mądrzy dla tego/ głową będą drwili? Tak bogobojna Dama/ gdy co z grzechem widzi/ Niech sama nie pochwala/ lecz z tego niech szydzi. Ba i z owym przysłowiem/ zgoła na plac szkoda/ Z którym/ często wyjeżdza/ jako na targ/ Moda; Gdy mówią: kiedy przyjdziesz w szereg między wrony; Trzeba piosnkę też śpiewać: krakać jako ony. Co za rozum? Niewiedząc/ a gdybyś trafiła Tam gdzie paszuje cnota? tobyś takąż była? Każdy robi na swój karb/ kązdy na swę stratę: Każdy/ za swe zasługi/ swą weźmie zapłatę. Idąć wiele za światem/ idą
mądrzy dla tego/ głową będą drwili? Ták bogoboyná Dámá/ gdy co z grzechem widźi/ Niech sámá nie pochwala/ lecz z tego niech szydźi. Bá y z owym przysłowiem/ zgołá ná plác szkodá/ Z ktorym/ często wyieżdza/ iáko ná tárg/ Modá; Gdy mowią: kiedy przyidźiesz w szereg między wrony; Trzebá piosnkę też spiewáć: krákáć iáko ony. Co zá rozum? Niewiedząc/ á gdybyś tráfiłá Tám gdźie pászuie cnotá? tobyś tákąż byłá? Káżdy robi ná swoy karb/ kązdy na swę strátę: Káżdy/ zá swe zásługi/ swą weźmie zápłátę. Idąć wiele zá świátem/ idą
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: C2v
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
się go samego jednego strachały, Niż króla Agramanta i niż Marsylego I niżli dworu obu tych królów wszytkiego; Bo między Sarraceny nikt się nie najdował, Któryby naszę wiarę barziej prześladował.
XXVII.
Za niem król z Alwaraki szedł, Pruzjon stary, Za Pruzjonem zaś król Dardynel z Zumary. Nie wiem, jeśli jem wrony albo sowy wieszcze - Jeśli takowe wróżki mają jakie miejsce, Które więc z dachów i z drzew kraczą i wołają I częstokroć przypadki złe przepowiadają - Powiedziały to, czego nędzni nie wiedzieli, Że nazajutrz obadwa w boju zginąć mieli.
XXVIII.
Już było popisano wszytkie Sarraceny, Krom króla noryckiego z królem Tremizeny, Którzy sami
się go samego jednego strachały, Niż króla Agramanta i niż Marsylego I niżli dworu obu tych królów wszytkiego; Bo między Sarraceny nikt się nie najdował, Któryby naszę wiarę barziej prześladował.
XXVII.
Za niem król z Alwaraki szedł, Pruzyon stary, Za Pruzyonem zaś król Dardynel z Zumary. Nie wiem, jeśli jem wrony albo sowy wieszcze - Jeśli takowe wróżki mają jakie miejsce, Które więc z dachów i z drzew kraczą i wołają I częstokroć przypadki złe przepowiadają - Powiedziały to, czego nędzni nie wiedzieli, Że nazajutrz obadwa w boju zginąć mieli.
XXVIII.
Już było popisano wszytkie Sarraceny, Krom króla noryckiego z królem Tremizeny, Którzy sami
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 302
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
się.
Wszkole się tego uczyć trzeba, co w pospolitym żywocie potrzeba.
Jako możemy, nie jako chcemy.
Kto rad gra w karty, miewa łeb obdarty.
Chorba ciężka przykrego lekarstwa potrzebuje.
Każdy Poseł jako osieł, co nań włożą, musi nieść.
Nad możność nikogo nie pociągają.
Kiedy przydziesz miedzy wrony, musisz krakać jako ony.
Jedna jaskółka nie czyni lata, nie czyni miasta jedna chata.
Jednym krokiem mili nie ujdziesz.
Jedne lekarstwo nie leczy wszytkich chorób.
Starych trzewików nie wyrzucaj, póki nowych niemasz.
Nie kijem ale pałką. Nie biały chleb ale żemla.
Dwa więcej mogą widzieć niż jeden.
Dwa
śie.
Wszkole śię tego uczyc trzeba, co w pospolitym żywocie potrzeba.
