jeździłem do Mińska 9 Februarii; lubo był bardzo żwawy, i prawie niespodziewany et impracticabilis, atoli moja bytność siła przyniosła pacificationis. Największa zatarga była na marszałka do laski, która inter candidatos między ip. Rdułtowskim a ip. Unichowskim, bo urzędnicy wszyscy Braci oddali im dispositionem, aby de medio sui obrali. Czyniło wrzawę acclamationes cyrkumscripcja per laudum szlachty. Haec et alia plurima były pro obstaculo.
Z Mińska do Wilna dla kontraktu o starostwo pieniańskie z ip. wileńską biegałem, ale u drożącej się non successit kupno. Stamtąd do Rohotnej wróciłem się. 20 Februarii wstępowałem po drodze do ip. Suryna do Nowohorodowicz, i tam
jeździłem do Mińska 9 Februarii; lubo był bardzo żwawy, i prawie niespodziewany et impracticabilis, atoli moja bytność siła przyniosła pacificationis. Największa zatarga była na marszałka do laski, która inter candidatos między jp. Rdułtowskim a jp. Unichowskim, bo urzędnicy wszyscy Braci oddali im dispositionem, aby de medio sui obrali. Czyniło wrzawę acclamationes circumscripcya per laudum szlachty. Haec et alia plurima były pro obstaculo.
Z Mińska do Wilna dla kontraktu o starostwo pieniańskie z jp. wileńską biegałem, ale u drożącéj się non successit kupno. Ztamtąd do Rohotnéj wróciłem się. 20 Februarii wstępowałem po drodze do jp. Suryna do Nowohorodowicz, i tam
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 65
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
NA LUTNIĄ IMKS. BARSKIEGO
Lutnia i uszom, i sercu zabawę Sprawuje, z głowy Wywabiając wrzawę. Lutnia ofiary zdobi i kościoły, Bez lutni bankiet nie bywa wesoły. Orfeus z pieklą snadź przez lutnię żony Dostał, Cerberom grając w takie strony. A na swej lutni kiedy gra ksiądz Barski, Bywa do nauk i pacierzy darski. Ta go z potopu jak korab zbawiła, A przecie sama, widać, nie
NA LUTNIĄ JMKS. BARSKIEGO
Lutnia i uszom, i sercu zabawę Sprawuje, z głowy Wywabiając wrzawę. Lutnia ofiary zdobi i kościoły, Bez lutni bankiet nie bywa wesoły. Orfeus z pieklą snadź przez lutnię żony Dostał, Cerberom grając w takie strony. A na swej lutni kiedy gra ksiądz Barski, Bywa do nauk i pacierzy darski. Ta go z potopu jak korab zbawiła, A przecie sama, widać, nie
Skrót tekstu: GrodzLutBar_I
Strona: 434
Tytuł:
Nad lutnią JMKS Barskiego
Autor:
Adam Grodzicki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
nie ucieczki mają, Na coś mię z sobą nierozmyślnie wywiódł, I na ten tu raz niebezpieczny przywiódł?
Struchlał niezbożnik, jednak pokazował Wesołą rzekomo chanowi postawę, Ciesząc jako mógł, by się nieturbował: Obaczysz (prawi) prędko dobrą sprawę, Gdy ja z swoimi będę następował: Potem Mars wznieci wnet burzliwą wrzawę, Gdy się wzajemnie obie wojska starły, I ostre na się furyje wywarły.
Było co widzieć, kiedy się sprawione W rozdzielnych pułkach ufce potykały, Gdy z wulkanowych piszczel wystrzelono, I z dział ogromnych kule się mieszały Z straszliwym grzmotem, a z gęstych puszczone Łuków powietrze szypkie ćmiły strzały, I z obu stron się
nie ucieczki mają, Na coś mię z sobą nierozmyślnie wywiódł, I na ten tu raz niebespieczny przywiódł?
Struchlał niezbożnik, jednak pokazował Wesołą rzekomo chanowi postawę, Ciesząc jako mógł, by się nieturbował: Obaczysz (prawi) prędko dobrą sprawę, Gdy ja z swoimi będę następował: Potém Mars wznieci wnet burzliwą wrzawę, Gdy się wzajemnie obie wojska starły, I ostre na się furyje wywarły.
