jakie są Klasztory, Kościoły, Pałace przenieść na Abrys. NA Abrysy wszelkiego budynku, którego chcesz mieć Plantę użyj trzeciego sposobu Nauki 9. abo Nauki poprzedzającej 12 Toż czyniąc przy ścianach budynkowych, cobyś czynił przy murach ulicznych Miasto abrysując, prędżyusińko je wystawisz. Nie zapominaj w ścianach okien, drzwi, czeluści, wschodów, pieców, kominów. Także liter obiecadła po częściach budynku, któreby mianowały te części, na którym wolnym miejscu. Na koniec przydaj linią południową na sposobnym miejscu, i skalę łokci. Jako figura pokazuje. Indzienierowie, Architektowie i Geometrowie inszy, używają na takie Planty kwadraciku Abrysowego opisanego w Nauce XI. każdy ściany
iákie są Klasztory, Kościoły, Páłáce przenieść ná Abrys. NA Abrysy wszelkiego budynku, ktorego chcesz mieć Plántę vżyy trzećiego sposobu Náuki 9. ábo Náuki poprzedzáiącey 12 Toż czyniąc przy ściánách budynkowych, cobyś czynił przy murách vlicznych Miásto ábrysuiąc, prędżiuśińko ie wystáwisz. Nie zápominay w śćiánách okien, drzwi, czeluśći, wschodow, piecow, kominow. Tákże liter obiecádłá po częśćiách budynku, ktoreby miánowáły te częśći, ná ktorym wolnym mieyscu. Ná koniec przyday liniią południową ná sposobnym mieyscu, y skálę łokći. Iáko figurá pokázuie. Jndźienierowie, Architektowie y Geometrowie inszi, vżywáią ná tákie Plánty kwádraciku Abrysowego opisánego w Náuce XI. káżdy śćiány
Skrót tekstu: SolGeom_II
Strona: 105
Tytuł:
Geometra polski cz. 2
Autor:
Stanisław Solski
Drukarnia:
Jerzy i Mikołaj Schedlowie
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
matematyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
15 Martii aż do dwudziestego prywatnemi zabawami czas się zwlókł.
Dnia tedy 20 rano byłem u św. Piotra. Tam, nabożeństwo odprawiwszy ad limina apostolorum Petri et Pauli, ut moris wszytkich przybyłych, chodziłem na kopułę kościoła. Kędy, nim na górę wznidzie trzeba pół dnia i nim znidzie czasu, ponieważ samych wschodów trzysta, a gradusów doliczyć się niepodobna.
Na kościele zaś jako w miasteczku zabłądzić może, 65v ponieważ też tam są budynki i chaty, kędy rzemieślnicy mieszkają, którzy assidue co do robienia circa basilicam mają.
Z tej kopuły wszytkie miasto jako na dłoni widać, siquidem super omnes turres eminet nad całym miastem, a że
15 Martii aż do dwudziestego prywatnemi zabawami czas się zwlókł.
Dnia tedy 20 rano byłem u św. Piotra. Tam, nabożeństwo odprawiwszy ad limina apostolorum Petri et Pauli, ut moris wszytkich przybyłych, chodziłem na kopułę kościoła. Kędy, nim na górę wznidzie trzeba pół dnia i nim znidzie czasu, ponieważ samych wschodów trzysta, a gradusów doliczyć się niepodobna.
Na kościele zaś jako w miasteczku zabłądzić może, 65v ponieważ też tam są budynki i chaty, kędy rzemieśnicy mieszkają, którzy assidue co do robienia circa basilicam mają.