Jako możemy, nie jako chcemy.
Kto rad gra w karty, miewa łeb obdarty.
Chorba cięszka przykrego lekarstwa potrzebuje.
Każdy Poseł jako ośieł, co nań włożą, muśi nieść.
Nad możność nikogo nie pociągają.
Kiedy przydziesz miedzy wrony, muśisz krakać jako ony.
Jedna jaskołka nie czyni lata, nie czyni miasta jedna chata.
Jednym krokiem mili nie uydziesz.
Jedne lekarstwo nie leczy wszytkich chorob.
Starych trzewikow nie wyrzucay, poki nowych niemasz.
Nie kijem ale pałką. Nie biały chleb ale żemla.
Dwa więcey moga widzieć niż jeden.
Dwa
Skrót tekstu: FlorTriling
Strona: 188
Tytuł:
Flores Trilingues
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Johannes Zacharias Stollius
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1702
z światem. IV
Wielka by cię godność ksze Dambrowski podkała, Gdyby cię gdzie w dąbrowie gałąź kołysała. Byłbyś superpendentem z prostego ministra, Wyrażając Judasza twego magistra. Natenczas by był czysty kaznodzieja z ciebie, Na Łysy Górze tylko wróble masz u siebie. A z dębu każąc, miałbyś sroki, wrony, kruki, Tam byś czyście wyprawiał predykanckie sztuki. V
Ślachecki i kapłański dałeś tytuł sobie, A jako ma szlachectwo kto poznać po tobie? Nosisz wżdy twego księstwa jakie takie znaki, Gdy się biorąc do zboru ubierzesz w płaszcz jaki. Ślachectwa znaku nie masz. Uczyń tak mój drogi: Weź na
z światem. IV
Wielka by cię godność ksze Dambrowski podkała, Gdyby cię gdzie w dąbrowie gałąź kołysała. Byłbyś superpendentem z prostego ministra, Wyrażając Judasza twego magistra. Natenczas by był czysty kaznodzieja z ciebie, Na Łysy Górze tylko wróble masz u siebie. A z dębu każąc, miałbyś sroki, wrony, kruki, Tam byś czyście wyprawiał predykanckie sztuki. V
Ślachecki i kapłański dałeś tytuł sobie, A jako ma ślachectwo kto poznać po tobie? Nosisz wżdy twego księstwa jakie takie znaki, Gdy się biorąc do zboru ubierzesz w płaszcz jaki. Ślachectwa znaku nie masz. Uczyń tak mój drogi: Weź na
Skrót tekstu: RamMKolKontr
Strona: 263
Tytuł:
Kolenda
Autor:
Mikołaj Aleksander Ramułt
Drukarnia:
Jan Wolrab
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
ku większej szkodzie? Księdzom nic nie vięto wam nie przyczyniono/ Dosyć że was mistrzami gratys zostawiono. To mnie cieszy że nas wżdy doszła promocja Każdy swemu dał kijem/ ba dostałem i ja. Właśnie jak na Rokoszu tak my na Synodzie/ Wygralismy: polaku bądź mędrszy po szkodzie.
JEden Magister siarką chciał podkurzyć wrony Mrokomie/ patrząc kędy na noc siadły ony. Miał żerdź barzo wysoką/ na niej ogień w garncu/ Na powrozku uwiązał/ kładąc po kawalcu. Siarki w on ogień/ żeby tym ptakom smród zadał/ Podniósł garniec on z żerdzią do drzewa przykładał. W tym powrozek ugorzał/ garniec go w łeb z ogniem
ku większey szkodźie? Kśiędzom nic nie vięto wam nie przyczyniono/ Dosyć że was mistrzámi gratys zostáwiono. To mnie ćieszy że nas wżdy doszłá promocya Káżdy swemu dał kijem/ bá dostałem y ia. Właśnie iák ná Rokoszu ták my ná Synodźie/ Wygrálismy: polaku bądź mędrszy po szkodźie.
