/ i temu czyje znaki były radził/ za co gąsiora otrzymał. Przeto moje zdanie/ to jest abyście porzuciwszy wszytkie nie pewne okoliczności/ i tego głupiego chłopa rozum/ wszędy wczas szczyrą prawdę poprostu powiedajcie/ a dla wstydu wrodzonego/ choć przez drugą starszą zdrowia szukajcie/ inaczej sami siebie oszukacie/ a Doktorowi rzkomo z swoim złym śmiechu nastroicie. Bo jako wzwyż macie nie z powieści ale rozumem jedno dochodząc złego/ a to dla słabości macicznej rokazałem plastr nosić/ tej zacnej i pobożnej Paniej/ która przy nim zacząwszy syna/ i donosiła/ i
żony moiey śklenicá. Ták wiele słysząc vczony inszych okolicznośći się wybádawszy/ ták iáko było trzebá/ y temu czyie znáki były rádźił/ zá co gąśiorá otrzymał. Przeto moie zdánie/ to iest ábyśćie porzućiwszy wszytkie nie pewne okolicznośći/ y tego głupiego chłopá rozum/ wszędy wczás szczyrą prawdę poprostu powiedayćie/ á dla wstydu wrodzonego/ choć przez drugą stárszą zdrowia szukayćie/ ináczey sámi śiebie oszukaćie/ á Doktorowi rzkomo z swoim złym śmiechu nástroićie. Bo iáko wzwysz maćie nie z powieśći ále rozumem iedno dochodząc złego/ á to dla słabośći máćiczney rokazałem plastr nośić/ tey zacney y pobożney Pániey/ ktora przy nim zácząwszy syná/ y donośiłá/ y
Skrót tekstu: CiachPrzyp
Strona: G
Tytuł:
O przypadkach białychgłów brzemiennych
Autor:
Piotr Ciachowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
poradniki, traktaty
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
Adam żem nie ludzki/ napisano jest: Jam rzekł Bogowie będziecie. przetoż mi się dziwować nie potrzeba. Adam: Toć już takim sposobem nie mamy i gości czestować/ nadto i szynkaarki będą płakać. JAN: Trzeba skromnie czestować/ częścią dlamiłości i ludzkości okazania; częścią że drugi dla wstydu wrodzonego i potrzebie nie dogodzi; częścią na ostatek iż są tacy/ którzy wolą przemrzeć raczej bojąc się aby pająk trucizny nie wziął; gdyż drugi sknera kąski i kieliszki liczy gościa/ a osobliwie duchownego człowieka. A co się tknie szynkarek/ niech one płaczą/ byle nie CHrystus/ i Anioł Stróż/ nad pijanicami. Lecz
Adam żem nie ludzki/ nápisáno iest: Iam rzekł Bogowie będźiećie. przetoż mi sie dźiwować nie potrzebá. Adam: Toc iuż tákim sposobem nie mamy y gośći czestowáć/ nádto y szynkaarki będą płakać. IAN: Trzeba skromnie czestowáć/ częśćią dlamiłośći y ludzkośći okazaniá; częśćią że drugi dlá wstydu wrodzonego y potrzebie nie dogodzi; częśćią ná ostátek iż są tácy/ ktorzy wolą przemrzeć ráczey boiąc się áby páiąk trućizny nie wźiął; gdysz drugi sknera kąski y kieliszki liczy gośćia/ á osobliwie duchownego człowieká. A co się tknie szynkarek/ niech one płáczą/ byle nie CHrystus/ y Anyoł Stroż/ nad piiánicámi. Lecz
Skrót tekstu: BanHist
Strona: 67
Tytuł:
Bankiet albo historia jako Adam bankietował
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
, in cujus manibus z Laską Marszałkowską fortes i ordinem Sejmikowania naszego złożyliśmy. Zaczym non praetereat nos i najmniejsza particula bonae diei, a żebyśmy tak drogiego czasu niemiali zażyć na dobro nasze, Wiem: że jako Patria communis omnium Parens, tak żaden się z nas nie znajdzie, któryby jak najlepiej z wrodzonego afektu życzyć i radzić o niej nie miał. Do czego żebyśmy przystąpili, ante omnia nam trzeba státum quaestionis konsultacjom naszym uformować. Mnie się zaś zda ten najpotrzebniejszy, na którym cardo vertitur dobra pospolitego; to jest: Co się teżż może znajdować mali co może obesse; i co znaleźć boni, coby