Z tej kopuły wszytkie miasto jako na dłoni widać, siquidem super omnes turres eminet nad całym miastem, a że
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 246
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
od czterech części Świata miał 4. bramy, a od tych czterech bram, szły drogi gładko i pięknie, usłane posadzką na mil 3. albo cztery się ciągnące, któremi tylko czterma drogami do Meksyku Miasta był przyjazd i przystęp przez rezioro. Była tam wieża, czyli theatrum wysokie, na które przez co raz innych wschodów 30. był ascensus; a każde wschody, były wysokie na 30 sążni; Miejsce te, do którego schodziły się wszystkie wschody, (120. gradusów ujść tam trzeba było) było z pawimentem gładkim, wsparte na grubych drzewianych słupach, gliną oblepionych na sążeń od siebie stojących, po między które szły wiszące żerdzi gęste
od czterech części Swiata miał 4. bramy, a od tych czterech brám, szły drogi gładko y pięknie, usłane posadzką na mil 3. albo cztery się ciągnące, ktoremi tylko cztermá drogami do Mexiku Miasta był przyiazd y przystęp przez rezioro. Była tam wieża, czyli theatrum wysokie, na ktore przez co raz innych wschodów 30. był ascensus; a każde wschody, były wysokie na 30 sążni; Mieysce te, do ktorego schodziły się wszystkie wschody, (120. gradusów uyść tam trzeba było) było z pawimentem gładkim, wspárte na grubych drzewianych słupach, gliną oblepionych na sążeń od siebie stoiących, po między ktore szły wiszące żerdzi gęste
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 581
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
i je na ofiarę destynowany kazał pod strażą na owe najwyższe miejsce po wschodach, aż przed Kaplice prowadzić: gdzie niewolników pojedyncem jedni Kapłani za nogi, drudzy za ręce, inni za głowę nagiego porwawszy i o kamień ów ostry przed Kaplicami stojący, krzyżem mocno uderzywszy, wnętrzności przecinali, serce wyimowali: tak zamordowawszy, z wschodów owych na dół zrzucali ciało, a te ci brali do domu, co schwytali na wojnie, głowę zostawiwszy dla powieszenia na owych żerdżyach, czyli drążkach: w domu ciało owe z całą jedli familią. Taka tyrania z nabożeństwem, tam od czarta wymyślona była.
Było i innych 8. czyli 9. Kościołów Bałwańskich w
y ie na ofiarę destynowany kazał pod strażą na owe naywyższe mieysce po wschodach, aż przed Kaplice prowadzić: gdzie niewolnikow poiedyncem iedni Kapłani za nogi, drudzy za ręce, inni za głowę nagiego porwawszy y o kamień ow ostry przed Kaplicami stoiący, krzyżem mocno uderzywszy, wnętrzności przecinali, serce wyimowali: tak zamordowawszy, z wschodów owych na dół zrzucali ciało, a te ci brali do domu, co zchwytali na woynie, głowę zostawiwszy dla powieszenia na owych żerdżiach, czyli drążkach: w domu ciało owe z całą iedli familią. Taka tyrannia z nabożeństwem, tám od czarta wymyślona była.
Było y innych 8. czyli 9. Kościołow Bałwańskich w
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 582
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
że Kserkses wyjechał przeciwko niemu, iże odjeżdzając zostawił znak Królestwa, lubo go Artafern obligował żeby wziął z sobą, niechcąc się pokazować w tym stanie, przed Książęciem, któremu wolno było dysputować przez racje, o tęż koronę. Książę Ariamen usłyszawszy tę nowinę, pomieszał się, ale w moment postrzegszy się, szedł z wschodów, potykając Kserksesa, który już był z siadł z konia, ci obaj Książęta obłapili się z wielkim afektem, a Kserkses który się widział tak smutny, jako i Ariamen, był chwalony od wszystkich przytomnych. Po uczynionej kondolencyj wzajemnie, nad śmiercią Dariusza, weszli do wielkiej Sali, gdzie ich wszystka asystencja została, sami
że Xerxes wyiechał przećiwko niemu, iże odieżdzaiąc zostáwił znak Krolestwa, lubo go Artáfern obligowáł żeby wźiął z sobą, niechcąc się pokázowáć w tym stánie, przed Xiążęćiem, ktoremu wolno było dysputowáć przez rácye, o tęż koronę. Xiąże Aryámen usłyszáwszy tę nowinę, pomieszał się, ále w moment postrzegszy się, szedł z wschodow, potykáiąc Xerxesa, ktory iuż był z śiadł z konia, ći obay Xiążętá obłápili się z wielkim afektem, á Xerxes ktory się widział ták smutny, iáko y Aryámen, był chwalony od wszystkich przytomnych. Po uczynioney condolencyi wzáiemnie, nád smierćią Dáryuszá, weszli do wielkiey Sáli, gdźie ich wszystká assystencyá zostáłá, sami