IEden Mágister śiárką chćiał podkurzyć wrony Mrokomie/ pátrząc kędy ná noc śiádły ony. Miał żerdź bárzo wysoką/ ná niey ogień w gárncu/ Ná powrozku vwiązał/ kłádąc po káwálcu. Siárki w on ogień/ żeby tym ptakom smrod zádał/ Podniosł gárniec on z żerdźią do drzewá przykłádał. W tym powrozek vgorzał/ gárniec go w łeb z ogniem
Skrót tekstu: FraszSow
Strona: Bv
Tytuł:
Fraszki Sowiźrzała nowego
Autor:
Jan z Kijan
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
strony rozlegały. Potem widziała, kiedy od północnej strony Wjachało dziesięć na plac na bój umówiony; Tak się zdało Marfizie, że jeden z dziesiąci, Co wprzód na plac wjachał, stał za wszytkich dziewiąci.
LXXIX.
Z wielkiem sercem, jako znać beło, na przestrony Plac wjachał, a pod sobą miał koń wszytek wrony, Wszytek wrony, jako kruk, okrom że na czele I na zadniej nodze miał białego niewiele. Sam także, jaki beł koń, czarno beł ubrany, A tą barwą dawał znać on rycerz wybrany, Że jako mniej na sobie światła, niż ciemności, Tak mniej pociech miał w sobie, niżeli żałości.
LXXX
strony rozlegały. Potem widziała, kiedy od północnej strony Wjachało dziesięć na plac na bój umówiony; Tak się zdało Marfizie, że jeden z dziesiąci, Co wprzód na plac wjachał, stał za wszytkich dziewiąci.
LXXIX.
Z wielkiem sercem, jako znać beło, na przestrony Plac wjachał, a pod sobą miał koń wszytek wrony, Wszytek wrony, jako kruk, okrom że na czele I na zadniej nodze miał białego niewiele. Sam także, jaki beł koń, czarno beł ubrany, A tą barwą dawał znać on rycerz wybrany, Że jako mniej na sobie światła, niż ciemności, Tak mniej pociech miał w sobie, niżeli żałości.
LXXX
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 105
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Potem widziała, kiedy od północnej strony Wjachało dziesięć na plac na bój umówiony; Tak się zdało Marfizie, że jeden z dziesiąci, Co wprzód na plac wjachał, stał za wszytkich dziewiąci.
LXXIX.
Z wielkiem sercem, jako znać beło, na przestrony Plac wjachał, a pod sobą miał koń wszytek wrony, Wszytek wrony, jako kruk, okrom że na czele I na zadniej nodze miał białego niewiele. Sam także, jaki beł koń, czarno beł ubrany, A tą barwą dawał znać on rycerz wybrany, Że jako mniej na sobie światła, niż ciemności, Tak mniej pociech miał w sobie, niżeli żałości.
LXXX.
Skoro znak
Potem widziała, kiedy od północnej strony Wjachało dziesięć na plac na bój umówiony; Tak się zdało Marfizie, że jeden z dziesiąci, Co wprzód na plac wjachał, stał za wszytkich dziewiąci.
LXXIX.
Z wielkiem sercem, jako znać beło, na przestrony Plac wjachał, a pod sobą miał koń wszytek wrony, Wszytek wrony, jako kruk, okrom że na czele I na zadniej nodze miał białego niewiele. Sam także, jaki beł koń, czarno beł ubrany, A tą barwą dawał znać on rycerz wybrany, Że jako mniej na sobie światła, niż ciemności, Tak mniej pociech miał w sobie, niżeli żałości.
LXXX.
