za to dawano”. Ale nie wiem, jeżeli nie cięższe morderstwo i na umyśle plagę wielcy i godni u nas ponoszą posłowie, kiedy u równych swoich, jakośmy mówili, tyranów głosy ich zgodne, gorliwe i mądre w takim bywają nieposzanowaniu w izbie, kiedy skutku żadnego nie mają, kiedy nie są w takiej wrzawie i zgiełku słuchani i zrozumiani dobrze, kiedy w takim nieporządku i odmęcie sejmowe muszą dosiadywać sesyje. Apud Persas more receptura fuisse ut si quis in consilliis regi contrarium quid dixisset, flagris caederetur. Elianus, Lib. 12.
Czyż to bowiem nie cięższe nad zamiar umartwienie zdrowego rozumu i dobrego ku Ojczyźnie serca widzieć aktualnie
za to dawano”. Ale nie wiem, jeżeli nie cięższe morderstwo i na umyśle plagę wielcy i godni u nas ponoszą posłowie, kiedy u równych swoich, jakośmy mówili, tyranów głosy ich zgodne, gorliwe i mądre w takim bywają nieposzanowaniu w izbie, kiedy skutku żadnego nie mają, kiedy nie są w takiej wrzawie i zgiełku słuchani i zrozumiani dobrze, kiedy w takim nieporządku i odmęcie sejmowe muszą dosiadywać sessyje. Apud Persas more receptura fuisse ut si quis in consilliis regi contrarium quid dixisset, flagris caederetur. Aelianus, Lib. 12.
Czyż to bowiem nie cięższe nad zamiar umartwienie zdrowego rozumu i dobrego ku Ojczyźnie serca widzieć aktualnie
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 223
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
rozumiejących wymusza, co mu do imaginacji przyjdzie; rozsądniejsi, przegadać i przewrzeszczeć nie mogąc, muszą na wszystko w tumulcie zezwolić, choć widzą, że mało warto. A my potym skarżemy się, że prawa pełne kontradykcji, ciemne, obojętne, niedolane, kłótni na sejmach i trybunałach zrzódło. Lecz cóż lepszego w takiej wrzawie, hałasie, zamieszaniu, stracie zbawiennego czasu, sentymentów i głosów konfuzji stać się kiedy może?
W takim tedy powierzchownym i wewnętrznym nieporządku sejmowania naszego jestże tu pozór rozumnej owej i przystojnej panów radnych wolności? Alboż to na tym, żeby wolno było, co chcieć, na sejmie gadać,
wolność kraju zawisła?
rozumiejących wymusza, co mu do imaginacyi przyjdzie; rozsądniejsi, przegadać i przewrzeszczeć nie mogąc, muszą na wszystko w tumulcie zezwolić, choć widzą, że mało warto. A my potym skarżemy się, że prawa pełne kontradykcyi, ciemne, obojętne, niedolane, kłótni na sejmach i trybunałach zrzódło. Lecz cóż lepszego w takiej wrzawie, hałasie, zamieszaniu, stracie zbawiennego czasu, sentymentów i głosów konfuzyi stać się kiedy może?
W takim tedy powierzchownym i wewnętrznym nieporządku sejmowania naszego jestże tu pozór rozumnej owej i przystojnej panów radnych wolności? Alboż to na tym, żeby wolno było, co chcieć, na sejmie gadać,
wolność kraju zawisła?
