wynoszą natury: Kto mądry a cnotliwy, chociaż w grubej chabie, I szarłaty, i miękkie posiądzie jedwabie. 99. POLSKI JĘZYK JESZCZE W RAJU
Polski język poczęli ptacy mówić w raju. Przyszedł Adam do Ewy dla dzieci rodzaju; Nie wiedział, skąd ją począć. Woła: „W znak, w znak” wrona, A czajka: „Niżej, niżej”; gdy trafił do grona, Zaraz dudek: „Tu, tu, tu” swą zwyczajną notą, I jako ich usłuchał, nie podrwił z robotą. Dziś, ledwie stamtąd wylazł, nie trzeba mu dudka, Rad by się drugi zaraz skrył do tego smutka.
wynoszą natury: Kto mądry a cnotliwy, chociaż w grubej chabie, I szarłaty, i miękkie posiądzie jedwabie. 99. POLSKI JĘZYK JESZCZE W RAJU
Polski język poczęli ptacy mówić w raju. Przyszedł Adam do Ewy dla dzieci rodzaju; Nie wiedział, skąd ją począć. Woła: „W znak, w znak” wrona, A czajka: „Niżej, niżej”; gdy trafił do grona, Zaraz dudek: „Tu, tu, tu” swą zwyczajną notą, I jako ich usłuchał, nie podrwił z robotą. Dziś, ledwie stamtąd wylazł, nie trzeba mu dudka, Rad by się drugi zaraz skrył do tego smutka.
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 51
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
drugą, Puściwszy dożywotnie, chce go mieć swym sługą; Ojcu, za wszytkie szkody i przeszłe zniewagi, Rzęsiste dla trzech córek daruje posagi. Anuż zając rzecz marna, zwierz tak mdły i słaby, Co się już sam chciał topić, kiedyby nie żaby,
Co go nie sęp, nie orzeł, lada wrona zduża, Gdy przy swym domu staje, książęcia napuża; Bo gdzie rezolucyją z rozpaczą się sprzęże, Lew z lichego zająca, z niewiast będą męże. Jako zaś z drugą stronę, kto w złym razie tchórzy, I tygrys się, i lampart w zająca przetworzy. 466. NA CHŁOPÓW ZAWISKICH
Czemu chłopi w Zawiślu
drugą, Puściwszy dożywotnie, chce go mieć swym sługą; Ojcu, za wszytkie szkody i przeszłe zniewagi, Rzęsiste dla trzech córek daruje posagi. Anoż zając rzecz marna, zwierz tak mdły i słaby, Co się już sam chciał topić, kiedyby nie żaby,
Co go nie sęp, nie orzeł, leda wrona zduża, Gdy przy swym domu staje, książęcia napuża; Bo gdzie rezolucyją z rozpaczą się sprzęże, Lew z lichego zająca, z niewiast będą męże. Jako zaś z drugą stronę, kto w złym razie tchórzy, I tygrys się, i lampart w zająca przetworzy. 466. NA CHŁOPÓW ZAWISKICH
Czemu chłopi w Zawiślu
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 209
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, co złotymi serce stroi runy. Ten się niech pstrzy, niech w drogim chodzi złotogłowie, Nadstawia, kiedy komu niedostaje w głowie. Na mnie trzeba ogarów, chartów i konopi; Tego błazna na drzewie lada kto wytropi: Po co on też tam lezie, wiedząc dobrze o tem, Że z niego jako wrona nie umknie się lotem? Nie jednegoż pazury, co miały być bronią, W niedobytą częstokroć zaprowadzą tonią. Gdyby się z nimi liszki rodziły, nie tuszę, Żeby ich futra były tak gęste kontusze: W większej by zostawały cenie, widzi mi się, Niźli teraz sobole zostają i rysie. Tak zwykła i fortuna
, co złotymi serce stroi runy. Ten się niech pstrzy, niech w drogim chodzi złotogłowie, Nadstawia, kiedy komu niedostaje w głowie. Na mnie trzeba ogarów, chartów i konopi; Tego błazna na drzewie leda kto wytropi: Po co on też tam lezie, wiedząc dobrze o tem, Że z niego jako wrona nie umknie się lotem? Nie jednegoż pazury, co miały być bronią, W niedobytą częstokroć zaprowadzą tonią. Gdyby się z nimi liszki rodziły, nie tuszę, Żeby ich futra były tak gęste kontusze: W większej by zostawały cenie, widzi mi się, Niźli teraz sobole zostają i rysie. Tak zwykła i fortuna
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 402
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
na ów blachmal: „W rzeczy są foremne! O szklane-ć się nie pytam, bo to ma mnie ciemne”. — „To chyba — wybacz waszeć, mój zacny prałacie, Mniemałam, by ze mnie żart — więc jaśniejsze macie”. 18. WRONA
Saepe sinistra cava praedixit ab illice cornix.