, in cujus manibus z Láską Márszáłkowską fortes y ordinem Seymikowánia nászego złożyliśmy. Záczym non praetereat nos y naymnieysza particula bonae diei, á żebyśmy ták drogiego czásu niemiali zażyć ná dobro násze, Wiem: że jáko Patria communis omnium Parens, ták żaden śię z nas nie znáydźie, ktoryby ják naylepiey z wrodzonego áffektu życzyć y rádźić o niey nie miáł. Do czego żebyśmy przystąpili, ante omnia nam trzebá státum quaestionis konsultácyom nászym uformowáć. Mnie śię záś zda ten naypotrzebnieyszy, ná ktorym cardo vertitur dobrá pospolitego; to jest: Co śię teżż może znáydowáć mali co może obesse; y co ználeść boni, coby
Skrót tekstu: BystrzPol
Strona: L8v
Tytuł:
Polak sensat
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
jak gwiazdy w mroźnej nocy/ albo jako diamenty we złocie/ wielkie cnoty spaniałego serca/ niepospolite przymioty głębokiego dowcipu W. K. M. W rozmowach o wielkich rzeczach taka się mądrość pokazuje/ że wydola biegłemu/ a trudność zada/ siła czytającemu. Więc i ta umiejętność języków/ naprzód naszego Polskiego/ jakby swego wrodzonego: nuż inszych obcych/ Niemieckiego/ Włoskiego/ Francuskiego/ i uczonego Łacińskiego poczęści/ nic inszego jedno ostrość dowcipu W. K. M. pokazuje. Z którą gdybyś W. K. M. z młodu do wysokich i trudnych nauk/ do których się W. K. M. sama z przyrodzenia
iák gwiazdy w mroźney nocy/ álbo iáko diámenty we zloćie/ wielkie cnoty spániáłego sercá/ niepospolite przymioty głębokiego dowćipu W. K. M. W rozmowách o wielkich rzeczách táka śie mądrość pokázuie/ że wydola biegłemu/ á trudność záda/ śiłá czytáiącemu. Więc y tá vmieiętność ięzykow/ naprzod nászego Polskiego/ iákby swego wrodzonego: nuż inszych obcych/ Niemieckiego/ Włoskiego/ Fráncuskiego/ y vczonego Lácinskiego poczęśći/ nic inszego iedno ostrość dowćipu W. K. M. pokázuie. Z ktorą gdybyś W. K. M. z młodu do wysokich y trudnych náuk/ do ktorych śie W. K. M. sámá z przyrodzenia
Skrót tekstu: SyrZiel
Strona: 3nlb
Tytuł:
Zielnik
Autor:
Szymon Syreński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
botanika, zielarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
niewyrzekł i słowa, Ale go ta zbawienna tknęła w serce mowa, A Ducha mu Świętego łaska, otworzyła Wzrok, która do prawego Boga prowadziła, Właśnie za rękę wziąwszy, jako się opowie Doskonalej, o Boskiej łasce, w niższej mówię. Więc, często do pokoju Jozafata swego Król Abenner przychodził: bowiem z wrodzonego Afektu osobliwą kochał go miłością. Gdy tedy, codzień mu swą prżytomny bytnością, Różne przynosi wieści, i spolne rozmowy Miewa z nim; zacznie dyskurs Królewic takowy: Ojcze, i miłościwy Królu, o niewiele Pytam, jeśli nie zgrzeszę tym, że spytam śmiele. Dla czego mię frasunek, i troska turbuje Bez