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 227
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
poczcie małym Tysiąc dwunastu, kupy niezliczone Mężnie znosiło animuszem stałym Zdradzieckich pułków, które spół złączone Z hordą tatarską i chłopstwem zuchwałem, Pułmiliona liczby przewyższało; Jednak stateczny odpór im dawało
Szlachetne plemie: lubo codzień prawie Nieprzyjacielską zgrają otoczeni, Trwając na srogiej Bellony zabawie, I choć na koło wojskami ściśnieni Bez odpoczynku w ustawicznej wrzawie, W różnych potrzebach byli utrudzeni: Tam niewczas srogi, szturmowania częste, Siły niezmierne, z dział strzelania gęste
Wytrzymać przyszło. Co cierpieli głodu Obrońcy naszy, jako ich trapiła
Nędza niebieska, co przykrego smrodu Znosić musieli, jak trudności siła Przy stracie koni; pierwejby ze wschodu W kraj hesperijski, bystre zapędziła Swoje
poczcie małym Tysiąc dwunastu, kupy niezliczone Mężnie znosiło animuszem stałym Zdradzieckich pułków, które spół złączone Z hordą tatarską i chłopstwem zuchwałém, Pułmiliona liczby przewyższało; Jednak stateczny odpór im dawało
Szlachetne plemie: lubo codzień prawie Nieprzyjacielską zgrają otoczeni, Trwając na srogiej Bellony zabawie, I choć na koło wojskami ściśnieni Bez odpoczynku w ustawicznej wrzawie, W różnych potrzebach byli utrudzeni: Tam niewczas srogi, szturmowania częste, Siły niezmierne, z dział strzelania gęste
Wytrzymać przyszło. Co cierpieli głodu Obrońcy naszy, jako ich trapiła
Nędza niebieska, co przykrego smrodu Znosić musieli, jak trudności siła Przy stracie koni; pierwejby ze wschodu W kraj hesperyiski, bystre zapędziła Swoje
Skrót tekstu: OdymWŻałKoniec
Strona: 321
Tytuł:
Żałośna postać Korony Polskiej
Autor:
Walenty Odymalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1659
Data wydania (nie wcześniej niż):
1659
Data wydania (nie później niż):
1659
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
mętem
Okurza go fortuna! nieraz i natura. Komu jednak Bóg życzył tak mocnego sznura, Że choć się woda sili, choć się wiatr odyma, W miejscu go, nie puściwszy na Scylle, dotrzyma. Dziecić to są kotwice, synowie i dziewki, Które podczas największej rodzicom zawiewki Staną za krętą linę i po morskiej wrzawie W spokojnym porcie dadzą odpocząć ich nawie. TOPI-C NAS KOTEF, żono! tak ze mdłych konopi Nasza lina kręcona, że nas kotew topi! Umiera nam nasz Stefan, pozbyliśmy syna, Pada nam się w szkaradej burzy morskiej lina; I jeśli Bóg, który tu największe ma pole, Z miłosierdzia nie wesprze,
mętem
Okurza go fortuna! nieraz i natura. Komu jednak Bóg życzył tak mocnego sznura, Że choć się woda sili, choć się wiatr odyma, W miejscu go, nie puściwszy na Scylle, dotrzyma. Dziecić to są kotwice, synowie i dziewki, Które podczas największej rodzicom zawiewki Staną za krętą linę i po morskiej wrzawie W spokojnym porcie dadzą odpocząć ich nawie. TOPI-C NAS KOTEF, żono! tak ze mdłych konopi Nasza lina kręcona, że nas kotew topi! Umiera nam nasz Stefan, pozbyliśmy syna, Pada nam się w szkaradej burzy morskiej lina; I jeśli Bóg, który tu największe ma pole, Z miłosierdzia nie wesprze,
Skrót tekstu: PotZabKuk_I
Strona: 547
Tytuł:
Smutne zabawy ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
treny, lamenty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
w tak wielkim szumie; Szlachta inaczej woła, inaczej rozumie. Woła, że ledwie płuca nastarczą im pary; Nie mówić, lecz zatykać uszy musi stary. A któż tam zdrowej rady może się spodziewać? Gdzie radzić pojedynkiem trzeba, stu chce śpiewać. Mądry, uważny łabędź, że go nikt nie słyszy W onej wrzawie, z pieśnią swą musi siedzieć w ciszy; Choć też co pocznie, darmo: najzdrowsza nauka Nie dojdzie rządu, gdzie ją kupa kaw zahuka. Jakoż dziś rzadko widzieć takowe łabędzie, Kto na sejmy, kto pojrzy w ratuszach na sędzię; Tak u nas krzesła, jako ratuszowe ławki, Uprzedziwszy łabędziów, zasiadają