Kracze wrona o cudzem przypadku, a nie wie O swoim, aż ją ołów dosięże na drzewie. 19. ŚWIĘTY JERZY NA CHORĄGWI
Krymski Tatar, swojego mając pobratyma Pod znakiem z świętym Jerzym (co jest nie nowina), Pyta tak — że chorągiew poszła na straż w pole: „Hde bajrak, szczo mołodu żołnir żahu
na ów blachmal: „W rzeczy są foremne! O szklane-ć się nie pytam, bo to ma mnie ciemne”. — „To chyba — wybacz waszeć, mój zacny prałacie, Mniemałam, by ze mnie żart — więc jaśniejsze macie”. 18. WRONA
Saepe sinistra cava praedixit ab illice cornix.
Kracze wrona o cudzem przypadku, a nie wie O swoim, aż ją ołów dosięże na drzewie. 19. ŚWIĘTY JERZY NA CHORĄGWI
Krymski Tatar, swojego mając pobratyma Pod znakiem z świętym Jerzym (co jest nie nowina), Pyta tak — że chorągiew poszła na straż w pole: „Hde bajrak, szczo mołodu żołnir żahu
Skrót tekstu: KorczFrasz
Strona: 8
Tytuł:
Fraszki
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1699
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
tym żurawie tańcowali snadź taniec goniony, A pawowie, jak panowie, podnieśli ogony. Wrona, kołacze upiększy, siadła na opałce, Przyniosła jej czapla rybek coś trochę w kobiałce. Od godnych trunków kulik klucze nosił I każdego uczęstował, kto go tylko prosił. A wilk siedzi sromieźliwy, jako to młodzieniec, Przyskoczyła pani wrona, włożyła nań wieniec. Wilk powstawszy w taniec idzie, chyżo się uwija, Ożenić go, ożenić go, wesoła bestyja! Wilczysko się ożeniło, uszy opuściło, Biedna moja hołoweczka, cóż mi po tym było! Pókim sobie był młodzieńcem, wszyscy mi zajźrzeli, A z wesela teraz mego wszyscy się naśmieli
tym żurawie tańcowali snadź taniec goniony, A pawowie, jak panowie, podnieśli ogony. Wrona, kołacze upiększy, siadła na opałce, Przyniosła jej czapla rybek coś trochę w kobiałce. Od godnych trunków kulik klucze nosił I każdego uczęstował, kto go tylko prosił. A wilk siedzi sromieźliwy, jako to młodzieniec, Przyskoczyła pani wrona, włożyła nań wieniec. Wilk powstawszy w taniec idzie, chyżo się uwija, Ożenić go, ożenić go, wesoła bestyja! Wilczysko się ożeniło, uszy opuściło, Biedna moja hołoweczka, cóż mi po tym było! Pókim sobie był młodzieńcem, wszyscy mi zajźrzeli, A z wesela teraz mego wszyscy się naśmieli
Skrót tekstu: ZbierDrużBar_II
Strona: 611
Tytuł:
Wiersze zbieranej drużyny
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
nie przebudziły. Ale jednak straż obuczena, odpędziła Francuzy. Przemian Owidyuszowych Argument Powieści Jedenastej.