Było co widzieć, kiedy się sprawione W rozdzielnych pułkach ufce potykały, Gdy z wulkanowych piszczel wystrzelono, I z dział ogromnych kule się mieszały Z straszliwym grzmotem, a z gęstych puszczone Łuków powietrze szypkie ćmiły strzały, I z obu stron się
Skrót tekstu: OdymWŻałKoniec
Strona: 346
Tytuł:
Żałośna postać Korony Polskiej
Autor:
Walenty Odymalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1659
Data wydania (nie wcześniej niż):
1659
Data wydania (nie później niż):
1659
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
w ciele/ i wedle kompleksji/ i wedle miejsc/ i członków/ rozmaite owoce i choroby/ abo przypadki wzbudza/ i ródży. Przeto iż ta choroba na początku jest zawsze gorąca i nieco sucha; bo po dostaniu onej/ natychmiast wątroba zapala się/ i zaraz też ono gorąco/ które jest nad przyrodzenie/ wrzawę krwie sprawme: skąd potym abo na miejsca wstydliwe kwiaty wynikają; abo też pontałami głowę nasadzi: nie zda mi się/ aby ta woda we Skle/ miała co pomagać tej francy/ gdyż ta woda jest za grzewająca i wysuszająca: a żaden Doktor dobry nie leczy choroby gorącej lekarstwy gorącemi/ ale przeciwnemi raczej; oprócz
w ćiele/ y wedle complexiey/ y wedle mieysc/ y cżłonkow/ rozmaite owoce y choroby/ ábo przypadki wzbudza/ y rodżi. Przeto iż tá chorobá ná pocżątku iest záwsze gorąca y nieco sucha; bo po dostaniu oney/ natychmiast wątrobá zapala się/ y záraz też ono gorąco/ ktore iest nád przyrodzenie/ wrzawę krwie sprawme: zkąd potym ábo na mieyscá wstydliwe kwiáty wynikaią; abo też pontałámi głowę nasadźi: nie zda mi się/ áby tá wodá we Skle/ miáłá co pomagáć tey fráncy/ gdyż tá wodá iest zá grzewáiąca y wysuszaiąca: á żaden Doktor dobry nie lecży choroby gorącey lekárstwy gorącemi/ ále przećiwnemi racżey; oprocż
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 196.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
dlatego mniej zrozumiane. Barzo potrzebna jest ochrona praw i wolności, ale drogami swymi, wprzód ochroniwszy powagę sejmów koronnych i zwierzchności, iam extrema w tych urazach, które takroczny i dawniejszy krakowski także blisko przeszły sejm rozerwały. Nigdym nie baczeł nad samę nieukojoną, między stanami następującą na prawa i wolności spólne, niezgodę i wrzawę. A jeśli co jest nowego, tak gwałtem urażając, o czym nas tak wiele wiedzieć nie może do tego samego czasu, i to być nie może tak szkodliwego, aby opuściwszy media zwyczajne, extrema remedia, do których oczywiście przychodzi, zaciągać miało. Szkodliwy to barzo przykład i niebezpieczny a nieukojony, łatwie zjazdy prywatne
dlatego mniej zrozumiane. Barzo potrzebna jest ochrona praw i wolności, ale drogami swymi, wprzód ochroniwszy powagę sejmów koronnych i zwierzchności, iam extrema w tych urazach, które takroczny i dawniejszy krakowski także blisko przeszły sejm rozerwały. Nigdym nie baczeł nad samę nieukojoną, między stanami następującą na prawa i wolności spólne, niezgodę i wrzawę. A jeśli co jest nowego, tak gwałtem urażając, o czym nas tak wiele wiedzieć nie może do tego samego czasu, i to być nie może tak szkodliwego, aby opuściwszy media zwyczajne, extrema remedia, do których oczywiście przychodzi, zaciągać miało. Szkodliwy to barzo przykład i niebezpieczny a nieukojony, łatwie zjazdy prywatne
Skrót tekstu: AktaPozn_I_1
Strona: 290
Tytuł:
Akta sejmikowe województw poznańskiego i kaliskiego tom I
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
akta sejmikowe
Tematyka:
polityka, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1616
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1616
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Włodzimierz Dworzaczek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Poznań
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowe Wydawnictwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1957
nos kurzono finfami z flinty.
Zgromiwszy Safy Refleksje.
Biegał w zapasy Lew hardy z Smokiem
Spieszył za Sławą, Aż pod Pułtawą Padł na kark bokiem.
Trząsł jeszcze głową Nad zgubą nową Pragnąc paiżu,
Mniemał gomułkę Połknął pigułkę z Hucznego śpiżu.
Wnet się ukoił Lew, który broił Rycząc po świecie,
Przez krew i wrzawę Stawiąc swą sławę Na Polskim grzbiecie,
Ręką szermował, DUCHOWNE.
A łbem się snował Po cudzych kontach,
Zarżył się żarżył, Aż się też sparzył w Marsowych lontach.
Złym szczęścia losem, Zwietrzywszy nosem Domowe sprzęty,
Po skarbach dłubał, Orła podskubał Łakomstwem zdjęty:
Długoż się chlubił? Gdy tak kraj gubił,
nos kurzono finfámi z flinty.
Zgromiwszy Safy REFLEXYE.
Biegał w zápásy Lew hárdy z Smokiem
Spieszył zá Sławą, Aż pod Pułtáwą Padł ná kárk bokiem.