w tak wielkim szumie; Szlachta inaczej woła, inaczej rozumie. Woła, że ledwie płuca nastarczą im pary; Nie mówić, lecz zatykać uszy musi stary. A któż tam zdrowej rady może się spodziewać? Gdzie radzić pojedynkiem trzeba, stu chce śpiewać. Mądry, uważny łabędź, że go nikt nie słyszy W onej wrzawie, z pieśnią swą musi siedzieć w ciszy; Choć też co pocznie, darmo: najzdrowsza nauka Nie dojdzie rządu, gdzie ją kupa kaw zahuka. Jakoż dziś rzadko widzieć takowe łabędzie, Kto na sejmy, kto pojźry w ratuszach na sędzię; Tak u nas krzesła, jako ratuszowe ławki, Uprzedziwszy łabędziów, zasiadają
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 242
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
niż bez niego. A na samym doganianiu i dokonywaniu zwierzęcia już zmordowanego/ koło czego nawiętszy wrzask i wrzawa bywa/ (bo i trud zwierzęcia zmordowanego/ iż i słabszym węchom czujny/ co żywo głosów podnosi/ i czas sam pospolicie psy skupi/ choć drudzy przy popędzeniu i na początkach gonienia nie byli) w tylkiej wrzawie i zamieszaniu/ w którym zając już ustawicznie przypada/ Myśliwiec powinien wiedzieć o nim/ że co jedno psi w onym huku i przypadaniu zmylą/ to ich on z nowu zaraz rektifikuje/ aż do ugonienia. Do tegoż kredytu należy/ aby i słowy nie kłamał/ żeby ochotę psom czyniąc do szukania/ terminów i
niż bez niego. A ná sámym doganiániu y dokonywániu źwierzęćiá iuż zmordowánego/ koło cżego nawiętszy wrzask y wrzáwá bywa/ (bo y trud źwierzęćiá zmordowánego/ iż y słábszym węchom cżuyny/ co żywo głosow podnośi/ y cżás sam pospolićie psy skupi/ choć drudzy przy popędzeniu y ná pocżątkách gonienia nie byli) w tylkiey wrzáwie y zámieszániu/ w ktorym záiąc iuż vstáwicżnie przypada/ Myśliwiec powinien wiedźieć o nim/ że co iedno pśi w onym huku y przypádániu zmylą/ to ich on z nowu záraz rektifikuie/ áż do vgonienia. Do tegoż kredytu náleży/ áby y słowy nie kłámał/ żeby ochotę psom cżyniąc do szukánia/ terminow y
Skrót tekstu: OstrorMyśl1618
Strona: 47
Tytuł:
Myślistwo z ogary
Autor:
Jan Ostroróg
Drukarnia:
Bazyli Skalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
myślistwo, zoologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
zagniewanych Eolów wzruszone, Tak od Jutrzenki grube nikną cienie, Gdy ich Faeton swym biczem rozżenie. 5. Przybyłeś z Tarczą, jako Rzymski Numa, I dałeś zaszczyt już zginionym prawie Spuściła kwintą, Bissurmańska duma, Słysząc przez Dunaj, o twojej przeprawie Ty mając Orła czarnego pokuma, Któryć piorunów dodawał w tej wrzawie, Zwarszy się mężnie, stłumiłeś Pogany, Odbiłeś więźnie; i Jassyr zabrany, 6. Skąd, żeś jest ośmym u Żyjących cudem, Za Twoje dzieła; i wielkie Odwagi Ześ w sukurs spieszył, niewymownym trudem I nad powinność Królewskiej powagi, Ześ kredensując; swoim wszędzie ludem Złamał Wezyra
zágniewánych Aeolow wzruszone, Ták od Iutrzenki grube nikną ćienie, Gdy ich Pháéton swym biczem rozżenie. 5. Przybyłeś z Tarczą, iáko Rzymski Numá, Y dałeś zászczyt iuż zginionym práwie Spuśćiłá kwintą, Bissurmáńska dumá, Słysząc przez Dunay, o twoiey przepráwie Ty máiąc Orła czarnego pokumá, Ktoryć piorunow dodawał w tey wrzáwie, Zwárszy się mężnie, ztłumiłeś Pogány, Odbiłeś więźnie; y Iássyr zábrány, 6. Zkąd, żeś iest osmym v Zyiących cudem, Zá Twoie dźiełá; y wielkie Odwagi Ześ w sukkurs spieszył, niewymownym trudem Y nád powinność Krolewskiey powagi, Ześ kredensuiąc; swoim wszędźie ludem Złamał Wezyrá
Skrót tekstu: ChrośTrąba
Strona: A3v
Tytuł:
Trąba wiekopomnej sławy
Autor:
[Chrościński Wojciech Stanisław]
Drukarnia:
Karol Ferdynand Schreiber
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
panegiryki
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