Skrót tekstu: ScudZawiszHist
Strona: G4v
Tytuł:
Historia książęcia Ariamena królewica perskiego
Autor:
Madeleine de Scudéry
Tłumacz:
Maria Beata Zawiszanka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1717
Data wydania (nie później niż):
1717
kołace/ i pod nos nie kurzy. Druga że przestronne być mogą takie budynki/ bo cobym miał na drugie piętro łozyć matery/ dam na przestronność. Zwłaszcza że ścian niepotrzeba tak miąższych/ jak do dwojego piętra. Trzecia że trwałe/ i do ruiny nie tak prędkie. Czwarta że łacnej inwencji nie trzeba wschodów wymyslać/ które wielką trudność zwykły czynić ani się po nich chodząc mordować jeden tylko może być na samym weściu/ to jest stopni kilka albo kilkanaście a drugi w tyle do Ogroda. Nakoniec wiatrom nie tak podległe/ a zatym i zimnu/ na które wnaszym septemtrionie, największy ma być respekt. Więc pozór swój
kołáce/ y pod nos nie kurzy. Druga że prźestronne być mogą tákie budynki/ bo cobym miał ná drugie piętro łozyć mátery/ dam ná przestronnośc. Zwłaszczá że śćian niepotrzebá ták miąższych/ iák do dwoiego piętrá. Trzećia że trwáłe/ y do ruiny nie ták prędkie. Czwarta że łácney inuentiey nie trzebá wschodow wymysláć/ ktore wielką trudność zwykły czynić áni się po nich chodząc mordowáć ieden tylko może być ná sámym weśćiu/ to iest stopni kilká álbo kilkánaśćie á drugi w tyle do Ogrodá. Nákoniec wiátrom nie ták podległe/ á zátym y źimnu/ ná ktore wnászym septemtrionie, naywiększy ma być respect. Więc pozor swoy
Skrót tekstu: NaukaBud
Strona: Cv
Tytuł:
Krótka nauka budownicza
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Wdowa i Dziedzice Andrzeja Piotrowczyka
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
architektura, budownictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1659
Data wydania (nie wcześniej niż):
1659
Data wydania (nie później niż):
1659
te mają być przestronne/ i stosują się zwielkością budynku/ takowa do domu porta/ ma być we środku jego gdyż i wtwarzy człowieczy pojedynkowe członki jako nos gęba in medio. O Wschodach.
LUboć do zwyczaju polskiego niskie budynki o jednem albo najwięcej o dwóch piętrach/ lepiej jakom powiedział służą. A tak wschodów nie wiele potrzebują/ które być mogą di fora a toli jednak je chce mieć zewnątrz/ te ma zachować uwagi/ aby wschód był jasny przestronny nieprzykry/ światło ma mieć że duomi, to jest zokna takiego które ma niebo wolne/ i żadnej od niego zasłony szerokość im większa tym przedniejsza. Wczym jednak
te máią być przestronne/ y stosuią się zwielkośćią budynku/ tákowa do domu portá/ ma być we środku iego gdyż y wtwarzy człowieczy poiedynkowe członki iáko nos gębá in medio. O Wschodach.
LVboć do zwyczáiu polskiego niskie budynki o iednem álbo naywięcey o dwoch piętrách/ lepiey iákom powiedźiał służą. A ták wschodow nie wiele potrzebuią/ ktore być mogą di fora á toli iednák ie chce mieć zewnątrz/ te ma záchowáć vwagi/ áby wschod był iásny przestronny nieprzykry/ świátło ma mieć że duomi, to iest zokná tákiego ktore ma niebo wolne/ y żadney od niego zásłony szerokość im większá tym przednieysza. Wczym iednák
Skrót tekstu: NaukaBud
Strona: D2
Tytuł:
Krótka nauka budownicza
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Wdowa i Dziedzice Andrzeja Piotrowczyka
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
architektura, budownictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1659
Data wydania (nie wcześniej niż):
1659
Data wydania (nie później niż):
1659
tylko ognia dać do siebie. A tym czasem ztych Pokojów co przy Bramie poczną uciekać bo się już był Tetwin Oberszter Letmant z dragoniją złamał Skoczemy tedy natych co nam w czole dadzą ognia zobu stron padło kilka i tamtez wzięlismy ich na szable wpadło ich kilka na wschody skąd przyszli drugich zaraz lewem skrzydłem przerznięto od wschodów nuz siec. Co tam uciekają przed Tetwinem prawie jako pod smycz nam przychodzą jako tedy tych tak i tamtych położylismy mostem dopiero co żywo znaszsego Rycerstwa w rosypkę w rabunek po Pokojach po tych tam kątach zamkowych biorą ścinają gdzie kogo zastaną zdobycz wynoszą. A Tetwin tez wchodzi z dragoniją rozumiejąc że ontam do Zamku najpierwszy wszedł trupa