Trząsł ieszcze głową Nád zgubą nową Prágnąc páiżu,
Mniemał gomułkę Połknął pigułkę z Hucznego śpiżu.
Wnet się ukoił Lew, ktory broił Rycząc po świećie,
Przez krew y wrzáwę Stáwiąc swą sławę Ná Polskim grzbiećie,
Ręką szermował, DVCHOWNE.
A łbem się snował Po cudzych kontách,
Zarżył się żarżył, Aż się też spárzył w Mársowych lontách.
Złym szczęśćia losem, Zwietrzywszy nosem Domowe sprzęty,
Po skárbách dłubał, Orłá podskubał Łakomstwem zdięty:
Długoż się chlubił? Gdy ták kray gubił,
Skrót tekstu: JunRef
Strona: 34
Tytuł:
Refleksje duchowne na mądry króla Salomona sentyment
Autor:
Mikołaj Karol Juniewicz
Drukarnia:
Drukarnia Jasnej Góry Częstochowskiej
Miejsce wydania:
Częstochowa
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1731
Data wydania (nie wcześniej niż):
1731
Data wydania (nie później niż):
1731
wżdy jest zdanie nie tylko tych Senatorów, których powagę rzekomo szanujesz, a życie ich szacujesz barzo tanio: ale prócz tego toż samo jest wszystkiej tej zacnej Szlachty Rzymskiej, i wszystkich tych serca pięknego Obywatelów, którzy otaczają Senat do koła: widzisz wielkie ich mnóstwo i gorliwość, a trochę przed tym mogłeś słyszeć wrzawę ich wielką. Dotąd zażyłem trudności, nie dając im wywrzeć gniewu na ciebie, tym czasem jeśli ustąpisz z Rzymu, na którego zburzenie od dawnego czasu sprzysiągłeś się, biore to na siebie, że dokażę, iż służyć ci będą dla uszanowania prowadząc do samych bram. Mowa I. Cycerona Widzi oczywiście każdy,
wżdy iest zdanie nie tylko tych Senatorow, których powagę rzekomo szanuiesz, a życie ich szacuiesz barzo tanio: ale procz tego toż samo iest wszystkiey tey zacney Szlachty Rzymskiey, i wszystkich tych serca pięknego Obywatelow, którzy otaczaią Senat do koła: widzisz wielkie ich mnóstwo i gorliwość, a trochę przed tym mogłeś słyszeć wrzawę ich wielką. Dotąd zażyłem trudności, nie daiąc im wywrzeć gniewu na ciebie, tym czasem ieśli ustąpisz z Rzymu, na którego zburzenie od dawnego czasu sprzysiągłeś się, biore to na siebie, że dokażę, iż służyć ci będą dla uszanowania prowadząc do samych bram. Mowa I. Cycerona Widzi oczywiście każdy,
Skrót tekstu: CycNagMowy
Strona: 20
Tytuł:
Mowy Cycerona przeciwko Katylinie
Autor:
Marek Tulliusz Cyceron
Tłumacz:
Ignacy Nagurczewski
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy polityczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1763
Data wydania (nie później niż):
1763
tej przysługi podjął; i że zaraz pan zrywacz sejmu, zrobiwszy tę publicznemu dobru psotę, z dukatami za nią nabytymi z Warszawy prysnął. Szukali go delegowani nie szukając, dla zachowania formalności w zwyczaj wprowadzonej szukania zrywacza, od pierwszego sejmu zerwanego, i aby na szukaniu czas trawiąc, nieszczęśliwemu sejmowi godzin przyczynili.
Na taką wrzawę i tumult wszczęty w kole poselskim (jak się wyżej opisało) arbitrowie, siedzący za kołem po ławach przy ścianach będących, jedni, przejęci strachem, na łeb pozskakiwali na ziemię, uciekając co duchu w sobie z poselskiej izby i roznosząc fałszywą wieść po ulicach, że się rąbią w poselskiej izbie; drudzy, śmielsi,
tej przysługi podjął; i że zaraz pan zrywacz sejmu, zrobiwszy tę publicznemu dobru psotę, z dukatami za nią nabytymi z Warszawy prysnął. Szukali go delegowani nie szukając, dla zachowania formalności w zwyczaj wprowadzonej szukania zrywacza, od pierwszego sejmu zerwanego, i aby na szukaniu czas trawiąc, nieszczęśliwemu sejmowi godzin przyczynili.
Na taką wrzawę i tumult wszczęty w kole poselskim (jak się wyżej opisało) arbitrowie, siedzący za kołem po ławach przy ścianach będących, jedni, przejęci strachem, na łeb pozskakiwali na ziemię, uciekając co duchu w sobie z poselskiej izby i roznosząc fałszywą wieść po ulicach, że się rąbią w poselskiej izbie; drudzy, śmielsi,
Skrót tekstu: KitPam
Strona: 106
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jędrzej Kitowicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
Tekst uwspółcześniony:
tak