KOronis panna, spodobała się była Apollinowi, który przyjaźni jej zażywał. Ona jednak nie była jemu wierna w miłości. Co gdy kruk, stróż nad nia postawiony, obaczył: leciał do Apollina, powiedzieć mu o jej nierządzie. Wrona przestrzegła go, aby drogi niepożytecznej zaniechał: i wspominała swoje nieszczęście, do którego też była przyszła, przez nowin noszenie. Bo gdy czasu jednego Minerwa Erychtoniusa, Wulkanowo dziecię, bez matki na ziemi poczęte, i swoich czasów doszłe, wzięła, i towarzyszkom swoim, córkom Cekropowym, w skrzynkę złotowierzbową zamknione, ku wychowaniu
nie przebudźiły. Ale iednák straż obuczena, odpędźiłá Fráncuzy. Przemian Owidyuszowych Argument Powieśći Iedennastey.
KOronis pánná, spodobáłá się byłá Apollinowi, ktory przyiázni iey záżywał. Oná iednák nie byłá iemu wierna w miłośći. Co gdy kruk, stroż nad nia postawiony, obaczył: lećiał do Apolliná, powiedzieć mu o iey nierządzie. Wroná przestrzegła go, áby drogi niepożyteczney zániechał: y wspomináłá swoie nieszczęście, do ktorego też byłá przyszłá, przez nowin noszenie. Bo gdy czásu iednego Minerwá Erychtoniusá, Wulkánowo dziećię, bez matki ná ziemi poczęte, y swoich czásow doszłe, wzięłá, y towárzyszkom swoim, corkom Cekropowym, w skrzynkę złotowierzbową zámknione, ku wychowániu
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 82
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
była przyszła, przez nowin noszenie. Bo gdy czasu jednego Minerwa Erychtoniusa, Wulkanowo dziecię, bez matki na ziemi poczęte, i swoich czasów doszłe, wzięła, i towarzyszkom swoim, córkom Cekropowym, w skrzynkę złotowierzbową zamknione, ku wychowaniu dała, rozkazawszy złotowierzbową zamknione, ku wychowaniu dała, rozkazawszy aby wewnątrz nie zaglądały. Wrona jednak upatrzywszy, że ony w skrzynkę zajzrzały, powiedziała przed Boginią: nie ptrzymała za to żadnej łaski, ale raczej gniew. Powieść Jedenasta.
A W Szystka Emońska ziemia tal pięknej nie miała/ Jak Laryjska Koronis. ta się podobała B Apollo tobie/ póki albo czystą beła/ Albo się postrzeżenia w występku chronieła.
byłá przyszłá, przez nowin noszenie. Bo gdy czásu iednego Minerwá Erychtoniusá, Wulkánowo dziećię, bez matki ná ziemi poczęte, y swoich czásow doszłe, wzięłá, y towárzyszkom swoim, corkom Cekropowym, w skrzynkę złotowierzbową zámknione, ku wychowániu dáłá, roskazawszy złotowierzbową zámknione, ku wychowániu dáłá, roskazawszy áby wewnątrz nie záglądáły. Wroná iednak vpátrzywszy, że ony w skrzynkę záyzrzały, powiedziałá przed Boginią: nie ptrzymałá zá to żadney łáski, ále ráczey gniew. Powieść Iedennasta.
A W Szystká AEmońska źiemiá tál piękney nie miáłá/ Iak Láriyska Koronis. tá się podobáłá B Apollo tobie/ poki álbo czystą bełá/ Albo się postrzeżenia w występku chroniełá.