Skoro znak
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 105
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
by się inakszym obaczył na próbie? Woli mieć pewne doma niż ludzkiej cenzury Szukać, gdzie by podobno nie było bez dziury. Z orłem paragonuje ślepa sowa: póki W duplu siedzi, gotowa latać pod obłoki; Niechże się na las z dupla wychyli, co żywo Wielkie i małe ptastwo zlatuje na dziwo: Kraczą wrony i sroki rzegocą, że owę, Nie skryjeli się, na śmierć zahukają sowę. Zaraz kurczę z skorupy na świat się dobywa, Zaraz kluje, skoro w nie dusza wstąpi żywa; Czytałem, że i w jaju na przepych natury Słychywano piejące przed wykluciem kury. Kogo natura w domu potępiła Bartkiem, Jako
by się inakszym obaczył na próbie? Woli mieć pewne doma niż ludzkiej cenzury Szukać, gdzie by podobno nie było bez dziury. Z orłem paragonuje ślepa sowa: poki W duplu siedzi, gotowa latać pod obłoki; Niechże się na las z dupla wychyli, co żywo Wielkie i małe ptastwo zlatuje na dziwo: Kraczą wrony i sroki rzegocą, że owę, Nie skryjeli się, na śmierć zahukają sowę. Zaraz kurczę z skorupy na świat się dobywa, Zaraz kluje, skoro w nie dusza wstąpi żywa; Czytałem, że i w jaju na przepych natury Słychywano piejące przed wykluciem kury. Kogo natura w domu potępiła Bartkiem, Jako
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 149
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
340)
Rzecze Piłat: „Wszytko to plotki, wszytko baśnie, Co ludzie, a dopieroż baby widzą we śnie. Zawsze źle, gdy co żony na mężach przewiodły. Acz to człowiek niewinny — że lichy, że podły, Nikt oń nie dba — i Żydom, i Rzymowi mogę Dogodzić, wziąwszy wrony dwie za jednę nogę. Zaburzone pospólstwo tłumami się dusi, Jeżeli nie wyprosi, o gwałt się pokusi: I jemu nie pomogę, i sam się kłopotu Nabawię; darmo tedy chodzić koło płotu.” (342)
Toż dekret pisarzowi powiedziawszy szeptem, A ten gdy go zwyczajnym napisze konceptem Tamtej kancelaryjej, z altany
340)
Rzecze Piłat: „Wszytko to plotki, wszytko baśnie, Co ludzie, a dopieroż baby widzą we śnie. Zawsze źle, gdy co żony na mężach przewiodły. Acz to człowiek niewinny — że lichy, że podły, Nikt oń nie dba — i Żydom, i Rzymowi mogę Dogodzić, wziąwszy wrony dwie za jednę nogę. Zaburzone pospólstwo tłumami się dusi, Jeżeli nie wyprosi, o gwałt się pokusi: I jemu nie pomogę, i sam się kłopotu Nabawię; darmo tedy chodzić koło płotu.” (342)
Toż dekret pisarzowi powiedziawszy szeptem, A ten gdy go zwyczajnym napisze konceptem Tamtej kancelaryjej, z altany
Skrót tekstu: PotZacKuk_I
Strona: 582
Tytuł:
Nowy zaciąg ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
którą Bóg, nie dokażą sztuki bez pochyby, zawarszy w tym: SOBIESKI JAN – OSIANE SKIBY. Chceszli: JAN KRÓL? i na to znajdziesz rzemieślnika, gdyż na osiane skiby potrzeba ROLNIKA. Poczta
Kiedy po długiej najpierwszy raz zimie pługu się oracz pracowity imię, szukając w pocie czoła chleba sztuki, zaraz obaczysz wrony, sroki, kruki, skoro wywróci i ziemię podrobi, zwyczajnej w brózdach patrzające zobi. Orzeł z inszemi swego rodu ptastwy do tak wzgardzonej nie spuszcza się pastwy; w to pole raczej tąży i tam chciwe obraca skrzydła, kędy widzi żywe. Najmiłościwszy królu, a mój panie, z światem to weszło i z światem
którą Bóg, nie dokażą sztuki bez pochyby, zawarszy w tym: SOBIESKI IAN – OSIANE SKIBY. Chceszli: IAN KROL? i na to znajdziesz rzemieślnika, gdyż na osiane skiby potrzeba ROLNIKA. Poczta
Kiedy po długiej najpierwszy raz zimie pługu się oracz pracowity imie, szukając w pocie czoła chleba sztuki, zaraz obaczysz wrony, sroki, kruki, skoro wywróci i ziemię podrobi, zwyczajnej w brózdach patrzające zobi. Orzeł z inszemi swego rodu ptastwy do tak wzgardzonej nie spuszcza się pastwy; w to pole raczej tąży i tam chciwe obraca skrzydła, kędy widzi żywe. Najmiłościwszy królu, a mój panie, z światem to weszło i z światem
Skrót tekstu: PotPocztaKarp
Strona: 65
Tytuł:
Poczta
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
panegiryki
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Muza polska: na tryjumfalny wjazd najaśniejszego Jana III
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Adam Karpiński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1996