tylko ognia dac do siebie. A tym czasem ztych Pokoiow co przy Bramie poczną uciekać bo się iuż był Tetwin Oberszter Letmant z dragoniią złamał Skoczęmy tedy natych co nąm w czole dadzą ognia zobu stron padło kilka y tamtez wzięlismy ich na szable wpadło ich kilka na wschody zkąd przyszli drugich zaraz lewem skrzydłem przerznięto od wschodow nuz siec. Co tam uciekają przed Tetwinęm prawie iako pod smycz nąm przychodzą iako tedy tych tak y tamtych połozylismy mostęm dopiero co zywo znaszsego Rycerstwa w rosypkę w rabunek po Pokoiach po tych tam kątach zamkowych biorą scinaią gdzie kogo zastaną zdobycz wynoszą. A Tetwin tez wchodzi z dragoniią rozumieiąc że ontam do Zamku naypierwszy wszedł trupa
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 60
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
idąc do domu weszła/ rzekła baba: oto po wschodzie do gmachu górniego idziemy/ gdzie młodzieńcy mieszkają/ ale strzeż/ żebyś się nie żegnała. Co gdym uczynić obiecała/ idąc za nią po wschodziech tajemniem znak Krzyża Z. na się włożyła. Za czym stało się/ iż gdychmy na wierzch wschodów przyszły/ i przed komorą obiedwie stanęły/ ona baba ogromną twarzą/ i sercem zajątrzonym obróciwszy się/ i na mię werzrzawszy rzekła. Przeklęctwo wtobie/ czemuś się przeżegnała? podź z tąd do czarta/ i tak bez szkody do domu wróciłam się. Stąd pokazuje się/ jakich sztuk ten nieprzyjaciel na oszukanie
idąc do domu weszłá/ rzekłá bábá: oto po wschodzie do gmáchu gorniego idźiemy/ gdźie młodźieńcy mieszkáią/ ále strzeż/ żebyś sie nie żegnáłá. Co gdym vczynić obiecáłá/ idąc zá nią po wschodziech táiemniem znák Krzyżá S. ná się włożyłá. Zá czym stáło sie/ iż gdychmy ná wierzch wschodow przyszły/ y przed komorą obiedwie stánęły/ oná bábá ogromną twarzą/ y sercem záiątrzonym obrociwszy się/ y ná mię werźrzáwszy rzekłá. Przeklęctwo wtobie/ czemuś sie przeżegnáłá? podź z tąd do czártá/ y ták bez szkody do domu wroćiłám sie. Stąd pokázuie sie/ iákich sztuk ten nieprzyiaciel ná oszukánie
Skrót tekstu: SpInZąbMłot
Strona: 28
Tytuł:
Młot na czarownice
Autor:
Jacob Sprenger, Heinrich Institor
Tłumacz:
Stanisław Ząbkowic
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
magia, obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
się/ a potym na dół po wschodziech do pokoju jednego gdzie pisać miał z szedł/ gdzie drzwi zamknione nalazł. O co jeszcze barziej się rozgniewawszy/ z szemraniem znowu do łożniece swojej ku gorze szedł/ z gniewu onego tylko jedno słowo przeklęte wyrzekszy/ jakoby w imię szatana/ aż oto natychmias w ciemność wielkiej z wschodów barzo wysokich spadł/ tąk barzo/ że sługa jego/ który w komórce pod wschodem spał/ ockął się/ i wyszedszy żeby oglądał coby się stało/ znałasł pana swego/ świecę zaświeciwszy/ na ziemi samego leżącego bez rozumu/ srodze potłuczonego/ z którego krew okrutnie płynęła. Pobudził czeladź/ a żaden niewiedział
się/ á potym ná doł po wschodźiech do pokoiu iednego gdźie pisáć miał z szedł/ gdźie drzwi zámknione nálazł. O co iescze bárziey sie rozgniewawszy/ z szemrániem znowu do łożniece swoiey ku gorze szedł/ z gniewu onego tylko iedno słowo przeklęte wyrzekszy/ iákoby w imię szátáná/ áż oto nátychmiás w ciemność wielkiey z wschodow bárzo wysokich spadł/ tąk bárzo/ że sługá iego/ ktory w komorce pod wschodem spał/ ockął sie/ y wyszedszy żeby oglądał coby się stáło/ znáłasł páná swego/ świecę záświećiwszy/ ná źiemi sámego leżącego bez rozumu/ srodze potłuczone^o^/ z ktorego krew okrutnie płynęłá. Pobudźił cżeladź/ á żaden niewiedźiał
Skrót tekstu: SpInZąbMłot
Strona: 347
Tytuł:
Młot na czarownice
Autor:
Jacob Sprenger, Heinrich Institor
Tłumacz:
Stanisław Ząbkowic
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
magia, obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614