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 82
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
Emońska ziemia tal pięknej nie miała/ Jak Laryjska Koronis. ta się podobała B Apollo tobie/ póki albo czystą beła/ Albo się postrzeżenia w występku chronieła. C Ale ptak Febów poczuł cudzostwo onej/ A niemogąc zamilczeć wady zatajonej: Ciągnął rączo do Pana/ szpieg nieuproszony/ Za którym pierzystymi swoimi ramiony Szczebietliwa się Wrona narychmiast udała: Aby się o przyczynie drogi dowiedziała: Aby się o przyczynie drogi dowiedziała. Którą przejąwszy/ rzekła: korzyści z tej drogi Nie weźmiesz Kruku: radzę/ słuchaj mej przestrogi: Patrz com ja teraz: pytaj czymem pierwej beła: I skąd to: przyznasz/ że mnie wiara zaszkodzieła. Czasu
AEmońska źiemiá tál piękney nie miáłá/ Iak Láriyska Koronis. tá się podobáłá B Apollo tobie/ poki álbo czystą bełá/ Albo się postrzeżenia w występku chroniełá. C Ale ptak Phebow poczuł cudzostwo oney/ A niemogąc zámilczeć wády zátáioney: Ciągnął rączo do Páná/ szpieg nieuproszony/ Zá ktorym pierzystymi swoimi rámiony Szczebietliwa się Wroná nárychmiast vdáłá: Aby się o przyczynie drogi dowiedźiáłá: Aby się o przyczynie drogi dowiedźiáłá. Ktorą przeiąwszy/ rzekłá: korzyśći z tey drogi Nie weźmiesz Kruku: rádzę/ słuchay mey przestrogi: Pátrz com ia teraz: pytay czymem pierwey bełá: Y skąd to: przyznasz/ że mie wiárá zászkodziełá. Czásu
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 83
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
ogniła głowa w ogrodach,znaczy urodzaj Idiem
61. Złoto, znaczy Bóstwo według Platona, lub miłość, według Rikciarda.
62. Wielkie gwoździe, albo bratnale na prawej ścianie Kościoła w Kapitolium Rzymskim znamienowały, lata, co rok bowiem w Jowiszowym Kościele, gwoźdz o Hieroglifikach
jeden wbijano w ścianę. Rufinus.
63. Wrona, jest znakiem zimy i lat zgrzybiałych, nadziei i codziennego odwłóczenia, Cras Cras, i zgody. Przed człekiem siedząca, czas przyszły; za Człekiem będąca, czas przeszły; poprawej ręce lokowana, czas teraźniejszy; po Jewej, czas przeszły znamienuje: na głowie kracząca, śmierć następującą figuruje, według Rikctarda.
64
ogniła głowa w ogrodach,znaczy urodzay Idiẽ
61. Złoto, znaczy Bostwo według Platona, lub miłośc, według Rikciarda.
62. Wielkie gwoździe, albo bratnale na práwey ścianie Kościoła w Kapitolium Rzymskim znamienowały, lata, co rok bowiem w Iowiszowym Kościele, gwoźdz o Hieroglifikach
ieden wbiiano w ścianę. Rufinus.
63. Wrona, iest znakiem zimy y lat zgrzybiałych, nadziei y codziennego odwłoczenia, Cras Cras, y zgody. Przed człekiem siedząca, czas przyszły; za Człekiem będąca, czas przeszły; poprawey ręce lokowana, czas teráznieyszy; po Iewey, czas przeszły znamienuie: na głowie kracząca, śmierć następuiącą figuruie, według Rikctarda.
64
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 1158
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
ma namilsza, wszyscy cię i małą, I chudą, i Cyganką zową ogorzałą. Ja subtelną, ja Greczką; nie wszystko są białe Fiołki, są bronatne, są i podpalałe, Są i ziółka ciemniejsze, a wżdy je zbierają Piękne panny i w wieńcach przodek im dawają. Oracz za pługiem chodzi, za oraczem wrona, Ja za tobą, Bombiko moja ulubiona. Gdybym miał skarb królewski abo złote bani, Stalibyśmy oboje ze złota odlani. Ty byś bębenek abo piszczałkę trzymała, Abo różą, abo mi jabłko podawała. Ja bym stał, jako stawam, gdy taniec wywodzę, Piórko za czapką, gładka skórzenka
ma namilsza, wszyscy cię i małą, I chudą, i Cyganką zową ogorzałą. Ja subtelną, ja Greczką; nie wszystko są białe Fijołki, są bronatne, są i podpalałe, Są i ziółka ciemniejsze, a wżdy je zbierają Piękne panny i w wieńcach przodek im dawają. Oracz za pługiem chodzi, za oraczem wrona, Ja za tobą, Bombiko moja ulubiona. Gdybym miał skarb królewski abo złote bani, Stalibyśmy oboje ze złota odlani. Ty byś bębenek abo piszczałkę trzymała, Abo różą, abo mi jabłko podawała. Ja bym stał, jako stawam, gdy taniec wywodzę, Piórko za czapką, gładka skórzenka
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 32
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964