Hersztszczyry; i wybór wojskowy. O to cię trzyma na te Gabaony Rakuski Orzeł, i Polskiej Korony. 68. Więc po tych karkach pojezdzajcie mężnie, I dajcie probę rodowitej Cnoty Mówię; a już się zwierają potężnie Jako Cyclady, z swymi Galeoty Wre srogi zabój; szabla w karkach więźnie Ogniem Bellona; tchnie w wrzawie ototy Nie staje broni, Stronie, która bije Ale i drugiej; bo nadstawia Szyje. 69. Rzekłbym że wielkie Galery się tłuką I że się góry, ścierają z górami Grom, tumult, łoskot; już nie żadną sztuką Lecz pistoletmi, puklerzmi, jelcami Rażą się ciężko; przecz tu z swą nauką
Hersztszczyry; y wybor woyskowy. O to ćię trzyma ná te Gábáony Rákuski Orzeł, y Polskiey Korony. 68. Więc po tych kárkách poiezdzayćie mężnie, Y dayćie probę rodowitey Cnoty Mowię; á iuż się zwieráią potężnie Iáko Cyclády, z swymi Gáleoty Wre srogi zaboy; száblá w kárkách więźnie Ogniem Belloná; tchnie w wrzáwie ototy Nie stáie broni, Stronie, ktora biie Ale y drugiey; bo nádstáwia Szyie. 69. Rzekłbym że wielkie Gálery się tłuką Y że się gory, śćieráią z gorámi Grom, tumult, łoskot; iuż nie żadną sztuką Lecz pistoletmi, puklerzmi, ielcámi Ráżą się ćiężko; przecz tu z swą nauką
Skrót tekstu: ChrośTrąba
Strona: C4v
Tytuł:
Trąba wiekopomnej sławy
Autor:
[Chrościński Wojciech Stanisław]
Drukarnia:
Karol Ferdynand Schreiber
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
panegiryki
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
rachując konne i piechury, Nad trzydzieści tysięcy i pięć, same ciury, I z luźnymi wyjąwszy, z których drugie tyle Mógłbyś bezpiecznie pisać w dobrej wojska sile. Szkoda ich lekceważyć; kędy co z zdobyczą, Pewnie ani postrzałów, ani ran nie liczą. Wosyko WOJNA CHOCIMSKA
Dali próbę odwagi w szwedzkiej onej wrzawie, Gdy szturmem Wittemberga dostali w Warszawie, Który wczora triumfy swoje mierzył w strychy; Nie wojsko, nie żołnierze, holik go wziął lichy. Aleć i w tę straszliwą z pogaństwem turnieją Nie raz pokazowali, co mogą, co śmieją. Kozacy też przez swoje deklarują posły, Byle się wojska nasze do Wołoch przeniosły
rachując konne i piechury, Nad trzydzieści tysięcy i pięć, same ciury, I z luźnymi wyjąwszy, z których drugie tyle Mógłbyś bezpiecznie pisać w dobrej wojska sile. Szkoda ich lekceważyć; kędy co z zdobyczą, Pewnie ani postrzałów, ani ran nie liczą. Wosjko WOJNA CHOCIMSKA
Dali próbę odwagi w szwedzkiej onej wrzawie, Gdy szturmem Wittemberga dostali w Warszawie, Który wczora tryumfy swoje mierzył w strychy; Nie wojsko, nie żołnierze, holik go wziął lichy. Aleć i w tę straszliwą z pogaństwem turnieją Nie raz pokazowali, co mogą, co śmieją. Kozacy też przez swoje deklarują posły, Byle się wojska nasze do Wołoch przeniosły
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 52
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
hetmana, żeby mógł z odpisem Do wezyra odjechać; ale umiał z lisem Chodkiewicz; więc skoro czas upatrzy po temu, Każe z zamku przed sobą stanąć Wewelemu. „Kiedyć się — rzecze — bracie, przykrzą mury nasze, Wolno i dziś w boży czas pod swoje szałasze! Do wezyra nie piszę w ustawicznej wrzawie, I czas mi trudny nie da, i nie masz co prawie; Ustnie mu zdrowia życzę, a jeśli chce szczerze, Jako powiadasz, z nami zawierać przymierze, Nie gardzimy; w oboje gotowiśmy razem: Lub piórem wojnę kończyć, lub ostrym żelazem”. „I ode mnie się pokłoń, Lubomirski przyda
hetmana, żeby mógł z odpisem Do wezyra odjechać; ale umiał z lisem Chodkiewicz; więc skoro czas upatrzy po temu, Każe z zamku przed sobą stanąć Wewelemu. „Kiedyć się — rzecze — bracie, przykrzą mury nasze, Wolno i dziś w boży czas pod swoje szałasze! Do wezyra nie piszę w ustawicznej wrzawie, I czas mi trudny nie da, i nie masz co prawie; Ustnie mu zdrowia życzę, a jeśli chce szczerze, Jako powiadasz, z nami zawierać przymierze, Nie gardzimy; w oboje gotowiśmy razem: Lub piórem wojnę kończyć, lub ostrym żelazem”. „I ode mnie się pokłoń, Lubomirski przyda
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 183
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924