niewyrzekł y słowá, Ale go tá zbáwienna tknęłá w serce mowá, A Duchá mu Swiętego łáská, otworzyłá Wzrok, ktora do práwego Bogá prowádźiłá, Właśnie zá rękę wziąwszy, iáko się opowie Doskonáley, o Boskiey łásce, w niższey mowię. Więc, często do pokoiu Iozáphátá swego Krol Abenner przychodźił: bowiem z wrodzonego Affektu osobliwą kochał go miłośćią. Gdy tedy, codźień mu swą prżytomny bytnośćią, Rozne przynośi wieśći, y spolne rozmowy Miewa z nim; zácznie dyskurs Krolewic tákowy: Oycze, y miłośćiwy Krolu, o niewiele Pytam, ieśli nie zgrzeszę tym, że spytam śmiele. Dla czego mię frásunek, y troská turbuie Bez
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 26
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Od zwierza drapieżnego, i z duszą, i z ciałem. 229. RAK OSTRYGĘ UBIEGŁ
Oboje to leniwe: racy i ostrygi; Z niczym nie chodzą ani z sobą na wyścigi. Oboje się raz lądem, drugi bawi flisem; Oboje dożywotnym odziane kirysem, Dlatego równych sobie: ryby, ptaka, zwierza W nadzieję wrodzonego nie boją pancerza. Samy z sobą waśń wiodą: rak mrze na ostrygę; Ta, zamknięta fortecą, pokaże mu figę. Łacno błazna każdemu, ale kto oszuka Mądrego, ostrożnego? to rozum, to sztuka! Patrzcież: tak li barzo rak, jako mówią, głupi? Widząc, że się równo z
Od zwierza drapieżnego, i z duszą, i z ciałem. 229. RAK OSTRYGĘ UBIEGŁ
Oboje to leniwe: racy i ostrygi; Z niczym nie chodzą ani z sobą na wyścigi. Oboje się raz lądem, drugi bawi flisem; Oboje dożywotnym odziane kirysem, Dlatego równych sobie: ryby, ptaka, zwierza W nadzieję wrodzonego nie boją pancerza. Samy z sobą waśń wiodą: rak mrze na ostrygę; Ta, zamknięta fortecą, pokaże mu figę. Łacno błazna każdemu, ale kto oszuka Mądrego, ostrożnego? to rozum, to sztuka! Patrzcież: tak li barzo rak, jako mówią, głupi? Widząc, że się równo z
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 133
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ale wszystkiem nie rozbiegać się beło od niego. Aleście się porwali, jako ptacy za morze; cóż on miał począć z garścią ludzi żołnierza utęsknionego i dla niepłacy niejako uplewionego? Rokoszanin: A tośmy się dobrze dorządzili! Takeśmy długo wlekli, nic nie robili, aż jeden z utęsknienia, drudzy z nałogu wrodzonego, drudzy dla sejmików, deputatów trybunalskich rozwinęli się. A nasi też senatorowie do Wiślice won i z wojski, i tak rokosz osłabiał, a król posilony i umocniony, zaraz srożyć się na nas nie raczeł zaniechać. Ziemianin: Prędka wprawdzie odmiana: niedawno się was bano, a po małej chwili ali się na was
ale wszystkiem nie rozbiegać się beło od niego. Aleście się porwali, jako ptacy za morze; coż on miał począć z garścią ludzi żołnierza utęsknionego i dla niepłacy niejako uplewionego? Rokoszanin: A tośmy się dobrze dorządzili! Takeśmy długo wlekli, nic nie robili, aż jeden z utesknienia, drudzy z nałogu wrodzonego, drudzy dla sejmików, deputatów trybunalskich rozwinęli się. A nasi też senatorowie do Wiślice won i z wojski, i tak rokosz osłabiał, a król posilony i umocniony, zaraz srożyć się na nas nie raczeł zaniechać. Ziemianin: Prędka wprawdzie odmiana: niedawno się was bano, a po małej chwili ali się na was
Skrót tekstu: RozRokCz_II
Strona: 122
Tytuł:
Rozmowa o rokoszu
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi, pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918